Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Prośba o zapoznanie się z moją historią i o ocenę.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Ejdżej
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 30 listopada 2022, o 10:29

30 listopada 2022, o 11:01

Witam wszystkich. Czytam to forum od pewnego czasu i postanowiłem podzielić się swoim problemem. Ciągle zastanawiam się nad wizytą u specjalisty ale po prostu się boję, chociaż jestem coraz bliżej podjęcia decyzji. Mam ponad 30 lat. W zasadzie bardzo dawno już zauważyłem, że mam problem z natręctwami - sprawdzanie kilka razy czy drzwi zamknięte, czy gaz wyłączony itp. Ogólnie bardzo długo radziłem sobie z tym w zasadzie dobrze bym powiedział, mówiłem sobie w pewnych momentach: "STOP! Przecież masz tego świadomość, że to jest zrobione" i odrywałem się od tego błednego koła. Ogólnie od około trzech lat kiedy to zacząłem pracować poza domem ( wcześniej pracowałem głównie w domu) stres oraz moje natręctwa przybrały na sile. Doszły też takie zachowania jak np. nerwowe, częste mruganie powiekami czy jakieś inne zachowania właśnie spowodowane stresem. Jeśli coś robię to często wygląda to jak wzięte z jakiegoś schematu. Boję się, ze jak nie wykonam czegoś w dany sposób to, będzie źle zrobione i później będę się zamartwiał i myślał o tym po pracy - jak często bywało. Kilka razy wykonuję daną czynność bo nie wierzę, że to zrobiłem.To jest tak jakby mój pierwszy problem.
Innym wydaje mi się, że są jakieś lęki. Zaczęło się może z 10 lat temu kiedy to siedząc w kościele gdzieś w środku między ludźmi i rozmyślając o pewnych rzeczach nagle pomyślałem sobie i wyobraziłem coś w stylu :" Co by było gdybym nagle poczuł się słabo znajdując się w samym środku dużej grupy ludzi". Tą myśl tak zgłębiłem, że w pewnym momencie zacząłem czuć jak przeszywa mnie pot, serce wali jak oszalałe, zaczeło mi się robić słabo i byłem bliski omdlenia. I od tamtej pory często panikowałem w kościele właśnie, czy nawet w komunikacji, podobne objawy się pojawiały itd. Obecnie już jakoś to opanowałem chociaż kościoła staram się unikać i nie zdarzają mi się takie sytuacje. Niestety, jak nie urok to ...wiadomo. Bardzo też zawsze bałem się o swoje zdrowie. Długo o serce się zamartwiałem, czułem i w zasadzie słyszałem jak mi bije, trwało to latami aż w końcu porobiłem badania, które pokazały, że wszystko jest ok i jakbym się uspokoił, na serce przestałem zwracać uwagę w zasadzie. Teraz doszło coś innego i to mnie bardzo męczy. Mam lęki przed potrąceniem kogoś. Wydaje mi się, że pojawiły się po wypadku samochodowym, który miał miejsce nie z mojej winy. Jechałem samochodem i uderzył we mnie motocyklista. Chyba właśnie od tamtej pory bywa tak, że każdy dołek, przejeżdżanie przez pasy i jakieś stuknięcie zaraz powoduje myśli, że "może kogoś potrąciłem?". Staram się jeździć bardzo uważnie i nawet na licznik za często nie spoglądać bo boję się, że przez tą chwilę czegoś nie zauważę, przeoczę.
