Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - nasze historie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Iwa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 5 września 2010, o 23:47

6 września 2010, o 00:07

Mojadola przeczytałam twój post i postanowiłam się do was dopisać. Bowiem trochę mi ulżyło jak przeczytałam że nie tylko ja mam miękką ziemie pod stopami...
Zawsze myśle o sobie wtedy że chyba jestem jakąś wariatką :) Bo autentycznie boję się stawiać kolejne kroki :buu:
Znam też te zawroty chociaż mam je co jakis czas

Moja historia będzie jak wszystkie pewno ale chce i tutaj ją zamieścić bowiem wspólnie może jakoś jest lepiej...sama nie wiem. Może dlatego że wiem że tam ktos to czyta i rozumie. Bo moje otoczenie to już ma mnie dosyć, nie ma pojęcia jak ja się czuję a ja nawet już nikomu o tym nie mówię.

Mam obecnie 24 lata i pół :D miałam 22 kiedy zasłablam na ulicy, nie było by w tym nic dziwnego bo czasem kazdemu sie robi słabo. Tylko wtedy akurat bicie swojego serca czułam w tak zwanych nawet 4 literach. Do tego czulam okropny strach ze umre w zasadzie nigdy sie tak nie bala. Coz w ten sam dzien wyladowalam na izbie zrobili badania decyzja lekarza wywalili mnie z hukiem mowiac ze nic mi nie jest :D
Potem przebiezka po lekarzacg roznej specjalnosci w w koncu wizyta u psychiatry - leki terapia. terapie taka prawidlowa mam od ponad roku i coz....ostatnio doszlysmy do wniosku ze nareszcie godze sie z choroba...eureka! Ale ja kur... nie chce sie godzic ja chce wyzdrowiec!!!!
Leki no tak bralam pare, obecnie jestem bez nich bo w sumie nie widzialam roznicy z nimi czy bez. Chociaz teraz mam dostac jakis dobry lek...zobaczymy.

W kazdym razie sluchajcie mam do was pytanie bo ogolnie nerwica charakteryzowac sie powinna atakami paniki. Ale ja oprocz tego pierwszego zaslabniecia atakow nie mam moze ze 3 razy sie powtorzyly. Ale za to od tego pierwszego razu ciagle czuje sie zle, ciagle jest mi (i teraz pora na objawy): ;)

- słabo, tak że nawet chodzenie czasem staje sie trudnoscia, plus miekka ziemia i uczucie wpadania w nią (jakkolwiek to brzmi)
- ciagly lęk o zdrowie i swoje zycie
- ciagle uderzenia gorąca od pasa do głowy
- dretwienie stóp co jakis czas i policzków rowniez
- uciski w klatce piersiowej, uczucie jakby kolatania przeskakiwania serca
- zawroty głowy albio yuczucie jakbym w glowie miala wate i glowa staje sie lekka albo znowu ciezka
- zmeczenie nawet po marszu z kuchni do wc (kondycji nie mam najgorszej)
- czeste grzenia w srodku jakby
- ciagle jakies nastroje zlosci przeplatane z bezsilnoscia i brakiem checi na cokolwiek
- mdlosci
To tak w skrocie te najgorsze objawy, utrzymuja sie one caly czas w zasadzie z rozna czestotliwoscia

I na koncu dodam że od jakiegos czasu wieczorami nagle zaczynają piec mnie strasznie uszy i robią się czerwone i tak co wieczor z tymi uszami.
Ma ktos z was takie uszy dziwne?? Piekące palące uszy?
Bo znowu zaczynam sie bac że to może jakiś wylew czy coś....
Dziekuję za wyczytanie tej historii mojej :D
halfix
Gość

6 września 2010, o 00:41

lenka1008 pisze:Victor Ty to potrafisz podnieść na duchu :D Jak na razie wzięłam jedną połówkę i nie zauważyłam jakichś skutków ubocznych (może troszkę bardziej jestem śpiąca) :) Zobaczymy co będzie dalej. I obyś miał rację, że nie będę miała już czego tutaj szukać,czego i Wam bardzo życzę :)
witaj Lenko :luz:

