Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Strata uczuć/anhedonia - antykoncepcja?
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 19:23
Witam. Historia będzie troszkę długa.
Mam 22 lata i od ponad 4 lat jestem w związku. Z poczatku to był związek moich marzeń, z idealnym dla mnie pod kazdym wzgledem chłopakiem, byłam bardzo zauroczona i zakochana. Jednak na początku związku byłam bardzo niepewna siebie, bardzo mocno wrazliwa, żyłam ciągle w lęku że jest zbyt dobrze i że on mnie w końcu zostawi, ciągle zastanawiałam się czy na pewno mnie kocha itd.. wlasxiwie bylam zmeczona tym, ze "az tak" kocham, to bylo strasznie micne uczucie.
W międzyczasie pojawiła się u mnie też wsteczna zazdrość, czyli zazdrość o jego byle partnerki (nie mial z nimi żadnego kontaktu). Po prostu moja ciekawość chciała wiedzieć coraz więcej i to mnie zabijało od środka, do tego stopnia że musialam się udać z tym do psychologa. Z czasem przeszlo.. przejdźmy dalej
Około rok po związku zaczelam brać antykoncepcję hormonalna, gdzie wszystko było ok oprócz tego, że libido spadało. Musialam zmienić tabletki bo pojawiły się u mnie migreny. No i tu zaczyna się historia.
Po zmianie tabletek zaczęły się pojawiać u mnie dziwne stany pustki. Z poczatku były to pojedyncze dni, gdzie nie czułam kompletnie niczego.. później takie dni zdarzały się kilka razy w miesiącu. Wtedy zaczelam zadawać sobie pytania czy na prwno kocham mojego chłopaka.
To wprowadzało mnie w panikę, bo przecież do tej pory byłam tak zakochana, że w pewnych momentach modliłam się w myślach żeby nie kochać aż tak bardzo bo kiedyś mnie to pewnie zrani. Później musialam znowu zmienić tabletki, przez te dziwne stany. Ostatecznie odstawiłam tabletki, ale psychika się nie poprawiła. Teraz te pojedyncze dni zamieniły się w codzienność, gdzie czuje pustkę, anhedonie, powiedziałabym ze nawet derealizacje czy depersonalizację.. mam mieszankę wszystkiego
Najgorsze jest to że nie czuje uvzuc, nie czuje miłości, z poczatku przy tym towarzyszył mi ogromny lek, a po jakimś czasie ten lęk zniknął, mam wrażenie że przyzwyczaiłam się do tego uczucia i że tak już zostanie na zawsze. Trwa to juz od polowy roku i mam wrazenie ze z kazdym dniem jestem coraz bardziej obojetna. Nic mnie nie rusza, to jest okropne. Boje sie tez bo zaczelam zweacac uwage na innych chlopakow..Kiedy jestem z chłopakiem mam czasem przebłyski jakiegoś uczucia, ale jest to bardzo rzadkie. Nie mam ochoty na zadne zblizenia, nic. Bardzo nie chce żeby szlo to w zła stronę, chce żeby było jak dawniej bo wiem że to jest chłopak dla mnie i nie chce nikogo innego. Wszystko między nami było zawsze dobrze
Poradźcie mi proszę co mam zrobić, czy to już tak zostanie? Udać się do psychiatry/terapeuty?
Zaznaczę, że byłam z tym u psychologa i stwierdził że najprawdopodobniej mam depresję..
Mam 22 lata i od ponad 4 lat jestem w związku. Z poczatku to był związek moich marzeń, z idealnym dla mnie pod kazdym wzgledem chłopakiem, byłam bardzo zauroczona i zakochana. Jednak na początku związku byłam bardzo niepewna siebie, bardzo mocno wrazliwa, żyłam ciągle w lęku że jest zbyt dobrze i że on mnie w końcu zostawi, ciągle zastanawiałam się czy na pewno mnie kocha itd.. wlasxiwie bylam zmeczona tym, ze "az tak" kocham, to bylo strasznie micne uczucie.
