Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

28 października 2012, o 20:03

Bo tak jest, jak mija to po leku czy po prostu mija, to potem jak sie pomysli o tych myslach i objawach to wydaje sie to smiesznie male.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
qweasdzxc
Gość

28 października 2012, o 20:41

I oczekiwałem takiej odpowiedzi, dzięki kochani! :P
Awatar użytkownika
Zaplątana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 170
Rejestracja: 25 października 2012, o 10:09

29 października 2012, o 13:23

Hej!

To co będę pisała może być niezbyt spójne i chaotyczne, ale piszę ;) Moja przygoda z depresją i nerwicą trwa już około 2 lata i cały czas towarzyszy mi w mniejszym lub większym stopniu derealizacja i depersonalizacja... Na początku nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje... czym jest to spowodowane... Teraz już wiem, że wszystko przyszło po tym jak zaczęłam się dusić... pamiętam jak dziś to był 28.11.2010r. wylądowałam na pogotowiu i od tamtego dnia nic już nie było tak samo. Zaczęły się myśli o tym, że co będzie jeśli znowu mi się to przydarzy... jeśli zostanę sama i nie będzie nikogo kto mógłby mi pomóc np. zadzwonić po karetkę lub coś w tym stylu. Z racji tego, że był to sezon zimowy i w mediach akurat było głośno o świńskiej grypie, która atakuje głównie płuca doszłam do kolejnego wniosku według, którego miałam zapaść właśnie na tą chorobę... no wiecie chore płuca mogą powodować trudności w oddychaniu z tą też moje duszności ;) W końcu po paru tygodniach poszłam do lekarza pierwszego kontaktu (bo ta moja świńska grypa mi nie przechodziła :D ), który stwierdził u mnie nerwicę i przypisał leki. Pomyślałam wtedy, że ten cały lekarz nie ma zielonego pojęcia o tym co mówi. Ja i nerwica??? Coś mu się chyba pomyliło!!! Leków oczywiście nie brałam, bo nie przyjmowałam sobie do wiadomości, że mogę mieć jakieś zaburzenia emocjonalne, psychiczne. Jednak z czasem myśli o tym, że mogło mnie spotkać "coś takiego " jak nerwica zaczęły mnie tak strasznie dobijać, że wpadłam w depresję... Przez to wszystko zawaliłam pracę, studia itd. Lęki zaczęły się powiększać. Natrętnie myślałam o tym, że umrę, będę miała zawał, nikt mi nie pomoże, że jestem beznadziejna, słaba, bezsilna... W końcu zaczęło się d/d najgorsze gówno jakie może spotkać człowieka przynajmniej według mnie. Ktoś na forum napisał, że woli ataki paniki od d/d skoro tak twierdzi to chyba
jego d/d miało łagodne nasilenie. Wcześniej moje d/d towarzyszyło mi cały czas... Koszmar... Żyjesz a jednak nie czujesz niczego oprócz lęku, tak potwornego lęku, który paraliżuje całego Ciebie... Dopadały mnie myśli o tym, że zwariowałam, mam schizofrenię, że to co się dzieje nie jest realne, że wymyśliłam to wszystko sobie. Wszystko było jakieś takie sztuczne. Rodzina wydawała mi się obca, sama sobie stawałam się obca, w lustrzanym odbiciu widziałam zupełnie obcą mi osobą, aczkolwiek wiedziałam, że to ja. Wieczorami gdy robiło się ciemno było najgorzej. Zaczęłam bardzo dużo czytać o chorobach psychicznych i doszukiwać się u siebie objawów. To tak w skrócie o mojej depersonalizacji i derealizacji.