Ostatnio przyznam szczerze zaniedbuje forum duzo pracy , i ogolnie jestem zajety...

ja nie wiem czy wszyscy z nl maja taki strach przed braniem tabletek... :!!!: ja mialem / mam dokladnie to samo... powiedz mi jaka awke seroxatu bierzesz??
pewnie 20mg , ja biore paroxetyne ( to takrze seroxat i inne nazwy , ale glowny skladnik to paroxetyna) od kwietnia, spoczatku nie wiedzialem czy jest poprawa ... bralem 20mg i w sumie po 3 tyg wydawalo mi sie ze jest lepiej... a czy bylo... po 2 m-cach poprosilem lekarza o podniesienie dawki do 30mg bo w sumie na ataki paniki zalecana dawka to 40-60mg dzien i powiem ze biore 30mg 3 Ci miesiac...

zmiany: zaczolem jezdzic samochodem i nie mysle - dusze sie , jezdze pociagiem na dlugie dystanse , plywam promem , chodze na spacery ostatnio 2km w glab klifow, a to juz dla mnie wyczyn...

ale wiesz to nie tylko tabletki... nadal czesto sie boje , nadal jadac pociagiem gdzie do stacji jest godzina, mysle ze sie udusze i nie dam rady... ale musimy sobie zdac swiadomosc z jednego, to tylko nasz glowa, ja wiem jak sie to mowi... sam czesto nie daje rady , ale wtedy wiem ze znam juz ten schemat... jak powiedziala mi kiedys pani psychiatra , wysmiej ten lek , jestes chisterykiem, a nerwica to nie choroba...dlaczego?? - bo na nia sie nie umiera..:)

-- 6 września 2010, o 00:51 --
Iwa pisze:Mojadola przeczytałam twój post i postanowiłam się do was dopisać. Bowiem trochę mi ulżyło jak przeczytałam że nie tylko ja mam miękką ziemie pod stopami...
Zawsze myśle o sobie wtedy że chyba jestem jakąś wariatką :) Bo autentycznie boję się stawiać kolejne kroki :buu:
Znam też te zawroty chociaż mam je co jakis czas

Moja historia będzie jak wszystkie pewno ale chce i tutaj ją zamieścić bowiem wspólnie może jakoś jest lepiej...sama nie wiem. Może dlatego że wiem że tam ktos to czyta i rozumie. Bo moje otoczenie to już ma mnie dosyć, nie ma pojęcia jak ja się czuję a ja nawet już nikomu o tym nie mówię.

Mam obecnie 24 lata i pół :D miałam 22 kiedy zasłablam na ulicy, nie było by w tym nic dziwnego bo czasem kazdemu sie robi słabo. Tylko wtedy akurat bicie swojego serca czułam w tak zwanych nawet 4 literach. Do tego czulam okropny strach ze umre w zasadzie nigdy sie tak nie bala. Coz w ten sam dzien wyladowalam na izbie zrobili badania decyzja lekarza wywalili mnie z hukiem mowiac ze nic mi nie jest :D
Potem przebiezka po lekarzacg roznej specjalnosci w w koncu wizyta u psychiatry - leki terapia. terapie taka prawidlowa mam od ponad roku i coz....ostatnio doszlysmy do wniosku ze nareszcie godze sie z choroba...eureka! Ale ja kur... nie chce sie godzic ja chce wyzdrowiec!!!!
Leki no tak bralam pare, obecnie jestem bez nich bo w sumie nie widzialam roznicy z nimi czy bez. Chociaz teraz mam dostac jakis dobry lek...zobaczymy.

