Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Ciągłe wątpliwości co do związku
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Cześć Wszystkim
Jestem nowy na forum ale postanowiłem się przełamać i napisać coś o moim problemie. Zaczynając z moją partnerką jestem już od pół roku i przez cały ten czas męczą mnie ciągłe wątpliwości co do mojego uczucia wobec niej. Na początku się nie lubiliśmy, ale z czasem zaczęliśmy pisać aż doszło do spotkania oraz tego, że wyznała mi to że jej sie podobam. Przemyślałem sprawę i uznałem, że też mi się podoba ma cechy charakteru takie jakie bym chciał aby miała moja wymarzona partnerka plus z wyglądu też ideał dla mnie. I już wtedy zaczął się problem ciągłe myśli, że nie wiem co czuje, wmawiałem sobie, że nie jestem zakochany a robiłem takie rzeczy, których bym dla byle dziewczyny nie zrobił i każdy kto mnie zna i widział jak sie zachowuję wobec niej jasno mnie kierował, że jestem zakochany tylko sobie coś wmawiam.Mimo tego zapytałem ją o chodzenie bo poczułem, że chcę z nią być. W tym czasie zacząłem też pracę i dzień w dzień katowały mnie myśli typu : Nie chcesz z nią być, zerwij, nie kochasz jej. Dosłownie bałem się tych myśli i sam je określiłem jako natrętne, ale nie ustępowało. Potrafiłem się poryczeć w drodze do pracy i wtedy na chwile potrafiłem jasno powiedzieć sobie, że przecież chcę z nią być. Dodam, że sam podejrzewam iż te myśli i ogólne wmawianie sobie mogło wystąpić przez nadmierne i codzienne czytanie w internecie tematow takich jak np objawy zakochania miłości itp Nie myślałem o niej po przebudzeniu i już karuzela się zaczyna. Mimo wszystko starałem się widywać z moją partnerką w weekendy gdy nie pracowałem i lubiłem jej robić małe niespodzianki w postaci chociażby głupiego naszyjniku czy pluszowego misia. Są dni, że potrafi to ustąpić, ale wtedy tez czuje niepokój , że przeciez powinienem caly czas myśleć o niej tylko z nia rozmawiać. Dodam, że kazde moje podejscie wczesniejsze do związku konczylo sie bolesnie szczególnie jedno gdy bylem blisko wejscia w związek, ale okazało się ze bylem wodzony za nos. Niestety wiekszosc czasu ciagle mnie meczą mysli typu: Nie kochasz jej, nie lubisz jej, zerwij z nią, nie jesteś szczęsliwy, są lepsze dziewczyny. Te myśli tak mocno mnie paraliżowały momentami, że nawet 8 godzin w pracy ciągle miałem te mysli i jest to nie do zniesienia. Momentami juz czuje niechęc do partnerki i nawet gdy ja chce rozmawiać i zamienie juz 3-4 słowa to przychodzi mi mysl ze nie chce z nią pisać ani rozmawiać... Jest to straszne bo nie chcę się z nią rozstać chociaż raz juz było blisko, ale jednak nie zdecydowałem się odejść. Udałem się z tym do psychologa było juz parę wizyt i stwierdził u mnie natręctwa nerwicowe . Ciągle każdego pytam czy wyglądam jakbym kochał itp do tego stopnia, że niektórzy mają już mnie dość bo nie potrafię sam przejrzeć na oczy, że mi zalezy. Co o tym myślicie? Co robić?