Do tego całego spektrum problemów dochodzi strach przed schizofrenią. Już w trakcie studiów zaczęły mnie nachodzić takie myśli, przez to, że słyszałem głosy podczas zasypiania. Wtedy zacząłem się bać tej choroby ale dowiedziałem się, że to się zdarza u zdrowych ludzi właśnie podczas zasypiania i przestałem się zamartwiać. Teoretycznie, bo chyba ten strach tak jakby był lekko uśpiony. Ostatnio jednak to jakby wróciło, te obawy. Doszukuję się głosów w głowie. Np. o czymś sobie myślę i wydaje mi się, że słyszałem jakiś dźwięk, może to być nawet coś u sąsiadów albo z podwórka ale ja to zaraz analizuję, wmawiam sobie, że może to w mojej głowie się pojawia, próbuje to racjonalnie tłumaczyć. Tak jakby coś doczepiało się do słów, o których sobie pomyślałem i próbuję to zaraz sobie tłumaczyć/analizować. Albo wysiadam z tramwaju gdzie była w głośnikach informacja: "Następny przystanek..." i już będąc za tramwajem czasami jakbym słyszał znów tą informację, jakby to do mnie wracało. I zaraz analiza i tak dalej. Jest to bardzo męczące dla mnie. Czasami się zastanawiam, czy naprawdę coś słyszę. Jeśli powiedzmy odpoczywam, o niczym za bardzo nie myślę to nic mnie w zasadzie nie męczy. Jak się głęboko skupię na pracy to też. Najgorzej jest jak się robi takie poboczne czynności, jak zmywanie, czy jakiś nawet spacer i myśli krążą po głowie. Jakbym nie był skupiony na tym co dzieje się na zewnątrz tylko siedział głęboko w sobie w środku.
Ostatnio też miałem taką sytuację, że rozmyślałem o czymś na spacerze i pomyślałem sobie, że zapytam o coś mamę jak wrócę ale tak wewnętrznie poczułem, że nie mogę jej teraz powiedzieć (może było spowodowane to tym, ze byłem wcześniej w jej pokoju i jej nie zastałem) i zacząłem sobie myśleć, że może ona nie żyje a ja nie mam tej świadomości. Taka głupia myśl przeszła mi przez głowę ale w chwili kiedy o tym pomyślałem byłem przestraszony. Po chwili oczywiście wróciło jasne myślenie. Albo czasami np. podczas oglądania telewizji i zapewne myśleniu o czymś nagle pojawia się uczucie jakbym miał zaraz zwariować, takie uczucie odrealnienia czy czegoś, trwa to w zasadzie kilka sekund - jakby taki strach przed zwariowaniem (tak bym to nazwał).
Wczoraj np przed zaśnięciem leżeliśmy z dziewczyną i poczułem jak coś mnie zakuło w ramię. Normalnie powinienem to olać ale do głowy przyszła mi genialna myśl, że może moja dziewczyna jakiś zastrzyk mi zrobiła aż w pewnym momencie się spojrzałem na nią. I chociaż wiedziałem, że to nieprawda, przekręciłem się bok i poszedłem spać, to rano po przebudzeniu od razu o tym myślałem, czy tak przypadkiem nie było, mając świadomość, że nie. Ale taki strach nie przestawał mnie opuszczać przez dłuższą chwilę. Chyba niepotrzebnie czytałem o schizofrenii bo wiem, że wtedy człowiek doszukuje się takich dziwactw.
Jestem już tym zmęczony bardzo. Najlepsze jest to, że mam poczucie, ze gdybym przestał o tym wszystkim myśleć to np taki strach przed schizofrenią by minął, bo już tak miałem, że olewałem to i przez długi czas niczego się nie doszukiwałem ale prędzej czy później przychodzi do mnie genialna myśl: "O, dawno niczego nie słyszałem, czyli, że jest ok" - no i wtedy tak jakby się zaczyna znowu wszystko od nowa.
Tylko ze swoją dziewczyną mogę porozmawiać na takie tematy, co mi często pomaga. Uspokaja mnie ale też mówi, że najlepiej jakbym skorzystał z pomocy specjalisty. Jestem przez to często smutny, brakuje chęci do wszystkiego no i ogólnie zmęczony tym ciągłym zamartwianiem się. Proszę Was narazie o opinię na ten mój wywód. Czy rzeczywiście może to mieć związek ze schizofrenią, czy to tylko lęk przed tym?
aaa888
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 21 listopada 2022, o 13:53

