Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nowotwór czy nerwica !

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Kqly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 19 września 2016, o 18:20

19 września 2016, o 18:44

Witam Wszystkich Forumowiczów ! :))
Na wstępie chciałbym się zapytać jak wyglądała wasza przeprawa przez lekarzy?
W moim przypadku jestem na etapie diagnostyki , coraz to kolejny lekarz po obejrzeniu wyników krwi spławia mnie i prosi o wyjście z gabinetu.

Opowiem po krótce moją historię
Wiosna , czas przebudzenia po zimie;)
Niestety zima dla mnie okrutna, choroba ukochanej mamusi ;( Chłoniak następnie ostra białaczka limfoblastyczna.

Jestem a raczej byłem osobą bardzo aktywną , rower to moja 3 noga.
Na wiosnę spokojnie robiłem 100km wycieczki , wszystko zaczęło się z początkiem lata.
Mam 18 lat więc wśród moich rówieśników zaczęły się imprezy.
Raczej nie jestem skory do balowania , ojciec jest alkoholikiem mam wrodzony wstręt do alkoholu.
W czerwcu miała miejsce impreza grillowa na działce , zjadłem kilka grillowanych potraw i wypiłem może z 3 symboliczne kieliszki wódki. Poczułem się bardzo źle , zaczęło mnie mdlić już na działce , bardzo szybko wróciłem do domu gdzie kilka razy zwymiotowałem na kolor przypominający kawę z mlekiem.
Przez kilka dni był spokój, jestem w trakcie kursu na prawo jazdy , podczas jednej z wypraw zaczął mnie strasznie kłuć brzuch , poprosiłem instruktora o zatrzymanie , po 10min przeszło.
No i spokój był do lipca.

Zaczęły się stany podgorączkowe (37.4) , nawracające bóle brzucha , brak apetytu , problemy ze wzrokiem tj. wrażenie jakby oczy nie nadążały za szybko poruszającym się obrazem , wieczne mroczki przed oczami. Cały lipiec przeleżałem pod kocem mimo upałów telepiąc się z zimna.
Pod koniec lipca niechętnie wybrałem się jednak do lekarza rodzinnego, zlecił morfologię i mocz (czyli tradycyjnie).
Wszystko wyszło ok. poza kilkoma wynikami które troszeczkę były poza granicami:
https://scr.hu/zWYB8j
https://scr.hu/NGmylA
Lekarz stwierdziła że temperatura 37.4 to normalna temperatura człowieka w lato i mam iść do domu pić siemię lniane...
Doszły dziwne bóle jąder , nie wyczuwałem na nich żadnych guzków ani nic , zaczęły za to zmieniać wielkość i twardość.

Tydzień później już nie wytrzymałem , wpadłem do gabinetu i powiedziałem że znam swoje ciało i wiem że coś się dzieje !
Wypisała skierowanie na USG brzucha RTG klatki i skierowanie do urologa.
USG brzucha nic nie wykazało , RTG klatki że rozmiar serca w granicach normy.

Na urologa trochę się naczekałem , dobrze że mam znajomych w przychodni załatwili mi jakiś super szybki termin.
Stwierdził że również nic nie widzi, zlecił USG moszny które jak pewnie dobrze myślicie również nic nie wykazało.

Na następny dzień z wynikami do lekarza , zdrów jak ryba jesteś ! Ciesz się życiem!
A ja cały dzień w domu w łóżku.

Zaczął się sierpień doszły kolejne objawy , schudłem ok.5kg , puls skakał mi do 120 , temperatura utrzymywała się cały czas , bóle głowy były bardzo nieznośne a nasilały się przy każdym pochyleniu.
Mimo to nie chciałem tracić wakacji , chodziłem często na basen i rower chociaż czułem że po 25km wycieczce nie dojadę do domu.

Stwierdziłem że musi coś się dziać , kot zaczął zachowywać się wobec mojej osoby w bardzo podobny sposób kiedy moja mama zachorowała.

Ból jąder nie ustępował , śpię na boku ale ból był tak silny że przed spaniem zawsze APAP i wałek(poduszka) między nogi.

