Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

OBJAWY, KTÓRYCH NIE UMIEM NAZWAĆ

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Marcin1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 31 maja 2020, o 10:42

29 czerwca 2020, o 21:11

Witam. Od 20 miesięcy cierpię z powodu dolegliwości, której nie umiem do końca opisać. Zaczęło się po wakacjach od objawów grypopodobnych typu bóle stawów, akcje w toalecie i stan podgorączkowy, a w samochodzie gdy następnego dnia jechałem do pracy poczułem nagły niepokój, czułem że mi gorąco, słabo, byłem przerażony. Wysiadłem z samochodu i płakałem jak dziecko bo nie mogłem się uspokoić. Minęło to po około godzinie, ale byłem jakiś przestraszony. Myślałem, że to jednorazowe przeżycie, więc wieczorem wypiłem kilka piwek, a gdy rano się obudziłem wyruszyłem do Kościoła i tam... Powtórka z rozrywki, pot lał się ze mnie nie mogłem się na niczym innym skupić, miałem wrażenie, że to jest już na zawsze, nic z tego nie rozumiałem. Od razu uderzyłem do psychiatry i na terapię. Zacząłem brać leki, ale cały czas miałem POTWORNY NIEPOKÓJ dosłownie paliło mnie od środka. Od rana do wieczora napierdzielało z taką siłą, że przestałem mieć ochotę na życie. Chodziłem mimo to do pracy i walczyłem by tylko przetrwać dzień. Odrywało mnie od rzeczywistości, nie czułem swojego ciała, inaczej widziałem i słyszałem i czułem ucisk w głowie. Nie mogłem o niczym innym myśleć, spać, wybudzałem się z takim napięciem, że głowa mała i już nie mogłem spać. Potem znów cały dzień i weekendy przepłakane w łóżku bo nic mi nie dawało wychodzenie z domu, praca. Po kilku miesiącach zelżało napięcie, ale nie całkiem i mogę przynajmniej spać. Jednak irytuje mnie najbardziej, że nie uniem nikomu wytłumaczyć co mi właściwie jest, a cały czas to czuję. Wprowadza mnie to w uczucie rozpaczy i myśli, że już nigdy z tego nie wyjdę. Czuję taki ból wewnętrzny. Cały czas czuję TO, jakby mi odwaliło, ciągle coś jest nie tak, nie mogę wyjść z głowy i żyć normalnie bo gdy próbuję to i tak wracam uwagą do głowy i wystrzał lęku i tak do ześwirowania. Właściwie nie wiem z czym walczę bo nie umiem tego nazwać, a cały czas to czuję. Terapii już około 40 miałem poznawczo-behawioralnych. Może jestem zbyt tępy żeby to pojąć, a może po prostu coś mi się w głowie uszkodziło, a może mam coś innego i walczę z wiatrakami. Dodatkowo nie wierzę w akcje typu szpital itd w wypadku tych dolegliwości. Nie mam już psychicznie sił by tak dalej żyć. Myśląc o tym, że sam sobie nie umiem pomóc i nikt mi nie umie pomóc chciałbym zasnąć i się nie obudzić. Jestem bezradny.
Fausia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 14
Rejestracja: 5 czerwca 2020, o 11:30

30 czerwca 2020, o 12:29

Też tak miałam. Pewnego dnia poczułam niepokój, który urósł do gigantycznych rozmiarów. Poczułam gorąco rozlewajace się po moim ciele, chyba wszystkie mięśnie w moim ciele napięły się i czułam, że mam szczękościsk. Serce waliło mi tak, że byłam przekonana, że umrę na zawał, w nocy nie mogłam w ogóle spać i wpadłam w kompletną rozpacz, którą wzmagało poczucie kompletnej bezsilności. W mojej głowie kłębiły się najczarniejsze scenariusze i nadal z resztą się pojawiają, lecz nie z takim nasileniem. Zastanawiałam się jak świat wyglądałby gdybym zniknęła, myślałam że już nigdy się nie podniosę z tego upadku, że jestem na samym dnie. Dostałam leki od psychiatry na zaburzenia lękowe, ale na ich skuteczność trzeba było poczekać. Podejrzewam, że możesz mieć podobny problem do mojego, bo zaburzenia lękowe potrafią przyjąć najróżniejsze objawy, a jak sie wpadnie w spirale lęku to ciężko z niej się wydostać. Najpierw jest silny lęk, a później lęk przed lękiem, Sama cały czas walczę, żeby to uczucie do mnie nie wróciło. Też cały czas mimo silnych objawów lękowych chodziłam do pracy co pozwalało mi się oderwać na chwilę od moich mrocznych myśli. Mi pomaga zajmowanie mojego umysłu w najróżniejszy sposób. Gram sama ze sobą w skojarzenia żeby zasnąć, maluję, czytam. Myślę że sam musisz odkryć co cię zajmie chociaż na chwilę. Z czasem te złe uczucia będą nachodziły Cię wtedy coraz rzadziej to i objawy ze strony ciała staną się lżejsze. Nie poddawaj sie. Chętnie popisze z Tobą jak chcesz. Sama cały czas walczę.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