W kazdym razie sluchajcie mam do was pytanie bo ogolnie nerwica charakteryzowac sie powinna atakami paniki. Ale ja oprocz tego pierwszego zaslabniecia atakow nie mam moze ze 3 razy sie powtorzyly. Ale za to od tego pierwszego razu ciagle czuje sie zle, ciagle jest mi (i teraz pora na objawy): ;)

- słabo, tak że nawet chodzenie czasem staje sie trudnoscia, plus miekka ziemia i uczucie wpadania w nią (jakkolwiek to brzmi)
- ciagly lęk o zdrowie i swoje zycie
- ciagle uderzenia gorąca od pasa do głowy
- dretwienie stóp co jakis czas i policzków rowniez
- uciski w klatce piersiowej, uczucie jakby kolatania przeskakiwania serca
- zawroty głowy albio yuczucie jakbym w glowie miala wate i glowa staje sie lekka albo znowu ciezka
- zmeczenie nawet po marszu z kuchni do wc (kondycji nie mam najgorszej)
- czeste grzenia w srodku jakby
- ciagle jakies nastroje zlosci przeplatane z bezsilnoscia i brakiem checi na cokolwiek
- mdlosci
To tak w skrocie te najgorsze objawy, utrzymuja sie one caly czas w zasadzie z rozna czestotliwoscia

I na koncu dodam że od jakiegos czasu wieczorami nagle zaczynają piec mnie strasznie uszy i robią się czerwone i tak co wieczor z tymi uszami.
Ma ktos z was takie uszy dziwne?? Piekące palące uszy?
Bo znowu zaczynam sie bac że to może jakiś wylew czy coś....
Dziekuję za wyczytanie tej historii mojej :D
Witaj Iwa:) coz moge powiedziec , hmm jak pieka uszy to ktos o Tobie mysli albo Cie obgaduje:) a serio wez i przyloz cos zimnego:) dlaczego sie tak obserwujesz?? wiesz ja sie borykam z nl niedlugo bedzie rok... i widze po sobie ze nad nami nie mozna sie litowac , ile razy ja bylem w szpitalu , dziesiatki ekg (mieszkam zagranica , tu nikogo nie wywalaja z hukiem:) ) uzalanie sie nad soba , mam najwiekszy problem ze sie udusze ze umre, etc... karetki badania i ciagle jest ok , pozniej uswiadomilem sobie ze nerwica to nie choroba , jak pisalem wyrzej podobno nikt nigdy na to nie umarl ...nerwica to zaburzenie czynnosci mozgu.. i mysle ze Twoj terapeuta ma racje trzeba sie pogodzic z tym zaburzeniem i to dopiero poczatek drogi do powiedzmy wyzdrowienia ale tak daleko nie jestem , tez chwilami mi sie wydaje ze sie cofam , ale wiem ... dwa kroki w przod jeden w tyl... dla kazdego z nas to co akurat przechodzimy jest ta najgorsza odmiana nerwicy i nikt pewnie nie ma gorzej... Iwa bierzesz jakies leki?? a co z silnymi uspokajaczami>?? xanax, etc?? pozdrawiam i witaj w gronie
Awatar użytkownika
polakita
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 20 czerwca 2010, o 10:48

6 września 2010, o 14:05

Iwa pisze: terapie taka prawidlowa mam od ponad roku i coz....ostatnio doszlysmy do wniosku ze nareszcie godze sie z choroba...eureka! Ale ja kur... nie chce sie godzic ja chce wyzdrowiec!!!!

W kazdym razie sluchajcie mam do was pytanie bo ogolnie nerwica charakteryzowac sie powinna atakami paniki. Ale ja oprocz tego pierwszego zaslabniecia atakow nie mam moze ze 3 razy sie powtorzyly. Ale za to od tego pierwszego razu ciagle czuje sie zle, ciagle jest mi (i teraz pora na objawy):
Iwa, dobrze że napisałaś! Zawsze raźniej znając innych "zaburzonych" ;) Po pierwsze to rozumiem że jednak nie zasłabłaś? Bo mi lekarze też wypisywali "zasłabnięcie" ale tak naprawdę w atakach nerwicowych nie tracimy przytomności... przynajmniej mi się to nie zdarzyło ani razu.

