Benzo szybko gasi objawy somatyczne, zwłaszcza te ze strony układu nerwowo-mięśniowego, ale jaka taka niczego nie leczy, po prostu OUN na pewien czas wchodzi na niższe obroty. Choć psychiatra niemal zawsze zaznacza, że po benzo sięgamy jedynie doraźnie w sytuacjach kryzysowych (głównie ataki paniki czy silny lęk uniemożliwiający zaśnięcie), to mnóstwo osób miękko "wchodzi w benzo" na stałe - czasem na długie lata - ponieważ niemal nic nie może się z tym równać, przynajmniej na samym początku stosowania. W pierwszych dniach lękowiec czuje się jak nowo narodzony. Benzo nie rozkręca się tygodniami jak SSRI i nie zamula tak, jak one. Benzo działa od pierwszej dawki, już po kilkunastu minutach. Niestety na krótko. Niektórzy sięgają po lek w celach rekreacyjnych, bo "rozmowa lepiej się klei" i znika lęk społeczny. Najczęściej jest to klonazepam (czyli popularny "klon") lub właśnie alprazolam.Kasiulkak pisze: ↑7 stycznia 2023, o 14:36Kurde nie wiedziałam ,że aż tak źle może być przy odstawieniu a brało się tylko 2 miesiące . Ale chyba muszę odstawić skoro i tak niewiele pomógł? Ciężko z tą nerwicą sobie poradzić? Ja generalnie zaczęłam brać bo niby refluks miałam od nerwow bo z gasrto nic nie wyszło ,później bałam się jeść żeby nie dostać refluksu, później się tak jakoś nakręciłam tym refluksem ze aż popadłam w mega nerwice i dostałam właśnie drżenia ,mrowienia ,braku czucia w rekach… . To ustąpiło nic poza tym. Teraz wystraszyłam się zejścia z tego świństwa.(( Gdybym wiedziała jak to już bym zaczęła yo jakoś odstawiać wcześniej,byle nie czekać do czwartku.Tylko co dalej jak będzie tak źle? I te objawy?
2 miesiące przyjmowania dobowej dawki 0,75 mg to absolutnie nie koniec świata. Zatrzymałaś się na dość niskich dawkach i nie zwiększałaś ich dla podbicia efektu; właśnie dlatego od pewnego czasu czujesz się gorzej (najbardziej charakterystyczne są nudności, zawroty głowy, powrót niepokoju, wrażenie lekkiego oszłomienia czy dezorientacji po dłuższym czasie od przyjęcia ostatniej dawki). Tak naprawdę już od dawna doświadczasz objawów absytnencji, bo Twój mózg potrzebuje na obecnym etapie prawdopodobnie minimum 1,5-2 mg alprazolamu. Swój odwyk już nieświadomie zaczęłaś kilka tygodni temu, teraz trzeba narzucić sobie dyscyplinę i wyznaczyć sensowny plan stopniowego schodzenia do zera.
Schemat schodzenia z benzodiazepiny jest następujący: redukujesz dawkę o 20-25% co tydzień lub dwa, w zależności od tego, jak znosisz "ścinanie" dawki. Najpierw obniżasz dawkę przyjmowaną "na dzień", potem tę przed snem (bo najtrudniej będzie Ci właśnie zasnąć). Nie ma sensu narzucać sobie tempa, które utrudni Ci codzienne funkcjonowanie. W Twoim przypadku zalecane byłoby schodzenie w tempie 0,125 mg (czyli połówka tabletki o mocy 0,25 mg) na tydzień. Mniej więcej to powinnaś usłyszeć od swojego psychiatry. To, czego możesz doświadczyć w tym czasie, to nasilenia drżenia i skurczy mięśni, nasilenia niepokoju, bezsenności (przez maksimum kilka nocy pod rząd) i ogólnego rozbicia. Nie powinno to trwać dłużej niż kilka tygodni (powiedzmy miesiąc), ale najgorszy jest zwykle pierwszy tydzień po przyjęciu ostatniej dawki. Więcej informacji możesz znaleźć np. tutaj.
Przy dłuższym okresie uzależnienia i większych dawkach wyjściowych schodzenie wygląda trochę inaczej: starsza metoda zakłada dołączenie innej benzodiazepiny, tym razem długodziałającej: to najczęściej jest diazepam lub klorazepat. Metoda nieco nowsza zakłada równoległe włączenie pregabaliny, która nie należy do pochodnych benzodiazepiny, ale ma sprawdzone działanie przeciwlękowe i podnosi próg drgawkowy (w ten sposób obniża ryzyko wystąpienia ataku padaczki). W przypadku uzależnienia trwającego całymi latami zalecany jest detoks w warunkach szpitalnych, ale nie oznacza to wcale miękkiego lądowania. To są jednak ścieżki wychodzenia z uzależnienia długotrwałego (nawet wieloletniego) i to od dawek kilkakrotnie większych (3-10 mg) od Twojej.
Wszystko to wyjaśni Ci na spokojnie Twój lekarz, który wystawił Ci receptę na alprazolam. Podejdź do tematu na spokojnie. Ja sam dwukrotnie wychodziłem z alprazolamu. Nie było to doświadczenie szczególnie przyjemne, ale rzecz jest do zrobienia.