Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
wysiłek fizyczny a nasilenie objawów
- myszusia
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 545
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10
Zauważyłam,że po jakimkolwiek wysiłku czuję się dziwnie. Drżą mi mięśnie,mam przed sobą jakby wirujący,skaczący obraz i czuję bujanie ciała jak na statku. Oczywiście wiem,że to przez nerwicę,bo pewnie straszy mnie,ale chciałam zapytać czy ktoś z Was też tak miał czy tez może ma. Oczywiście z zajęć nie rezygnuje.
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
I bardzo dobrze, nie rezygnuj bo takie samopoczucie po wysiłku fizycznym ma każdy nawet ten który na nerwicę nie choruje. Te objawy są normalne, ale Ty zapewne trochę je podkręcasz przez co wydają Ci się sto razy mocniejsze. Jeśli masz zdrowe serducho to niczego się nie obawiaj! 

Bo jak nie my to kto ????????
- ajona
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30
Właśnie ostatnio też się nad tym zastanawiałam. U mnie to jest tak, że czuję zmęczenie w nogach nawet po krótkim spacerze. O dłuższym i bardziej intensywnym wysiłku w ogóle nie ma mowy. W ciągu dnia robię tylko to, co konieczne, ale cały czas mam głowie myśl, żeby już usiąść, żeby już nie czuć tego osłabienia i ciężkich nóg, bólu głowy, zawrotów. Jak siedzę, leżę - jest ok. Kiedy tylko wstanę, już nie jest dobrze. Frustruje mnie to, że proste czynności, które kiedyś wykonywałam bez wysiłku, teraz są ogromnym trudem. Ale mimo wszystko staram się coś robić. Zmuszam się do jakiegokolwiek aktywności, jak chociażby wejście po schodach na pierwsze piętro czy przejście od przystanku do domu, pokonując zmęczenie i natrętne myśli. Niby na to się nie umiera Kasia1997, ale jest ciężko, kiedy czujesz jak resztkami sił trzymasz się na nogach. Wybaczcie, że marudzę pod tym postem, bo to może nie ten dział.
- myszusia
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 545
- Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10
Spoko Ajona
po prostu bylam ciekawa czy tylko ja takie cos mam.ale dzieki tym wpisom zrobilo mi się milej,ze nie jestem sama:)

" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
- 1987
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 251
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:23
Stan nerwicy powoduje obniżenie zdolności fizycznych człowieka. Umysł jest "zasiedziały" i chce odpocząć dosłownie od wszystkiego przez co czasami wysiłek jest tolerowany opornie i potem cuda wianki. Nagłe mocne dotlenienie zasiedziałego organizmu może powodować zawroty głowy nic w tym dziwnego. Paradoksem jest że mimo sprzeciwów, ciało bardzo potrzebuje wysiłku, trzeba przełamywać ten opór. W zdrowym ciele zdrowy duch. Ciało i umysł to jedność więc energię w czasie nerwicy która kumuluje się głównie w głowie i której nie da się pominąć czy stłumić trzeba gdzieś wyładować na zewnątrz, a wysiłek jest do tego najlepszym narzędziem. Nie chce Ci się ćwiczyć to idziesz, bardzo nie chce Ci się ćwiczyć to biegniesz. Przełamywanie oporu na przekór that's the key.
Święty Graal leczenia DP/DR - http://www.zaburzeni.pl/post121195.html#p121195
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
Nerwica serca - http://www.zaburzeni.pl/post88841.html#p88841
- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
1987 świetne słowa!!!!!! W pełni się pod tym podpisuję
-- 20 lutego 2016, o 13:40 --
Ajona wiem o czym mówisz bo przechodziłam to kilka miesięcy temu, ale robiłam dokładnie tak jak mówi 1987. Zmuszałam się do spaceru, sprzątania itp. o terningu na początku nie było mowy. Po kilku tygodniach powolutku wszystko się unormowało, ale zgadzam się z Tobą łatwo nie jest. Dasz radę jak my wszyscy.
-- 20 lutego 2016, o 13:40 --
Ajona wiem o czym mówisz bo przechodziłam to kilka miesięcy temu, ale robiłam dokładnie tak jak mówi 1987. Zmuszałam się do spaceru, sprzątania itp. o terningu na początku nie było mowy. Po kilku tygodniach powolutku wszystko się unormowało, ale zgadzam się z Tobą łatwo nie jest. Dasz radę jak my wszyscy.
Bo jak nie my to kto ????????
- ajona
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30
Kasia1977, dzięki za słowa otuchy. Jakoś lepiej się robi człowiekowi, kiedy wie, że ktoś też przez to przechodził i dał radę. To miłe, że są tutaj ludzie, którzy potrafią bezinteresownie podnieść na duchu, mimo własnych słabości i codziennych stresów. Jestem tu od kilku dni, ale nie czuję się obco i żaden mój post nie pozostał bez odpowiedzi, za co serdecznie Wam dziękuję.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 157
- Rejestracja: 14 marca 2014, o 16:46
ajona,
ja właśnie niedawno męczyłam ludzi tutaj o pomoc w wątku tragiczny powrót lęków, w dziale dla lękowców. Tak przód ud mi sztywniał i był jakby bez mięśni, osłabiony, iść po schodach to była mordęga, spacer taki męczący, ale wiedziałam, że jak nie wyjdę to potem tylko trudniej będzie. Dziś sobie urządziłam ćwiczenia w domu, chcę wrócić znów do formy, oczywiście w głowie się po mocnym treningu kręci, ale jak pomyślę, jak się dotleniłam i ile endorfin poszło, uh, za tydzień, dwa będzie już inaczej, wierzę
ja właśnie niedawno męczyłam ludzi tutaj o pomoc w wątku tragiczny powrót lęków, w dziale dla lękowców. Tak przód ud mi sztywniał i był jakby bez mięśni, osłabiony, iść po schodach to była mordęga, spacer taki męczący, ale wiedziałam, że jak nie wyjdę to potem tylko trudniej będzie. Dziś sobie urządziłam ćwiczenia w domu, chcę wrócić znów do formy, oczywiście w głowie się po mocnym treningu kręci, ale jak pomyślę, jak się dotleniłam i ile endorfin poszło, uh, za tydzień, dwa będzie już inaczej, wierzę
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Potwierdzam, że to naturalne, żeby czuć większe zmęczenie albo dziwne odczucia przy wysiłku fizycznym. Sporo osób ma takie wątpliwości, szczególnie panowie od nas z forum, którzy wybierają się na siłownie po dłuższym czasie. Nie ma powodów do obaw,chyba, że ktoś ma przeciwwskazanie od lekarza, ale to odosobnione przypadki, mówimy tu o czystej nerwicowej sytuacji. 
Ps. Myszusiu- Twój awatarek jest przesłodki