Jestem nowy na forum ale postanowiłem się przełamać i napisać coś o moim problemie. Zaczynając z moją partnerką jestem już od pół roku i przez cały ten czas męczą mnie ciągłe wątpliwości co do mojego uczucia wobec niej. Na początku się nie lubiliśmy, ale z czasem zaczęliśmy pisać aż doszło do spotkania oraz tego, że wyznała mi to że jej sie podobam. Przemyślałem sprawę i uznałem, że też mi się podoba ma cechy charakteru takie jakie bym chciał aby miała moja wymarzona partnerka plus z wyglądu też ideał dla mnie. I już wtedy zaczął się problem ciągłe myśli, że nie wiem co czuje, wmawiałem sobie, że nie jestem zakochany a robiłem takie rzeczy, których bym dla byle dziewczyny nie zrobił i każdy kto mnie zna i widział jak sie zachowuję wobec niej jasno mnie kierował, że jestem zakochany tylko sobie coś wmawiam.Mimo tego zapytałem ją o chodzenie bo poczułem, że chcę z nią być. W tym czasie zacząłem też pracę i dzień w dzień katowały mnie myśli typu : Nie chcesz z nią być, zerwij, nie kochasz jej. Dosłownie bałem się tych myśli i sam je określiłem jako natrętne, ale nie ustępowało. Potrafiłem się poryczeć w drodze do pracy i wtedy na chwile potrafiłem jasno powiedzieć sobie, że przecież chcę z nią być. Dodam, że sam podejrzewam iż te myśli i ogólne wmawianie sobie mogło wystąpić przez nadmierne i codzienne czytanie w internecie tematow takich jak np objawy zakochania miłości itp Nie myślałem o niej po przebudzeniu i już karuzela się zaczyna. Mimo wszystko starałem się widywać z moją partnerką w weekendy gdy nie pracowałem i lubiłem jej robić małe niespodzianki w postaci chociażby głupiego naszyjniku czy pluszowego misia. Są dni, że potrafi to ustąpić, ale wtedy tez czuje niepokój , że przeciez powinienem caly czas myśleć o niej tylko z nia rozmawiać. Dodam, że kazde moje podejscie wczesniejsze do związku konczylo sie bolesnie szczególnie jedno gdy bylem blisko wejscia w związek, ale okazało się ze bylem wodzony za nos. Niestety wiekszosc czasu ciagle mnie meczą mysli typu: Nie kochasz jej, nie lubisz jej, zerwij z nią, nie jesteś szczęsliwy, są lepsze dziewczyny. Te myśli tak mocno mnie paraliżowały momentami, że nawet 8 godzin w pracy ciągle miałem te mysli i jest to nie do zniesienia. Momentami juz czuje niechęc do partnerki i nawet gdy ja chce rozmawiać i zamienie juz 3-4 słowa to przychodzi mi mysl ze nie chce z nią pisać ani rozmawiać... Jest to straszne bo nie chcę się z nią rozstać chociaż raz juz było blisko, ale jednak nie zdecydowałem się odejść. Udałem się z tym do psychologa było juz parę wizyt i stwierdził u mnie natręctwa nerwicowe . Ciągle każdego pytam czy wyglądam jakbym kochał itp do tego stopnia, że niektórzy mają już mnie dość bo nie potrafię sam przejrzeć na oczy, że mi zalezy. Co o tym myślicie? Co robić?
-
- Gość
Byłeś zakochany, w mózgu pojawiła się chemia, która wystrzeliła Cię w kosmos, ale każdy taki shot w końcu ustępuje, a wtedy człowiek nie może znieść tego stanu zwyczajności po okresie ciągłej euforii... To tak jak po narkotyku, działa przez jakiś czas, a potem jest zjazd i ciężki do zaakceptowania szary świat... żaden człowiek nie jest w stanie podtrzymać w drugim człowieku tego stanu na zawsze... Więc jak odpuścisz dziewczynę idealną dla siebie z charakteru i z wyglądu możesz potem żałować do końca życia 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Tylko właśnie problem jest w tym, że ja uznałem ze nie bylem zakochany bo nie mialem motyli w brzuchu ( nigdy ich nie miałem) aczkolwiek bardzo mocno chciałem się z nią widywać i zawsze mi się twarz usmiechala jak ją widzialem. Były objawy zakochania ale ja ciągle mowiłem, ze nie jestem i teraz tak mam ze wszystkim np oglądam film i zaraz przychodzi myśl oglądasz film bo jej unikasz...madmag87 pisze: ↑30 listopada 2021, o 12:37Byłeś zakochany, w mózgu pojawiła się chemia, która wystrzeliła Cię w kosmos, ale każdy taki shot w końcu ustępuje, a wtedy człowiek nie może znieść tego stanu zwyczajności po okresie ciągłej euforii... To tak jak po narkotyku, działa przez jakiś czas, a potem jest zjazd i ciężki do zaakceptowania szary świat... żaden człowiek nie jest w stanie podtrzymać w drugim człowieku tego stanu na zawsze... Więc jak odpuścisz dziewczynę idealną dla siebie z charakteru i z wyglądu możesz potem żałować do końca życia![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Tak to na pewno ale interenet zrobił swoje i no nawet jesli bylo dobrze to wątpliwości mi ciągle towarzyszyły i nadal towarzyszą i nie wiem co mam zrobić... Czasami mam wrażenie, że wszystko co związane z nią stało się obojętne przez to co mam w głowie i bardzo mnie to boli. Wariowałem, że nie jestem zazdrosny i to pewnie przez to nie kocham ( nie miałem nawet o kogo być i nie mam bo ona ma tylko mnie) Zawsze jej chciałem pomóc i nigdy jej nie żałuje dobra. To ona mnie zmotywowała żeby iśc do pracy żeby mieć za co do niej przyjechać i to nie są małe sumy, ale nie szkoda mi na nią, ale mój mózg nadal szuka czegoś więcej ale nie wiem czego! Porównalem duzo do poprzednich podejsc do dziewczyn i pamietam, że usmiechala mi sie buzia jak z innymi pisalem, ale gdy pisalem juz z moją obecną partnerką to ten usmiech pojawiał się sporadycznie i to też mnie zaczęło martwić. Wszystko poddaje analizie, a skutki ostatecznie przez to moga okazać się tragiczne.