30 czerwca 2020, o 13:13

Dwa pierwsze brzmi, jak ataki paniki, które wyzwoliły lęk uogólniony (lęk wolnopłynący), z którym stale się zmagasz. Po prostu odczuwasz ciągły lęk i niepokój, napięcie. Wydaje mi się, że ludziom ciężko zrozumieć, że to lęk (nerwica) może dawać takie chore objawy, niestety może.
/przerwa od forum
Iwona29
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1904
Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53

30 czerwca 2020, o 13:31

Typowy napad nerwicowy.
Pojawia się z dnia na dzien.Albi poprzedza zaraz wcześniejszą traumę bądź wydarzenie,albo atakuje po długim czasie od czegoś co miało negatywny wpływ na Twój organizm.

Początki są bardzo niekiedy ciężkie,a też dlatego że nie wiemy co się z nami dzieje.
Chcemy powiedzieć bliskim o tym ale oni nie zawsze potrafią zrozumieć o co nam chodzi.
I mimo że wyglądamy normalnie to wewnątrz Nas wszystko się kotluje.

Sama miałam wrażenie że tracę kontrolę nad sobą i coś mnie pochłania czego nie mogę opanować i rujnuje mi zycie.
Jedyne co to musisz zrozumieć, że to zwyczajna nerwica.Ona powoduje wszelkie lęki i dolegliwości somatyczne.Jest ciężko dopóki nie uświadomimy sobie że nic nam nie zrobi :friend:
Nie jesteś tępy tylko nie możesz uwierzyć że nic się złego nie dzieje.A im więcej o tym myślisz i wchodzisz w tą akcję która się rozgrywa tym gorzej.Musisz ten cały l ęk wpuszczać oknem i wypierdzielic drzwiami .Nie bać się tego.Ja uwierzyłam i jest już o wiele wiele lepiej.

Większość z Nas miała podobnie jak Ty i wiele osób czuję się już lepiej lub ma za sobą to wszystko o czym sam piszesz.
Ja kiedyś miałam lęk za lękiem i bałam się sama zostać w domu.Forum dużo mi pomogło i teraz normalnie funkcjonuje .Lęk zdarzy się bardzo rzadko ale nie boje się go.Mam aby problem z reakcją serca na bardzo stresujące sytuację ale mam nadzieję że i to się kiedyś unormuje.

A na tą chwilę żyje z dnia na dzień nie planując niczego już i nie mam zamiaru popaść w to co było kolejny raz.
Będzie dobrze aby uwierz że nic złego się nie dzieje a Ty jesteś mądrzejszy i silniejszy od tego co Cię meczy ;ok
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz😉
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"🙂
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