Po drugie, moja diagnoza była F41 czyli lęk uogólniony z atakami paniki. I ten dopisek "lęk uogólniony" tłumaczy te pozostałe objawy. I u mnie też było tak że na początku miałam ataki, ale potem też miałam takie ogólne złe samopoczucie, po prostu czułam się fatalnie, czułam że muszę szukać pomocy, miałam bóle w różnych częściach ciała (np. tam gdzie myślałam że mam raka itp), duszenie w gardle itp. Ale nerwica ma to do siebie że każdy z nas może mieć trochę inne objawy. Ja sobie to tłumaczyłam tak, że zanim mnie dopadła nerwica, to nie miałam takich objawów, więc to co mi się pojawiło równocześnie z nią, to muszą być objawy jej towarzyszące.

A co do twojej reakcji na terapii, że nie chcesz choroby akceptować, tylko się wyleczyć, to jestem ZA ^^

Aha, no i jeszcze jedna ważna rzecz : czy robiłaś badania tarczycy? Hormony: TSH, FT3, FT4. Psychiatra powinien ci zlecić takie badanie nawet zanim cię zacznie leczyć, bo niedoczynność/nadczynność tarczycy może dawać podobne nerwicowe objawy. Też takie jak opisujesz. Tym bardziej jeśli leki ssri na ciebie nie działają.
jest ok ;)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

6 września 2010, o 14:35

Cóż Iwa te objawy co opisujesz moga być w nerwicy, jeżeli boisz się, że są one jakieś dziwne nietypowe czy coś to w sumie sa one standardowe :)
Polakita dobrze pisze o tarczycy czy robiłaś a halfix o tym, że w sumie najpierw trzeba zaakceptować samą chorobę jaką jest nerwica, żeby uwierzyć, ze to ona i wtedy jest to początek zdrowienia bo nie nakręcamy już w wielu wypadkach lęku.
Jednak samam akceptacja nie wystarcza z reguły. Rok czasu masz terapię? Czyli dynamiczną podejrzewam tak? Analityczną? A wiesz może jaki to super lek masz teraz dostać? :)

Nie zgodze się tutaj z halfixem, który pieczenie uszu wysmiał :) Troche mial racji, ale mam ten objaw pieczenie a w zasadzie okropne wybuchy goraca walą w uszy i okolice wokoło nich. Czesto jest to bardzo trudno do zignorowania ale jak widzisz mam zaburzenie lekowe i taki objaw. Dowiedziałem się również, że pieczenie uszu takie silne może być od niestrawności.

Na chwilę odbiegnę od tematu, bo przeczytałem w poście halfixa, że nerwica to nie jest choroba. Nie zgadzam się z tym. Zaburzenie lekowe jest to koszmarna choroba mozna rzec. Psychiatrzy oczywiście dobrze mówią żeby się tym nie przejmować, że ataki paniki nie są niebezpieczne dla zdrowia itd. Nie umiera się nie dusi, te objawy spowodowane sa w sumie przez normalna reakcję na strach. A reszta to myśli i nasza wyobraźnia.

Ale denerwuje mnie, może niepotrzebnie..., że wokolo panuje taka otoczka nerwicy, ze to nie jest choroba, ze jestesmy histerykami.
To jest niedobre, bo nieuki w poradniach rodzinnych machają potem na ciebie reką kiedy tak naprawde powinni zainicjowac leczenie i badania. Machają bo przecież nerwica to nie choroba...Nie szerzmy sami takich poglądów.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
lenka1008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 sierpnia 2010, o 13:25

6 września 2010, o 19:44

Witaj Halfix :)
To dobrze, że jesteś zajęty, bo przynajmniej nie myślisz non stop o naszej "kochanej" nerwicy:)
Biorę 20 mg i już się nie boję :D Chociaż przyznaję, że pojawiły się skutki uboczne (rozdrażnienie, silne lęki itp.), ale zawsze mogło być gorzej... :)
Wiem, że na nerwicę się nie umiera, ale to nie zmienia faktu, że zmienia nasze życie w piekło...