11 grudnia 2022, o 21:03

Ejdżej pisze:
30 listopada 2022, o 11:01
Witam wszystkich. Czytam to forum od pewnego czasu i postanowiłem podzielić się swoim problemem. Ciągle zastanawiam się nad wizytą u specjalisty ale po prostu się boję, chociaż jestem coraz bliżej podjęcia decyzji. Mam ponad 30 lat. W zasadzie bardzo dawno już zauważyłem, że mam problem z natręctwami - sprawdzanie kilka razy czy drzwi zamknięte, czy gaz wyłączony itp. Ogólnie bardzo długo radziłem sobie z tym w zasadzie dobrze bym powiedział, mówiłem sobie w pewnych momentach: "STOP! Przecież masz tego świadomość, że to jest zrobione" i odrywałem się od tego błednego koła. Ogólnie od około trzech lat kiedy to zacząłem pracować poza domem ( wcześniej pracowałem głównie w domu) stres oraz moje natręctwa przybrały na sile. Doszły też takie zachowania jak np. nerwowe, częste mruganie powiekami czy jakieś inne zachowania właśnie spowodowane stresem. Jeśli coś robię to często wygląda to jak wzięte z jakiegoś schematu. Boję się, ze jak nie wykonam czegoś w dany sposób to, będzie źle zrobione i później będę się zamartwiał i myślał o tym po pracy - jak często bywało. Kilka razy wykonuję daną czynność bo nie wierzę, że to zrobiłem.To jest tak jakby mój pierwszy problem.
Innym wydaje mi się, że są jakieś lęki. Zaczęło się może z 10 lat temu kiedy to siedząc w kościele gdzieś w środku między ludźmi i rozmyślając o pewnych rzeczach nagle pomyślałem sobie i wyobraziłem coś w stylu :" Co by było gdybym nagle poczuł się słabo znajdując się w samym środku dużej grupy ludzi". Tą myśl tak zgłębiłem, że w pewnym momencie zacząłem czuć jak przeszywa mnie pot, serce wali jak oszalałe, zaczeło mi się robić słabo i byłem bliski omdlenia. I od tamtej pory często panikowałem w kościele właśnie, czy nawet w komunikacji, podobne objawy się pojawiały itd. Obecnie już jakoś to opanowałem chociaż kościoła staram się unikać i nie zdarzają mi się takie sytuacje. Niestety, jak nie urok to ...wiadomo. Bardzo też zawsze bałem się o swoje zdrowie. Długo o serce się zamartwiałem, czułem i w zasadzie słyszałem jak mi bije, trwało to latami aż w końcu porobiłem badania, które pokazały, że wszystko jest ok i jakbym się uspokoił, na serce przestałem zwracać uwagę w zasadzie. Teraz doszło coś innego i to mnie bardzo męczy. Mam lęki przed potrąceniem kogoś. Wydaje mi się, że pojawiły się po wypadku samochodowym, który miał miejsce nie z mojej winy. Jechałem samochodem i uderzył we mnie motocyklista. Chyba właśnie od tamtej pory bywa tak, że każdy dołek, przejeżdżanie przez pasy i jakieś stuknięcie zaraz powoduje myśli, że "może kogoś potrąciłem?". Staram się jeździć bardzo uważnie i nawet na licznik za często nie spoglądać bo boję się, że przez tą chwilę czegoś nie zauważę, przeoczę.
Do tego całego spektrum problemów dochodzi strach przed schizofrenią. Już w trakcie studiów zaczęły mnie nachodzić takie myśli, przez to, że słyszałem głosy podczas zasypiania. Wtedy zacząłem się bać tej choroby ale dowiedziałem się, że to się zdarza u zdrowych ludzi właśnie podczas zasypiania i przestałem się zamartwiać. Teoretycznie, bo chyba ten strach tak jakby był lekko uśpiony. Ostatnio jednak to jakby wróciło, te obawy. Doszukuję się głosów w głowie. Np. o czymś sobie myślę i wydaje mi się, że słyszałem jakiś dźwięk, może to być nawet coś u sąsiadów albo z podwórka ale ja to zaraz analizuję, wmawiam sobie, że może to w mojej głowie się pojawia, próbuje to racjonalnie tłumaczyć. Tak jakby coś doczepiało się do słów, o których sobie pomyślałem i próbuję to zaraz sobie tłumaczyć/analizować. Albo wysiadam z tramwaju gdzie była