Może teraz trochę o leczeniu. Teraz wiem, że z leczeniem zwlekałam zbyt długo. Im dłużej się nie leczysz tym trudniej później wyjść z tego wszystkiego. Myślę, że męczyłam się dobre pół roku zanim zapisałam się na terapię, która w tamtym momencie nic mi nie dała. Perspektywa pójścia do psychiatry budziła we mnie skrajne emocje. Wydawało mi się, że to wielki wstyd iść do "takiego" lekarza (wiem, wiem to głupie myślenie) . W końcu jednak byłam w takim stanie, że nie dałam rady wyjść z domu, nawet z pokoju... miałam takie silne lęki... mój pokój stał się moją twierdzą, chociaż i tak nie do końca bezpieczną. Pierwsza wizyta u psychiatry, leki... coś zaczęło ruszać. Powoli, ale ruszyło. Teraz z dnia na dzień jest coraz lepiej, chociaż czasem jeszcze dopadają mnie myśli, że już nigdy nie będzie tak samo... Głównie chyba przez d/d, bardzo mnie to męczy... Mimo wszystko staram się być silna i co najważniejsze nie walczyć z tym na siłę tylko zaakceptować ten stan. Kiedyś w końcu wszystko musi się unormować... Najważniejsze żeby pamiętać, że nie jesteśmy z tym wszystkim sami, że nie tylko my mamy ten problem.

Dobra póki co to tyle. Chyba i tak za bardzo się rozpisałam. 3 mam kciuki za wszystkich zmagających się z d/d.
"Albo lęk albo wszystko nie ma nic po środku."
"Statki w porcie są bezpieczne, ale stanie w porcie nie jest ich przeznaczeniem."
zxcvb
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 2 listopada 2012, o 17:13

2 listopada 2012, o 17:18

Mieliście może takie odczucie , że żyjecie na jawie (coś takiego) , że Wy to nie do końca Wy i zastanawialiście się czemu żyjecie i takie podobne myśli ?

Z góry dzięki za odpowiedzi :)
Derealizacja
Gość

2 listopada 2012, o 17:21

Na forum masz już nie jedną odpowiedź na te pytania - wystarczy, że przejrzysz poprzednie strony tego tematu.
zxcvb
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 2 listopada 2012, o 17:13

2 listopada 2012, o 17:23

Na prawdę myślisz , że jest łatwo i przyjemnie szukać w 54 stronach tematu ?
Derealizacja
Gość

3 listopada 2012, o 02:16

A myślisz, że ktoś na prawdę ma siłę, żeby pisać po raz tysięczny to samo - co w dodatku jest niemalże w każdym temacie na forum ?
Wystarczy przeczytać podwieszone tematy - te napisane przez administratora.

No chyba, że na prawdę jest to dla Ciebie trudność - to Ci napiszę, po raz tysięczny na forum - tak, każdy kto doświadczył / doświadcza depersonalizacji - czuje się, jakby żył na jawie / we śnie, miał myśli pokroju Twoich i nie czuł się sobą - co jest standardowym objawem tego zaburzenia.

viewtopic.php?f=14&t=7

Nawet na wikipedii jest to napisane.
k1992
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 31 października 2012, o 09:28

3 listopada 2012, o 14:42

sarna87 pisze:Qwe dziala,biore quentapil od lipca.Natretne mysli zniknely po 2 tygodniach.I jak pisze Wojciech-nerwicowcy boja sie ich brac.Jak ja na poczatku przeczytalam ulotke,a tam pisze ze to lek na schizofrenie,to powiedzialam ze w zyicu tego nie wezme.Ale moj kochany lekarz, do ktorego mam pelne zaufanie,wszystko mi wyjasnil i uspokoil.Przykladowo schizofrenicy lek quentapil biora w dawkach np 0d 400 do 600 gram na dobe.A ja biore tak jak napisalam 1/10 tabletki 25mg..
Ja też biorę lek na schizofrenię :) Leki SSRI mi mało pomagały, przyszedłem do psychiatry i usłyszałem "Dostanie pan pernazynę i proszę się nie sugerować ulotką, gdyby pan czytał" i uśmiech doktora bezcenny :) Czytam ulotkę na przystanku i niespodzianka - lek przeciw psychozą i schizofrenii. Zaśmiałem się sam do siebie, bo już czytałem, że takie leki stosuje się na DD. Stosuję 25 rano, 25 w dzień i 25mg wieczorem (kto wie czy nie lepiej zmniejszyć dawki, by nie tłumiły za bardzo doznań, uczuć itp.) Już po 2 dniach miałem prześwity powrotu do normalności :) Potem bylo trochę gorzej, ale to z mojej winy, pozwoliłem sobie na to, teraz wraca do normy wszystko. Bałem się, że branie leków szkodzi, ale mój lekarz powiedział, że teraz są takie leki, że jeżeli przestrzega się zaleceń, to nie szkodzą w żaden sposób :) Lek to tylko 30% leczenia, choć jest bardzo pomocny, pozostałe 70% to nasze starania. :)

