Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica lękowa a szkoła i tabletki

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
ganya
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 21 września 2016, o 16:19

21 września 2016, o 16:52

Witam. ;) ;) ;)
Mam 19 lat i chodzę do klasy maturalnej, cierpię na zaburzenia lękowe które najczęściej pojawiają mi się w szkole
przez co boję się do niej chodzić bo boję się tego lęku jak siedzę na lekcji mam poczucie że zaraz zemdleję nie mogę się skupić na niczym innym.
Pierwsze objawy pojawiły mi się rok temu jednak nie były tak silne jak teraz lekkie zawroty głowy, poczucie nierealności ale tylko przez chwilę.
Teraz mam to coraz częściej i objawów jest coraz więcej, dlatego postanowiłam coś z tym zrobić
wybrałam się do psychiatry, który właśnie uświadomił mi że to nerwica lękowa.
Przepisał mi tabletki pregabalin zentiva 150 mg są one bardzo mocne boję się ich brać wzięłam tydzień zwolnienia ze szkoły ponieważ nie wiedziałam jak będę się po nich czuła jak na razie biorę je drugi dzień czuję się w miarę ok normalnie lekkie zawroty głowy i nie myślę o niczym a plus jest taki że potrafię się skoncentrować na jakieś czynności którą wykonuje co jest bardzo ważne w szkole. Tabletki zaczną działać dopiero po 6 dniach wtedy też muszę zwiększyć dawkę na 300mg ( 150 mg rano i 150 wieczorem ) boję się strasznie że coś mi się po nich stanie, że się uzależnię, a po odstawieniu będę sie źle czuła i wszystko wróci do tego naczytałam się tyle skutków ubocznych...
W poniedziałek muszę wrócić do szkoły, nie mogę zawalić ostatniego roku, do tego za tydzień mam egzamin praktyczny na prawo jazdy.
Macie jakieś porady jak z tym walczyć jak nie myśleć, brał ktoś z was te tabletki ?? ;)
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

22 września 2016, o 00:25

Witaj :) po pierwsze chciałbym się podzielić moim doświadczeniem, bo czuję się blisko z Tobą tym problemie. Teraz mam 22 lata, jak Tobie moje zaburzenia pojawiły się w szkole średniej, jak miałem 16 lat. Też z początku jak Ty miałem wrażenie, że zaraz stracę przytomność. Jedyne co robiłem to kontrolowałem oddychanie, nie mogłem się skupić na lekcji, moje "notatki" przez stres i napięcie były nie do rozczytania (nie umiałem utrzymać długopisu). Zacząłem opuszczać szkołe notorycznie, a przez to, że zawsze byłem niezbyt grzecznym dzieciakiem, to zaczęła się wojna w domu. "nie chodzisz do szkoły, bo Ci sie nie chce" itp. Szlajałem się po mieście, nieraz w zimę po 7 godzin po dworzu byleby nie pójść do szkoły. W końcu powiedziałem mamie, że dłużej nie wytrzymam i poszliśmy do psychiatry (wiadomo, że wcześniej chodziliśmy po szpitalach w poszukiwaniu przyczyny tego stanu). Miałem zajęcia indywidualne, zacząłem brać leki (tych pierwszych leków nie pamiętam nazwy). Nigdy nie miałem problemu z rówieśnikami, byłem lubiany, nie miałem problemu z nawiązywaniem kontaktów. Problem był w momencie dzwonka, kiedy siadałem w ławce na 45 minut. Nie zapomne matury- ale nie chcę Ci tego mówić, by Cię straszyć. Polski i angielski pisałem na komputerze, bo brzydko pisałem, ale tak naprawde chciałem pisać w oddzielnej sali sam. Matematyka była najgorsza, wielka sala, 40 osób. Pierwssze 5 minut nie mogłem utrzymać długopisu, napisałem później mature w kolejne 5 minut. Potem dopiero się trochę uspokoiłem, poprawiłem mature w 15 minut i wyszedłem jako pierwszy. Oczywiście udało się zdać mature, mimo, iż praktycznie więcej niż połowa godzin opuściłem (czyli podczas 3 lat liceum więcej opuściłem szkołe niż w niej byłem :D ). Potem praca, do dzisiejszego dnia w tym samym miejscu...Raz lepiej raz gorzej, trafiłem na to forum i dopiero po 5 latach zmagania się z tym zrozumiałem na czym tak naprawdę to poleca (wcześniej nie trafiłem na dobrego psychologa/psychiatry który by mi to wytłumaczył). Chciałbym Ci powiedzieć, że nie musisz przechodzić tego co ja, zacznij czytać artykuły, słuchaj nagrań. Administratorzy zrobili tutaj świetną pracę, naprawdę polecam Ci zaglębić się w tej wiedzy. Nie walcz, akceptuj, zrozum siebie. co do leków, nie jestem ekspertem, obecnie łykam Cital (wcześniej Faxolet). Lek jak lek- ma działanie ukojenia objawów, ale nie zwalczy ich. Zwalczy natomiast Twoje nastawienie. Tak więc ucz się zaburzeń, zrozum to wszystko i bierz się do roboty, trzymam za Ciebie kciuki :) aż mi łezka w oku się pojawiła na myśl o latach, kiedy nie musiałem iść do szkoły i nie było tylu obowiązków co teraz, pozdrawiam!
Awatar użytkownika
ganya
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 10
Rejestracja: 21 września 2016, o 16:19