Zapisałem się prywatnie do najlepszego urologa w województwie , stwierdził u mnie zapalenie prostaty ??
Wykonał badanie "per rectum" i już
Mówię do niego że nie odczuwam żadnych problemów z oddawaniem moczu nic mnie nie piecze ani nic.
Dodałem tylko że zacząłem odczuwać lekkie problemy z erekcją i popędem seksualnym. Kilka miesięcy wcześniej wystarczyło tylko popatrzeć na hojnie obdarzoną kobietę :) Teraz muszę się naprawdę napracować żeby uzyskać cel.
On na to że to może mieć przyczyny psychologiczne.
Przepisał tonę leków (300zł +100zł wizyta)
Połowę już wyłykałem w tym antybiotyk a problem jak był tak jest.

Tak minął sierpień , zaczęły się bóle lędźwi a brzuch dokuczał coraz bardziej.
Wyczułem u siebie POWIĘKSZONE WĘZŁY CHŁONNE na szyi po lewej stronie.
Od razu pierwsza myśl chłoniak jak u mamy. Węzły były twarde nie bolały przy dotyku ale raczej się przesuwały.

Zapisałem się wiec prywatnie do internisty , zdziwiona pani pyta czemu dopiero teraz zgłaszam się do lekarza z takimi objawami , wszystko jej wytłumaczyłem i jeszcze bardziej się zdziwiła.
Wypisała skierowanie do szpitala niestety na diagnostykę utraty masy ciała , przyjęli mnie na oddział wewnętrzny z gastrologią.

Przy rejestracji pani wytłumaczyła że przyjmą mnie za tydzień , wykonają gastro i kolonoskopię i żebym się przygotował.
Jednak kiedy zacząłem opowiadać o innych objawach , pani nagle gdzieś wyszła .
Zleciało się kilka lekarzy z całego oddziału i zaczęli słuchać moich wypocin.

Zdecydowali że przyjmą mnie natychmiast.
Wykonali badanie krwi, moczu i EKG. Zadowolony że w końcu dowiem się co mi jest spokojnie oczekiwałem na wyniki.

Przyszła pani doktor i stwierdziła że nie ma się o co martwić ! Jest Pan zdrów jak ryba !
Stwierdzili że nie będą mi już wykonywać żadnych badań ale muszę przeleżeć te 3 dni do końca.
Uparłem się przy swoim że nie czuję się zdrowy i po to tu jestem żeby dowiedzieć się co jest tego przyczyną !!
Uprosiłem tylko badanie USG węzłów , nie wykonali mi żadnych badań na jakie mnie przygotowywali przed przyjęciem.
W badaniu wyszło multum innych węzłów (Wszytkie wyniki podam w załączniku)
Radiolog stwierdził że węzły na szyi mają wnęki tłuszczowe bla bla bla i jestem zdrowy.
Dzień przed wypisem zaczął się u mnie wyżej wspomniany ból brzucha , podali mi dożylnie jakiś sód i paracetamol , ból nie ustąpił nawet na minutę.
Mimo to wypisali mnie ze szpitala.

Tak więc na tym skończyła się moja przygoda w szpitalu.

Przyszła szkoła, ledwo doszedłem na zakończenie , wychowawczyni przestraszyła się moim wyglądem , schudłem , zaczęły wypadać mi włosy i byłem strasznie blady.

Do domu ledwo wróciłem , nie mówiąc już o wejściu na 3 piętro.

Rodzina stwierdziła że mam depresję albo nerwicę.
Zaczęli najpierw we mnie ładować środki na uspokojenie, a później zapisali mnie na terapię do psychologa.
Nie powiem przydatna , ale może tylko dlatego że jestem cały czas zajęty i nie mam czasu myśleć ani wpisywać w internet kolejnych moich objawów.

W związku z moim słabym samopoczuciem w szkole od września byłem 2 razy , okłamuję babcię która bardzo się mną przejmuje że jednak chodzę. Chciałbym czuć się jak rok temu , zawsze lubiłem chodzić do szkoły , byłem duszą towarzystwa.
Teraz jakoś nie chce mi się z nikim rozmawiać.

Ból brzucha występuje ok. 3-4 razy w tygodniu najczęściej wieczorem , lekko ustępuje w pozycji leżącej.

