Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Obsesyjny lęk przed śmiercią

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
justyna164
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 11
Rejestracja: 6 marca 2021, o 21:25

12 marca 2021, o 18:57

Witam wszystkich
Zacznę od tego, że od zawsze bałam się śmierci.Podobne epizody długiego lęku miałam już wcześniej ale teraz to jest horror.

Ostatnio straciłam pracę i zaczęłam tracić sens życia,mało co mnie cieszyło ale dawałam radę.
Natomiast ostatnio miałam pierwszy od kilku lat atak paniki i to można powiedzieć taki tygodniowy,było mi duszno i wkręciłam sobie, że to covid,tragedia
.Przez tydzień oddychałam jak ryba.Oczywiście masa badań i Ok.
I wtedy stało się coś znacznie gorszego ,zaczęły mnie nachodzić myśli i tak niedługo umrzesz.To był tak paraliżujący lęk,oczywiście zaczęłam szukać czy można odczuć,ze zbliża się smierć no i to już mnie na tyle podłamało,wpadłam w panikę, że na pewno umrę, że to pewne...postanowiłam zacząć brać antydepresanty.
Biore je już 8 dni i powiem wam,że to najgorszy tydzień w moim życiu.Nie mam ochoty nic robić,myśli że i tak umrę mnie tak paraliżują,że tylko leżę w łóżku.Próbowałam pare razy wyjść z domu czy porobić coś odciągnąć myśli ale zawzyczaj bezskutecznie.Czuje się jak w jakimś koszmarze,codziennie myśle o nieuchronności życia o tym po co to w ogóle jest o tym,że po co nam rodzina, znajomi w ogóle po co nam cokolwiek.Czuje się jak wariatka.Czasami mam przebłysk taki, ze co ja w ogóle sobie wkręciłam,ale niestety głównie te myśli mnie tak paraliżują,ze zaczynam w to wierzyć że już po mnie.Macie może jakieś rady jak to przejść.Biore leki byłam u psychologa nie wiem co jeszcze można zdobić,czuje jakby czas mi się kończył jakby każdy dzień był już bez sensu 😭
Żakuj1497
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 573
Rejestracja: 28 lutego 2021, o 16:18

13 marca 2021, o 01:09

Nie jesteś klepsydrą żeby czas Ci się kończył hehe A jak jesteś to każdy człowiek jest taką klepsydrą tylko wybieganie w przód kończy się tym że się wyjebiesz, bo nie patrzysz przed siebie. Palcami dotknąłem dna i mogę Ci powiedzieć że mimo swojej woli boję się tam wrócić, więc się postaraj dla mnie, dla siebie dla innych wartościowych osób aby żyć tak jak Ci się podoba. A to na koniec powiem czy napiszę, że sens jest znany dopiero pod koniec każdej akcji, czyli sens życia będzie znany chwilę przed śmiercią itd itp. W sumie to szczerze napiszę że jak to przeczytałem to pomyślałem nieźle jaja haha nie bierz tego do siebie, o tak napisałem tylko pzdr
Goń królika za ogon daje tyle szczęścia !
Wolność słowa z umiarem
Szczęście to chwila ulotne jak motyle
Aniaaa87
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 300
Rejestracja: 18 maja 2020, o 19:38

13 marca 2021, o 12:06

justyna164 pisze:
12 marca 2021, o 18:57
Witam wszystkich
Zacznę od tego, że od zawsze bałam się śmierci.Podobne epizody długiego lęku miałam już wcześniej ale teraz to jest horror.

Ostatnio straciłam pracę i zaczęłam tracić sens życia,mało co mnie cieszyło ale dawałam radę.
Natomiast ostatnio miałam pierwszy od kilku lat atak paniki i to można powiedzieć taki tygodniowy,było mi duszno i wkręciłam sobie, że to covid,tragedia
.Przez tydzień oddychałam jak ryba.Oczywiście masa badań i Ok.
I wtedy stało się coś znacznie gorszego ,zaczęły mnie nachodzić myśli i tak niedługo umrzesz.To był tak paraliżujący lęk,oczywiście zaczęłam szukać czy można odczuć,ze zbliża się smierć no i to już mnie na tyle podłamało,wpadłam w panikę, że na pewno umrę, że to pewne...postanowiłam zacząć brać antydepresanty.
Biore je już 8 dni i powiem wam,że to najgorszy tydzień w moim życiu.Nie mam ochoty nic robić,myśli że i tak umrę mnie tak paraliżują,że tylko leżę w łóżku.Próbowałam pare razy wyjść z domu czy porobić coś odciągnąć myśli ale zawzyczaj bezskutecznie.Czuje się jak w jakimś koszmarze,codziennie myśle o nieuchronności życia o tym po co to w ogóle jest o tym,że po co nam rodzina, znajomi w ogóle po co nam cokolwiek.Czuje się jak wariatka.Czasami mam przebłysk taki, ze co ja w ogóle sobie wkręciłam,ale niestety głównie te myśli mnie tak paraliżują,ze zaczynam w to wierzyć że już po mnie.Macie może jakieś rady jak to przejść.Biore leki byłam u psychologa nie wiem co jeszcze można zdobić,czuje jakby czas mi się kończył jakby każdy dzień był już bez sensu 😭
Wiem o co chodzi. Ja też boję się że już miało czasu zostało skoro tak źle się czuję i zostawię dzieci same a tym świecie. To jest okropna myśl i nieźle zatruwa życie. Ja staram się nie zwalczać tej myśli tylko sobie mówię trudno umrę to umrę oni będą żyli dalej a to jest najważniejsze. Jakoś do tej pory żyje😄Trudno trzeba dać temu przepłynąć i niech się dzieje co chce bo innej rady nie ma.
Awatar użytkownika
Mily
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 120
Rejestracja: 12 listopada 2018, o 06:39