-- 8 września 2010, o 17:21 --
A ja właśnie wróciłam od internisty. Wyniki morfologii, analizy moczu i poziom hormonów tarczycy są w porządku :D Ale dostałam jeszcze skierowanie na EKG i USG tarczycy, jak powiedział lekarz:"tak na wszelki wypadek". Oczywiście uznał, podobnie jak psychiatra, że moje objawy są typowo nerwicowe... Skąd ja to mogłam wiedzieć :łup: A po 4 dniach brania Seroxatu czuję się coraz gorzej :cry: Wczoraj znowu miałam atak paniki, wydawało mi się, że za chwilę zemdleję... Dzisiaj ciągły lęk, że mi się to powtórzy, osłabienie, raz senność, raz rozdrażnienie i tak w kółko :!: Czy ktoś z Was też tak miał? Jak długo to trwało? Boję się brać kolejną tabletkę, bo mam wrażenie, że będzie jeszcze gorzej...
Iwa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 5 września 2010, o 23:47

9 września 2010, o 17:43

Dziękuję wam za odpowiedzi :)
Polakito nie nie zasłabłam całkowicie, nie straciłam przytomności to było takie jakby mega osłbiebie, ciemno przed oczami potem serce itd itd...
Tak tarczyce miałam badana 2 razy w ciągu tych 2 lat chociaz teraz internista powiedział, że będziemy powtarzali takie pierwsze badania czyli dokładnie to co wyżej lence1008 wyszły dobrze :) Morfologia, ob, hormony tarczycy i mocz :)
Polakita dokładnie tak ja ustawicznie czuję się źle, bez przerwy w zasadzie mam jakies objawy na tyle meczace, ze przeszkadzają zyć, to nie sa ataki to jakby stan ciągły przed atakiem :(
Victor dokładnie te uderzenia w uszy u mnie tez tak wyglądają, od niestrawności mówisz no cóż ja od tej ciągłej nerwicy mam niestety podrażniony żołądek, zgaga czesta itp.

Lenka1008 po takich tabletkach na poczatku nastepuje pogorszenie stanu :( Niestety trzeba to przetrwać, ja brałam różne leki na to to zawsze na początku miałam pogorszenie a najgorsze było nasilenie leków...:( Więc wiem co czujesz ale warto czasem wytrzymac te poczatki bo można po lekach wyzdrowieć. Jednak wielu osobą one pomogły.

-- 9 września 2010, o 17:44 --
Dodam tylko czy wy tez przez nerwicę i różne objawy odczuwacie spadek kondycji? Ciągłą męczliwość i to sporą? Dla mnie schylenie się po coś wiąże się z potami i słabośvcia tak samo z wykonywaniem czynności czy nawet dłuższego spaceru. może to waszym zdaniem wynikac z osłabienia organizmu nerwicą?
lenka1008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 sierpnia 2010, o 13:25

10 września 2010, o 16:55

Jak najbardziej nerwica może powodować osłabienie i większe zmęczenie. Ja akurat teraz tego nie odczuwam, ale kiedy zachorowałam na nerwicę po raz pierwszy, czyli 6 lat temu właśnie tak mi się objawiała. Nie miałam siły na nic, przejście 100 m było dla mnie koszmarem...
Dzisiaj obudziłam się z ogromną dezorientacją w czasie, z resztą cały czas ją odczuwam. Czy ktoś z Was też miał takie wrażenie, że już nie wie co jest przeszłością, a co teraźniejszością? Wczorajszy dzień pamiętam jak przez mgłę :( Nie daję już rady :cry:
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

11 września 2010, o 01:51

Tak lenka możliwe jest a nawet częste niestety takie zagubienie w czasie i przestrzeni. Ja odczuwałem i odczuwam to na różne sposoby albo, że czas jakoś inaczej plynie bądź też po prostu czuję czasem, że nie odczuwam czasu, cięzko to określić niestety.
Co do przeszłości czy przyszlości to czesto mam tak, że ostatni dzień albo dwa dni to jest jakby snem, nie poczuwam tego jakby się te dni wydarzyły. Czesto czuję jakbym w ogóle nie miął przeszłości. Skomplokowane to jest wytłumaczyc to uczucie i w sumie słowami się nie da. Ale tak to mniej więcej wyglada.
To też jest niestety objawem lęku, najczęściej takie rzeczy mamy kiedy mamy derealizację bądź depersonalizację.