Stwierdziłem że muszę zacząć działać na własną rękę , bo z dnia na dzień czuję się coraz gorzej.
Zaczęły się dziwne akcje z sercem tj.zwalnia ucisk w klatce i nagle 2-3 mocne uderzenia które czuć aż w karku , OGROMNE problemy z pamięcią i koncentracją , to dokucza mi najbardziej , kiedyś pamiętałem co kto powiedział w jakimś filmie który oglądałem z tydzień wcześniej, teraz NIE PAMIETAM o czym był film który oglądałem poprzedniego wieczora...
Zaczęła boleć mnie szyja , wyczułem kolejne węzły których nie było jeszcze w szpitalu.
Tym razem za uchem , na karku i w okolicach penisa twarde przesuwalne , choć ten z tym za uchem muszę się trochę namęczyć.

W sprawie tego działania na własną rękę , poradnia onkologiczna termin na 17 stycznia-odpada , jutro wchodzę na oddział dzienny onkologiczny , lekarze nie traktują mnie poważnie to ja im trochę uprzykrze życia :) Pracuję tam p.doktor która ponoć przyjmuję prywatnie w Kielcach niestety nigdzie nie ma numeru telefonu więc poproszę grzecznie oczywiście :) pielęgniarkę o króciutką rozmowę z p.doktor.

Internista gastrolog na wtorek , Okulista w piątek , Dentysta(problemy z wychodzącymi 8'mkami) również w piątek.
Laryngolog ( zatkany "nos" od zimy, a raczej uczucie guli w odcinku gardła co utrudnia oddychanie nosem) niestety na 7 października, ale jutro zadzwonię do p. Konstantego Dąbskiego , przyjmuje prywatnie w Sandomierzu , jestem tak zdesperowany że wydam nawet na pks'a te 40zł w 2 strony żeby tylko dowiedzieć się co mi dolega z każdej strony.

Dzisiaj natomiast wyczułem jakąś gule tak z 5-10cm pod prawym żebrem , twarda , najlepiej ją wyczuć kiedy leżę na lewym boku. Możliwę żeby urosło mi coś takiego w przeciągu miesiąca ? Wtedy miałem badanie USG i tam wszystko wyszło ok.

Mimo moich najszczerszych chęci i prób nakierowania/pomocy lekarzom w diagnozie tj.
zasiadałem u nich w gabinecie , próbowałem nakierować. Mam kota , często mnie drapie i gryzie , od śmierci mamy nie był odrobaczany , a zjada muchy i robactwo.
Albo że dużo chodziłem na basen , jeździłem rowerem po lesie , pogryzło mnie robactwo niemiłosiernie podczas nocowania nad jeziorem.
Albo że mogłem się jakimś syfem zatruć kiedy jadłem kebaba , a wiadomo że Turki to trochę takie brudaski :)
Nic ich to nie obchodziło i wszystkiemu się wypierali że krew temu zaprzecza

Rozpisałem się chyba jak nikt inny tutaj , mam chociaż małą nadzieję że ktoś to przeczyta i nie naprodukowałem się na darmo ;/

Może wy mnie nakierujecie w dobrym kierunku ?
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

20 września 2016, o 23:22

Wiele z tego co piszesz wskazuje na stany lękowe. Przede wszystkim przeżyłeś stresujące i poniekąd traumatyczne zdarzenia. Samo to, że piszesz o swoich problemach na tym forum, które dotyczy zaburzeń lękowo-nerwicowych wiele wskazuje.
Czy nerwica i problemy z nerwami mogą dać objawy, o których piszesz? Oczywiście, że mogą. W moim przypadku nerwica (bo nic innego nie znalazłem po wydaniu tysięcy złotych na badania) bardzo silnie wpływa na samopoczucie i przede wszystkim na wyniki sportowe. Nie potrafię w sporcie dać z siebie wszystko (aż do porzygania się) jak kiedyś robiłem, bo jakaś "pętla bezpieczeństwa" odkąd mam nerwicę mnie po prostu przed tym FIZYCZNIE blokuje. Od dwóch lat czuję się często jakbym miał zemdleć, jakbym nie miał siły, kondycja i wydolność tlenowa się obniżyły, a wiele razy wydaje mi się jakbym miał gorączkę. Oczywiście robię treningi i to olewam i jakoś dziwnym trafem mimo, że moje ciało się broni robię treningi i nic mi się złego nie dzieje. Wyniki oczywiście cały czas idealne. 70% Twoich objawów pokrywa się z moimi.
Co bym zrobił na Twoim miejscu? Poprowadź diagnostykę do końca, bo nikt na żadnym forum nie powie Ci czy jesteś zdrowy fizycznie, czy nie. Zrób jeszcze jakieś markery nowotworowe, ewentualnie testy we wszystkich grupach na boreliozę, toksomplazmozę oraz bartonellę. W swoje sprawy nie mieszaj kota, bo uwierz mi, że na pewno jest czystszy i przenosi mniej bakterii niż 90% ludzi z którymi codziennie się stykasz. Przede wszystkim sprawdź wszystkie hormony tarczycy- nie tylko TSH, ale również FT3 i FT4. Idź na USG jamy brzusznej i zobacz czy nie masz stłuszczenia wątroby (często to wynik chlania i złej diety lub otyłości- czyli grubego flaka)- jest to stan odwracalny, ale wpływający znacznie na samopoczucie i wyniki sportowe. Pasuje iść do kardiologa (DOBREGO) i zrobić USG serca oraz próbę wysiłkową. Idź prywatnie do dobrego radiologa (dobrzy radiolodzy na ogół dużo wiedzą), żeby wyjaśnić sprawę tych węzłów chłonnych, bo objaw rzeczywiście jest trochę dziwny, ale nie niemożliwy- ja np. odkąd mam nerwicę mam problem z prolaktyną, która cały czas jest podwyższona.
Na 99% te badania wyjdą idealnie tak jak u mnie. Jak coś wyjdzie źle wtedy idź z wynikami do lekarza, żeby skonsultować o co chodzi.

Przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie jak się czujesz sam ze sobą? Czy jesteś na ogól spokojny? Czy się denerwujesz? Czy jest jakaś zewnętrzna sytuacja, która trwa i powoduje u Ciebie napięcie cały czas? Przede wszystkim przyjmij do świadomości, że samo rozkminianie objawów i nawyk "skanowania" organizmu pochłania siłę i męczy fizycznie i psychicznie. Śmierć bliskiego członka rodziny jest dodatkowym czynnikiem, który Cię zgnębił, a reszty dopełniła ciągła analiza i spirala nerwicy.
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Kqly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 19 września 2016, o 18:20

21 września 2016, o 15:05

Generalnie czuję że nie jestem tej samej sprawności co kiedyś , byłem żwawy i nawet idąc do kuchni lubiłem podbiegać i ślizgać się po panelach.
Teraz jakoś się zataczam , nie bardzo chce mi się śmiać i rozmawiać.

Dzisiaj zebrałem się i poszedłem do szkoły , przez pierwsze 2-3godziny bolał mnie brzuch jak to zawsze pobolewa. Później przeszło no i czułem się w miarę ok. co jakiś czas pobolewały mnie kości w różnych miejscach.
Denerwują również straszne męty przed oczami.
Generalnie starałem się o tym nie myśleć , no ale po powrocie do domu przypomniało mi się...
Ból brzucha hmm... rano zjadłem śniadanie , a w internecie przeczytałem że choroba wrzodowa żołądka powoduje bóle brzucha po posiłku i ustępują na czczo , brak apetytu i wstręt do mięsa (którego nigdy raczej nie spożywałem w największych ilościach jedyne sporadycznie na jakimś grillu czy np. w spaghetti itp. ) Rak żołądka.
Gula pod prawym żebrem którą prawdopodobnie teraz zacząłem wyczuwać po tym jak schudłem ok.4kg ( 184cm i 65kg-teraz ważę ok. 63-62kg) jest prawdopodobnie po prostu mięśniem albo wątrobą - no ale w głowie już jest obraz że to guz na wątrobie albo rak pęcherzyka żółciowego.
Przelewanie w brzuchu i lekkie biegunki - rak jelita.
Problemy ze wzrokiem lub pamięcią- rak mózgu oka albo stwardnienie rozsiane
Bóle kości i powiększone węzły- białaczka chłoniak albo jakieś inne cholerstwo.
Kulka na kości w palcu- reumatoidalne zapalenie stawów.

Jak tak pomyśleć i popatrzeć z boku na mnie to albo jestem zdrów jak ryba i wszystko siedzi mi w głowie albo jestem śmiertelnie chory....

Chodzę na terapię do psychologa, tam generalnie jestem cały czas zajęty rozmową i jakoś tak tych objawów nie odczuwam. No ale jak tylko podrapię się po szyi i poczuję te węzły to już w głowie mam myśli chłoniak - teraz dopiero będzie jazda , chemioterapie wlewy , opuszcze szkołe itp.