-
- Gość
To szkoda, że tak zacząłeś analizować, bo w sumie prawdziwa milość nie zazdrości i jest bezinteresowna, możesz skupić się na sobie, na swoich sprawach i czujesz się bezpiecznie, że ktoś jest i możesz tej osobie ufać 
A po co w ogóle o tym czytałeś? Nie było Ci dobrze tak jak było? Do uczuć niepotrzebnie wmieszałeś rozum, a on Cię tylko zasabotował i podważył wszystko co sobie budowałeś.
I jeszcze mówisz coś o pisaniu... To co to jest? Związek na odległość? Taka relacja z czasem musi się wypalić, bo żeby podtrzymać ogień trzeba spędzać razem fajnie czas. Pisanie to za mało i zaczynasz odczuwać tego skutki i nakład energii, żeby tak jeździć w tą i z powrotem też robi swoje.

A po co w ogóle o tym czytałeś? Nie było Ci dobrze tak jak było? Do uczuć niepotrzebnie wmieszałeś rozum, a on Cię tylko zasabotował i podważył wszystko co sobie budowałeś.
I jeszcze mówisz coś o pisaniu... To co to jest? Związek na odległość? Taka relacja z czasem musi się wypalić, bo żeby podtrzymać ogień trzeba spędzać razem fajnie czas. Pisanie to za mało i zaczynasz odczuwać tego skutki i nakład energii, żeby tak jeździć w tą i z powrotem też robi swoje.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Zacząłem czytać bo miałem w głowie, że nie wiem co do niej czuje i zaczęło czytanie sie objaw zakochania milosci itp niektore z nich byly niektore nie . Bylo juz za pozno bo nakręcilem sie za mocno i wmowilem,że nie jestem zakochany. Co najlepsze ciągle mam jakieś ALE, A w naszym związku nie brakuje szczerości wiernosci czy szacunku. Jestesmy krótko, ale nigdy siebie nie okłamaliśmy.madmag87 pisze: ↑30 listopada 2021, o 12:59To szkoda, że tak zacząłeś analizować, bo w sumie prawdziwa milość nie zazdrości i jest bezinteresowna, możesz skupić się na sobie, na swoich sprawach i czujesz się bezpiecznie, że ktoś jest i możesz tej osobie ufać
A po co w ogóle o tym czytałeś? Nie było Ci dobrze tak jak było? Do uczuć niepotrzebnie wmieszałeś rozum, a on Cię tylko zasabotował i podważył wszystko co sobie budowałeś.
Może to przez to że jest to mój pierwszy poważny związek i nie umiem się odnaleźć i nie wiem jak do końca działają uczucia i co mam czuć. Nie mam ochoty na pisanie to od razu sie obwiniam,ze przez tio jej pewnie nie kocham bo powinienem być dla niej w 100% itd itd (wszystko brzmi bardzo dziecinnie ale nie mam 15 lat tylko 20 co nie zmienia faktu,ze nie czuje sie jako osoba dorosła)
-
- Gość
Jeszcze edytowałam wiadomość więc może nie przeczytałeś:
"I jeszcze mówisz coś o pisaniu... To co to jest? Związek na odległość? Taka relacja z czasem musi się wypalić, bo żeby podtrzymać ogień trzeba spędzać razem fajnie czas. Pisanie to za mało i zaczynasz odczuwać tego skutki i nakład energii, żeby tak jeździć w tą i z powrotem też robi swoje."
