No i idąc dalej, gdzieś tam widziałem ma randce raz, ze miała tindera zainstalowanego xd. No może faktycznie Tinder to nie jest jakos spoko jak sie kręci z kimś, ale w sumie nie znaliśmy sie jakoś długo i może no nie była jeszcze pewna czy coś będzie czy nie. No i jak tam zobaczyłem tego tindera to nagle poczułem taki strach jakis, jakby świat sie miał zawalić jak tam dzisiaj nie będę próbować coś bardziej kręcić na 4 spotkaniu chyba xd. No i koniec końców sie udało w sumie zbliżyć razem, ale za chwile opisze co z tego ze mną później wyniknęło.
Po tym spotkaniu dalej mieliśmy jakis fajny kontakt przez jakis czas od tego , gdzieś tam próbowałem jakieś spotkanie uzgodnić no i sie zaczęła kolejna część nerwicy xd. No ileś tam razy zaczęła odrzucać te spotkania to tam starałem sie nie być nachalny, ale za każdym razem zamiast zobaczyć, ze cos nie gra to każde odrzucenie próbowałem sobie usprawiedliwiać, a jednocześnie w środku strasznie sie tym zamartwiałem, miałem właśnie ciagle te głupie myśli o niej, no dostałem jakiejś takiej faktycznej obsesji na jej punkcie ( choć jej nie pokazywałem tego, ale w głowie to właściwie ciagle myślałem o niej, raz pozytywnie, ale z czasem te mysli zaczęły sie przeradzać w co raz gorsze). No i gdzieś tam po chyba prawie miesiącu no wyszło, ze jednak ze nic z tego nie będzie. I jakby no rozumiem, ze nie musi przecież zawsze wyjść, ale no mogła to przynajmniej po tamtym napisać chociaż xd. I po tym nieudanym zakochaniu sie, zaczęło sie stałe ze mną pogarszać, zaczalem miewać jakies silne natłoki mysli. Nagle od jakiegoś czasu mam, ze no widząc jakakolwiek dziewczynę to w głowie mi sie rodzą jakieś bezsensowne jakby podejrzenia o zdradzie, ze no patrząc na jakaś dziewczynę to jakby z automatu mi sie wytwarza coś, ze napewno nie jest uczciwa, ze w ogóle tl kobiety strasznie zdradzają. ( nie zaprzeczam zdrad itd, ale to sie przerodziło w straszna jakaś jakby paranoje). I jest to dla mnie strasznie uciążliwe, bo nagle nawet używając jakis aplikacji randkowych to jakos ciężej mi z tym próbować poznawać inne, bo przychodzą mysli, ze taka to mnie zdradzi albo
No szybko zostawi dla kogoś innego, Że ja to tylko taki zbędny dodatek w razie czego🫤) Nawet widząc czasami normalnie jakis zwykłych mezczyzn w podobnym wieku do mojego i jej to mi sie w głowie jakies dziwne mysli pojawiały, ze no taki ktoś jak on to napewno sie nadaje dla takiej dziewczyny, a nie ze ktoś taki jak ja, ze ja to najgorszy…) No nie dość, ze złapało mnie HOCD to plus to daje mi połączenie, gdzie ciężko mi normalnie obiektywnie spojrzeć ma ludzi, gdzieś tam widząc jakies pary podlamuje sie, ze oni są razem, a ja standardowo sam). A jak widzę rozmowę kobiet i mężczyzn razem to od razu mam tez w głowie jakaś myśl, ze napewno maja romans jakis, ze jak pewnie rozmawia z innym to mysli jak zdradzić, masakra. Dodam, ze ja realnie to nawet po zakończeniu wspomnianej relacji, która no mogła mnie zranić, bo nie zaczęło sie to ode mnie, ale koniec końców pożegnałem sie jakos kulturalnie, bez żadnej spiny, a w głowie z takimi tematami chaos…
Plus podzielę na druga cześc temat moich relacji z dziewczynami i jakimiś nerwicowymi tematami związanymi z tym. Gdzieś jak miałem okazje na jakaś bliższa relacje z dziewczyna, która znam i moimi znajomi tez, że co jak sie dowiedzą inni, ze my byśmy mogli coś spróbować kręcić, ze sie będą ze mnie wyśmiewać, no i trochę jakis potencjalnie fajnych relacji mi sie przez to zepsuło…) Wydaje mi sie, ze to drugie mogło być spowodowane tym, ze w dzieciństwie brat sie śmiał ze jestem z taka jedna dziewczyna, nie wiem czemu…)
No i podsumowując, czy takie przykładowe historie podpinają sie pod natręctwa? Oczywiście dodam, że już zdążyłem sie naczytac o osobowości borderline, paranoidalnej, ze jestem strasznie toksyczny itd). Dodam do tego, że no moj ojciec w sumie był taki podejrzliwy o zdrady jakies, nie chciał czasami nawet mamy puszczać gdzieś do pracy z obawy na innych mężczyzn, on był faktycznie toksyczny trochę w tych sprawach. A koniec końców to chyba nawet on pierwszy zdradził mamę, potem ona tez, a ja w tym wszystkim cierpiałem z ich awantur… Boje sie, ze ja faktycznie moge być jak on, czego no nie chce. Jestem na ogół naprawdę w większości czasu spokojny, nie miewam jakos agresji do innych, a tym bardziej czemu miałbym do kobiet, ale ostatnie wydarzenia i chyba nerwica starają mi sie to podważyć. Co myślicie o tym z innej strony, pozdrawiam i życzę dużo wytrwałości z tym cholerstwem 🫡