Po prostu idzie zwariować...
Większość wolnego czasu spędzam na różnych portalach i forach medycznych. Na portalu abczdrowie to już chyba zaspamowałem całą skrzynkę lekarzy.
Tylko coś mnie zakłuje i od razu wpisuje w internet.

Z jednej strony przychodzą myśli dobra mam problemy z psychiką i mi odbija , z drugiej no ale przecież od nerwicy nie powiększyły mi się węzły .
Euzebiusz
Zbanowany
Posty: 151
Rejestracja: 10 lipca 2016, o 15:50

21 września 2016, o 21:25

U Ciebie widać przede wszystkim hipochondrię, która jest typowym objawem (właściwie stanem) w nerwicy. Zaczęło się od tarczycy- stwierdziłem, że na pewno tarczyca jest be- niestety hormony tarczycy i przeciwciała są u mnie ok.
No to sobie wkręciłem stwardnienie rozsiane (nawet pogodziłem się z tym, że jestem chory na SM), ale rezonans magnetyczny i wizyta u neurologa uświadomiła mi, że to nie to- neurolog stwierdził nerwicę i jej typowe objawy. Potem stwierdziłem naderwanie siatkówek w obu oczach od ekstremalnych treningów, ew. jaskrę- badania wzroku jednak nic nie wykazało. Potem stwierdziłem, że derealizacja wynika na pewno z padaczki, ale badanie EEG wyszło idealnie. Mam małe zwyrodnienie odcinka szyjnego, więc pewnie blokuje mi dopływ krwi przez tętnice kręgowe, ale USG doppler tętnic kręgowych pokazał idealne przepływy. Wtedy stwierdziłem, że skoro ciśnienie krwi skacze mi przy nerwach to na pewno mam pozwężane mózgowe naczynia krwionośne- niestety badanie angio-MRI pokazało, że z zasilaniem mózgu w krew jest wszystko ok. Więc szukałem dalej- może neuroinfekcja? Zrobiłem badanie za 500 PLN pod kątem infekcji wszystkimi możliwymi grzybami- wynik negatywny. Zobaczyłem, że pieni mi się mocz- no to po nerkach, bo to na pewno białkomocz- już widziałem oczami wyobraźni dializowanie- oczywiście wyniki badania krwi i moczu idealne. Może borelioza, toksoplazmoza? Może bartonella? Może HIV? Może nadciśnienie płucne? Może posturalna tachykardia ortostatyczna? Itd. itp. przychodziła mi do głowy tylko jakaś choroba i od razu leciałem na badania, a z wynikami do lekarza. Gdy uświadomiłem sobie, że raczej na pewno z moją głową jest coś nie tak to było jeszcze gorzej, bo pojawiła się na horyzoncie nowa choroba- schizofrenia prosta :DD Więc pojechałem do psychiatry, która po wysłuchaniu mojej 1,5 godzinnej opowieści z szeroko wytrzeszczonymi oczami stwierdziła "Ma pan przejebane. Ma pan nerwicę wegetatywną, dużo elementów nerwicy natręctw i fobię społeczną, współczuję panu bo wiem jak się pan męczy". Wtedy odetchnąłem z ulgą, że nie mam jednak schizofrenii.
Mimo tego, że dałem się ponieść temu wszystkiemu to i tak zdawałem sobie sprawę, że prowadzę życie, które nerwowo mnie po prostu wykańcza i stąd nerwica i derealizacja, która daje czasem naprawdę dziwaczne objawy. Jeśli chodzi o mnie to wiem jakie sytuacje, które ciągle trwają (jeszcze pewnie trochę potrwają) nie pozwalają na to, żebym się w pełni odprężył i po prostu zaznał spokoju. Czy badania mnie uspokoiły? Nie na tyle na ile sądziłem, że uspokoją o ile wyjdą dobrze. Nie napisałeś wciąż co sam sądzisz o swoim stanie psychicznym, piszesz jedynie o objawach somatycznych, które jak wiele wskazuje mogą wynikać z nerwicy.
Ja odkąd mam zaburzenia nerwicowe również jestem bardziej ociężały i niezdarny, z tego co przeczytałem na tym forum dużo ludzi tego doświadcza. Jeśli chodzi o Ciebie to podejrzewam, że gdybyś miał białaczkę lub jakiś aktywny nowotwór, który daje takie silne objawy to widać by było coś po zmianach w morfologii krwi i po dwucyfrowym OB. W każdym razie te powiększone węzły chłonne warto dodiagnozować do końca, bo nie jest to objaw typowy dla nerwicy (ale nie niemożliwy).
"These bones may be broken, but the spirit can't die"
Kqly
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 19 września 2016, o 18:20

