SCF coz moge powiedziec, mam i czuje sie tak samo, jak taki cien wlasnie - nikomu nie przeszkadzam, ale jakby mnie nie bylo to tez ok.
Do 20 roku zycia miałam bardzo duza paczke znajomych, nonstop imprezy, caly czas cos sie dzialo, do tego szkola tez codziennie sie z kims widzialam czy po szkole. Od chwili studiow to pryslo. Wszyscy sie gdzies porozjezdzali, dodatkowo w tym okresie rozpoczela się tez u mnie nerwica, ludzie ze studiow tez z roznych miast, takze czesto na weekend wracali do siebie do domu, kazdy juz mial jakis swoich znajomych, mialam dosc ciezki kierunek, wyklady czasami konczylismy o 20.00 wiec malo kto myslal o jakis imprezach, do tego duzo osob tez juz pracowalo. No zycia studenckiego to ja nie mialam

Choc licencjat byl jeszcze naprawde spoko, tak na magisterce byla nas gartska i to juz z naprawde roznych miast, do tego bylismy podzieleni na specjalizacje wiec czesto widzielismy sie moze raz na miesiac na jakims wspólnym wykladzie. Jakies tam znajomsci zawarlam, ale po studiach kazdy wrocil do swoich miast, duza czesc osob tez juz byla w zwiazkach, wzieli ślub, maja swoje zycie itd. Znajomy z liceum to samo, jak nie napisze to nikt sie nie odezwie ..Jakbym mogla to z chęcią wrocilabym do szkoły

wtedy było wszystko prostsze i łatwiejsze. Od jakiegos roku, dwoch nerwica chyba mi sie "zamienia" w depresje, wszystko jakies takie bezsensu, najlepsze lata minęły, jeszcze trochę mi do 30 brakuje a czuje sie jakbym juz zycia skonczyla, wszystko co najlepsze przezyla, takie bez sensu dla mnie wszystko. Mimo, ze jestem raczej introwertykiem to jednak lubie przebywac w grupie, wlasnie rozmawiac jak Ty z ludzmi a tu zostalam sama jak palec

jakby nie rodzice to wlasnie nie mialabym z kim rozmawiac .. najbardziej mi przeszkadza, ze wlasnie wszyscy mnie traktuja jak taki cien, moze to tez wynika z mojego charakteru, trudno powiedzieć czemu wszyscy mnie tak odbierają