Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wewnętrzna porażka

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

3 grudnia 2022, o 15:25

Chciałabym choć w jednym poście teraz wyrzucić, wszystko, co złe jest teraz w mojej głowie.

Będzie to bardzo depresyjny post, nikt nie musi na niego odpowiadać, ale chce się przyznać w końcu, że wewnętrznie czuję porażkę.
Od kilku lat staram się wychodzić z zaburzeń lękowych. Jest na pewno lepiej, choć sama nie wiem. Nie czuję teraz tego.

Próbowałam poprawiać moje życie w każdym obszarze, ale jak w tym stanie patrzę na moje życie, to jest ono pasmem nieszczęść.
Ostatni rok był dla mnie naprawdę bardzo trudny. Nie dostałam się na studia, musiałam znosić bardzo ciężką sytuację w domu z moją mamą, która bardzo źle działała na mnie psychicznie. Często uciekałam z domu, spałam u kogoś innego i tak ostatkiem sił próbowałam dostać się na studia, do innego miasta, bo tylko w tym widziałam ratunek dla siebie. Była to dla mnie jedyna droga ucieczki od wszystkiego.
W międzyczasie poznałam chłopaka, bardzo Go kocham, ale coraz bardziej czuję, że nie zasługuje na niego.

Dostałam się na studia, wyprowadziłam się z rodzinnego miasta i wszystko powinno być w porządku. Niestety, moja psychika po ostatnim roku stresów, lęku i wielu różnych złych sytuacji, chęci zakończenia tego wszystkiego nie podołała teraz. Przerósł mnie nadmiar materiału na studiach, mieszkania samemu, odległość od bliskich mi osób, pierwszy poważny związek z chłopakiem. Wszystko nałożyło się na siebie w jednym momencie, a ja nie potrafię tego ogarnąć. Zaburzenie się nasiliło - w sumie dlaczego miałoby nie? Powoli zawalam studia, czuję, że nie wyrobię się do sesji, nie dam rady, a tyle pieniędzy na to poszło, pracy i przygotowań. Zawiodę wszystkich wokół, mamę, inne bliskie osoby, siebie, bo czuję, że to nie na moje siły. Czuję się przegrana, bo nie potrafię zmierzyć z tym wszystkim. Cierpi na tym mój związek bardzo. Mam naprawdę kochanego chłopaka, cudowną osobą, która w końcu pokazała mi, że można mnie pokochać, a ja nie potrafię się mu odwdzięczyć? Czemu jestem taka popsuta, że nie mogę dać mu miłości? Czuję, że Go kocham całym sercem, ale czuję wielką blokadę. Widzę, jak bardzo on się stara dla mnie, a ja nie umiem wykrzesać z siebie nic. Czuję się bardzo źle z tym. Ostatecznie pewnie mnie zostawi, bo kto by chciał być z tak nieporadną kobietą jak ja? Która nie umie o siebie zadbać mieszkając samej, ogaranąć studiów, i być w końcu samodzielną. Czuję się jakbym była jego dzieckiem, którym musi się opiekować. To jest duże poniżenie, a jednocześnie nie potrafię tego zmienić. Czuję za sobą wstyd, że ma taką dziewczynę i musi z nią być.

Od znajomych też coraz bardziej się odwracam. Nie chcę, żeby widzieli, że nie daje rady z życiem. Przecież każdy na swój sposób daje radę, ale ja nie. Zawsze coś jest ze mną nie tak.

Co do studiów. Czuję, że się poddałam. Po nerwicowych wątpliwościach, czy to to, czy nie to, to już nie ma znaczenia. Nie zdołam nadrobić tylu rzeczy, a studia są naprawdę wymagające (w sumie jak każde) i drugiej szansy, żeby tu być nie będzie. Nie zasługuje, żeby tu być. Jestem nieporadna, za mało inteligentna, za mało rzeczy wiem, żeby tu się utrzymać i to się potwierdza. Wiem, że nie zdam tej sesji, od początku źle podeszłam do tych studiów, nie dałam rady. Wiem, że po niezdanej sesji, mogę zapisać się do szkoły policealnej, żeby mieć rentę i nie wracać do domu, zapisać się na maturę, żeby ją poprawić i próbować innego kierunku, ale ja nie widzę siebie w niczym innym niż w grafice (bo taki kierunek obrałam). Ale skoro nawet w grafice nie jestem na tyle kompetentna, by podołać jej na studiach, to na innych studiach też sobie nie poradzę. Czuję, że nic nie umiem. Ci, którzy mi mówili, że jestem beznadziejna, do niczego się nie nadaje, mieli rację.