W międzyczasie pojawiła się u mnie też wsteczna zazdrość, czyli zazdrość o jego byle partnerki (nie mial z nimi żadnego kontaktu). Po prostu moja ciekawość chciała wiedzieć coraz więcej i to mnie zabijało od środka, do tego stopnia że musialam się udać z tym do psychologa. Z czasem przeszlo.. przejdźmy dalej
Około rok po związku zaczelam brać antykoncepcję hormonalna, gdzie wszystko było ok oprócz tego, że libido spadało. Musialam zmienić tabletki bo pojawiły się u mnie migreny. No i tu zaczyna się historia.
Po zmianie tabletek zaczęły się pojawiać u mnie dziwne stany pustki. Z poczatku były to pojedyncze dni, gdzie nie czułam kompletnie niczego.. później takie dni zdarzały się kilka razy w miesiącu. Wtedy zaczelam zadawać sobie pytania czy na prwno kocham mojego chłopaka.
To wprowadzało mnie w panikę, bo przecież do tej pory byłam tak zakochana, że w pewnych momentach modliłam się w myślach żeby nie kochać aż tak bardzo bo kiedyś mnie to pewnie zrani. Później musialam znowu zmienić tabletki, przez te dziwne stany. Ostatecznie odstawiłam tabletki, ale psychika się nie poprawiła. Teraz te pojedyncze dni zamieniły się w codzienność, gdzie czuje pustkę, anhedonie, powiedziałabym ze nawet derealizacje czy depersonalizację.. mam mieszankę wszystkiego
Najgorsze jest to że nie czuje uvzuc, nie czuje miłości, z poczatku przy tym towarzyszył mi ogromny lek, a po jakimś czasie ten lęk zniknął, mam wrażenie że przyzwyczaiłam się do tego uczucia i że tak już zostanie na zawsze. Trwa to juz od polowy roku i mam wrazenie ze z kazdym dniem jestem coraz bardziej obojetna. Nic mnie nie rusza, to jest okropne. Boje sie tez bo zaczelam zweacac uwage na innych chlopakow..Kiedy jestem z chłopakiem mam czasem przebłyski jakiegoś uczucia, ale jest to bardzo rzadkie. Nie mam ochoty na zadne zblizenia, nic. Bardzo nie chce żeby szlo to w zła stronę, chce żeby było jak dawniej bo wiem że to jest chłopak dla mnie i nie chce nikogo innego. Wszystko między nami było zawsze dobrze
Poradźcie mi proszę co mam zrobić, czy to już tak zostanie? Udać się do psychiatry/terapeuty?
Zaznaczę, że byłam z tym u psychologa i stwierdził że najprawdopodobniej mam depresję..
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38
Pierwsze co pisałaś, ta obsesja/ zazdrość wsteczna, a potem z kolei wrażenie, że "nie kochasz" to przypomina ROCD, jest trochę tematów z tym związanych tu na forum.
Z kolei jeśli psycholog stwierdza prawdopodobieństwo depresji to jest to też ważna wskazówka.
Ja na Twoim miejscu szła bym w leczenie, odwiedzić psychiatrę i przedyskutować prawdopodobną diagnozę, zacząć terapię.
Myślę, że skoro sama widzisz, że coś jest nie tak, to jest to wskazówka, że trzeba coś z tym zrobić.
Z kolei jeśli psycholog stwierdza prawdopodobieństwo depresji to jest to też ważna wskazówka.
Ja na Twoim miejscu szła bym w leczenie, odwiedzić psychiatrę i przedyskutować prawdopodobną diagnozę, zacząć terapię.