Ale spoko wyzdrowiejesz i z tego. Jak lek? jaką dawkę łykasz teraz tej paroksetyny?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
lenka1008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 sierpnia 2010, o 13:25

11 września 2010, o 09:46

Okropne jest to uczucie, bo cały czas mam wrażenie, że się pogubię i nie będę już wiedzieć co było wczoraj, co dzisiaj itp. I oczywiście przy tym to straszne napięcie i lęk :(
Biorę 20 mg dziennie, wczoraj wieczorem miałam taki kryzys, że stwierdziłam, że już dłużej nie wytrzymam i odstawię ten lek, ale nie chcę tego robić, bo mam nadzieję, że za jakiś czas będę w końcu widzieć efekty leczenia. A Ty Victor jak się czujesz po tych tabletkach? Jak długo je już bierzesz? Widzisz efekty?
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

11 września 2010, o 14:14

Iwa pisze:Mojadola przeczytałam twój post i postanowiłam się do was dopisać. Bowiem trochę mi ulżyło jak przeczytałam że nie tylko ja mam miękką ziemie pod stopami...
Zawsze myśle o sobie wtedy że chyba jestem jakąś wariatką :) Bo autentycznie boję się stawiać kolejne kroki :buu:
Znam też te zawroty chociaż mam je co jakis czas

Moja historia będzie jak wszystkie pewno ale chce i tutaj ją zamieścić bowiem wspólnie może jakoś jest lepiej...sama nie wiem. Może dlatego że wiem że tam ktos to czyta i rozumie. Bo moje otoczenie to już ma mnie dosyć, nie ma pojęcia jak ja się czuję a ja nawet już nikomu o tym nie mówię.

Mam obecnie 24 lata i pół :D miałam 22 kiedy zasłablam na ulicy, nie było by w tym nic dziwnego bo czasem kazdemu sie robi słabo. Tylko wtedy akurat bicie swojego serca czułam w tak zwanych nawet 4 literach. Do tego czulam okropny strach ze umre w zasadzie nigdy sie tak nie bala. Coz w ten sam dzien wyladowalam na izbie zrobili badania decyzja lekarza wywalili mnie z hukiem mowiac ze nic mi nie jest :D
Potem przebiezka po lekarzacg roznej specjalnosci w w koncu wizyta u psychiatry - leki terapia. terapie taka prawidlowa mam od ponad roku i coz....ostatnio doszlysmy do wniosku ze nareszcie godze sie z choroba...eureka! Ale ja kur... nie chce sie godzic ja chce wyzdrowiec!!!!
Leki no tak bralam pare, obecnie jestem bez nich bo w sumie nie widzialam roznicy z nimi czy bez. Chociaz teraz mam dostac jakis dobry lek...zobaczymy.

W kazdym razie sluchajcie mam do was pytanie bo ogolnie nerwica charakteryzowac sie powinna atakami paniki. Ale ja oprocz tego pierwszego zaslabniecia atakow nie mam moze ze 3 razy sie powtorzyly. Ale za to od tego pierwszego razu ciagle czuje sie zle, ciagle jest mi (i teraz pora na objawy): ;)

- słabo, tak że nawet chodzenie czasem staje sie trudnoscia, plus miekka ziemia i uczucie wpadania w nią (jakkolwiek to brzmi)
- ciagly lęk o zdrowie i swoje zycie
- ciagle uderzenia gorąca od pasa do głowy
- dretwienie stóp co jakis czas i policzków rowniez
- uciski w klatce piersiowej, uczucie jakby kolatania przeskakiwania serca
- zawroty głowy albio yuczucie jakbym w glowie miala wate i glowa staje sie lekka albo znowu ciezka
- zmeczenie nawet po marszu z kuchni do wc (kondycji nie mam najgorszej)
- czeste grzenia w srodku jakby
- ciagle jakies nastroje zlosci przeplatane z bezsilnoscia i brakiem checi na cokolwiek
- mdlosci
To tak w skrocie te najgorsze objawy, utrzymuja sie one caly czas w zasadzie z rozna czestotliwoscia

