Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nie radzę sobie po śmierci mamy

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
ona27
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 284
Rejestracja: 29 września 2017, o 20:23

18 czerwca 2018, o 14:22

Witajcie.
Są tu już moje watki o podobnej tematyce.
Pół roku temu zmarła moja ukochana mama, nie radzę sobie czuje że wpadam w "coś". Z czasem myślałam że będzie lepiej, a jest gorzej.
Najpierw były źle myśli których nie chciałam, na mamę właśnie. Teraz są myśli bolesne , pojawiają się wspomnienia ale to non stop cały czas myślę. A to tak boli.uroslo to do tego stopnia, że się zrobiłam oschła zaczęłam się zastanawiać czy kocham narzeczonego, nie czuje nic. Ranię go, bo gdy sobie nie radzę to reaguje złością, agresja. Wystarczy drobnostka żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Przestałam radzić sobie nawet z obowiązkami domowymi. Są dni normalne kiedy robię wszystko jest ok nawet się śmieje, ale myślę i tak. Wiem, że to jest też normalny etap zaloBy ktora nadal trwa, ale mam wrażenie że nigdy nie będę już szczęśliwa, że nie mogę bo jak przecież mama zmarła. Przecież widziałam to. Wiem, że nie pozbędę się nigdy tych wspomnień bolesnych.
Narzeczony widzę że już jest zmęczony ciągła rozmowa o tym, jak to powiedział nie ma dość tego że ja rozmawiam o mamie tylko sposobu w jaki ja to wszystko przeżywam. Czyli tego że nie rozmawiamy o niczym innym, nie ma normalności, jest za to ciągle czepianie się jego, pretensje, żale. Ktoś miał podobną sytuację ? Będzie lepiej ? Z kad ta oschłość ? Zawsze tak się przejmowałam każda kłótnia z narzeczonym miałam wyrzuty jak coś zrobiłam a teraz brak emocji wogole. Zaczelam się bać, że nie kocham. I schemat ten sam jak przy nerwicy czyli sprawdzenie. Oglądanie zdjęć, przytulanie sprawdzanie czy coś czuję ehh
Awatar użytkownika
Ptasiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 180
Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00

18 czerwca 2018, o 15:12

ona27 pisze:
18 czerwca 2018, o 14:22
Witajcie.
Są tu już moje watki o podobnej tematyce.
Pół roku temu zmarła moja ukochana mama, nie radzę sobie czuje że wpadam w "coś". Z czasem myślałam że będzie lepiej, a jest gorzej.
Najpierw były źle myśli których nie chciałam, na mamę właśnie. Teraz są myśli bolesne , pojawiają się wspomnienia ale to non stop cały czas myślę. A to tak boli.uroslo to do tego stopnia, że się zrobiłam oschła zaczęłam się zastanawiać czy kocham narzeczonego, nie czuje nic. Ranię go, bo gdy sobie nie radzę to reaguje złością, agresja. Wystarczy drobnostka żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Przestałam radzić sobie nawet z obowiązkami domowymi. Są dni normalne kiedy robię wszystko jest ok nawet się śmieje, ale myślę i tak. Wiem, że to jest też normalny etap zaloBy ktora nadal trwa, ale mam wrażenie że nigdy nie będę już szczęśliwa, że nie mogę bo jak przecież mama zmarła. Przecież widziałam to. Wiem, że nie pozbędę się nigdy tych wspomnień bolesnych.
Narzeczony widzę że już jest zmęczony ciągła rozmowa o tym, jak to powiedział nie ma dość tego że ja rozmawiam o mamie tylko sposobu w jaki ja to wszystko przeżywam. Czyli tego że nie rozmawiamy o niczym innym, nie ma normalności, jest za to ciągle czepianie się jego, pretensje, żale. Ktoś miał podobną sytuację ? Będzie lepiej ? Z kad ta oschłość ? Zawsze tak się przejmowałam każda kłótnia z narzeczonym miałam wyrzuty jak coś zrobiłam a teraz brak emocji wogole. Zaczelam się bać, że nie kocham. I schemat ten sam jak przy nerwicy czyli sprawdzenie. Oglądanie zdjęć, przytulanie sprawdzanie czy coś czuję ehh
Jestes w bardzo trudnym momencie. Oczywiscie, ze przezywasz żałobę. Na to potrzeba tyle czasu, ile potrzeba. Moja kolezanka wycofała sie z zycia publicznego na rok. Minely 3 lata od smierci jej siostry, a ona wciaz pamięta, i nie zapomni. Nie chodzi o to by zapominać. Chodzi o to by to przeżyć. Pozwól sobie. Ja tego nie zrobiłam po smierci ojca. Odciskam uczucia i teraz mam tego skutki.
A oschłość byc moze stad, ze kochałaś mame bepardzo i jakby nie patrzeć, porzuciła cie. Porzucone dziecko nie bedzie lgnęlo do wszystkich, bedzie nieufne i zamknięte w sobie.
No healing without feeling
ODPOWIEDZ