Myślę, że skoro sama widzisz, że coś jest nie tak, to jest to wskazówka, że trzeba coś z tym zrobić.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 stycznia 2025, o 18:49
Myślę, że jest spore ryzyko, że rozwinął się u Ciebie stan depresyjny. I nie ma on nic wspólnego z tabsami anty, to raczej Twoje rozkminy, niepewność siebie, nadwrażliwość, nadmierna koncentracja na relacji i analizowanie wszystkiego. Anhedonia jest bardzo typowa dla depresji. Jeśli masz możliwość (czasową i finansową) skorzystać z konsultacji terapeutycznej, to moim zdaniem warto. Wizyta u psychiatry też wskazana, ale wiadomo - na bank dostaniesz leki. Sama musisz rozważyć czy na tym etapie już ich potrzebujesz, czy może warto najpierw poukładać sobie w głowie, a jeśli to nie pomoże, to zawsze można wspomóc się farmakologią.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 19:23
Głównie tą antykoncepcję wiąże z tą sytuacją dlatego, że te stany rozwinęły się właśnie podczas jej stosowania, najpierw bardzo sporadycznie, a później już stało się to moja codziennością. W tamtym momencie gdy zaczęły się u mnie takie stany w moim życiu nie działo się nic złego ani nic co mogłoby to spowodowax moim zdaniem
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 19:23
Głównie tą antykoncepcję wiąże z tą sytuacją dlatego, że te stany rozwinęły się właśnie podczas jej stosowania, najpierw bardzo sporadycznie, a później już stało się to moja codziennością. W tamtym momencie gdy zaczęły się u mnie takie stany w moim życiu nie działo się nic złego ani nic co mogłoby to spowodowax moim zdaniem.
Co do ROCD, naczytalam zie bardzoe dużo na ten temat i wlasxiwie 99% tego co przeczytałam pokrywa siw z tym jak się czuje, a raczej czułam. "Czulam" dlatego, że już nie mam lęku przy tych myślach, jest tylko zobojętnienie. To też mnie jakoś przeraża, że naprawdę moglam stracić uczucia i już nie usprawiedliwie sobie tego tym że może to być rocd.
Co do ROCD, naczytalam zie bardzoe dużo na ten temat i wlasxiwie 99% tego co przeczytałam pokrywa siw z tym jak się czuje, a raczej czułam. "Czulam" dlatego, że już nie mam lęku przy tych myślach, jest tylko zobojętnienie. To też mnie jakoś przeraża, że naprawdę moglam stracić uczucia i już nie usprawiedliwie sobie tego tym że może to być rocd.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 stycznia 2025, o 18:49
antykoncepcja nałożyła się w czasie z wejściem w bliską relację z chłopakiem, a to z kolei wyzwoliło u Ciebie natłok myśli. W tych myślach właśnie upatrywałabym wyzwalacza.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 19:23
Antykoncepcję zaczelam stosować jakiś rok po wejściu w związek, a tu już byliśmy na bardzo bliskim etapie. Pierwsze tabletki stosowałam przez ok.1.5 roku, przez ten czas również wszystko było super, dopiero na drugich i trzecich tabletkach oraz po odstawieniu zaczęły występować u mnie takie stany.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 19:23
Przerażają mnie te myśli, bo wszystko między nami zawsze było i jest dobrze. Zawsze było dużo miłości, uczuć i wszystkiego co potrzebowałam. Przez moje stany zaczelam trochę się dystansować i teraz jest mi ciężko wrócić do tego co było. Nie chcę wierzyć w to że od tak się "odkochalam".
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 stycznia 2025, o 18:49
Wiadomo, że hormony potrafią mocno namieszać ale akurat mechanizm działania tabletek anty nie daje dużego pola do popisu. Nie jestem jednak endokrynologiem więc nie będę się wymądrzać. Stawiam jednak na to, że mieszanka Twoich cech charakteru w zetknięciu ze związkiem, na którym Ci bardzo zależy doprowadziła do problemu, z którym się zmagasz. Myślę, że tarapia dobrze Ci zrobi, pomoże ułożyć w głowie wszystkie rozsypane puzelki.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 10
- Rejestracja: 27 stycznia 2025, o 19:23
Dziękuję za odpowiedź, zapisałam się do psychiatry i zobaczymy co będzie dalej. Bardzo chce nad sobą pracować bo zależy mi na tym związku. Chciałabym żeby wszystko wróciło do normy, chce znowu czuć się normalnie i odczuwać jakiekolwiek emocje i chęci..
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 stycznia 2025, o 18:49
To że chcesz nad sobą pracować, że dociekasz i nie odpuszczasz to już bardzo dużo:) Pamiętaj jednak, że standardowo lekarz psychiatra raczej nie poświęci Ci na tyle dużo czasu, żeby pomóc znaleźć źródło problemów. Wypisze receptę i tyle. A Ty potrzebujesz jakoś ułożyć sobie w głowie wszystkie wątpliwości.
