Sadwolf pisze: ↑22 września 2024, o 16:31
Nie wiem już co mam robić...
I nie chodzi mi teraz o moją nerwicę, bo ją już akceptuję i porzuciłem kontrolę nad nią.
Chodzi mi o pracę i życie. Jest mi po prostu przykro, dzisiaj w pracy się popłakałem. Moi kierownicy zawsze znajdą coś, żeby się do mnie przyczepić. A to że czegoś nie doniosłem, że czegoś zapomniałem posprzątać... Ja się im nie dziwię.
Problem w tym, że odkąd tu pracuję jeszcze nie słyszałem przyczepienia się kierowników do kogoś innego za takie same problemy. To zawsze mi się przypomina o tym, że najważniejszy jest klient. Nigdy nie słyszałem tego hasełka w użyciu przeciwko komuś innemu.
Odnoszę wrażenie, że im bardziej kocham ludzi i im bardziej się staram, tym bardziej oni mnie olewają i doszukują się moich wad...
radośnie! mnie już ludzka stonoga, radośnie! mnie promieniowanie, radośnie! mnie lęk w nerwicy... Ja po prostu chcę jakiegolwiek uznania ze strony mojego otoczenia
Pod kontrolą to możesz mieć co najwyżej objawy nerwicowe. W ogromnym skrócie, kiedy pojawia się nerwica (nie mylić z objawami) pojawia się zahamowanie w pewnych obszarach życia i w efekcie osobowość się zniekształca. Skoro jesteś jedyną osobą, która jest tak traktowana, to najwidoczniej się nie bronisz. Jest to wynik braku asertywności, który jest typowy dla nerwic. Należy powiedzieć, że asertywność to jedna z wielu form agresji. Jednakże asertywność powiązana jest z funkcjonowaniem osobowości. Jeżeli ktoś nie jest pewny siebie, wtedy nie ma mowy o jakiejkolwiek asertywności. Inni ludzie na co dzień używają różnych form agresji i asertywność jest jedną z nich. W dzisiejszych czasach nie jest to już nawet jakaś izolowana cecha, czy pojedyncze zachowanie, ale społeczny wzór funkcjonowania. Kiedy ktoś ma zahamowanie właśnie w tej sferze, inni widząc, że ta osoba się nie broni traktują ją jakby nie była jednym z nich, w najgorszym przypadku dehumanizują ją. Mianowicie agresja skierowana na tę osobę odcina ich emocjonalnie od tej osoby, zamraża poniekąd jej człowieczeństwo, jej uczucia. Taka osoba w końcu przestaje być osobą, a bardziej staje się przedmiotem. Ewentualnie staje się czymś na równi z owadem, który przecież nie ma uczuć, nic nie czuje, po prostu sobie jest, ale można takie coś pacnąć czy zdeptać, kiedy tylko jej istnienie bez wyraźnego powodu zacznie przeszkadzać. To tyle z teorii. Musisz się wzmocnić i w miarę możliwości reagować na jakiekolwiek zaczepki, od razu zduszać próbę takiego zachowania w zarodku. Innymi słowy, musisz mówić cokolwiek, jakkolwiek reagować, jeżeli czujesz, że to jak ktoś cię traktuje czy odnosi się do ciebie jest po prostu nie w porządku. Jak ludzie cię już wyczują, to już koniec. W obecnej pracy raczej się już nie uda magicznie odczarować twojego wizerunku, ale po zmianie na nową próbuj od początku do tego nie dopuszczać, nawet jak w kolejnej się nie uda i tak się nie poddawaj, bo musisz rozwinąć tę umiejętność, a uda się to tylko metodą prób i błędów.