Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zaburzenia lękowe, depresja? Strach przed schizofrenią.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 12 stycznia 2020, o 15:14
Witam Wszystkich. Od jakiegoś czasu przeglądam forum i długo zastanawiałam się czy napisać. Czytając Wasze historie doszłam do wniosku, że podzielę się też swoją.. Zacznę od początku. Około 8 lat temu zdiagnozowano u mnie nerwice natrectw. Dostałam fluanxol 3*0.5 mg Objawiala się tym że chodziłam po lekarzach badalam się przypisywalam sobie różne choroby, na pewno nie jeden z Was miał podobnie. Mój synek miał wtedy 2 lata. Mimo gorszego samopoczucia i strachu przed chorobami funkcjonowałam normalnie spotkałam się z przyjaciółmi studiowałam pracowałam. Przeszło nie wiem kiedy.... I było wszystko dobrze do sierpnia 2019, kiedy mogłoby się wydawać że życie mi się ułożyło. W lutym 2019 poznałam kochającego partnera wcześniej miałam nieudany związek, który przed ślubem skończył się rozstaniem z powodu zdrady. Do rzeczy w sierpniu przeczytałam korespondencję swojego obecnego partnera z koleżanką, nie bo tam nic szczególnego jednak bardzo się tym stresowalam, zaczęłam "wygrzebywac" jego przeszłość, czytałam wiadomości z byłymi partnerkami. Niepotrzebnie bo później nieustannie o tym myślałam.. Podobnie jak 8 lat wstecz. Kiedy sobie nie radziła już z tym poszliśmy do psychologa, później we wrześniu do psychiatry tej samej co kiedyś i znowu dostałam fluanxol, który nie wiele pomagał myśli dalej mi towarzyszyły na okrągło.. Ale funkcjonowałam wchodziłam z domu pracowałam zajmowałam się synkiem teraz 9 letnim. Pod koniec października bardzo pogorszylo mi się samopoczucie.. Dużo spałam mało jadłam płakałam przestałam spotykać się z ludźmi. Udalam się do psych która stwierdziła że wkradła się depresja. Dostałam escitalopram oslonowo lorafen, zwolnienie na miesiąc. Czułam się tylko gorzej. Zaczęłam unikać jakichkolwiek spotkań, wydawało mi się że ludzie widzą że coś ze mną nie tak ze może dziwnie na mnie patrzą, towarzyszył temu brak koncentracji, zaburzenia pamięci, lęk. Zaczęłam bać się że to co się ze mną dzieje to coś poważnego jakas poważna choroba psych lub schizofrenia.
I ten lęk towarzyszy mi do tej pory. Dodam że mój tata od dawna leczy się na tą chorobę co jeszcze bardziej potęguje mój strach mimo zapewnień lekarza że tego nie mam. Odstawilam leki na polecenie mojej doktor...znowu tylko fluanxol i stało się jeszcze gorzej 11.12 przestałam spać. Pierwsze dni były straszne budziłam się kilka razy w nicy nie wiedziałam czy spałam czy nie sen był płytki taki inny... Lekarka stwierdziła że to może być skutek odstawienia lorafenu który brałam 3 tyg. Dostałam doraźnie diphergan który nie wiele dawał, później nasen hydroksyz. Wszystkie te leki nie bardzo mi pomagały. 3.01 zapisałam się do innego lekarza ponoć najlepszego w moim mieście. Dokładnie mnie wysłuchał, choć mówiłam chaotycznie bardzo się stresowalam byłam roztrzesiona. Wpisał mi mirzaten 30mg. Powiedział że nie mam tej choroby że mam zaburzenia lękowe depresyjne. Dodał że nie przejmowałby się kwestia dziedziczenia gdyż jest ona niewielka. Jednak nadal się boję bo nigdy tak się nie czułam. Śpię teraz ciut lepiej jednak w dzień dalej nie ma mowy o spaniu budzę się w nicy już nie tak często ale rano wstaje z lekiem miewam koszmary.. Lek poza działaniem przeciwdepresyjnym ma działanie nasenne. Wizytę mam 22.01. Chcę żeby to wszystko się skończyło. Chciałabym cofnąć czas