Trzymam kciuki, żeby się udało.
Trzymam kciuki, żeby się udało.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 stycznia 2025, o 18:49
Zapisz się do terapeuty na konsultację. Pierwsza wizyta zwykle trwa nieco dłużej ale pozwoli terapeucie wstępnie określić czy potrzebujesz dalszego wsparcia. Sama też wyczujesz czy to dobra droga. Nie chcę Cię odwodzić od wizyty u psychiatry ale z moich doświadczeń wynika, że to się zwykle ogranicza do przepisania leków. I ok, czasem są niezbędne, ale to nie załatwia problemu, tylko go maskuje.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 68
- Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38
Jeśli mogę Ci coś napisać z perspektywy osoby, która obserwowała bliską osobę wpadającą w podobny stan, dużo też szukałam podobnych sytuacji w internecie.
Musisz być że sobą szczera, jak ciężki jest Twój stan? Jak głęboko jesteś w depresji? A może w nerwicy? Zastanów się spokojnie, bez nakręcania się. Są często testy w internecie żeby sprawdzić swój stan, np. test Becka.
Często jest tak, że nie widzimy jak głęboko już jesteśmy w zaburzeniu, zaczynają dochodzić do tego różne towarzyszące, przykre objawy i wtedy wychodzenie z tego stanu jest co raz trudniejsze, zakopujesz się pod tymi wszystkimi wątpliwościami, lękami itd. Wychodzenie z tego to dużo pracy, często farmakologia, terapia i praca nad sobą.
Moim zdaniem, obserwacją, warto się zabrać "do roboty" jak najszybciej. Psychiatra jest od diagnozy, nawet jeśli przepisze Ci leki, w zależności od Twojego stanu, jeśli jest jeszcze lekki nie musisz ich brać, możesz ale nie musisz się tłumaczyć psychiatrze, że chcesz zacząć od terapii. Ważne, że mając diagnozę będziesz wiedziała i Ty i psycholog na czym się trzeba skupić w terapii.
Jeszcze jedno, jeśli mogę się "wtrącić", miłość to nie jest uczucie, nerwica, depresja, nas zwodzi, że nie mamy uczuć i masakra co teraz, wykręca nam to wszystko do góry nogami. A prawda jest taka, że miłość to nasza decyzja i ciężka praca. Można się "odkochać" jeśli jest jakiś powód, podejmujemy taką decyzję. Nie wiem czy w dobrych słowach to ujęłam
Musisz być że sobą szczera, jak ciężki jest Twój stan? Jak głęboko jesteś w depresji? A może w nerwicy? Zastanów się spokojnie, bez nakręcania się. Są często testy w internecie żeby sprawdzić swój stan, np. test Becka.
Często jest tak, że nie widzimy jak głęboko już jesteśmy w zaburzeniu, zaczynają dochodzić do tego różne towarzyszące, przykre objawy i wtedy wychodzenie z tego stanu jest co raz trudniejsze, zakopujesz się pod tymi wszystkimi wątpliwościami, lękami itd. Wychodzenie z tego to dużo pracy, często farmakologia, terapia i praca nad sobą.
Moim zdaniem, obserwacją, warto się zabrać "do roboty" jak najszybciej. Psychiatra jest od diagnozy, nawet jeśli przepisze Ci leki, w zależności od Twojego stanu, jeśli jest jeszcze lekki nie musisz ich brać, możesz ale nie musisz się tłumaczyć psychiatrze, że chcesz zacząć od terapii. Ważne, że mając diagnozę będziesz wiedziała i Ty i psycholog na czym się trzeba skupić w terapii.
Jeszcze jedno, jeśli mogę się "wtrącić", miłość to nie jest uczucie, nerwica, depresja, nas zwodzi, że nie mamy uczuć i masakra co teraz, wykręca nam to wszystko do góry nogami. A prawda jest taka, że miłość to nasza decyzja i ciężka praca. Można się "odkochać" jeśli jest jakiś powód, podejmujemy taką decyzję. Nie wiem czy w dobrych słowach to ujęłam