30 czerwca 2020, o 13:47

Marcin1984 pisze:
29 czerwca 2020, o 21:11
Witam. Od 20 miesięcy cierpię z powodu dolegliwości, której nie umiem do końca opisać. Zaczęło się po wakacjach od objawów grypopodobnych typu bóle stawów, akcje w toalecie i stan podgorączkowy, a w samochodzie gdy następnego dnia jechałem do pracy poczułem nagły niepokój, czułem że mi gorąco, słabo, byłem przerażony. Wysiadłem z samochodu i płakałem jak dziecko bo nie mogłem się uspokoić. Minęło to po około godzinie, ale byłem jakiś przestraszony. Myślałem, że to jednorazowe przeżycie, więc wieczorem wypiłem kilka piwek, a gdy rano się obudziłem wyruszyłem do Kościoła i tam... Powtórka z rozrywki, pot lał się ze mnie nie mogłem się na niczym innym skupić, miałem wrażenie, że to jest już na zawsze, nic z tego nie rozumiałem. Od razu uderzyłem do psychiatry i na terapię. Zacząłem brać leki, ale cały czas miałem POTWORNY NIEPOKÓJ dosłownie paliło mnie od środka. Od rana do wieczora napierdzielało z taką siłą, że przestałem mieć ochotę na życie. Chodziłem mimo to do pracy i walczyłem by tylko przetrwać dzień. Odrywało mnie od rzeczywistości, nie czułem swojego ciała, inaczej widziałem i słyszałem i czułem ucisk w głowie. Nie mogłem o niczym innym myśleć, spać, wybudzałem się z takim napięciem, że głowa mała i już nie mogłem spać. Potem znów cały dzień i weekendy przepłakane w łóżku bo nic mi nie dawało wychodzenie z domu, praca. Po kilku miesiącach zelżało napięcie, ale nie całkiem i mogę przynajmniej spać. Jednak irytuje mnie najbardziej, że nie uniem nikomu wytłumaczyć co mi właściwie jest, a cały czas to czuję. Wprowadza mnie to w uczucie rozpaczy i myśli, że już nigdy z tego nie wyjdę. Czuję taki ból wewnętrzny. Cały czas czuję TO, jakby mi odwaliło, ciągle coś jest nie tak, nie mogę wyjść z głowy i żyć normalnie bo gdy próbuję to i tak wracam uwagą do głowy i wystrzał lęku i tak do ześwirowania. Właściwie nie wiem z czym walczę bo nie umiem tego nazwać, a cały czas to czuję. Terapii już około 40 miałem poznawczo-behawioralnych. Może jestem zbyt tępy żeby to pojąć, a może po prostu coś mi się w głowie uszkodziło, a może mam coś innego i walczę z wiatrakami. Dodatkowo nie wierzę w akcje typu szpital itd w wypadku tych dolegliwości. Nie mam już psychicznie sił by tak dalej żyć. Myśląc o tym, że sam sobie nie umiem pomóc i nikt mi nie umie pomóc chciałbym zasnąć i się nie obudzić. Jestem bezradny.
Hej, u mnie poczatek był dość podobny więc jeśli dalej nie rozumiesz co się z Tobą dzieje to objaśniam.
Zaczęło się od przeciążenia systemu nerwowego ( powodów może być wiele np. długotrwały stres, niewłaściwe postawy i związane z nim konflikty wewnętrzne, używki i wiele innych ), tak czy srak przeciążyłeś system nerwowy. Wytrzymałość systemu nerwowego to indywidualna sprawa więc nie ma co rozważać tego na zasadzie, skoro nie miałem jakieś mega dramy to do przeciążenia kabli nie mogło dojść, bo mogło, bardzo często złe postawy wobec życia i różnych problemów powodują narastający stres.
Ok więc przyszedł dzień gdy to wszystko jebł* i dostałeś ataku paniki ( normalna sprawa i nic niebezpiecznego, ale nam się wydaję, że zaraz nastąpi nasz koniec ) jakoś się pozbierałeś i ...dowaliłeś sobie alko co spowodowało kolejny atak paniki. No raczej nie mogło być inaczej.
Objawy które opisujesz są typowe dla ataku paniki czyli ogromne napięcie, przerażenie, poczucie że to koniec, że umieramy albo właśnie warjujemy, jesteśmy na krawędzi, objawy somatyczne ( pot, gorąco, zimno, serce wali itp ), derealizacja ( wrażenie, że świat jest jakiś inny, dziwny, rzeczywistośc nas przeraża ). Te wydarzenie spowodowały, że wystraszyłeś się na tyle, że Twój stan emocjonalny wpadł w tryb zagrożenia i stąd ten ból wewnętrzny, wrażenie, że Ci odwaliło i ciągła introspekcja ( czyli wracanie do głowy, co jest normalną sprawą w Twoim stanie, nie przejmuj się aż tak bardzo tym, to mine ).
Stan w którym się znajdujesz nosi nazwę zaburzenia lękowego i związanym jest z nadwrażliwością przeciążonego systemu nerwowego oraz z wysokim poziomem lęku, który uruchomił reakcję lękową. To, że nie możesz tego nikomu wytłumaczyć jest zrozumiałe, bo wszystko to rozgrywa się jedynie w Twojej głowie, realnie nic Ci nie jest, ale Ty tego nie wiesz ( jeszcze ) ponieważ wkręcasz się w iluzję lękową.
Emocje w tym lęk oddziaływują na nasze ciało zarówno w sferze fizycznej ( rozmiate bóle, napięcia itp ) jak i psychicznej ( wrażenie bycia na krawędzi, w potrzasku, ciągła analiza, natrętne myśli ) i tego właśnie doświadczasz.
I teraz najważniejsze z tym stanem się nie walczy, bo nikt z nas nie jest w stanie zatrzymać emocji, nie ma magicznego sposobu po zastosowaniu którego to przechodzi. Co musisz zrobić to uspokoić swój stan emocjonalny, pokazać mu, że nie ma zagrożenia, że jesteś bezpieczny. Jak to zrobić? No o tym jest całe to forum, ale w skrócie to: zrozumieć swój stan ( polecam przeczytać "Kompletna samopomoc dla Twoich nerwów"Claire Weekes i materiały dostępne na forum w tym historie Victora ), zaakceptować ( przestać się z tym szarpać), przerwać reakcję lękową i zacząć działać ( czyli przekonać się na poziomie emocjonalnym, że nic Ci nie jest ).