-- 3 listopada 2012, o 14:47 --
sarna87 pisze:Dobrze,a wlasciwie bardzo dobrze:)w ogole nie odczulam zadnych skutkow ubocznych,po prostu mysli zniknely..Bardziej zareagowalam na bezno i ssri tzn bylam ospala przez pierwsze tygodnie.Ale ogolnie jestem zadowolona.Jak teraz przywolam sobie jakas mysl na zasadzie"testu" np ze zabije meza lub corke(to byla najbardziej przerazajaca mysl natretna jaka mi sie przytrafila)to mi sie chce smiac..w ogole to na mnie nie dziala,wiem ze nigdy nie bylabym do tego zdolna
Skąd ja to znam. Tych myśli się boimy, jednak najlepszym sposobem jest po prostu je olać, mówić sobie w myślach "te myśli są tylko wynikiem nerwicy, nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Mam je w dupie, nie będą mieć na mnie wpływu". Najlepiej do tego NA SIŁĘ, pomimo lęku uśmiechnąć się do siebie, to pomaga! :) Powiedzieć im "nie wyganiam was, nie stawiam oporu, ale was też nie zatrzymuję". Dacie radę, ludzie!
pernazyna + paroxetyna
42Klara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 24 października 2012, o 09:01

3 listopada 2012, o 21:38

Witajcie, swój stan z DD opisałam w wątku `‘DD a zanik uczuć i emocji“.
`od roku męczę się w tym potwornym stanie. `nie mam siły czytać 54 stron tego wątku.
Czy komuś z Was owo „nieodczuwanie`, brak emocji uniemożliwia praktycznie czytanie czekokoleiek, prasy, książek i oglądanie TV począwszy od zwykłych wiadomości a na filamch skończywszy ? Dla mnie jest to tylko bólem, gdyż czegokolwiek bym nie próbowała w tym stanie czytać, suchać, oglądać jest jedynie ledwo docierającą do mego mózgu informacją, tekste, przekazem słownym.
Nie ma we mnie emocjonalnego odbioru czy to wiadomości czy to filmu z akcją.
Więc mam ochotę powyłączać co się da, nie kupować gazet, nie włączać nawet radia – koszmar.

`i owa obcość wszystkiego dookoła, - rodziny, mieszkania, miejsc, uniemożliwia mi to codzienne normalne funkcjonowanie w ciągu całego dnia. `nie wiem czym się zająć, mam wraźenie, że w mym umyśle już nic nie ma .

Jakbym straciła kontakt z własną głową, uczuciami. `nie potrafię powiedzieć, co bym chciała w danej chwili robić, bo wszystko jest obcością.
Awatar użytkownika
sarna87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51

3 listopada 2012, o 22:21

Hej mysle ze kazdy kto doswiadczyl dd przezywal to samo.Ja mialam dokladnie tak jak napisalas.Tylko ten stan trwal u mnie ok3 tygodnie.3 tygodnie potwornej meczarni psychicznej.Filmy,ksiazki,gazety..to wszystko sprawialo mi niesamowity bol bo nic do mnie nie docieralo,jakbym cofnela sie w rozwoju,zadnych uczuc,emocji,przeczytanie kilku linijek tekstu bylo niewyobrazalnym wysilkiem.Co do obcosci miejsc itp ja nie poznawalam wlasnego otoczenia tzn wiedzialam ze np to moj dom ale wydawal mi sie tak potwornie obcy.Prowadzilam auto i wydawalo mi sie ze zaraz zapomne jak sie zmienia biegi.I naprawde masa ale to masa innych doznan mi towarzyszyla.Pisalam o tym wczesniej-mnie ten stan doprowadzil do leku napadowego(szpital itp).Byl to najgorszy czas w moim zyciu.Nie wiem czy wytrzymalabym jeszcze dzien dluzej z tym gownem.Zaczelam brac leki i zaczelo przechodzic.Teraz derealizacji nie ma wcale a depersonalizacje czasem niestety jeszcze tak.
k1992
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 31 października 2012, o 09:28

