Od dawna już miałem problemy przez to, że wydawało mi się, że z moim przyrodzeniem jest coś nie tak. Kiedy ok 2 lata temu przyjąłem to do wiadomości, poczułem się strasznie źle, przez kilka dni byłem załamany. Moim problemem była stulejka. W końcu po roku udałem się do urologa, który chciał to najpierw naprawić jakąś maścią, bezinwazyjnie i zapytał mnie ile ją chce stosować. No trochę nie halo, że ja mam sobie dobierać dawkowanie leku. Potem poszedłem jeszcze do 2 urologów, ale oni stwierdzili, że to tylko wędzidełko. Umówiłem się na zabieg, ale po jeszcze jednej konsultacji z lekarzem, okazało się, że najlepszym wyjściem będzie wykonać obrzezanie i będzie spokój. Zaufałem mu, bo to dobry fachowiec chwalony nawet przez ludzi w poczekalni. Zabieg przecięcia wędzidełka jest prostszy i mniej inwazyjny od obrzezania, ale mimo wszystko postanowiłem wykonać go od razu, bo już długo na to czekałem. To wszystko działo się wczoraj.
Teraz trochę żałuję, że nie wstrzymałem się z tą decyzją, bo chyba nie byłem przygotowany na to psychicznie. Wszystko poszło ok, bez większych problemów i teraz też jest ok, ale nie to mnie teraz martwi.
Przez to, że nie byłem przygotowany na to, teraz kiepsko się czuję psychicznie. Raz jak to przemyślę, to jest wszystko w porządku, a raz czuje taki jakby dyskomfort psychiczny, ale nie wiem czym on jest spowodowany.
Nie potrzebnie zacząłem potem czytać, że można przez to odczuwać mniej przyjemności podczas stosunku (chociaż nie będę miał porównania), że zmniejsza się popęd i inne głupoty które ludzie wypisują w internecie.
Niby pozbyłem się jednego problemu, ale jakby pojawił się następny. Nie wiem czemu tak się czuję. Piszę o tym tutaj, bo fizycznie wszystko jest ok jak na razie, ale psychicznie czuję się kiepsko.
Niby wiem, że wiele ludzi tak ma i nie mają z tym problemu, ale jednak czuję, że coś jest nie tak
