10 stycznia 2015, o 23:53
Z pięć lat temu poznałam chłopaka. Z pozoru wydawał się miły i sympatyczny. Pisaliśmy ze sobą około dwa tygodnie, spotkaliśmy się. Wydawał się być normalnym facetem, chcącym poważnego związku. Niestety, pomyliłam się. Po około miesiącu spotkałam się z moim dawnym kolegą z podstawówki - wspomnę że nie widziałam go od kilku dobrych lat, bo się przeprowadził pod Poznań. Będąc szczerą, powiedziałam swojemu że widziałam się ze swoim kumplem. Zaczęło się od takiego jakby "upomnienia", że po co się z nim widziałam, czy mu nie wystarczam itp. Dla niego uciekłam trzy razy z domu, żeby tylko być razem.
Od października zaczęły się kolejne problemy. Kłótnie o szkołę, jakieś wymyślanie że jestem lekkich obyczajów, groźby. Z czasem dochodziło bicie za nic. Z czasem dostawałam nawet za to, że sobie po prostu nie pozwalałam na obrażanie mnie. Dostałam nawet za to, że się krzywo spojrzałam albo zwyczajnie się rozglądałam. Po 10 miesiącach związku broniłam jego własnego psa, którego wręcz katował na moich oczach. Tego feralnego dnia też oberwałam i skończyło się na interwencji mojej starszej siostry. Od tej pory już go nie znałam i nie widziałam. Choć często wspominam te złe chwile, które nie pozwalają mi normalnie funkcjonować.
W tym samym roku poznałam innego. Zaprzyjaźniłam się z nim, starając się zapomnieć o wydarzeniach sprzed niedawna. Niestety, również byłam tak samo naiwna. Facet wyłudził ode mnie pieniądze i pozostawił po sobie jeszcze jedno. Dziecko, niewinne małe dziecko, do którego się nie przyznał. Uciekł, a do dzisiaj walczę o to, aby co roku łożył na jego utrzymanie. Po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży, nie chciałam już mieć nikogo. Po prostu nie umiałam zaufać i szukać kogokolwiek.
Po kilku takich wypadkach, dokładnie 3 lata i 3 miesiące temu poznałam kogoś, komu jednak potrafiłam zaufać, akceptuje nie swoje dziecko i jest ze mną - pomimo kłótni, w których jednak on ma zawsze rację, a ja nie umiem mu tego przyznać. Nie powiem, ten długi już związek jest ciężki dla nas obojga ze względu na mój stan psychiczny, ale pomimo tego potrafimy jakoś się odnaleźć w sytuacji.