
Ale głównie to są tylko te kreseczki, a kropki pojawiają się czasami


Też mam z tym problem. Ciężko mi jest się skupić wzrok na danej rzeczy, bo skupiam się na tych mętach. Najgorzej jest jak są ładne słoneczne dni, wtedy gdy spojrzę się na niebo jest ich pełno, mętów i iskier latających w polu widzenia, i ciężko jest spojrzeć się na ładne niebo, na zachód słońca itp.Czasami już nawet wolę gdy jest brzydka pogoda, bo wtedy tak tego dziadostwa nie widać. jak jadę samochodem to nie skupiam się na nich, ale jak jadę na jakiejś pobocznej drodze to nawet w czasie jazdy dostrzegam te męty. Jak jestem w domu, to ich za bardzo nie widzę, natomiast wtedy bardziej mi przeszkadzają mroczki i iskry. Sam nie wiem jak się na tym nie skupiać, skoro to ciągle widzę, i ciągle mi to będzie przypominać o dd/dp. To jest mój największy problem, bo do innych objawów już przywykłem, a do tego za cholerę nie mogę. Nie wiem jak Ci pomóc, ale nie jesteś sam, mam to samo. Jedynie co mogę powiedzieć, to gdy się czymś zajmę, jakoś pracą, czymś co mnie wciągnie to zapominam o tym choć na chwilę...Pajak pisze:Cześć![]()
Moim głównym problemem (oprócz fobii społecznej), jest odcięcie i derealizacja. A najgorsze z tego są objawy wzrokowe (przede wszystkim męty, powidoki, śnieg optyczny, zwiększony kontrast itp.). Mam to dziadostwo od 1997 roku (wtedy też pojawienie się mojej fobii społecznej) i zatruwa skutecznie moje życie, doprowadza wręcz do myśli samobójczych nie razWzrok jest dla mnie najważniejszym zmysłem, od dziecka kochałem podziwiać świat, jego piękno, a to skutecznie mi to uniemożliwia. Ta reakcja, nawyk (nie wiem jak to nazwać) skupiania się na tych objawach tak wrósł w moją psychikę, że mimo najszczerszych chęci NIE POTRAFIĘ cieszyć się jakimkolwiek widokiem, choćby to było najpiękniejsze miejsce na Ziemi.
Najgorsze są męty. Nie jest to kilka męcików, lecz setki latających po gałce ocznej, tworzących łańcuchy, paciorki, jest ich tak dużo że nakładają się nawet jedne na drugie. Nie mam kawałka czystego pola widzenia. Osoby, którym mówię o problemie (bliscy, okuliści) mówią że mam się przyzwyczaić. Fajnie, tylko że oni nie mają mętów, lub mają pojedyncze sztuki i nie są w stanie sobie nawet wyobrazić moich mętów.
Wykształcił się u mnie silny nawyk unikania światła dziennego. Wychodzę na pole tylko wtedy kiedy muszę np. coś załatwić, nie ma mowy o wyjściu dla przyjemności na spacer. Kiedy próbuję, to kończy się to dużym nasileniem objawów (także lęku społecznego). Doszło do tego, że chodzę spać o 3-4 nad ranem i śpię do południa, byle tylko unikać dnia (w nocy odpoczywam od objawów).
Jakąś iskierkę nadziei daje mi fakt, że gdy mam np. jadę samochodem i myślę o sprawach do załatwienia, to łapię się na tym że nie widze w ogóle tych mętów (inne objawy także odpuszczają). Jednakże gdy tylko pomyślę "o, nie ma mętów" wszystko naraz wraca. W zeszłe lato miałem 1 cały dzień bez objawów i bez mętów (zbierałem cały dzień grzyby, co bardzo lubię). To daje mi dowody, że można z tym żyć i się nie przejmować tym wogóle. Tylko jak to zrobić na codzień?
Jest z tym różnie - najczęściej gdy już mam wyjeżdżać np. do sklepu, czuję lęk, gdy wychodzę oczywiście mega odrealnienie, uczucie nie ogarniania niczego wzrokiem, męty i lęk. Wściekłość i rozpacz, najczęściej już mam dość i marzę tylko żeby nastała noc. Natomiast czasem są dni, kiedy tak samo jadę do sklepu, czuję lęk, ale poźniej nie widzę mętów, albo widzę kilka i nie wkurzają mnie, wracam spokojnie do domu. What the f*ck?! Analizowałem te sytuacje na 1000 sposobów (może różne sklepy, różna pogoda, raz jestem wyspany a raz nie, itp.). I wiecie co mi wyszło? Wielkie G... Nie wiem jak sprawić, by akceptować te męty.
I pytanie do Was: jak zaakceptować te męty, i inne objawy wzrokowe? Jak się nimi przestać przejmować? Miał ktoś tak i to pokonał? Oczywiście wiem że te objawy sa spowodowane nerwicą (czytałem artykuły na forum), że trzeba stosować sposoby jak akceptacja, niereaktywność itp. i próbuję je stosować. Dlatego proszę o nie pisanie mi oczywistych rzeczy. Chodzi mi konkretnie o wypracowany prze ze mnie przez lata zły sposób skupiania wzroku (sorki, nie wiem jak to inaczej nazwać). Tzn. JAK NAUCZYĆ SIĘ SKUPIAĆ WZROK NA DRZEWACH, PTAKACH ITD. A NIE NA MĘTACH, które se latają wewnątrz oka.
Pozdrawiam, miłej nocy
miałem tego bardzo dużo i dalej mam ale w mniejszych ilościach , tak jak piszesz są to smugi , jakieś linie , kropki ,iskry itpGuett pisze:Mam pytanie, czy coś Wam pomogło na objawy wzrokowe ? Czy w jakiś sposób udało się zminimalizować te dziwne widzenie, iskry itp ?
To jest mój największy problem, przez te objawy wzrokowe mam gorsze samopoczucie... gdyby nie to mógłbym powiedzieć ze jest dobrze. Co do wzroku to zamierzam znów przebadać, bo nie daje rady z tymi objawami. Czasami się zastanawiam czy to nie jest jakieś zapalenie czy coś, i nie potrzebne wkretki zaraz...
tak , i wiem dobrze o czym piszesz , kub jakiś kompleks witaminowy ale nie oczekuj po tym jakiś efektówGuett pisze:Najgorsze są te mroczki i iskry, bo jak w nocy jestem np. w ciemnym pokoju, to widzę pełno takich jasnych kropeczek małych, i one przysłaniają widok. A i jeszcze takie jasne fale często widzę, jak się obudze i otworze oczy, bądź jak z jasnego światła wzrok skieruje w inna stronę to także wtedy to jest widoczne. No i ten obraz mi drży lub trochę faluje, to jest naprawdę nieprzyjemne uczucie... to mówisz ze to z czasem będzie samo znikać ? Z chęcią bym czegoś spróbował aby zminimalizować te objawy, jakiś suplement bądź coś innego. bo kurde w dzień to jeszcze jako tako sobie radzę z tym, ale gdy zaczyna się robić ciemno to już mam z tym problem.