Pozdrawiam i powodzenia :friend:
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 399
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

30 czerwca 2020, o 17:18

Zasadniczy blad "walcze zeby to uczucie nie wrocilo uczucie lęku ".Prawda jest taka ze trzeba to przyjac ,ale poczatki sa trudne potrzeba czasu.
NutaDo
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 23 sierpnia 2019, o 01:09

2 lipca 2020, o 23:17

Marcin1984 pisze:
29 czerwca 2020, o 21:11
Witam. Od 20 miesięcy cierpię z powodu dolegliwości, której nie umiem do końca opisać.
Jestem bezradny.
No cóż masz somaty czyli somatyzację. Objawy nerwicy. :si
Polecam nagrania z youtube od pierwszego sezonu odsłuchać znajdziesz tam wyjaśnienie.
Prochy tej sprawy nie załatwią, złagodzą tylko objawy.
Co mogę powiedzieć to to że warto popracować nad wyjściem z zaburzenia, odburzyć się
Masz Forum, nagrania.
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

2 lipca 2020, o 23:57

Wg mnie to były ataki paniki (one różnie mogą wyglądać u różnych osob, w każdym razie poczucie słabości i dolegliwości somatyczne są częste) i po prostu się boisz, że pojawia się znowu. W ten sposób wykształcił się lęk przed lękiem, wolnoplynacy często ciągły 24h na dobę, chyba jeden z najtrudniejszych do zniesienia objawów zaburzenia. Jestem weteranem w tym temacie, bo i ataki paniki i lęk wolnoplynacy to było moje towarzystwo dnia codziennego.

Na ataki paniki nie ma lepszego sposobu, niż cierpliwie przeczekać i wytłumaczyć sobie, że to jest okropne uczucie, ale nic groźnego. Że nie zemdlejesz, nie umrzesz itp. To jest taki mechanizm lęk - adrenalina - lęk. Odczuwasz lęk (często może być nieuswiadomiony) i on narasta do wyrzutu adrenaliny (powoduje atak paniki). Ten drugi lęk, po ataku paniki, to jest właśnie miejsce na świadome działanie - są dwie opcje, albo się przestraszysz tego ataku i eskalujesz sprawę co doprowadza do kolejnych ataków albo właśnie lęku wolnoplynacego, albo dasz radę się uspokoić i... atak minie, z doświadczenia wiem że dużo szybciej.

Jak RAZ tak zrobiłam (mi pomogła postawa agresywna pt. dobra dawaj zabij mnie), to byłam w szoku jak to cudownie zadziałało. Dosłownie po kilku minutach było po ataku. I działalo za każdym razem.

Z lękiem wolnoplynacym jest o tyle trudniej, że jest ciągły. Ale uparcie stosując ciągle ignorowanie tego okropnego napięcia ono w końcu zaczyna powoli znikać, najpierw na chwilę (przeblyski, przeswity), z czasem na dłużej.