Mam nadzieję że Was nie zameczylam tak długim postem. Pozdrawiam i czekam na odzew.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 309
- Rejestracja: 24 grudnia 2019, o 21:29
Objawy, które wymienilas to norma a nawet powiedziałbym podstawa nerwicy i na pewno nic poważniejszego się z tego nie urodziOna29 pisze: ↑17 stycznia 2020, o 09:22Witam Wszystkich. Od jakiegoś czasu przeglądam forum i długo zastanawiałam się czy napisać. Czytając Wasze historie doszłam do wniosku, że podzielę się też swoją.. Zacznę od początku. Około 8 lat temu zdiagnozowano u mnie nerwice natrectw. Dostałam fluanxol 3*0.5 mg Objawiala się tym że chodziłam po lekarzach badalam się przypisywalam sobie różne choroby, na pewno nie jeden z Was miał podobnie. Mój synek miał wtedy 2 lata. Mimo gorszego samopoczucia i strachu przed chorobami funkcjonowałam normalnie spotkałam się z przyjaciółmi studiowałam pracowałam. Przeszło nie wiem kiedy.... I było wszystko dobrze do sierpnia 2019, kiedy mogłoby się wydawać że życie mi się ułożyło. W lutym 2019 poznałam kochającego partnera wcześniej miałam nieudany związek, który przed ślubem skończył się rozstaniem z powodu zdrady. Do rzeczy w sierpniu przeczytałam korespondencję swojego obecnego partnera z koleżanką, nie bo tam nic szczególnego jednak bardzo się tym stresowalam, zaczęłam "wygrzebywac" jego przeszłość, czytałam wiadomości z byłymi partnerkami. Niepotrzebnie bo później nieustannie o tym myślałam.. Podobnie jak 8 lat wstecz. Kiedy sobie nie radziła już z tym poszliśmy do psychologa, później we wrześniu do psychiatry tej samej co kiedyś i znowu dostałam fluanxol, który nie wiele pomagał myśli dalej mi towarzyszyły na okrągło.. Ale funkcjonowałam wchodziłam z domu pracowałam zajmowałam się synkiem teraz 9 letnim. Pod koniec października bardzo pogorszylo mi się samopoczucie.. Dużo spałam mało jadłam płakałam przestałam spotykać się z ludźmi. Udalam się do psych która stwierdziła że wkradła się depresja. Dostałam escitalopram oslonowo lorafen, zwolnienie na miesiąc. Czułam się tylko gorzej. Zaczęłam unikać jakichkolwiek spotkań, wydawało mi się że ludzie widzą że coś ze mną nie tak ze może dziwnie na mnie patrzą, towarzyszył temu brak koncentracji, zaburzenia pamięci, lęk. Zaczęłam bać się że to co się ze mną dzieje to coś poważnego jakas poważna choroba psych lub schizofrenia.I ten lęk towarzyszy mi do tej pory. Dodam że mój tata od dawna leczy się na tą chorobę co jeszcze bardziej potęguje mój strach mimo zapewnień lekarza że tego nie mam. Odstawilam leki na polecenie mojej doktor...znowu tylko fluanxol i stało się jeszcze gorzej 11.12 przestałam spać. Pierwsze dni były straszne budziłam się kilka razy w nicy nie wiedziałam czy spałam czy nie sen był płytki taki inny... Lekarka stwierdziła że to może być skutek odstawienia lorafenu który brałam 3 tyg. Dostałam doraźnie diphergan który nie wiele dawał, później nasen hydroksyz. Wszystkie te leki nie bardzo mi pomagały. 3.01 zapisałam się do innego lekarza ponoć najlepszego w moim mieście. Dokładnie mnie wysłuchał, choć mówiłam chaotycznie bardzo się stresowalam byłam roztrzesiona. Wpisał mi mirzaten 30mg. Powiedział że nie mam tej choroby że mam zaburzenia lękowe depresyjne. Dodał że nie przejmowałby się kwestia dziedziczenia gdyż jest ona niewielka. Jednak nadal się boję bo nigdy tak się nie czułam. Śpię teraz ciut lepiej jednak w dzień dalej nie ma mowy o spaniu budzę się w nicy już nie tak często ale rano wstaje z lekiem miewam koszmary.. Lek poza działaniem przeciwdepresyjnym ma działanie nasenne. Wizytę mam 22.01. Chcę żeby to wszystko się skończyło. Chciałabym cofnąć czas
