Od kilku miesięcy mam nasilenie objawów nerwicy. Miałam już dosłownie wszystko, od derealizacji, przez różne bóle, po uczucie mdlenia i umierania. Miałam parę badań, przede wszystkim u kardiologa, 3 razy wyniki krwi, tarczyca itd. i wszystko w granicach normy. Od kilku miesięcy mam uczucie drgania w płucach na dole. Mówiłam o tym nawet rodzinnej i dokładnie mnie osłuchała i nic nie było. Nie miałam żadnego poważnego przeziębienia, nie kaszlę, mam czasami tylko chrypkę jak długo nie mówię. Podczas wysiłku się nie duszę, nie mam żadnych bóli, tylko potem jest mi tak dziwnie ciężko. To czasami jest, czasami tego nie było. Jednak wczoraj miałam bardzo stresujący dzień i dziś rano obudziłam się z drganiem w całej klatce, plecach, brzuchu i jakby płucach. Jak napnę mięśnie pleców i przy łopatkach to to się nasila. Tak samo jak wezmę oddech i przytrzymam to czuję takie szumy. Czasami czuję jakbym miała zaraz stracić oddech i się udusić. Niby chce mi się kaszleć, ale nie mam ani flegmy ani tego nie robię. Po prostu takie dziwne uczucie jakby zatykania od środka. Zdecydowanie nasila się podczas ataków paniki, stresu, nie mam tego cały czas. Mam też coś takiego, że połykam powietrze i czuję jak ono tsk przechodzi i potem bulgocze. Może to jest od tego, nie wiem. Jest to bardzo uciążliwe, nie wiem nawet pod jaką chorobę to podpiąć