22 września 2016, o 10:12

potrzebujacyy pisze:Witaj :) po pierwsze chciałbym się podzielić moim doświadczeniem, bo czuję się blisko z Tobą tym problemie. Teraz mam 22 lata, jak Tobie moje zaburzenia pojawiły się w szkole średniej, jak miałem 16 lat. Też z początku jak Ty miałem wrażenie, że zaraz stracę przytomność. Jedyne co robiłem to kontrolowałem oddychanie, nie mogłem się skupić na lekcji, moje "notatki" przez stres i napięcie były nie do rozczytania (nie umiałem utrzymać długopisu). Zacząłem opuszczać szkołe notorycznie, a przez to, że zawsze byłem niezbyt grzecznym dzieciakiem, to zaczęła się wojna w domu. "nie chodzisz do szkoły, bo Ci sie nie chce" itp. Szlajałem się po mieście, nieraz w zimę po 7 godzin po dworzu byleby nie pójść do szkoły. W końcu powiedziałem mamie, że dłużej nie wytrzymam i poszliśmy do psychiatry (wiadomo, że wcześniej chodziliśmy po szpitalach w poszukiwaniu przyczyny tego stanu). Miałem zajęcia indywidualne, zacząłem brać leki (tych pierwszych leków nie pamiętam nazwy). Nigdy nie miałem problemu z rówieśnikami, byłem lubiany, nie miałem problemu z nawiązywaniem kontaktów. Problem był w momencie dzwonka, kiedy siadałem w ławce na 45 minut. Nie zapomne matury- ale nie chcę Ci tego mówić, by Cię straszyć. Polski i angielski pisałem na komputerze, bo brzydko pisałem, ale tak naprawde chciałem pisać w oddzielnej sali sam. Matematyka była najgorsza, wielka sala, 40 osób. Pierwssze 5 minut nie mogłem utrzymać długopisu, napisałem później mature w kolejne 5 minut. Potem dopiero się trochę uspokoiłem, poprawiłem mature w 15 minut i wyszedłem jako pierwszy. Oczywiście udało się zdać mature, mimo, iż praktycznie więcej niż połowa godzin opuściłem (czyli podczas 3 lat liceum więcej opuściłem szkołe niż w niej byłem :D ). Potem praca, do dzisiejszego dnia w tym samym miejscu...Raz lepiej raz gorzej, trafiłem na to forum i dopiero po 5 latach zmagania się z tym zrozumiałem na czym tak naprawdę to poleca (wcześniej nie trafiłem na dobrego psychologa/psychiatry który by mi to wytłumaczył). Chciałbym Ci powiedzieć, że nie musisz przechodzić tego co ja, zacznij czytać artykuły, słuchaj nagrań. Administratorzy zrobili tutaj świetną pracę, naprawdę polecam Ci zaglębić się w tej wiedzy. Nie walcz, akceptuj, zrozum siebie. co do leków, nie jestem ekspertem, obecnie łykam Cital (wcześniej Faxolet). Lek jak lek- ma działanie ukojenia objawów, ale nie zwalczy ich. Zwalczy natomiast Twoje nastawienie. Tak więc ucz się zaburzeń, zrozum to wszystko i bierz się do roboty, trzymam za Ciebie kciuki :) aż mi łezka w oku się pojawiła na myśl o latach, kiedy nie musiałem iść do szkoły i nie było tylu obowiązków co teraz, pozdrawiam!
Wszystko to co piszesz również przeżywałam w szkole jednak wzięłam się za to w odpowiednim momencie więc tak bardzo się nie nasiliło abym ciagle o tym myslala i czula sie zle wszedzie. Ogólnie czuję się dobrze takie napady mialam w tamtym tygodniu teraz jestem w domu i wychodze np. do kina i na spacery i jest ok. Zobaczymy jak bedzie w szkole sproboje nie myslec o tym i wiem ze nic mi sie nie stanie ze to tylko lęk. Nie mam problemow z rowiesnikami ogolnie olewam tych za ktorymi nie przepadam i rozmawiam z tymi ktorych lubie wiec nie wiem czemu przez te 45 min tak sie dzialo ze mna ze balam sie ze zaraz zemdleje.Bylam rowniez u psychologa ktory dal mi wlasnie kilka takich wskazowek jak na forum. :-) co do egzaminow itp to niecaly miesiac temu mialam na prawo jazdy i bylo ok zero stresow po xanaksie (tabletce na uspokojenie ) wiec mam nadzieje ze i tym razem tak bedzie. Boje sie tylko jak bedzie z odstawieniem pregabaliny. No ale czas pokaze najwazniejsze zmienic myslenie..
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

22 września 2016, o 13:10

To, że nie można wysiedzieć tych 45 minut to swego rodzaju presja wytrwania do końca. Powiem Ci, że takie objawy jak w szkole miałem i dalej mam w autobusie, w kinie, w kościele itp. Dopiero od niedawna zacząłem chodzic do kina z dziewczyną, zobaczyłem, że nic sie nie dzieje i da sie wytrzymac :) Widzę, że w dobrym momencie tj szybko skorzystałaś z pomocy psychologa, im szybciej uświadomisz sobie, że nic się tak naprawdę nie dzieje, zrozumiesz na czym polega to wszystko to szybciej minie ta franca.
Nie myśl co będzie jak odstawisz lek, dopiero zaczęłaś łykać (może niezbyt fortunne sformułowanie :P ) skup się na odburzaniu. Jak przyjdzie czas na odstawienie lekarstw, to psycholog/psychiatra będą czuwać, dadzą wskazówki itp.
ODPOWIEDZ