
Choć postu tego miało nie być, bo już kiedyś konsultowalam to z Wami na grupie to pomyślałam, że Was jest tutaj więcej i może trochę mnie uspokoicie

Otóż. Od kilkunastu lat mam mniej więcej co pół roku napady migreny wraz z aura (zaczyna się od migoczącego zygzaku, poprzez dretwienia twarzy, mrowienie itd)
W święta miałam w tygodniu dwa takie napady i zaczęłam się zastanawiać. W ruch poszedł wujek Google, dużo naczytalam się o udarze, bo objawy w sumie podobne tylko trwają dłużej. Po czasie się uspokoilam ale do czasu... Kiedy napisali o tym, że Wodecki dostał rozległego udaru.
No i się zaczęło. Choć jestem młoda, ale właśnie migreny z aura zwiększają ryzyko udaru plus antykoncepcja.
Jestem zapisana na dopplera tętnic szyjnych(skierowanie od neurologa), wolę się upewnić że wszystko ok.
Czy ktoś zmaga się równiez z migreną tego typu? Jak sobie radzicie z objawami?
Konsultowaliscie to z lekarzami? Mój neurolog nic w sumie nie wspominał o migrenie a udarze, jedynie przytakiwala jak mówiłam że antykoncepcja zwiększa ryzyko.
Ja, odkąd trochę zaczęłam o tym czytać, każde moje 'dziwne widzenie' od razu myślę że to właśnie aura.
Trochę to wszystko bez sensu, bo to takie czekanie jak na raka...
Objawy są trochę uporczywe w tej aurze, bo właściwie nic nie możesz robić, tylko położyć się i przeczekać (prawie jak przy ataku paniki :p). Ale zaczyna mi to coraz gorzej wychodzić, bo właśnie zamiast się uspokoić to ja się nakrecam bardziej i skupiam się na tych objawach, patrząc na zegarek czy to aby nie za długo...