W koncu jakos mi ten smutek zelzal, moze go wyplakalam a moze juz po prostu mi ten etap przeszedl ale zaczelo sie cos innego, serce mnie pokluwalo, zaczelam sie zle czuc jak wychodzilam z domu, i pare razy dostalam cos ala wiekszego ataku. Czyli mialam scisk bardzo mocny w klatce, duze braki jkaby powietrza, bylo mi slabo i bylam bardzo blada i cala mokra. Matka poszla ze mna do lekarza bo mowila ze to depresja, psychiatra najpierw jednak chcial badania, i zrobilam podstawowe, wyszly dobrze.
Badania mnie nie uspokoily, ciagle cos mi bylo, jak nie w nocy dziwne wybudzenia to czulam sie jakbym byla chora albo miala goraczke, czulam rozpalenie na calym ciele albo jakies dziwne uczucia zimna i ciepla naprzemian.
Psychiatra stwierdzil ze to depresja lękowa i przepisal mi leki, jeden lek to cloranxen, mialam brac go tydzien czasu, drugi lek to Citabax. Lekow jednak nie wzielam.
Niestety ostatnio doszly mi objawy takie ze wieczorami odczuwam duza obcosc do mojej mamy, czuje sie dziwnie jakbym byla lekko pijana i mniej kontaktowala. Do tego zaczelam odczuwac bardzo duza pustke w glowie i wydaje mi sie ze chyba choroba mi postepuje i zwariuje zupelnie.
Dzis mialam przypadek ze czekalam na autobus i widzialam swoj numer ktorym jezdze, 95 wsiadlam i po jakims czasie zdalam sobie sprawe ze nie jade tam gdzie trzeba i dopiero zobaczylam ze to numer 72 a ja widzialam 95 na pewno


czytalam ze sa rozne schizofrenie i boje sie ze mam slabsza odmiane, a jak nie mam to mi to postepuje to bardzo szybko chyba

Czy te leki brac? Bo nie wiem czy dwa leki naraz to nie za duzo

Prosze Was o opinie i Pana Huberta.