Nie widzę w tym momencie dla siebie przyszłości. Nie zdam sesji, nie mam studiów, kolejny rok w plecy. Na innych sobie nie poradzę, zostanę bez chłopaka, nie będę miała jak się utrzymywać, jeszcze w tych czasach, bo nic nie potrafię. Czuję, że jestem wstydem dla całej rodziny.
Chciałabym zniknąć. Tak po prostu zniknąć stąd. Może faktycznie nie nadaję się do życia? Nie chce jednak tego zostawiać. Kocham mojego chłopaka, kocham moich braci, moich przyjaciół. Kocham tyle rzeczy w życiu, a czuję, że dla mnie wszystko jest już skończone. Wszystko odchodzi ode mnie, a ja nie potrafię tego pozbierać. Inni ludzie mogą, a ja nie. Nie potrafię.

Bardzo nienawidzę siebie teraz za to jak o tym wszystkim myślę. Poniosłam porażkę, bo prezentowałam się tutaj na forum jako kompletnie inna osoba.
Ona nadal gdzieś we mnie jest, ale teraz za dużo jest we mnie ciemności.

To jest cała moja zła strona, która reprezentuje wszystko, czego się robić nie powinno, jak się nie powinno myśleć.

Sama nie wiem, czego chcę pisząc to. Tyle osób już mi radziło w obecnej sytuacji, ale czuję się za głupia, żeby podjąć działanie, albo nie chcę go podjąć, bo się boję.
Chciałabym, żeby ktoś przyznał mi rację, że jestem beznadziejna i, że wszystko już przegrałam. Tak po prostu, że to koniec, że źle się odburzałam, że źle wszystko rozumiem, że zepsułam wszystko swoim podejściem.
Wybacz Michale i Katjo oraz innych ludzi, za ten post, bo wiem, że widzieliście kiedyś coś więcej we mnie.

To jest ta zła strona mnie. Wiem, że jest dobra, która była pokazywana tu na forum i poza nim, ale nie teraz. Teraz czuję się tylką tą złą.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

6 grudnia 2022, o 16:10

Idąc utartym szlakiem, nie trafisz w inne miejsce. Jeśli chcesz naprawdę coś zmienić, to zacznij od perspektywy.
Dałaś się ponieść mrocznej wizji nadciągającej ze wszystkich stron katastrofy, a to jest po prostu życie, ze swoimi dylematami, bolączkami, błędnymi decyzjami. Problemem nie jest rzeczywistość wokół Ciebie, ona jest jaka jest, każdy ma jakaś pulę doświadczeń do przebycia, problemem jest to, że Ty to doświadczenie i siebie w tych doświadczeniach odrzucasz. Chcesz być zbyt dobra, zbyt idealna, a to się nigdy nie udaje i zawsze kończy źle. Zejdź z tych wyobrażeń na ziemię i pozwól sobie doświadczać i smakować życia, ze wszystkimi jego odcieniami.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