I na koncu dodam że od jakiegos czasu wieczorami nagle zaczynają piec mnie strasznie uszy i robią się czerwone i tak co wieczor z tymi uszami.
Ma ktos z was takie uszy dziwne?? Piekące palące uszy?
Bo znowu zaczynam sie bac że to może jakiś wylew czy coś....
Dziekuję za wyczytanie tej historii mojej :D
Kropka w kropke objawy jakie mialam przy wczesniejszym nawrocie. Bo na nerwice choruje ponad 4 lata i tak co pol roku wraca po spokoju dzięki branym lekom.
Słabym mozna byc bardzo od nerwicy dlatego ze było nie było ta choroba wykancza organizm. Znaczy oslabia go dlatego ze ciagle jestesmy nakreceni. To logiczne nawet ze oslabieni wtedy bedziemy.
Spróbuj kolejnego leku, mnie tak naprawdę tylko elki wyciągają z lęków i nerwicy. Co prawda jak pisałam nawroty mam ale też mam spokój na jakiś chociaż czas :)

Lenka wytzrymaj z tym lekiem tak chociaz dwa tygodnie i objawy uboczne powinny mijać. Cięzko jest wiem na początku brania i to bardzo :( Ale warto odczekać.
Iwa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 27
Rejestracja: 5 września 2010, o 23:47

14 września 2010, o 22:47

Nerwica czyli chcesz powiedzieć że leki powodowały u ciebie zatrzymanie takich objawów? Ale tak całkowicie? Tak jakby na jakis czas (bo piszesz o nawrotach) zupełnie wyleczyły cię z nerwicy??
Nerwica
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 375
Rejestracja: 7 lipca 2010, o 15:59

18 września 2010, o 14:53

Tak z reguły po 2-3 miesiącach brania danego leku było coraz lepie i lepiej ażw końcu było po rpostu dobrze. Miałam złe dni ale to każdy człowiek się czasem gorzej czuje. Ale nie miałam lęków i tych wszystkiech złych myśli. Potem leki odstawiałam miałam spokój na 5-6 miesięcy i wracało czasem te czasy leczenia i lepszych dni były rózne. to jednak mnie leki pomagały zawsze bardzo i w sumie tylko one. Szkoda że tylko czasowo ale i tak jak pomyślę że by nie pomogly to chyba by tylko sznur został :)
Więc nie narzekam. I ja sobie leki chwale w leczeniu nerwicy.
lenka1008
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 41
Rejestracja: 26 sierpnia 2010, o 13:25

18 września 2010, o 23:38

Jak samopoczucie Kochani? ;) Ja od 2 tygodni biorę Seroxat i przyznaję, że jak na razie jedyną zmianą jest odrobinę mniejsze uczucie, że żyję za szybą. Ale niestety dokucza mi coś innego, nawet gorszego od derealizacji. Od kiedy zaczęłam brać lek bardzo często odczuwam dezorientację w czasie (czasami też w przestrzeni). Do tej pory działo się to głównie rano, ale na przykład dzisiaj gorzej poczułam się 2 godziny temu :( Byłam w sklepie i jak tak po nim chodziłam przypomniałam sobie, że byłam w nim 2 tygodnie temu i nagle przyszła myśl, że mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie. To było okropne uczucie, bo już się całkowicie pogubiłam co jest przeszłością, a co teraźniejszością (oczywiście racjonalnie byłam w stanie sobie wytłumaczyć jaki jest teraz dzień itp.) :( Najgorsza z tego wszystkiego jest ta sprzeczność między rozumem a uczuciami :( Jeżeli ktoś z Was miał kiedyś takie odczucia jak ja, to powiedzcie mi jak sobie z tym radzicie? Bo ja naprawdę czasami mam wrażenie, że się już w tym wszystkim pogubię (czas i miejsce), zwłaszcza, że odczuwam także depersonalizację i mam wrażenie, że straciłam swoją osobowość :( Ale ciężko... :łup:
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 września 2010, o 14:51

Zazdroszcze nerwica ci tego, że jakiekolwiek leki byś nie wzieła działają na ciebie :)