Ps. Myszusiu- Twój awatarek jest przesłodki

Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.

- ajona
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 134
- Rejestracja: 14 lutego 2016, o 11:30
Też tak sobie to tłumaczę, że jak się nie ruszę z tyłkiem, nie wyjdę chociażby do sklepu po bułki, to później będzie jeszcze gorzej. Niby to marne pocieszenie, a jednak coś pomaga;) W poprzednim tygodniu założyłam, że codziennie wyjdę chociaż na 10 minut z domu plus do tego pojeżdżę na rowerku stacjonarnym co najmniej 5 minut. Wydaje się to mało, ale ogólnie to moja aktywność przez ostatnie 4 lata była w ogóle bardzo niska. Niestety w zeszły weekend poczułam się gorzej. Oczywiście mój sprytny nerwicowy rozumek od razu zinterpretował to po swojemu i szybko wytłumaczył mi, dlaczego gorzej się czuję: Bo jeździłam na rowerku! Oto to! Cudowne wytłumaczenie, dzięki któremu przestałam jeździć. Zobaczyłam, że nic nie pomaga, a co gorsza - jeszcze szkodzi, bo przecież mi się pogorszyło
Czuje, że moje nogi w ogóle tego nie ogarniają. Nie wiem czy jeździć na tym pieprzonym rowerku, czy nie. Logika mi podpowiada, że tak. Że to pomoże. I może faktycznie na początku jest do dupy (chociaż 5 minut wydaje się tak krótkim czasem, że aż śmiesznym). Ale może warto się przemęczyć, nawet jeśli będę czuła się na początku gorzej, będą bolały mnie stawy i mięśnie, puchły łydki itd. Dla nerwicowca wszystko wydaje się końcem świata:P Nie dociera to do mnie, że skoro przez ostatni rok siedziałam przez 8 godzin w pracy na tyłku, a potem wracałam do domu i z reguły znowu siedziałam, to nawet pięciominutowa jazda na rowerku, tym bardziej teraz, kiedy organizm ogólnie może jest zmęczony nerwicą, jest ogromnym wyzwaniem ponad aktualny poziom mojej kondycji. Brakuje mi chyba cierpliwości i wyrozumiałości dla samej siebie i swojego stanu. Dlatego tym bardziej czas zacząć sumienne odburzanie i porządnie spuścić to gówno, które nie pozwala mi żyć.