Mam nadzieję że Was nie zameczylam tak długim postem. Pozdrawiam i czekam na odzew.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 12 stycznia 2020, o 15:14
Dziękuję za odpowiedź... Wiem że same leki sprawy nie załatwią. Zapisałam się na terapię poznawczo-behawioralna. Niestety dopiero na 18.02. To czego bałam się 8 lat temu to pikuś przy strachu przed chorobą psych a zaczęłam się jej bać kiedy doszły wszystkie objawy.. Czy to nerwicowe czy depresyjne, nie wspominajac już o zaburzeniach snu
.. Najgorsze jest to że nie można dokładnie jej zbadać. Nie wiem dlaczego do końca nie wierzę lekarzom. Boję się też ponieważ nie wiem czy tam jest ale wydaje mi się że może mam zanik uczuć straszne.. Niedawno zmarł mój dziadek byłam po nieprzespanej nocy mimo strachu poszłam na pogrzeb nie potrafiłam płakać na pogrzebie mimo że wszyscy płakali.. Boję się i wszystko analizuje... Tak bardzo zajęłam się sobą. Myślę że może inaczej się zachowuje często pytałam bliskich czemu tak dziwnie na mnie patrzą... Ostatnimi czasy...
- lubieplacki13
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 495
- Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50
- Maciej Bizoń
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 545
- Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04
To już jest twoja interpretacja tak naprawdę . Tez miałem takie coś ze poszedłem do apteki po leki ..oczywiście recepta od psychiatry i Babeczka tak dziwnie popatrzyła ...pomyślałem no tak recepta od psychiatry to pewnie uznała ze wariat
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." -
- ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
I nie, nie żartuję." -

https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 47
- Rejestracja: 12 stycznia 2020, o 15:14
Ostatnio zmieniony 17 stycznia 2020, o 16:03 przez Ona29, łącznie zmieniany 1 raz.
- Maciej Bizoń
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 545
- Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04
Skoro byłaś taka osoba która była zawsze uśmiechnięta to napewno wrócisz do tego stanu jak lęk odejdzie . Polecam na forum jest taki temat" Sukces Wyzdrowialem z.lęku "...tam ludzie opisują swoje zmagania ..można się podbudwac. .ale najważniejsze to zrozumieć ze to iluzja umysłu ...bo tak naprawdę ty taka nie chcesz być ...jesteś ta uśmiechnięta osoba a umysł wpadł w.stan zagrożenia i robi takie szopki. Przygotuj się na długie zmaganie i do przoduOna29 pisze: ↑17 stycznia 2020, o 15:58Wiem ale mam już tego dosyć i tak jest ciut lepiej... Biorę leki 2 tyg... Nawet nie wiecie jak bardzo chciałabym żeby bylo jak dawniej nigdy niczego się nie bałam byłam towarzyska zawsze uśmiechnięta odwiedzalam tatę w szpitalu. Widziałam różnych ludzi różne jego stany ale było normalnie nigdy nie pomyślałam że może coś mi być. Do sierpnia zaczęło się od głupich dziewczyn podejrzeń stresu a skończyło na tym okropnym niby leku i depresji . Pisząc to łzy same napływają do oczu. Chcę cofnąć czas.
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." -
- ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
I nie, nie żartuję." -

https://youtu.be/M6wRnouGZFQ