w głośnikach informacja: "Następny przystanek..." i już będąc za tramwajem czasami jakbym słyszał znów tą informację, jakby to do mnie wracało. I zaraz analiza i tak dalej. Jest to bardzo męczące dla mnie. Czasami się zastanawiam, czy naprawdę coś słyszę. Jeśli powiedzmy odpoczywam, o niczym za bardzo nie myślę to nic mnie w zasadzie nie męczy. Jak się głęboko skupię na pracy to też. Najgorzej jest jak się robi takie poboczne czynności, jak zmywanie, czy jakiś nawet spacer i myśli krążą po głowie. Jakbym nie był skupiony na tym co dzieje się na zewnątrz tylko siedział głęboko w sobie w środku.
Ostatnio też miałem taką sytuację, że rozmyślałem o czymś na spacerze i pomyślałem sobie, że zapytam o coś mamę jak wrócę ale tak wewnętrznie poczułem, że nie mogę jej teraz powiedzieć (może było spowodowane to tym, ze byłem wcześniej w jej pokoju i jej nie zastałem) i zacząłem sobie myśleć, że może ona nie żyje a ja nie mam tej świadomości. Taka głupia myśl przeszła mi przez głowę ale w chwili kiedy o tym pomyślałem byłem przestraszony. Po chwili oczywiście wróciło jasne myślenie. Albo czasami np. podczas oglądania telewizji i zapewne myśleniu o czymś nagle pojawia się uczucie jakbym miał zaraz zwariować, takie uczucie odrealnienia czy czegoś, trwa to w zasadzie kilka sekund - jakby taki strach przed zwariowaniem (tak bym to nazwał).
Wczoraj np przed zaśnięciem leżeliśmy z dziewczyną i poczułem jak coś mnie zakuło w ramię. Normalnie powinienem to olać ale do głowy przyszła mi genialna myśl, że może moja dziewczyna jakiś zastrzyk mi zrobiła aż w pewnym momencie się spojrzałem na nią. I chociaż wiedziałem, że to nieprawda, przekręciłem się bok i poszedłem spać, to rano po przebudzeniu od razu o tym myślałem, czy tak przypadkiem nie było, mając świadomość, że nie. Ale taki strach nie przestawał mnie opuszczać przez dłuższą chwilę. Chyba niepotrzebnie czytałem o schizofrenii bo wiem, że wtedy człowiek doszukuje się takich dziwactw.
Jestem już tym zmęczony bardzo. Najlepsze jest to, że mam poczucie, ze gdybym przestał o tym wszystkim myśleć to np taki strach przed schizofrenią by minął, bo już tak miałem, że olewałem to i przez długi czas niczego się nie doszukiwałem ale prędzej czy później przychodzi do mnie genialna myśl: "O, dawno niczego nie słyszałem, czyli, że jest ok" - no i wtedy tak jakby się zaczyna znowu wszystko od nowa.
Tylko ze swoją dziewczyną mogę porozmawiać na takie tematy, co mi często pomaga. Uspokaja mnie ale też mówi, że najlepiej jakbym skorzystał z pomocy specjalisty. Jestem przez to często smutny, brakuje chęci do wszystkiego no i ogólnie zmęczony tym ciągłym zamartwianiem się. Proszę Was narazie o opinię na ten mój wywód. Czy rzeczywiście może to mieć związek ze schizofrenią, czy to tylko lęk przed tym?
Na pewno w pierwszej kolejności warto się skonsultować ze specjalistą, który ma chociażby możliwość wykluczenia chorób, których się obawiasz. Bo już samo potwierdzenie lekarza, że pod kątem chociażby schizofrenii jesteś zdrowy, dużo Ci da w walce z nerwicą. Poza tym mam wrażenie, że jesteś zestresowany, zmęczony i odczuwasz cierpienie z powodu objawów, co przeszkadza Ci w podjęciu terapii i pracy nad sobą. Lekarz może doradziłby Ci jakieś leki wspomagająco, aby pomogły Ci na początku zredukować poziom lęku do takiego, który nie przeszkadzałby w terapii i poznawaniu swojego umysłu i mechanizmów lękowych. Czasami warto po prostu odpocząć i zebrać siły na walkę z nerwicą. Bardzo fajnie, że dziewczyna daje Ci duże wsparcie i słusznie doradza wizytę u specjalisty.
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 09:16