13 marca 2021, o 12:30

justyna164 pisze:
12 marca 2021, o 18:57
Witam wszystkich
Zacznę od tego, że od zawsze bałam się śmierci.Podobne epizody długiego lęku miałam już wcześniej ale teraz to jest horror.

Ostatnio straciłam pracę i zaczęłam tracić sens życia,mało co mnie cieszyło ale dawałam radę.
Natomiast ostatnio miałam pierwszy od kilku lat atak paniki i to można powiedzieć taki tygodniowy,było mi duszno i wkręciłam sobie, że to covid,tragedia
.Przez tydzień oddychałam jak ryba.Oczywiście masa badań i Ok.
I wtedy stało się coś znacznie gorszego ,zaczęły mnie nachodzić myśli i tak niedługo umrzesz.To był tak paraliżujący lęk,oczywiście zaczęłam szukać czy można odczuć,ze zbliża się smierć no i to już mnie na tyle podłamało,wpadłam w panikę, że na pewno umrę, że to pewne...postanowiłam zacząć brać antydepresanty.
Biore je już 8 dni i powiem wam,że to najgorszy tydzień w moim życiu.Nie mam ochoty nic robić,myśli że i tak umrę mnie tak paraliżują,że tylko leżę w łóżku.Próbowałam pare razy wyjść z domu czy porobić coś odciągnąć myśli ale zawzyczaj bezskutecznie.Czuje się jak w jakimś koszmarze,codziennie myśle o nieuchronności życia o tym po co to w ogóle jest o tym,że po co nam rodzina, znajomi w ogóle po co nam cokolwiek.Czuje się jak wariatka.Czasami mam przebłysk taki, ze co ja w ogóle sobie wkręciłam,ale niestety głównie te myśli mnie tak paraliżują,ze zaczynam w to wierzyć że już po mnie.Macie może jakieś rady jak to przejść.Biore leki byłam u psychologa nie wiem co jeszcze można zdobić,czuje jakby czas mi się kończył jakby każdy dzień był już bez sensu 😭
Hej Justyna, posluchaj na YouTube nagrania chlopakow "NATRĘTNE MYSLI EGZYSTENCJALNE" Są chyba 2 części, tam jest Twoj problem swietnie omówiony.
Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Mily
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 120
Rejestracja: 12 listopada 2018, o 06:39

13 marca 2021, o 12:33

justyna164 pisze:
12 marca 2021, o 18:57
Witam wszystkich
Zacznę od tego, że od zawsze bałam się śmierci.Podobne epizody długiego lęku miałam już wcześniej ale teraz to jest horror.

Ostatnio straciłam pracę i zaczęłam tracić sens życia,mało co mnie cieszyło ale dawałam radę.
Natomiast ostatnio miałam pierwszy od kilku lat atak paniki i to można powiedzieć taki tygodniowy,było mi duszno i wkręciłam sobie, że to covid,tragedia
.Przez tydzień oddychałam jak ryba.Oczywiście masa badań i Ok.
I wtedy stało się coś znacznie gorszego ,zaczęły mnie nachodzić myśli i tak niedługo umrzesz.To był tak paraliżujący lęk,oczywiście zaczęłam szukać czy można odczuć,ze zbliża się smierć no i to już mnie na tyle podłamało,wpadłam w panikę, że na pewno umrę, że to pewne...postanowiłam zacząć brać antydepresanty.
Biore je już 8 dni i powiem wam,że to najgorszy tydzień w moim życiu.Nie mam ochoty nic robić,myśli że i tak umrę mnie tak paraliżują,że tylko leżę w łóżku.Próbowałam pare razy wyjść z domu czy porobić coś odciągnąć myśli ale zawzyczaj bezskutecznie.Czuje się jak w jakimś koszmarze,codziennie myśle o nieuchronności życia o tym po co to w ogóle jest o tym,że po co nam rodzina, znajomi w ogóle po co nam cokolwiek.Czuje się jak wariatka.Czasami mam przebłysk taki, ze co ja w ogóle sobie wkręciłam,ale niestety głównie te myśli mnie tak paraliżują,ze zaczynam w to wierzyć że już po mnie.Macie może jakieś rady jak to przejść.Biore leki byłam u psychologa nie wiem co jeszcze można zdobić,czuje jakby czas mi się kończył jakby każdy dzień był już bez sensu 😭
https://youtu.be/qivgGzJ57wg
ODPOWIEDZ