4 listopada 2012, o 08:29

42Klara ja nie mogłem robić niczego, bo jeśli choć na kilka sekund o tym zapominałem, potem wracało to ze zdwojoną siłą. Zdecydowałem się na psychiatrę i dzięki temu mogłem wykonywać wszystkie normalne czynności.

sarna87 a prócz leków jak jeszcze działałaś?
pernazyna + paroxetyna
42Klara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 24 października 2012, o 09:01

4 listopada 2012, o 13:59

Tak bardzo chce sobie pomoc, ale nie potrafię uporać sie z tym stanem.

Czy jest tu ktoś z Warszawy lub okolic, kto mógłby polecić mi lekarza, ale takiego który faktycznie chce pomóc i nie lekceważy stanu DD.
Byłam kilka miesięcy w szpitalu, z diagnozą, terapią grupowa ale żaden z lekarzy, czy to psychiatrów czy psychologów nawet nie wspomniał o DD.
Diagnozowali u mnie zaburzenia dysocjcyjne.
Wszystkie leki jakie rok temu przyjmowałam, łącznie z neuroleptykiem pod nazwą Zolafren nic mi nie wspomogły, więc którędy droga.

Czy otrzymaliście od psychiatrów faktyczne wsparcie i motywację jak z tym stanem samemu walczyć, prócz leków ?
Awatar użytkownika
sarna87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51

4 listopada 2012, o 14:21

Od razu udalam sie do psychologa.Chodze co tydzien na godzinke,babka bardzo trafiona.Moim pstchiatra jest dr Szaginian,wspanialy czlowiek,przyjaciel rodziny.Bardzo mi pomogl i bardzo mnie wspiera.Z lekami trafil od razu.
k1992
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 31 października 2012, o 09:28

4 listopada 2012, o 18:14

Czyli nie tylko mnie pomogły leki na schizofrenię :) A co do psychologa - byłem kiedyś kilka razy zanim wiedziałem co to jest DD a nie wiedziałem, co mi jest. Gość nietrafiony - tylko słuchał mnie godzinę i ani słowa porady. Za to nowa pani psycholog trafiona - już pierwsze spotkanie dodały mi otuchy i pomogło w wyjściu z domu.
Cieszę się sarna, że z wszystkim dobrze trafiłaś. ;)
pernazyna + paroxetyna
Awatar użytkownika
sarna87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 202
Rejestracja: 12 sierpnia 2012, o 09:51

4 listopada 2012, o 22:59

Dzięki..;)naprawdę bardzo ważne jest wsparcie,czy to przyjaciele,czy psycholog,mimo ze człowiek jest z tym syfem sam to ich obecnosc dodaje sił.Ale wiesz..leki to 1/3,reszta to to co sam/a sobie wypracujesz,jak pokierujesz psychika,myśleniem,nastawieniem itp mi leki i psycholog bardzo pomagają,czuje się duuuuuuzo lepiej ale leku we mnie jest jeszcze ogrom i nadal zdarzają się dni gdzie czuje się kiepsko naprawdę.Ale wiem już jak sobie z tym mniej wiecej radzić.Wazne ze są jakieś postępy:)światełko w tunelu..:)ale te wszystkie odczucia przy dd itp nie powinny przydarzyć się nam,ludziom..to jest przeznaczone dla jakiś firm wyższych:(to jest ponad ludzkie siły czasem
ODPOWIEDZ