Witam.
Jestem nowy na forum. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ten post. Mam 33 lata i mam problem. W 2015 roku po bójce na imprezie uderzyłem głową o krawężnik. Leżałem dwa tygodnie w szpitalu, miałem krwawienie podpajęczynówkowe w mózgu. Na szczęście krwiak wchłonął się bez konieczności otwierania czaszki. Nie mogłem wstawać ani nawet przekręcać się na bok. Wszystko dobrze się skończyło. Wyszedłem że szpitala, byłem osłabiony zamroczony ale w końcu wszystko przeszło i wróciło do normy. Czułem się dobrze. Wypadek był w połowie roku. W grudniu miałem zaplanowany ślub. Slub wiązał się z przeprowadzka do domu żony. U mnie nie było warunków. Wychowałem się w biedzie. Ojciec Pil mama czasem też. Ojciec zmarł jak miałem 12 lat na niewydolność krazeniowoddechowa. Po śmierci ojca mama wpadła w nerwicę, mi również zaczęło potykać serce, razem miałem chyba atak paniki jako dzieciak. Pamiętam że miałem takie tętno myślałem że serce wyskoczy mi z klatki piersiowej. Później straszna uwagę zwracałem na moje serce. Cały czas coś było nie tak. Obserwowałem, słyszałem że bije nawet w nocy. Gdy w szkole średniej był pomiar ciśnienia potrafiłem mieć po 180 na 100. Pielęgniarka mówiła że to syndrom białego fartucha. Kupiłem ciśnieniomierz i mierzyłem w domu. Ciśnienie ok 130 na 90. Myślę że już wtedy były jakieś zalążki nerwicy. Dodatkowo miałem mety w oczach, odkryłem czym jest ślepa plamka w oku, na początku się wystraszyłem że slepne. W gimnazjum pojawiły się aury migrenowe z migrenami gdzie na pół godz traciłem wzrok z jednej strony. Ale funkcjonowałem normalnie. Mieliśmy 4,5h pola. Razem z braćmi staraliśmy się jakoś to ogarnąć. Bracia z czasem się wyprowadzili miałem jeszcze dwójkę młodszego rodzeństwa . Wtedy przejąłem inicjatywę. Czułem się zobowiązany żeby jakoś to wszystko ciągnąć. I po ślubie musiałem się wyprowadzić. Wydaje mi się że nie było to na rękę mojej psychice. Po kawalerskim przed ślubem obudziłem się rano na kacu. Ale ten kac nie przeszedł. Czułem się dziwnie. Inaczej widziałem, jakiś zamroczony byłem, otumaniony, otepniony, odrealniony. jakbym młotkiem dostał w głowę. Dziwne uczucie. Na początku mydłem że przejdzie ale nie przechodziło. Co rano się budziłem i to samo. Największe odrealnienie miałem w dniu ślubu. Masakra była. Dodatkowo czułem jakby mi ktoś obręcz na głowie zaciskał. Niesamowity lek że coś mi się w głowie zrobiło pewnie po wypadku. I zaczęło się googlowanie. Chciałbym wrócić do tego dnia i powiedzieć sobie nie rób tego. Oczywiście doktor google wskazał glejaka mózgu. Strach niesamowity derealizacja jeszcze większą. Pojechałem na sor z potwornym bólem głowy. Zrobili mi tomograf który wyszedł ok. Wróciłem do domu. Poszedłem do lekarza. Dała skierowanie do neurologa. Poszedłem prywatnie. Neurolog zlecił rezonans magnetyczny głowy z kontrastem. Wyszedł idealnie. Więc zleciła EEG i nastraszyła mnie że po wypadku odrealnienie może być wynikiem padaczki czy początków nie pamiętam. Byłem tak wystraszony że w pracy wymiotował do kosza na śmieci. Zrobiłem EEG. Nie wyszło za dobre. Ale neurolog nie powiedział co mi jest tylko dał leki. Przeczytałem ulotkę i nie wziąłem ani tabletki. Znalazłem filmy divovic i przesluchalem, poczytałem forum. Wszystko zaczęło się układać w logiczną całość. Obejrzałem film nie wiem czy dobrze pamiętam tytuł. Człowiek który się zawiesił chyba stwierdziłem że to derealizacja i według instrukcji olałem temat i wszystko przeszło. Miałem