Lenka nie wiem jak sobie z tym poradzić, tak serio to chyba tylko pomaga nie zważanie na to o ile się da, bo czasem jest to niewykonalne. Ale dzieki nie wgłebianiu się w to nie jest potem jeszcze gorzej.
To co opisałas wszyściutko miałem i mam. Różnie to jest jedno odchodzi danego dnia, jest za to co innego i tak wkoło. Ale zagubienie w czasie i przestrzeni mam w zasadzie bez żadnej przerwy.
Co do tego cofania się w czasie, i tego zlewania się czasów mam co jakiś czas. Ale powoduje to zawsze silny lęk bo okropne wtedy uczucie jest w głowie. Takie niewytłumaczalne.
Ale zapewniam cię, że nie ma możliwości pogubienia się całkiem w czasie i miejscu. To już strach i wyobraźnia to podpowiada i pogarsza lęki. to tak jak ktos ma nerwicę, która uparła się na sercu, to kazdy ból w okolicy klatki interpretuje jako zawał, wylew itp. Co pogarsza lęki.

Uczucie utracenia osobowości tez mam ale w sumie już mam to tak długo, ze przywykłem do tego, że po rpostu ta osobowość moja jest zamrozona już inna, sam nie wiem jaka.
Ja nie jestem najlepszym przykładem zdrowienia z depersonalizacji bo mam ją ciągle tak naprawdę, taką chroniczną, ciągłą.
Ale wiem na pewno, że do tej pory nie zwariowałem i mimo tych wszystkich objawów, nie straciłem całkiem osobowości, nie pogubiłem się w czasie ani miejscu na dobre. To wszystko to są objawy DD i lęku zresztą to pierwsze wynika z tego drugiego. I na odwrót :)

W każdy razie dobrze, ze nie zrezygnowałaś z leku i dalej bierzesz. Mimo, ze cięzko jest bądź dobrej myśli bo i lęki i depersonalizacja minie na pewno.
I serio uwierz mi, że nie stanie się nic z tego co twoja wyobraźnia ci podpowiada, a wiem co ona potrafi :)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Pawlos
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 19 września 2010, o 15:53

19 września 2010, o 17:27

Swoją historię opisze w skrócie.
mam 19 lat problemy do 16 w sumie to pierwsze co się pojawiło opisałem tutaj viewtopic.php?f=8&p=2467#p2467. Jakby ktoś chciał zerknąc będe wdzięczny :lov:

Ale po 2 latach od roku mama nagłe napady paniczne, nie ważne co robię napad mogę dostać, na poczatku było strasznie, teraz wiem co to jest ale i tak każdy napad bardzo poraża mnie i mojego ducha walki z tym wszystkim.
Napady wiążą się głównie ze straszliwymi dusznościami i dretwieniem rąk i nóg, oraz poczuciem jak ja to nazywam chwilowej alienacji. W sumie to co opisujecie depersonalizacją by pasowała ale tylko podczas ataku.
Czasem mija po pół godziny ale czasem nie chce i zażywam afobam wówczas i po pół godziny - godzinie mija powoli najgorsze. Potem tylko człowiek jest taki wypluty.
Dodatkowo mam lek jak to lekarz określił wolnopłynący bo jestem ciągle spięty, rozdrażniony, mam ochotę czasem wrzeszceć bez powodu :łup:
Ciągle się martwię, w zasadzie moje myśli to jedno wielkie zmartwienie, ciągle o coś w domu, w szkole, ciągle się boję o swoje zdrowie i zdrowie rodziców. Macie tak?

I to cała historia. leki brałem i obecnie biorę trochę częstość pojawiania się napadów zmalała ale reszta zostaje. Na terapię bardzo bym chciał iść ale mieszkam w małej wsi i nie bardzo wiem jak się do tego zabrać. Prywatnie mnie nie stać a państwowo to psycholog mnie jakoś przeraża. I wogóle myśl o tym że musze gadac o tym oko w oko z obcym człekiem paraliżuje mnie lękiem.
I tak to trwa i trwa i trwa.
Tylko to :gul: czasem pomaga ale tez często nie można :uups:
ODPOWIEDZ