27 grudnia 2022, o 18:52

Katja pisze:
6 grudnia 2022, o 16:10
Idąc utartym szlakiem, nie trafisz w inne miejsce. Jeśli chcesz naprawdę coś zmienić, to zacznij od perspektywy.
Dałaś się ponieść mrocznej wizji nadciągającej ze wszystkich stron katastrofy, a to jest po prostu życie, ze swoimi dylematami, bolączkami, błędnymi decyzjami. Problemem nie jest rzeczywistość wokół Ciebie, ona jest jaka jest, każdy ma jakaś pulę doświadczeń do przebycia, problemem jest to, że Ty to doświadczenie i siebie w tych doświadczeniach odrzucasz. Chcesz być zbyt dobra, zbyt idealna, a to się nigdy nie udaje i zawsze kończy źle. Zejdź z tych wyobrażeń na ziemię i pozwól sobie doświadczać i smakować życia, ze wszystkimi jego odcieniami.
Po przeanalizowaniu tego, co napisałaś i tego, co sama napisałam, masz absolutną rację.
Chcę żyć, a jednocześnie nie zgadzam się na życie, bo zgoda na życie to zgoda również na cierpienie, trudne emocje, trudne sytuacje, dylematy i zawirowania.

Czuję, że burzy się w tym momencie mój ukształtowany za dzieciaka światopogląd o idealnym życiu, idealnym świecie i robieniu wszystkiego w taki sposób, w jaki sobie planuje nie pozwalając na zmianę toru i w ogóle żadną zmianę.

Zdaje sobie sprawę, że cały czas uciekam od przeżywania trudnych emocji, bo mam przekonanie, że są one złe, że nie powinnam ich czuć i to powoduje pewien konflikt. Uciekam od błędów, od złych decyzji usprawiedliwiając się presją otoczenia, które każe mi wszystko wiedzieć i być pewnym.

Coraz bardziej rozumiem już, że zaburzenie lękowo-depresyjne, depresja są efektem czegoś, nie biorą się z nikąd i powinny być traktowane jako drogowskaz (po uprzednim zrozumieniu ich mechanizmu i wyjściu najpierw z samego mechanizmu który stał się osobnym nawykiem) do pracy nad sobą. Zaburzenie jest sygnałem, że coś jest nie tak w naszym życiu i warto to zmienić.

Zauważyłam również, że zaburzenia psychiczne są bardzo demonizowane i nie jest zwracana uwaga na to, że one nie biorą się z niczego tylko mają przecież - jakkolwiek to brzmi- pomóc nam być kimś lepszym, lepiej nam funkcjonować. MIMO, że powodują ogromne cierpienie, nie twierdzę, że nie. Zdaje sobie sprawę, że nikt ich nie chce, ale traktowanie ich jako zło ostateczne nie pomaga, a zmiana perspektywy, że one (nerwica, depresja itp) nie mają za zadanie nas zniszczyć, pozwala dojrzalej to pojąć i pójść do przodu :)

Wiem teraz, że brakuje mi jeszcze wiedzy odnośnie samego zaburzenia, więc muszę ją uzupełnić.

Dziękuję Katjo za naprostowanie :) Czasem trzeba upaść bardzo nisko, żeby coś sobie uświadomić :)
whereismyhead
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 48
Rejestracja: 17 grudnia 2022, o 17:21

27 grudnia 2022, o 19:27

Juliaaa78569 pisze:
27 grudnia 2022, o 18:52
Katja pisze:
6 grudnia 2022, o 16:10
Idąc utartym szlakiem, nie trafisz w inne miejsce. Jeśli chcesz naprawdę coś zmienić, to zacznij od perspektywy.
Dałaś się ponieść mrocznej wizji nadciągającej ze wszystkich stron katastrofy, a to jest po prostu życie, ze swoimi dylematami, bolączkami, błędnymi decyzjami. Problemem nie jest rzeczywistość wokół Ciebie, ona jest jaka jest, każdy ma jakaś pulę doświadczeń do przebycia, problemem jest to, że Ty to doświadczenie i siebie w tych doświadczeniach odrzucasz. Chcesz być zbyt dobra, zbyt idealna, a to się nigdy nie udaje i zawsze kończy źle. Zejdź z tych wyobrażeń na ziemię i pozwól sobie doświadczać i smakować życia, ze wszystkimi jego odcieniami.
Coraz bardziej rozumiem już, że zaburzenie lękowo-depresyjne, depresja są efektem czegoś, nie biorą się z nikąd i powinny być traktowane jako drogowskaz (po uprzednim zrozumieniu ich mechanizmu i wyjściu najpierw z samego mechanizmu który stał się osobnym nawykiem) do pracy nad sobą. Zaburzenie jest sygnałem, że coś jest nie tak w naszym życiu i warto to zmienić.

