14 stycznia 2023, o 12:54
Witam.
Bardzo się cieszę że znalazłam to forum i ludzi którzy borykają się z tym samym bądź podobnym co ja. Jakoś tak lżej na serduchu że człowiek nie jest z tym sam. Na początku tłumaczyłam sobie wszystko nerwicą lekową, która oczywiście przy każdym kołataniu serca przychodziła jak grom z nieba. Kołatania miałam w nocy, podczas snu, w dzień podczas schylania się, a nawet podczas robienia "nic". Do dnia kiedy złapało mnie tak, że puls skoczył na 190 i trzymało mnie 20 minut. Wezwałam pogotowie, które przyjechało, oczywiście jak już wszystko minęło. Po tym zdarzeniu zaczeła się moja przygoda z kardiologiem i tak jest do dziś. Echo serca w porządku, ekg to samo. Podejrzewano u mnie częstoskurcz nadkomorowy i zaproponowano żeby poddać się zabiegowi ablacji, na który się zdecydowałam, żeby wreszcie uwolnić się od tych kołatań, a przede wszystkim żeby pozbyć się tego wstrętnego lęku przed następnym atakiem. Ablację miałam zrobioną rok temu. Okazało się że miałam dodatkową drogę przewodzenia w pobliżu pęczka Hisa. Dodatkową drogę wypalono i zostałam jako zdrowa wypisana do domu. Niestety, albo coś się nie udało, albo jest jeszcze inna dodatkowa droga ponieważ po pół roku, kołatania powróciły, a do tego mam tak jak większość z Was opisuje, częste potknięcia. Są bardzo nieprzyjemne i wykańczają mnie psychicznie. Zauważyłam że najczęściej pojawiają się przy dużym stresie bądź wzruszeniu. Natomiast kołatania zdarzają się raz na miesiąc, czasem raz na dwa miesiące. Mam wtedy taki dziwny przeskok w gardle i serce zaczyna bić jak szalone. Za każdym razem mierzę puls i czasem mam 170 czasem 180. Ratuję się albo wypiciem szklanki zimnej wody, albo tak zwaną metodą Vasalvy. Czasem pomoże za pierwszym razem, a czasem muszę kilka razy powtórzyć. I chociaż lekarze zapewniają że ta przypadłość nie jest zagrażająca życiu, ma to ogromny wpływ na moje codzienne życie. Zastanawiam się nad kolejną ablacją, ale strasznie się jej boję, bo wiem co mnie czeka, a nie było to dla mnie przyjemne. Pozdrawiam wszystkich zaburzonych i życzę wszystkim jak najmniej potknięć i kołatań.