Lęk to emocja jak każda inna. To nasze podejście robi nam zaburzenie. Bez zaburzenia też się czasem boimy. Posłuchaj nagrań, szczególnie o mechanizmach, wiedza o nich daje podstawę do działania. I działaj.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
Marcin1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 31 maja 2020, o 10:42

3 lipca 2020, o 19:36

Dziękuję za tyle odpowiedzi. Jesteście wspaniali🤗Słucham i czytam dużo, ale cały czas mam problem. Teoria ok, ale praktyka leży. Mam wrażenie, że mam coś innego. Nie umiem tego wyjaśnić. Nie wiem już czy to DEPRA CZY NERWA czy USZKODZONY 🧠 Mimo, że wcześniej lubiłem życie to teraz przez to, że czuję bezradność wobec tego, bo te objawy są nie do wytłumaczenia, a ja każdego dnia czuję to samo chciałbym zasnąć i już się nie obudzić. To jest gorsze niż Hitler, bo on niszczył od razu, a ta menda czerpie satysfakcję ze sprawiania cierpienia przez całe dnie aż do śmierci. Załamka. Gratuluję wszystkim, którzy z tego wyszli
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

3 lipca 2020, o 20:05

Marcin1984 pisze:
3 lipca 2020, o 19:36
Dziękuję za tyle odpowiedzi. Jesteście wspaniali🤗Słucham i czytam dużo, ale cały czas mam problem. Teoria ok, ale praktyka leży. Mam wrażenie, że mam coś innego. Nie umiem tego wyjaśnić. Nie wiem już czy to DEPRA CZY NERWA czy USZKODZONY 🧠 Mimo, że wcześniej lubiłem życie to teraz przez to, że czuję bezradność wobec tego, bo te objawy są nie do wytłumaczenia, a ja każdego dnia czuję to samo chciałbym zasnąć i już się nie obudzić. To jest gorsze niż Hitler, bo on niszczył od razu, a ta menda czerpie satysfakcję ze sprawiania cierpienia przez całe dnie aż do śmierci. Załamka. Gratuluję wszystkim, którzy z tego wyszli
Każdy się bał/boi/myślał/myśli, że u niego to CO INNEGO. To typowe dla lęków. Byłam w tym momencie co Ty - że teoria super, a praktyka leży. Wtedy nie ma nic innego, jak po prostu ruszyć dupę i wdrożyć teorię w praktykę, najpierw trochę może nie wychodzić, ale trzeba uparcie to robić. Przyjdzie u Ciebie taki moment, że coś pęknie i zaczniesz wdrażać. U mnie to był wkurw - totalny, na stan. Mi to zajęło prawie 5 miesięcy leżenia plackiem z depresją i nerwicą przez większość czasu, życzę Ci aby u Ciebie to było szybciej :) ale za to jak już ruszyłam, tak już się nie zatrzymałam, mimo porażek. Powodzenia :)
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
Marcin1984
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 31 maja 2020, o 10:42

12 lipca 2020, o 11:45

Akceptacja...Jak to zrobić gdy czuję coś co jest irytujące jak metka?
Ignorowanie...Jak to zrobić gdy to przechwyciło mój mózg?
Spychanie na drugi plan... Jak to zrobić gdy ból wewnętrzny, cierpienie i rozpacz niszczą mnie od wewnątrz?
Nie mam już złudzeń. Śmierć jedynym ratunkiem. I oby przyszła już dziś.
IKSIGREKZET
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 11 czerwca 2020, o 19:06

12 lipca 2020, o 11:57

Marcin1984 pisze:
12 lipca 2020, o 11:45
Akceptacja...Jak to zrobić gdy czuję coś co jest irytujące jak metka?
Ignorowanie...Jak to zrobić gdy to przechwyciło mój mózg?
Spychanie na drugi plan... Jak to zrobić gdy ból wewnętrzny, cierpienie i rozpacz niszczą mnie od wewnątrz?
Nie mam już złudzeń. Śmierć jedynym ratunkiem. I oby przyszła już dziś.
Domyslam sie, ze jest Ci trudno. Ja tez myslalam ze nie ma dla mnie ratunku i ze to bedzie trwalo wiecznie, ze ciagle bede musiala walczyc z objawami. To jednak okazalo sie nieprawda i dzis funkcjonuje normalnie. Mam tam jeszcze jakies epizody, natretne mysli itp, ale olewam to i z czasem to minie wszystko. Czasem musimy upasc na samo dno zeby sie podniesc i przekonac sie jacy jestesmy silni. Dasz rade i nigdy sie nie poddawaj chocby nie wiem jak ciezko bylo. Pisz tu na forum albo na priv do mnie. Jestem pewna ze znajdziesz tu wsparcie. Piona ! :-)
"Jeśli masz bardzo zły dzień i wydaje Ci się, ze więcej nie dasz rady, że to koniec.
To zobacz przy sobie anioła, który szturcha Cię w bok i mówi: Weź nie przesadzaj :-) "
Awatar użytkownika
grubas
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 83
Rejestracja: 21 lutego 2019, o 08:46