Zauważyłam również, że zaburzenia psychiczne są bardzo demonizowane i nie jest zwracana uwaga na to, że one nie biorą się z niczego tylko mają przecież - jakkolwiek to brzmi- pomóc nam być kimś lepszym, lepiej nam funkcjonować. MIMO, że powodują ogromne cierpienie, nie twierdzę, że nie. Zdaje sobie sprawę, że nikt ich nie chce, ale traktowanie ich jako zło ostateczne nie pomaga, a zmiana perspektywy, że one (nerwica, depresja itp) nie mają za zadanie nas zniszczyć, pozwala dojrzalej to pojąć i pójść do przodu :)

Wiem teraz, że brakuje mi jeszcze wiedzy odnośnie samego zaburzenia, więc muszę ją uzupełnić.

Dziękuję Katjo za naprostowanie :) Czasem trzeba upaść bardzo nisko, żeby coś sobie uświadomić :)
Piękne słowa , jak to czytałem to czas na chwile się zatrzymał :)
Może rzeczywiście trzeba spojrzeć na zaburzenia z innej strony.
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

28 grudnia 2022, o 11:12

Bardzo ładne i mądre słowa, najważniejsze jednak, żeby to wszystko praktykować (a to nie jest jest prosta sprawa).
Trzymak kciuki :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
Awatar użytkownika
Potok
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 171
Rejestracja: 27 lipca 2019, o 07:23

29 grudnia 2022, o 18:44

To nie działa w ten sposób że wszystko czego nauczyłaś się o zaburzenia przepada, doświadczenie zostaje i gdy wszystko zacznie się układać to je wykorzystasz. Nawarstwienie problemów to jest coś naturalnego może zdarzyć się w życiu każdego, nie możesz być dla siebie taka surowa, to naturalne że przy tylu nowych sytuacjach można chwilowo zgubić sens. Najważniejsze żeby się nie poddawać i nie dawać dodatkowego paliwa nerwicy, wykorzystaj to czego do tej pory się nauczyłaś. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

30 grudnia 2022, o 12:02

Potok pisze:
29 grudnia 2022, o 18:44
To nie działa w ten sposób że wszystko czego nauczyłaś się o zaburzenia przepada, doświadczenie zostaje i gdy wszystko zacznie się układać to je wykorzystasz. Nawarstwienie problemów to jest coś naturalnego może zdarzyć się w życiu każdego, nie możesz być dla siebie taka surowa, to naturalne że przy tylu nowych sytuacjach można chwilowo zgubić sens. Najważniejsze żeby się nie poddawać i nie dawać dodatkowego paliwa nerwicy, wykorzystaj to czego do tej pory się nauczyłaś. Pozdrawiam
Tak, teraz, gdy na chwilę wyszłam ze swojej głowy, trochę stanęłam z boku, wróciłam do wiedzy na forum to przyszły nowe przemyślenia i zrozumienie.
To, czego się nauczyłam jest we mnie, może źle to praktykowałam, bardzo możliwe, ale na dany czas robiłam tyle, ile rozumiałam.
Teraz rozumiem pewne rzeczy trochę inaczej i trochę inaczej będę podchodzić do odburzania.
Daje sobie czas na odchorowanie i pędzę dalej.

W końcu też nie chcę na siłę poczuć się dobrze, nie chcę pozbyć się objawów, natrętnych myśli, lęku czy niepokoju bo to robota od dupy strony. Chcę w końcu zmienić do nich stosunek, inaczej reagować niż lękowo, żeby to się zakodowało w umyśle i żeby na każdy problem w życiu nie reagować lękiem.

I może mi to zająć x czasu, ale już mi nie zależy, jak odburzanie ma być trwałe to zajmie tyle czasu ile potrzeba.
ODPOWIEDZ