Specjalnie dla Ciebie jeszcze raz przewertowałem materiały forumowe odnośnie nakręcania się na choroby psychiczne.dominikadomka pisze: Ale i tak nadal nie jestem pewna tego wszystkiego.. Czy to możliwe ze jak od 1 ataku minęło już kilka miesięcy to dopiero teraz może wyjść ta schizofrenia? Każdy mi mówi ze nie widać tego po mnie ale ja ciągle analizuje..![]()
Najczęściej boimy się, że od lęku i nerwicy silnej, dd dostaniemy psychozy, bo nie wyrobimy.
My już nie wyrobiliśmy i dlatego dostaliśmy zaburzeń lękowych

Otóż to, każdy ma do czegoś jakieś predyspozycje w chwilach niewyrobki. Do psychoz na szczęście tylko mały procent, nie jest to tak częste jak predyspozycje do nerwic, odcięcia dd, depresji.
Porównując tutaj podam taki przykład z dawniej wypowiedzi Victora, otóż można mieć np. predyspozycje do omdlenia przy stresie, niektórzy tak mają, że przychodzi stres/trauma i nagle dostają omdlenia. To też jest niewielki procent ludzi, którzy tak mają.
I często przy nerwicy boimy się, że zemdlejemy, otóż gdybyśmy mieli predyspozycje do omdlenia, to zemdlelibyśmy przy pierwszym takim ataku paniki, silniejszym lęku.
Bo jeżeli organizm wywołał reakcje walcz bądź uciekaj, to dla niego już samo to jest traumą, coś mu poważnie "zagroziło" i wywołał reakcję zagrożenia, a także często stan awaryjny czyli – DD.
I właśnie o to chodzi, że jak się ma predyspozycje, wychodzi ona od razu, czyli jakby ktoś od nerwicy miał zemdleć, zemdlałby przy pierwszym szoku, bo pierwszy lęk jest zwykle najgorszy.
Tak samo jest z psychozami! Jeśli ktokolwiek miałby dostać od lęku w nerwicy, ataku paniki, stanu psychotycznego, to dostałby go od razu. To nigdy nie jest tak, że masz nerwicę 4 miesiące i dostajesz znikąd psychozy!
Bo ty już swoją wytrzymałość przekroczyłeś i dostałeś nerwicy, zaburzeń lękowych, jakichś fobii, natręctw, dd, ale nie psychozy, to oznacza że jej po prostu nie dostaniesz.
-- 25 kwietnia 2016, o 10:58 --
Spokojnie, ja w czasie DD też miałem problem z przypomnieniem sobie rzeczy sprzed nerwicy, a nawet miałem problem z przypomnieniem sobie sytuacji które miały miejsce parę dni wcześniej. Co do zapominania tego o czym mówisz, to też nie podchodź do siebie tak krytycznie. Pewnie skupiasz się tak mocno na swoich objawach i na doszukiwaniu u siebie schozofreni, że ciężko jest Ci się skupić na innych rzeczach. To normalne, wyobraź sobie siebie w stanie przednerwicowym gdy wykonujesz non stop jakieś zadania z matmy przez parę godzin. Masz taki mętlik i wyczerpanie w głowie, że pierwsze na co byś miała ochotę to odpocząć, a tutaj w nerwicy ciężko jest nam się zrelaksować i oderwać od skanowania naszego ciała czy też myśli więc bądź dla siebie wyrozumiała. Masz prawo w okresie gdy Twój umysł jest tak obciążony na brak koncentracji i problemy z szybkim przypominaniem sobie rzeczy. Na okres zaburzenia omijaj czytania o objawach czegokolwiek by się nie nakręcać. Pooglądaj może jakieś komedie, spędzaj czas z znajomymi i ogólnie dostarczaj sobie teraz jak najwięcej pozytywnych emocji, bo masz ich deficyt. Musisz zaakceptować to w jakim stanie teraz jesteś i pozwolić na przychodzenie złym emocjom, jednakże nie oddawać się im - czyli ignorować je. Jak kiedyś napisał Lipton (spodobała mi się ta wypowiedź dlatego pozwolę sobie zacytować)dominikadomka pisze: Poza tym jest jeszcze kilka objawów które mnie martwią, np. to że jak próbuje sobie świadomie o czymś konkretnym przypomnieć np jakąś sytuacje która była zanim zaczęła się nerwica to zaczynam sobie przypomnać i nagle mam tak jakby pustkę w głowie, czasami (bardzo rzadko) jak z kimś rozmawiam to w połowie zdania zapominam o czym mówię i wtedy juz czuje lęk, często też mam myśli jakieś natrętne, a nad ranem jak się przebudze i próbuje jeszcze zasnąć to totalne głupoty mi przelatują przez głowę, tworzę jakieś dialogi w myślach, które są kompletnie bez sensu i różne inne dziwne rzeczy.. To tez jest przez DD, czy na prawdę mam się bać? ;/
Lipton pisze: Wbrew pozorom, akceptacja to nie robienie z siebie męczennika który godzi się z losem, a raczej Przyzwolenie na to, że jesteśmy w tym stanie i Życie pomimo. Tak samo jak teoretycznie nie mamy wpływu na sytuację polityczną, tak możemy uświadomić sobie, że to nie nasza bajka.
Natomiast ignorowanie to tylko kolejny etap akceptacji. Kiedy już jesteśmy świadomi tego co nam jest, nie denerwujemy się na to, a presja opada, możemy wziąć się za to żeby mieć to po prostu gdzieś.
Jedno wynika z drugiego i nie ma właściwie tutaj wyboru. Akceptacja, potem ignorancja. A lęk sobie pójdzie w pizdu![]()