Witam, pisałem już kiedyś ale niestety chyba nie jestem tak prosto poradzić sobie z tym problemem. Podczas wzmożonego stresu zaczynam mieć problemy z myśleniem. Od kilku lat chyba walczę z tym nie dokońca wiedząc że to nerwica. Zaczęło się od osłabienia organizmu chyba z 4 lata temu, złe samopoczucie, po intensywnym trybie życia w pracy i w domu (budowa pochłonęła mnie w pełni) poszedłem do lekarza i jakoś zaczęło mi się w głowie układać że coś mi jest, więc wykonałem super dużo badań kilku lekarzy dużo objawów, błędy żywieniowe, stres, i tryb życia doprowadziły do podwyższonego poziomu cholesterolu i polipów woreczka. W ciągu 3 lat zrobilem kilka usg, badań krwi już nawet nie wiem każde odchylenie od normy powodowało u mnie jakiś strach że coś jest, w końcu lekarz kazał mi wyciąć woreczek bo pojawiłi sie nowe polipy. operacje miałem ponad rok temu, 6 m-c spoko wszystko się unormowało nic nie bolało przestałe też myśleć że coś mi jest, ale pewnego dnia nagle coś tam mnie zakuło, zabolało i nagle wróciłem do myślenia o chorobach

6 m-c temu grając w piłkę dostałem kolanem po żebrach i przez tydzień miałem do zrobienia bardzo ciężką pracę fizyczną noszenie ciężkich rzeczy i po tym rozpoczęło się. ból pojawił się w prawym podżębrzu, i kręgosłupa, z początku nastawiłem się spokojnie przejdzie pewnie przeciążyłem, ale bolało mnie jakiś czas wieć wybrałem się do lekarza i powiedziałem o zdarzeniu i pracy, więc wykonał zdjęcia rtg kręgosłupa boku prawego żeber, przez to że przez 16 lat uprawiałem skoczną dyscyplinę sportową rtg wykazało mocne zwyrodnienia kręgosłupa, ale nie było złamania żeber (niewiem jak ktoś coś zobaczył na tych zdjęciach bo lipa totalna nic tam nie widać). Zapomniałem dodać że po usunięciu woreczka miałem odbijanie i biorę na produkcję chyba żółci lek przed jedzeniem, ale po zdjęciach rtg lekarz odziwo sam zlecił wykonanie USG i gastroskopię chodziło po wycięciu tego woreczka, gastroskopia nie wykazała jakiś zmian, tylko coś tam z zółcią dlatego ten lek, usg też ok, jeszcze badania krwii, mocz, kał i coś tam zrobił i wszystko ok, i wszystko poszło na kręgosłup, więc ortopeda i ma boleć bo ma pan zwyrodnienia, ale to dezorganizuje mi codzienne egzystowanie, ale to ich nie interesowało. ból był myślenie o chorobach było, więc zdecydowałem się iść do lekarza psychiatry, spoko gość pogadałem o bólu zobaczył badania i powiedział że prawdopodobnie od kręgosłupa, ale na stres i to myślenie dał mi lek uspokajający. Biorę o pewnego czasu jest lepiej nawet ból pod prawym żebrem mniej odczuwalny, ćwiczę kręgosłup może to ma wpływ, ale zaczęło mnie boleć w barku i pod pachą. Jak już pisałem z badań nie ma zapalenia i wszystko ok. więc posmarowałem i też przechodziło nieraz boli więc niewiem co to moze być pewnie też powiedzieliby że od kręgosłupa. I ostatnio w pracy się spierdoliło o kilku dni stres duży się pojawił, i odrazu myślenie o tym że coś mi jest ból prawego barku, wzmożone odbijanie się i z tego powodu ból w klatce i zaraz że coś z sercem bo blisko, i już myślenie nakręcanie się, rozmawiam o tym z żoną żeby nie dusić w sobie, jest to pomocne, ale w pracy mam objawy bólowe i myślowe większe, wracam do domu zaczynam sobie coś robić i myślenie ustaje i bólowe tez się pomniejszają.
MAM duży problem ze sposobem poradzenia sobie z tym stresem i myśleniem o tym że coś mi jest. Dla sprawdzenia i może zmniejszenia myślenia o chorobach idę zrobić w następnym tygodniu rezonans kręgosłupa tak żeby sprawdzić i uspokoić głowę, mieć pewność że nić tam nie ma. Ale tak naprawdę jak radzić sobie z potęgowaniem wszystkich objawów stresu, chodzi o to żeby codzienne działania nie skupiały się tylko na myśleniu o chorobach i stanach bólowych.
Z opisanej historii co sądzicie o moich objawach i mojej historii? JAkie macie spostrzeżenia i porady? Świeże i inne spojrzenie na moja historię może pomoże też?