21 września 2016, o 22:08

Według mnie te węzły mogą mieć kilka przyczyn min. praktycznie każdej jesieni miałem anginę , raz nawet szkarkatyne. Generalnie z moim gardłem zawsze były problemy.
W zimę nigdy nie chodzę w czapce, po prostu mam świra na punkcie fryzurki :DD , do tego zawsze rano myłem włosy bo niestety mają tendencje do przetłuszczania. No i z takimi wilgotnymi włosami na -10 do szkoły piechotą.
Mogło to z lekka załatwić moje zatoki ;p Własnie dlatego bez przerwy czuję jakbym miał zalegającą wydzielinę w gardle. 7 października mam laryngologa zobaczymy co powie.

Co do mojego stanu psychicznego.
Sam w sobie czuję się właśnie w miarę ok , tzn u mnie jest to na takiej zasadzie że mam chyba jakieś zaburzenia z odczuwaniem stresu.
Po prostu go nie czuję , tak samo jak nie czuję że się denerwuje. Może po prostu ciągłe życie w stresie spowodowało u mnie swego rodzaju uzależnienie od niego. Idąc np do łazienki kiedy jest już wieczór , nagle wyobrażam sobie przypuśćmy jakąś sytuacje z filmu że wyskakuje jakiś potwór czy coś takiego i w ten sposób się pobudzam.
Za dzieciaka popularna była zabawa w "podłoga to lawa" no i coś takiego mi zostało i w taki sam sposób się pobudzam , że muszę np. szybko wskoczyć na dywan to będę bezpieczny :DD :DD
Przy normalnych sytuacjach które powinny mnie odprężać np. rundka z kolegami w jakąś grę na komputerze , jestem strasznie skupiony , pocę się niemiłosiernie , odchodząc od komputera jestem cały mokry.
Dodatkowo mam straszne problemy z matematyką i zawsze przed lekcją jest akcja (bo oczywiście co roku balansuje na ocenie 1/2) tradycyjnie nie odrobiona praca domowa , nie umiem nic na kartkówkę i jedyna moja szansa na pozytywną ocenę to kombinowanie jak by tu złapać kilka punktów.
To nie jest tak że nic z tym nie robię chodzę na korki z matmy , które również wywołują u mnie jakieś stresowe reakcje. Po prostu tak nienawidzę matematyki że na samą myśl o rozwiązywaniu zadań wykręca mnie na lewą stronę. 'niemoge

Nie wiem ale wydaję mi się to również jakimś objawem ze strony nerwicy natręctw . Niezliczoną ilość razy dziennie wchodzę do łazienki i przemywam twarz wodą . Robię to już mimowolnie po prostu idę przedpokojem i nagle znajduję się w łazience i przemywam twarz wodą.

Psycholog do którego chodzę stwierdził że może mój mózg jest lekko przeciążony zastałą sytuacją w mojej rodzinie. Generalnie wygląda to tak, mama z tatą byli po rozwodzie. Rodzina od strony mamy nie lubiła się z rodziną od strony taty. Ja z mamą byliśmy swego rodzaju pośrednikami pomiędzy rodzinami w załatwianiu różnych spraw i uspokajaniu ich nawzajem. Teraz to wszystko spadło na mnie. Idę do babci od strony mamy to obgaduję jaka to druga babcia jest zła itp. Idę do babci od strony taty to znowu ta obgaduje drugą . No i niestety muszę tego wysłuchiwać . Fakt że moimi poglądami jestem bliżej do strony rodziny mamy , szanuję rodzinę taty ale no niestety jak i on tak i jego rodzina kręci się wokół flaszki wódki na stole.
Przez moje no nie powiem ciężkie dzieciństwo , złapałem taki wstręt i wyczucie do alkoholu że jestem w stanie wyczuć nawet 1 piwko które ojciec wypił , inni mówią że przecież jest trzeźwy no ale mój "szósty" zmysł mówi co innego.
Dzięki niemu u mnie alkohol to tylko symboliczny kieliszek na weselu czy 1 piwko do meczu które i tak sącze przez 2 godziny.
ODPOWIEDZ