"I jeszcze mówisz coś o pisaniu... To co to jest? Związek na odległość? Taka relacja z czasem musi się wypalić, bo żeby podtrzymać ogień trzeba spędzać razem fajnie czas. Pisanie to za mało i zaczynasz odczuwać tego skutki i nakład energii, żeby tak jeździć w tą i z powrotem też robi swoje."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Czas spędzamy co weekend razem, ale w tygodniu ja parcuję i nie jestem w stanie się spotkać. To też nie są odległosci potężne bo 45 km od mojej miejscowości i musze tam dojezdzac autem. Nie wyobrażam sobie ciągłego pisania, muszę mieć kontakt na żywo i zawsze miło spędzamy czas.madmag87 pisze: ↑30 listopada 2021, o 12:59To szkoda, że tak zacząłeś analizować, bo w sumie prawdziwa milość nie zazdrości i jest bezinteresowna, możesz skupić się na sobie, na swoich sprawach i czujesz się bezpiecznie, że ktoś jest i możesz tej osobie ufać
A po co w ogóle o tym czytałeś? Nie było Ci dobrze tak jak było? Do uczuć niepotrzebnie wmieszałeś rozum, a on Cię tylko zasabotował i podważył wszystko co sobie budowałeś.
I jeszcze mówisz coś o pisaniu... To co to jest? Związek na odległość? Taka relacja z czasem musi się wypalić, bo żeby podtrzymać ogień trzeba spędzać razem fajnie czas. Pisanie to za mało i zaczynasz odczuwać tego skutki i nakład energii, żeby tak jeździć w tą i z powrotem też robi swoje.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Będę musiał niestety za chwilę jechać bo praca czekamadmag87 pisze: ↑30 listopada 2021, o 13:06Jeszcze edytowałam wiadomość więc może nie przeczytałeś:
"I jeszcze mówisz coś o pisaniu... To co to jest? Związek na odległość? Taka relacja z czasem musi się wypalić, bo żeby podtrzymać ogień trzeba spędzać razem fajnie czas. Pisanie to za mało i zaczynasz odczuwać tego skutki i nakład energii, żeby tak jeździć w tą i z powrotem też robi swoje."

-
- Gość
No właśnie, to pewnie to jest w tym wszystkim najgorsze, ta odległość i brak bliskości w momentach, że naprawdę czujesz potrzebę bliskości, a tylko w weekendy, kiedy okoliczności narzucają Ci spotkanie i nie zawsze możesz mieć siły i chęci...
Szczerze mówiąc to i mnie nigdy się nie chciało tak ciągle pisać z kimś i mnie to męczyło, wolałam się spotkać i porobić coś razem... Ale też nie miałam ochoty z daną osobą spędzać czasu na okrągło, tylko tak optymalnie. A niestety raz trafiłam na takiego osobnika co chciał ciągle się spotykać, a jak wracałam do domu to ciągle pisać, a jak nie odpisywałam to wielka obraza majestatu, aż musiałam kopnąć w d***
Szczerze mówiąc to i mnie nigdy się nie chciało tak ciągle pisać z kimś i mnie to męczyło, wolałam się spotkać i porobić coś razem... Ale też nie miałam ochoty z daną osobą spędzać czasu na okrągło, tylko tak optymalnie. A niestety raz trafiłam na takiego osobnika co chciał ciągle się spotykać, a jak wracałam do domu to ciągle pisać, a jak nie odpisywałam to wielka obraza majestatu, aż musiałam kopnąć w d***

-
- Gość
Nie odpisałeś już na post na forum i zaczęłam się martwić, żeby moja historia o kopnięciu kogoś w dupę nie zasugerowała Ci niechcący, żebyś kopnął swój ideał w D też
to o czym wspomniałam to nie była nigdy miłość, tylko coś w rodzaju dania komuś szansy, i chciałam Ci tylko nakreślić ten kontrast między Tobą a nim... Że on chciał kontrolować do tego stopnia, że nawet jak szłam do łazienki to potem pisał i pytał dlaczego nie odpisywałam (przez 3 minuty!!! ) A tu przecież nie chodzi o to, żeby kogoś ograniczać. I Ty masz właśnie zdrowe podejście, żyjesz w świadomości, że ktoś bliski jest, dla kogo jesteś ważny, wspieracie się, i jednocześnie możesz być uważny i skupiony na tym co robisz niezależnie gdzie się znajdujesz i co robisz. Najważniejsza to ta świadomość, że jesteś dla kogoś Nr 1, a ta osoba dla Ciebie też Nr 1, jest szczerość i zaufanie 
Więc jeszcze tylko chciałam Ci napisać a propos miłości
to jest uczucie, i nie ma sensu go analizować... To można porównać do dobrego żartu, czy sytuacji, która śmieszy... Śmiejesz się tak długo, aż ktoś nie zapyta dlaczego sie śmiejesz, zaczynasz tłumaczyć i w międzyczasie przestajesz się śmiać, bo jak zaczynasz podchodzić do tego rozumem przestaje śmieszyć. Jeśli miałeś tak kiedyś, to doskonałe to zrozumiesz 
Także bądź wytrwały, jeśli dziewczyna jest tego warta. Jak jej miłość miała na Ciebie tak uzdrawiający wpływ, że zacząłeś chodzić do pracy, to lepiej, żebyś się nie musiał przekonać, że jej brak spowoduje wielką pustkę w Twoim życiu i być może utratę motywacji do pracy.