dni gorsze, dni kiedy byłem słaby i dziwnie się czułem ale ogólnie wszystko wróciło do normy. Pewnie z 2 lata miałem spokoju. Później zaczął się problem ze wzrokiem. Jakieś błyskawice mi latały, migały. Byłem u okulisty stwierdziła że cos tam się rozwarstwia że u mnie za wcześnie ale ogólnie tak się dzieje jak się człowiek starzeje i wszystko ok. Poszedłem do drugiego okulisty, zbadał powiedział że z oczami wszystko spoko. W między czasie otworzyłem własną firmę. Pracowałem na etacie na stanowisku którego nie lubiłem. Czułem się niedoceniany. Ciężko pracowałem jakby na dwa etaty u siebie i u szefa. Ale przynajmniej kasa zaczęła się zgadzać więc podjęliśmy decyzję co do budowy domu. Ja chciałem zawsze wybudować się u siebie. Byłem pewny że tam właśnie będzie mój dom. Niestety problem z drogą okazał się nie do przeskoczenia. Dało by się to ogarnąć ale trzebaby było masę pieniędzy wpakować w drogę, za tą kasę już część budynku można byłoby wybudować. Też dał mi budynek gospodarczy i działkę na równym. U mnie piękne miejsce ale problem z drogą i dużo wyższe koszty więc musiałem zrezygnować:( na drugi dzień kiedy pojechałem po stal na budowę przy mruganiu pojawiała mi się na sekundę czarna plama w prawym oku. Ja oczywiście google i wyszło mi że to może być pierwszy objaw SM I WSZYSTKO WROCILO. Niesamowity lek, ciągnęło mnie na wymioty, w nocy zaczęły mi drętwieć nogi i ręce, odrealnienie które utrzymuje się do dzisiaj. Poszedłem do neurologa. Zrobiłem prywatnie badania , znów rezonans magnetyczny plus rezonans angio plus badania z krwi. Morfologia, ob, crp. Wydałem masę kasy. Wszystko wyszło ok. Za jakiś czas objawy minęły po badaniach. Zostało odrealnienie. Kolejny objaw jaki utrzymuje się do dzisiaj to ból w posladku. Zaliczyłem już dwóch fizjoterapeutów i jednego ortopede. Fizjo stwierdził mięsień gruszkowaty, ortopeda że od kręgosłupa. Dał leki przeciwzapalne przeciwbólowe i żeby to fizjo iść na terapię manualna. Jakiś czas temu Trochę nadużylem alkoholu. Byłem na weselu, dwa dni picia późniejszą dni leczenia się alkoholem wywołały lekki dyskomfort w okolicy lewego zebra. Na dole. Naczytałem się że może być to powiększona śledziona lub trzustka. Zrobiłem od tego czasu dwa USG jamy brzusznej, kolonoskopię, gastroskopię, amylazę lipazę, badania krwi, próby wątrobowe. Wyszedł lekko podniesiony wapń i żelazo i bilirubina przy górnej granicy. Lekarz powiedział że nic poważnego żeby nie pić tyle wody mineralnej ale że badania ok i nic się nie dzieje. Ja się naczytałem że wapń może uwalniać się z kości a w tym pośladku boli. I znów strach. Dodatkowo ten brzuch bolal. Rodzinny powiedział że to zespół jelita wrażliwego że jestem zdrowy i żebym się ogarnął. Nie wierzyłem poszedłem do gastrologa tam gdzie miałem kolonoskopię i gatrodkopie. Zrobiła kolejne USG brzucha powiedziała że u mnie pięknie wszystko widać i trzustki jak i inne narządy są ok. Że to właśnie jest jelito nadwrażliwe. Teraz boli mnie niżej niż wcześniej. Pod lewym zebrem lub jeszcze nizej. Dała leki dietę. Uspokoiłem się brzuch prawie przestał boleć. Byłem u kuzyna wczoraj. Ciotka powiedziała że strasznie schudłem. Ważyłem zawsze w granicach 75kg. Zwazylem się i ku mojej zdziwieniu 69 kg. Przyznam że mniej jadłem ostatnio z tego stresu. Od czasu akcji z oczami czuje się osłabiony, senny, mam dziwna perspektywę wzrokowa chyba dd. Cały czas boję się że coś mi jest. Proszę o pomoc
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 09:36

