
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Lęk przed jazdą samochodem
- Bajka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34
Czy ktoś cierpi na coś takiego? jadę autem sparaliżowana, sama przestałam prowadzić pare lat temu...czasem podjadę do sklepu ale w trasy się już nie wybieram...obecnie unikam jeżdżenia z kimś innym niż mój małżonek lub mama chociaż też się boję. Podczas podróży snuje czarne scenariusze, myślę, że to ostatnia nasza podróż, mam wizje co stanie się za zakrętem! nie mogę się wyluzować, jestem spięta tak, że wysiadam z auta z zakwasami! Najbardziej boję się tirów! Wyprzedzanie ich to dla mnie koszmar!
Ciągle gadam do męża zwolnij, nie wyprzedzaj itp jak sobie z tym poradzić???

- Bajka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34
Co do auta i męża nie mam zastrzeżeń, ja się po prostu boję innych kierowców!! jak jedziemy pustą drogą to jestem spokojniejsza, a im większy tłok tym większe nerwy!! Chyba, że miałabym wsiąść z kimś obcym, do męża stylu jazdy jestem przyzwyczajona ale z innymi się boję, no i na męża mam jako taki wpływ, bo jak proszę, żeby zwolnił to zwalnia...nie wiem skąd mi się to wzięło
każdy wyjazd to koszmar dla mnie 


-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 143
- Rejestracja: 29 marca 2011, o 14:25
wiesz pewnie nie bez powodu masz problemy z lekami i nerwicami itd
Jestes po prostu bardzo lekowa i strachliwa, a my mamy duza wyobraznie i wizja roztrzaskania sie powoduje u ciebie nerwowosc przy jezdzie szczegolnie z obcymi, mam niestety podobnie choc powoli ucze sie ze nie mozna sie wszystkiego bac i trzeba podejmowac nawet dziwne ryzyko i nie martwic sie na zapas, wtedy zycie jest o wiele latwiejsze 


Opis mojego wyzdrowienia z derealizacji i nerwicy dolaczam-sie-wyleczona-t3364.html
- Bajka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34
A jak to robisz? ja tak nie potrafię, paraliżuje mnie z chwilą wejścia do autapola pisze:mam niestety podobnie choc powoli ucze sie ze nie mozna sie wszystkiego bac i trzeba podejmowac nawet dziwne ryzyko i nie martwic sie na zapas, wtedy zycie jest o wiele latwiejsze

-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Mowiac krotko trzeba sie przelamac i swoje opory i strach. A jak to zrobic? Po prostu zrobic. Postanowic i raz drugi popuscic swoje ograniczenia a potem juz bedzie z gorki.
- Bajka
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 28
- Rejestracja: 17 lipca 2012, o 22:34
Wojciech ja w sumie przełamuje, bo nie przestałam podróżować, tylko co dalej? chyba jestem sama na ziemii z taką fobią
w niedzielę czeka mnie 250 km horroru...oo i już mam głupie myśli, że to tu napisałam, nigdy więcej się nie odezwę i nie dowiecie się, że....tfu tfu tfu odpukać!

-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Nie wydaje mi sie ze jestes sama Bajko na ziemi z taka fobia, ja czesto jestem swiadkiem takiego panikowania podczas podrozy, w rodzince swojej mam kilka osob ktore same do samochodu nie wsiada, czyli ni eprowadza bo sie boja a jak jada jako pasazer, to wiecznie tylko uwazaj! zwolnij! hamuj! ostroznie!
Taka "fobia" ni emusi byc tylko u osob diotknietych nerwicami, mysle ze u osob po prostu lekliwych czy nerwowych cos takiego moze wystepowac. A co dopiwero u osob ktore maja nerwice... tak wiec sama na pewno nie jestes.
Ja az tak sie nie boje ale jesli ktos dodaje gazu to jak przystalo na nerwicowca od razu wlacza mi sie wyobraznia, ze sie rozbija, widze karetki, mnie polamana albo jeszcze gorzej. Wtedy sie boje ale zaraz probuje sobie tego nie wyobrazac dalej, nie brnac w rozmyslanie i jakos da rade w koncu cieszyc sie podroza.
Taka "fobia" ni emusi byc tylko u osob diotknietych nerwicami, mysle ze u osob po prostu lekliwych czy nerwowych cos takiego moze wystepowac. A co dopiwero u osob ktore maja nerwice... tak wiec sama na pewno nie jestes.
Ja az tak sie nie boje ale jesli ktos dodaje gazu to jak przystalo na nerwicowca od razu wlacza mi sie wyobraznia, ze sie rozbija, widze karetki, mnie polamana albo jeszcze gorzej. Wtedy sie boje ale zaraz probuje sobie tego nie wyobrazac dalej, nie brnac w rozmyslanie i jakos da rade w koncu cieszyc sie podroza.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2
- Rejestracja: 26 września 2013, o 10:26
Uff myślałam, że jestem sama. W grudniu zdałam prawo jazdy, nie ukrywam: dopiero za 5 razem, ale za każdym razem nawalałam, bo byłam zbyt zdenerwowana, po prostu wyłączało mi się myślenie, włączała panika. Cały kurs przejeździłam na tabletkach uspokajających i miałam się i mam za słabego kierowcę. Od czasu zdania prawka mogę policzyć na palcach ile razy byłam kierowcą i to na krótkie dystanse, maksymalnie 10 km, zawsze z kimś obok, nawet z mamą, która nie ma prawa jazdy, ale pewniej się czuję. Zawsze wydaje mi się, że coś się stanie, że odpowiednio nie zareaguję, że coś pomylę i spowoduję wypadek. A nie daj Boże jak samochód mi zawyje czy zgaśnie, najchętniej wtedy wysiadłabym z samochodu i zostawiła go na środku drogi. Bo każdemu to się może zdarzyć, ale nie mnie. Ja muszę jeździć dobrze. Domownicy tego nie rozumieją, uważają, że przesadzam, każą sobie "rozgadać", zmusić się do jazdy, przełamać strach, ale gdyby to było takie łatwe... Nie jest. Być może jest to spowodowane tym, że jak robiłam prawo jazdy i nie potrafiłam łuku to mój były chłopak próbował mnie nauczyć, ale na logikę, a nie na "sposób" na pachołki. I powiedział, że jak będę tak jeździć, to stworzę zagrożenie na drodze i lepiej żebym nie jeździła. I tak skutecznie wbiłam to sobie do głowy, że nie nie jeżdżę. Na prawdę nie jest tak łatwo się przełamać, jak jadę to serce mi wali, nogi trzęsą, mam ochotę się rozpłakać i chociaż nie popełniam karygodnych błędów to i tak zawsze po jeździe robię sobie rachunek sumienia i wychodzi mi, że jeżdżę jak debil, mogłam lepiej, zamiast cieszyć się z tego, że dałam radę to doszukuję się błędów.