Postanowiłam napisać posta o moim problemie, bo nasilone objawy nerwicy znów wracają

Moja matka jest bardzo toksyczną osobą. Kiedy byłam dzieckiem źle mnie traktowała:
- nie pozwoliła odzywać się do moich dziadków, do mojego taty, nawet mojej siostrze nie pozwoliłą się do mnie odzywać
- przed sąsiadami i znajomymi kazała udawać cudowną córkę,
- nie mogłam swobodnie rozmawiać z nikim na gg bo miała nos bliżej monitora niż ja. ciężko to nawet nazwać rozmową, bo matka dyktowała co mam napisać a ja tylko pisałam. Kiedy zdarzyło się, że nie było jej w domu (a nie pracowała więc zdarzało się to bardzo rzadko) to skradała się w nocy na komputer i czytała co robiłam
- kiedy byłam w 2 liceum kazała mi być z takim jednym chłopakiem, który ani mi się n ie podobał ani nie był ciekawy z charakteru. Chodziło tylko o to, że jego rodzice byli troche bogatsi niż my.
Kazała mi spać z nim w łóżku... A kiedy usłyszała moja rozmowę przez telefon, że chcę z nim zerwać wyrwała mi telefon z ręki, pobiła i kazała zadzwonić, że coś mnie ugryzło i gadałąm głupoty.
- bicie było na porządku dziennym, albo ręką, albo mnie kopała, albo biła tym co miała pod ręką. Najbardziej tragiczne było dla mnie to, że była mnie po twarzy, czułam się poniżona. Z czasem przestałam płakać, żeby nie dawać jej satysfakcji z tego, że sprawia mi ból. A kiedy nabawiłam się odruchu osłaniania twarzy to miała pretensje skąd mi się to wzięło...
- denerwowało mnie też to, że była najlepszą koleżanką moich koleżanek. Dosłownie zazdrościły mi matki, a ja nie mogłam się odezwać zeby powiedzieć prawdę. Było mi zawsze wstyd bo kiedy ktos u mnie był to stałą pod drzwiami i podsłuchiwała, już nie wspominając o tym, że szperała w rzeczach moich znajomych. Było mi tak wstyd, że ktoś się w końcu zorientuje...
- mam siostrę młodszą o kilka lat, która jest pupilkiem mamy. Zawsze wszystko robiła lepiej, lepiej jej zwracała nawet uwagę niż ja, była dla mniej lepsza pod każdym względem, a ja jej słuzyłam tylko do tego żeby się mną posługiwać, rozliczyć jej pit roczny, napisać CV, załatwić coś w urzędzie itp.
- do tej pory knują między sobą z moją siostrą, jest to straszne i poniżające, że ja ciągle mam nadzieję że moja matka zacznie się zachowywać dorośle jak na matkę przystało, a zachowuje się skandalicznie, gorzej niż moje 8 miesięczne dziecko, uwierzcie mi, że jest z nią więcej problemów...
- moja matka mieszka i pracuje za granicą. W tej chwili może przyjechać tylko do mnie ponieważ moja siostra mieszka z naszymi dziadkami do których mama się nie odzywa. Ta sytuacja zmusiła moją siostrę do tego, że zaczęła mnie lepiej traktować. Jednak kiedy powiedziałam mamie, że nie może przyjechać w październiku do mnie, ponieważ mamy dużo wyjazdów i powiedziałam, że w listopadzie ma się odezwać kiedy dostanie urlop i przyjechać w listopadzie, to nawet moja matka nie pofatygowała się do mnie napisać, tylko mojej siostrze kazała się do mnie odezwać z wyrzutem że nie zapraszam mamy do siebie (bo moja matka chce być traktowana jak królowa, każdy ma na nią czekać z czerwonym dywanem i pozwalać jej na wszystko).
Teraz obydwie się do mnie nie odzywają...
- Kiedy moja matka była tutaj 10 dni w czerwcu (moja córcia miała akurat 3 miesiące), to ja z mężem na prawde byliśmy już bliscy wariactwa. Robiła takie cyrki z byle czego, nie można jej było nawet uwagi delikatnie zwrócić, bo już była haja (rzucała nawet kurwami przy moim dziecku)
- poszła raz obrażona do kuchni i płakała że jej zrobiłam taką przykrość bo poprosiłam żeby normalnie mówiła do mojej córki a nie cały czas tak „słodko”. Zrobiła mi haję, że ona już nic nie może tutaj i przytuliła moją córkę, którą trzymałam wówczas na rękach mówiąc do niej : tylko ty mnie rozumiesz, ty jesteś tylko babci taka kochana...
- często pytałam mojej matki dlaczego ona się tak obraża na wszystkich (a nie odzywa się do nikogo z naszej rodziny, ani do swojej matki, ani do swojej siostry już o reszcie nie mówiąc), bo cały czas twierdzi, że każdy jej zrobił coś strasznego, ale co to już nie potrafi odpowiedzieć...
Powiedzcie mi co to jest, że moja matka zachowuje się tak podle, że była dla mnie podła w dzieciństwie, ale kiedy trzeba przed kimś udawać, to udaje cudowną matkę, wspaniałą wręcz.
Nie jest to chyba choroba, skoro jest tego świadoma. Chociaż mam wrażenie, że udaje, tylko nie wiem o co jej chodzi.
Kilka miesięcy temu zapytała mnie czy mówiłam coś moim teściom o niej, bo gdybym powiedziała, to głupio by jej było. Ja powiedziałam, że nic nie mówiłam, a ona się w tej chwili zachowała zupełnie tak jakby o nic nie zapytała sekundę temu. Czyli jest poniekąd świadoma...
Nie wiem, nie rozumiem. Jeśli macie jakieś pytania to pytajcie, chętnie odpowiem. To co jest wyżej opisane jest namiastką tego co z nią przezyłam...
Pozdrawiam,
K.