Czy to nerwica. Czy ona może dawać objawy takiej jak ciągły ból brzucha po lewej stronie lub ciągły ból w posladku? Dziękuje za odpowiedz i przepraszam za dosyć długo wpis. Jest to tylko część przyczyn czy objawów. Napisałem najważniejsze.
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

12 grudnia 2022, o 10:14

Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 09:36
Czy to nerwica. Czy ona może dawać objawy takiej jak ciągły ból brzucha po lewej stronie lub ciągły ból w posladku? Dziękuje za odpowiedz i przepraszam za dosyć długo wpis. Jest to tylko część przyczyn czy objawów. Napisałem najważniejsze.

Hejka! Odnośnie tych objawów to tak, może. Ja mam problemy brzuszne przy zaostrzeniu zaburzenia, a aktualnie cierpię na ból w pośladku, który promieniuje na biodro, całą nogę i pachwinę. Także podejrzewają u mnie napięcie mięśnia gruszkowatego, który uciska na nerw kulszowy, albo coś z odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa. Jestem spięta jak struna, więc nie ma się co dziwić w sumie 😉.

Ilość badań które wykonałeś powinna Cię uspokoić, skoro wszystkie wyszły dobrze, to nie ma się co doszukiwać problemu.
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 10:39

Także podejrzewają u mnie napięcie mięśnia gruszkowatego, który uciska na nerw kulszowy, albo coś z odcinkiem lędźwiowym kręgosłupa. Jestem spięta jak struna, więc nie ma się co dziwić w sumie 😉.

U mnie identycznie. Ortopeda powiedział że nie ma sensu robić rezonans bo wyjdzie dyskopatia kręgów w odcinku lędźwiowym co powoduje podrażnienie gruszkowatego i dlatego boli. Nie kazał zrobić zdjęcia ani USG. A to boli i nerwicowe ale się włącza. Z brzuchem mam wkręty tez. Lekarz rodzinny powiedział że Ibs, gastrolog też.am problem ogólnie z biegunki też. ale w ibs to normalne chyba. Czasem jak coś zjem od razu łazienka. I znów oglądanie stolca czy nie żółty, czy nie tłuszczowy. Trzustka podobno daje objawy jak 90 procent jej jest uszkodzone więc na USG by wyszlo. Ale to nerwicowa ALE CO JESLI. Plus osłabienie ciągle, odrealnienie i spadek wagi nakręca to wszystko.
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 11:09

Zrobiłem też pakiet trzustkowa, amylazę lipazę wyszły ok. W moczu lekko podniesiona. Marker nowotworowy też. Wydałem już masę kasy na badania różne. Cały czas jakieś inne objawy które muszę jak najszybciej przebadać prywatnie. Żona się wkurza wiadomo. Mam wspaniała żonę, dwójkę dzieci. Własna firmę. Prace z domu, budujemy dom w miarę dobrze idzie. Powinno być super. A ja nie potrafię się cieszyć. Cały czas coś mi dolega i nie wiem już czy fizycznie czy tylko nerwica daje mi w kość i tak różne objawy. Najgorsze co w życiu zrobiłem to googlowanie które spotęgowało lek 100 krotnie a miało pomoc. Tak mi się wydawalo
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

12 grudnia 2022, o 11:19

Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 11:09
Zrobiłem też pakiet trzustkowa, amylazę lipazę wyszły ok. W moczu lekko podniesiona. Marker nowotworowy też. Wydałem już masę kasy na badania różne. Cały czas jakieś inne objawy które muszę jak najszybciej przebadać prywatnie. Żona się wkurza wiadomo. Mam wspaniała żonę, dwójkę dzieci. Własna firmę. Prace z domu, budujemy dom w miarę dobrze idzie. Powinno być super. A ja nie potrafię się cieszyć. Cały czas coś mi dolega i nie wiem już czy fizycznie czy tylko nerwica daje mi w kość i tak różne objawy. Najgorsze co w życiu zrobiłem to googlowanie które spotęgowało lek 100 krotnie a miało pomoc. Tak mi się wydawalo
Też czytałam, nie pomaga na pewno, tym bardziej, że obojętnie ci mi dolegało to zawsze gdzieś w googlach wychodziła że mam albo raka, albo inna okropna chorobę. Przestałam to robić, a jak już muszę, to na końcu wyszukiwania wpisuje "nerwica", tak też się znalazłam na tym forum.

Problemy gastryczne zredukowalam zmiana diety, maślanem sodu, pro i prebiotykami.
Z moim pośladem walczę jeszcze, ale rolowanie i joga pomaga.

