Ech przeczytałam ten wątek i aż mi się płakać chce

też zawsze byłam mega temperamentna, uwielbiałam uwodzić, nigdy się nie puszczałam ale uwielbialam przygody typu całowanie, oral... A teraz czuję że moje libido jest okropnym balastem

bo mój facet nie chce tyle seksu co ja...nie jest w stanie np przyjechać do mnoe specjalnie po to, albo przełozyć jakiegoś zobowiązania bo jesteśmy napaleni... nienawidzę tego

nie mieszkamy razem i on twierdzi że tylko to jest problemem i powinnam to zaakceptować bo widujemy się dwa razy w tygodniu bo oboje pracujemy, no i mimo to mam obsesję na tym punkcie czy on mnie lragnie czy nie

tak jak Munka, rozumiem Cię a tej kwestii - dla mnie uwodzenie to najlepszy sposób na wszystko. A będąc w stałym związku jestem sfrustrowana seksualnie i mam juz lęki w związku z seksem. Bywa tak, ze natrety pojawiają się tylko podczas seksu. Myśli w stylu "tak naprawdę nie chcesz tego robić" albo że robię coś złego i coś mnie opęta, albo że uduszę mojego partnera itd. Przez to temat seksu ktory był dla mnie kiedyś czymś pięknym i wyzwalającym, spełniającym, kojarzy mi się z nerwicą i frustracją

płakać mi się chce na samą myśl

roznawiam o tym wszystkim otwarcie z moim chłopakiem ale on po prostu taki jest, nie doceni mnie pod tym względem

dlatego jak czytam to co piszecie że fajnie jak kobieta taka jest to aż mnie boli serce... że się marnuję, bo teraz jestem młoda i atrakcyjna, ale jużvardzo niedługo przestanę być, a dla mojego faceta nigdy nie będę, tzn on twierdzi że jestem ale nie okazuje mi tego w taki sposób w jaki ja bym chciała, czyli że robi wszystko by mnie zdobyć, ze mną być w łóżku...