12 lipca 2020, o 11:58

Marcin1984 pisze:
12 lipca 2020, o 11:45
Akceptacja...Jak to zrobić gdy czuję coś co jest irytujące jak metka?
Ignorowanie...Jak to zrobić gdy to przechwyciło mój mózg?
Spychanie na drugi plan... Jak to zrobić gdy ból wewnętrzny, cierpienie i rozpacz niszczą mnie od wewnątrz?
Nie mam już złudzeń. Śmierć jedynym ratunkiem. I oby przyszła już dziś.
Nie zesraj się z tym patosem.
Przede wszystkim przestań celebrować cierpienie i spróbuj wyjść ze zgniłego trybu egocentrycznego.
Jak to zrobić?
Katja i inni dali Ci wskazówki.
Bezradność jest wyborem.
Powodzenia!
Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś.
Stanisław LemSzpital Przemienienia
mrunban
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 221
Rejestracja: 28 października 2019, o 03:01

12 lipca 2020, o 12:14

To prawda, bo jak chcesz akceptować jak ciągle mówisz, że ci źle? Cierpisz tak samo jak inni czy ci się to podoba czy nie. Akceptacja to nie jest coś co zrobisz teraz, ja też źle o tym myślałem, bo właśnie w taki sposób jak ty a akceptacja to akceptacja, zgadzasz się na to jak jest teraz i nie ma w tym drugiego głębszego dna.
Moja akceptacja to powtarzanie właśnie tego i dużo zmniejszone rozmawianie o tym co mi jest i jak mi ciężko, a nawet na siłę skupianie się na czymś innym. Tylko jak zaczniesz to w końcu robić to żebyś nie myślał że to zabierze ci objawy szybko, poprawa to będzie kropla drazaca skale i nic z tym nie zrobisz bo jak będziesz próbował, to wtedy znowu nie będzie nastawienia akceptacją.
Awatar użytkownika
Maciej Bizoń
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 545
Rejestracja: 7 sierpnia 2019, o 14:04

12 lipca 2020, o 12:32

Marcin1984 pisze:
12 lipca 2020, o 11:45
Akceptacja...Jak to zrobić gdy czuję coś co jest irytujące jak metka?
Ignorowanie...Jak to zrobić gdy to przechwyciło mój mózg?
Spychanie na drugi plan... Jak to zrobić gdy ból wewnętrzny, cierpienie i rozpacz niszczą mnie od wewnątrz?
Nie mam już złudzeń. Śmierć jedynym ratunkiem. I oby przyszła już dziś.
Elo Ziom ...jesteśmy z jednego Rocznika i może to ten rocznik jest następstwem Promieniowania z Czarnobyla 😂😂😂...żart taki bo w to nie wierzę . Jeśli chodzi o twoje zmagania to trwają już dość długo i powinienes się już zacząć buntować troszkę przeciwko Zaburzeniu ze niszczy twoje życie ..zamień swój smutek i cierpienie ( o którym mogę książkę napisać ) na złość Przeciwko zaburzeniu ...cokolwiek ci się nie dzieje idź na Przód żeby udowodnić sobie jak silny jesteś bo jak narazie skupienie na swojej głowie cie blokuje w czym kolwiek . Zostaw juz te myśli w spokoju i zauważ że żyjesz juz jak mówisz 20 miesięcy i dalej żyjesz. ..czujesz się kiepsko ale żyjesz - funkcjonujesz i tak będzie z tym ze od ciebie zależy w jakim stanie ...albo wstajesz i walczysz albo pokleczysz jeszcze trochę 😉
"Gotowy byłem iść do ubikacji, nasikać sobie na ręce, poczekac az wyschnie i chodzić z tym dwa dni.
I nie, nie żartuję." - :DD - ten cytat ma tylko Pokazać jaka determinacja powinna występować przy wyjściu z Zaburzenia . ( a przy okazji mnie rozbawiło ) https://www.youtube.com/watch?v=_f5hkHv ... e=youtu.be
https://youtu.be/M6wRnouGZFQ
ODPOWIEDZ