Weź to sobie na zimno przedyskutuj sam ze sobą, wytłumacz sobie, że skoro badania są ok to znaczy że jest ok. Bo tak badać można się w nieskończoność, tylko czy warto?
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 11:33

Dzięki za odpowiedź i poświęcony czas. Są lepsze dni kiedy jest prawie wszystko ok mimo bólu ale czasem jak np wczoraj jedno zdanie ale schudłes potrafi zepsuć to co jest już wypracowane. Pojawia się wątpliwość i pomysł żeby może się przebadać jednak dokładniej. Ale przecież nie da się wszystkiego przebadać więc ale zawsze będzie. Jak sobie z tym poradzić?
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

12 grudnia 2022, o 11:39

Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 11:33
Dzięki za odpowiedź i poświęcony czas. Są lepsze dni kiedy jest prawie wszystko ok mimo bólu ale czasem jak np wczoraj jedno zdanie ale schudłes potrafi zepsuć to co jest już wypracowane. Pojawia się wątpliwość i pomysł żeby może się przebadać jednak dokładniej. Ale przecież nie da się wszystkiego przebadać więc ale zawsze będzie. Jak sobie z tym poradzić?
No musisz nabrać dystansu. Ja na początku zaburzenia tez schudłam 10kg tak o, nawet nie zauważyłam tego, dopóki mi ktoś tego nie wytknął, myślałam że to jakaś okropna choroba, że nie ma już pewnie dla mnie nadzieji.

Swój złoty środek na poradzenie sobie z tym musisz niestety sam znaleźć, poczytaj historię innych, może znajdziesz jakaś inspiracje.

Próbowałeś terapii?
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 11:46

Neurolog po trzeciej wizycie u niej z własną diagnoza powiedziała żebym zapisał się do psychiatry. Że po mi mam się tak męczyć ale ja nie chcę brać lekow. Czytałem jak działają. We czwartek mam trzecia wizytę u psychoterapeuty. Mam nadzieję że jakośnie nakierunkuje. Najgorsze jest to że ja już miałem dd i to większe niż teraz i znów dałem się wciągnąć przez objawy z ciała. Tylko nie wiem czy te objawy wywołały nerwicę, czy nerwica objawy
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 11:50

Ja myślę że to nerwica lękowa na tle hipochondrycznym ale nie dostałem takiej diagnozy. psycholog powiedział że jest taka hipoteza :) teraz najbardziej denerwuje mnie ciagly ból w posladku i jakby do kręgosłupa promieniował. Po wizycie u ortopedy na chwilę się uspokoiłem, na chwilę. Rodzinnyblekarz twierdzi że to wszystko od nerwicy. Powinienem posłuchać a mi się cały czas wydaje że zbyt blacho podchodzi do sprawy, że nie zleca wszystkich badań. Że trzeba najpierw wszystko sprawdzić. Jakbym wiedział lepiej od niej:)
Awatar użytkownika
zosialach
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 150
Rejestracja: 23 października 2022, o 12:40

12 grudnia 2022, o 11:55

Arni pisze:
12 grudnia 2022, o 11:50
Ja myślę że to nerwica lękowa na tle hipochondrycznym ale nie dostałem takiej diagnozy. psycholog powiedział że jest taka hipoteza :) teraz najbardziej denerwuje mnie ciagly ból w posladku i jakby do kręgosłupa promieniował. Po wizycie u ortopedy na chwilę się uspokoiłem, na chwilę. Rodzinnyblekarz twierdzi że to wszystko od nerwicy. Powinienem posłuchać a mi się cały czas wydaje że zbyt blacho podchodzi do sprawy, że nie zleca wszystkich badań. Że trzeba najpierw wszystko sprawdzić. Jakbym wiedział lepiej od niej:)
Boże, chłopie! Ile ja razy się kłóciłam z lekarzem, bo przychodziłam ze swoją diagnozą, i jak on w ogole może co innego sugerować. W końcu mi któryś z rzędu dogadał, zapytał po co w ogóle przychodzę skoro wiem lepiej, wysłał mnie na medycynę i powiedział, że mam przyjść wtedy i porozmawiamy. Trochę mnie postawił wtedy do pionu.
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 12:02

Teraz się zastanawiam jak to odkręcić. I jak przekonać mój mózg że to nerwica. Cały czas złe myśli w głowie o chorobach o śmierci. Że to ten nic zdrowego zyc w ciągłym leku. Wyrzuty że sam do tego doprowadziłem więc lęk przed samą nerwica żeby nie spowodowała choroby. Wiem że nie potrafi że to tylko iluzja a tu nagle myśl że przecież wysoki kortyzol nie jest zdrowy
Arni
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 78
Rejestracja: 11 grudnia 2022, o 08:45

12 grudnia 2022, o 14:15

Zosialch
Jak sobie z tym poradziłaś?
ODPOWIEDZ