Trochę smutno w temacie się zrobiło, to może dorzucę od siebie ze 3 grosze jako słowa otuchy, a także skłonienia do jakiejś refleksji jak helpmi, no bo po:
pierwsze - przyzwolenie na te objawy i życie mimo nich, a nie nimi, zajmowanie się czymś innym np. pracą czy czymkolwiek odciągającym uwagę od tego stanu, to naprawdę dużo, ale to nie wystarczy. Chodzi przede wszystkim o nastawienie. Wierzcie mi, wiem to po sobie, że mimo wszystko da się całkiem spoko żyć w tym stanie i odczuwać przyjemności z życia. Da się. Jak najbardziej.
drugie - powiedzmy sobie całkiem szczerze, no bo oszukiwanie samego siebie nic nie da - czy to prawdziwa akceptacja? No bo jednak twierdzisz Cygan, że co jakiś czas sprawdzasz czy masz nadal te objawy itp itd, czyli jednak chyba nie odpuściłeś zupełnie i nie pogodziłeś się do końca, że posiadasz ten stan. Ja wiem, że to trudne i rozumiem Cię stary, no bo przecież każdy w tym bagnie tkwi lub tkwił. Kto jak nie forumersi się zrozumie nawzajem

.
Ale to jednak chodzi o to, żeby Ci to w końcu puściło. Ja też to nadal mam, ale nie zwracam na to uwagi i jak coś mi się dzieje złego typu złe samopoczucie, rozkojarzenie, to nie przypisuję tego objawom DD/DP tylko np. zwalam na zmęczenie, niedobór snu itd itp. I tak powinno być.
Poza tym tak na dobrą sprawę - co Ci szkodzi tak spróbować? Pisząc, że nie wierzysz w to, że kiedykolwiek Ci to minie, sam tak jakby przekreślasz swoją pracę.
Pozdro!