Jeśli potrafisz w swoim umyśle podtrzymać wizję waszej wspólnej przyszłości to niech to będzie Twój cel, a wszystkim innym, jakimiś chwilowymi trudnościami się nie przejmuj, wszystko się ułoży bez względu na wszystko. Najważniejszy jest cel, oczywiscie o ile to wspólny cel
pozdrawiam


Więc jeszcze tylko chciałam Ci napisać a propos miłości


Także bądź wytrwały, jeśli dziewczyna jest tego warta. Jak jej miłość miała na Ciebie tak uzdrawiający wpływ, że zacząłeś chodzić do pracy, to lepiej, żebyś się nie musiał przekonać, że jej brak spowoduje wielką pustkę w Twoim życiu i być może utratę motywacji do pracy.
Jeśli potrafisz w swoim umyśle podtrzymać wizję waszej wspólnej przyszłości to niech to będzie Twój cel, a wszystkim innym, jakimiś chwilowymi trudnościami się nie przejmuj, wszystko się ułoży bez względu na wszystko. Najważniejszy jest cel, oczywiscie o ile to wspólny cel

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 15
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 11:50
Ze spokojem jestem dalej z moją dziewczynąmadmag87 pisze: ↑4 grudnia 2021, o 14:10Nie odpisałeś już na post na forum i zaczęłam się martwić, żeby moja historia o kopnięciu kogoś w dupę nie zasugerowała Ci niechcący, żebyś kopnął swój ideał w D teżto o czym wspomniałam to nie była nigdy miłość, tylko coś w rodzaju dania komuś szansy, i chciałam Ci tylko nakreślić ten kontrast między Tobą a nim... Że on chciał kontrolować do tego stopnia, że nawet jak szłam do łazienki to potem pisał i pytał dlaczego nie odpisywałam (przez 3 minuty!!! ) A tu przecież nie chodzi o to, żeby kogoś ograniczać. I Ty masz właśnie zdrowe podejście, żyjesz w świadomości, że ktoś bliski jest, dla kogo jesteś ważny, wspieracie się, i jednocześnie możesz być uważny i skupiony na tym co robisz niezależnie gdzie się znajdujesz i co robisz. Najważniejsza to ta świadomość, że jesteś dla kogoś Nr 1, a ta osoba dla Ciebie też Nr 1, jest szczerość i zaufanie
Więc jeszcze tylko chciałam Ci napisać a propos miłościto jest uczucie, i nie ma sensu go analizować... To można porównać do dobrego żartu, czy sytuacji, która śmieszy... Śmiejesz się tak długo, aż ktoś nie zapyta dlaczego sie śmiejesz, zaczynasz tłumaczyć i w międzyczasie przestajesz się śmiać, bo jak zaczynasz podchodzić do tego rozumem przestaje śmieszyć. Jeśli miałeś tak kiedyś, to doskonałe to zrozumiesz
Także bądź wytrwały, jeśli dziewczyna jest tego warta. Jak jej miłość miała na Ciebie tak uzdrawiający wpływ, że zacząłeś chodzić do pracy, to lepiej, żebyś się nie musiał przekonać, że jej brak spowoduje wielką pustkę w Twoim życiu i być może utratę motywacji do pracy.
Jeśli potrafisz w swoim umyśle podtrzymać wizję waszej wspólnej przyszłości to niech to będzie Twój cel, a wszystkim innym, jakimiś chwilowymi trudnościami się nie przejmuj, wszystko się ułoży bez względu na wszystko. Najważniejszy jest cel, oczywiscie o ile to wspólny celpozdrawiam

-
- Gość
Wiesz tak na wszelki wypadek, bo Ty masz robić swoje, podczas gdy umysł chce produkować swoje 
