Zaq tak szczerze to myślę, że wcale nie był byś spokojniejszy ale bardzo możliwe, że bys wkrecał sobie, iz pewnie prześwietlenie źle wyszło, albo lekarz był za młody i się nie zna. Albo w ogóle lekarz się nie zna. I takie różne

Temat mi znany równiez bardzo dobrze i to od strasznie dawna. Jako mały chłopak już byłem przewrażliwiony na punkcie zdrowia i chorób. potrafiłem w nocy budzić się i płakac, ze pewnie mam raka. Kiedyś zrobiła mi się taka malutka kuleczka w pachiwnie, podejrzewam, że od węzłów chłonnych. A ja juz tak świrowałem, ze pamiętam chodziłem do Kościoła i modliłem się żeby pozwolono mi z tym dozyć lat 18
Tak więc hipochondria w nerwicy rzecz prawie mozna powiedziec normalna. Prawie cała nerwica na niej sie opiera
Teraz staram się tym nie przejmowac, jak przychodzą do mnie takie myśli to na siłę myślę o wszystkim, o tym co chciałbym robić, o kobietach, obojętnie, byle nie o tych schizach. Bo to do niczego nie prowadzi. Myśli nasze to sa tylko myśli, nie mają nic wspólnego z obecnym naszym zdrowiem.
Kiedy jesteśmy w tym stanie lęku czyli mamy nerwicę, to mózg jest jakby w stanie zagrożenia przez cały czas. Stąd wieczne takie myśli i od razu płynący z tych mysli strach i objawy. A że ogólnie mamy bujne wyobraznie i jestesmy osobami chciał nie chciął wrażliwymi na cierpienia, to potrafimy w głowie sobie sami siać przerażenie, wyobrażając właśnie różne wizje o których pisaliście wyżej.
Wiem, że łatwe to nie jest ale trzeba brac zycie tak jakie jest, próbować pogodzić się z pewnymi tematami chorób i smierci. Wiem, że już samo to zdanie - pogodzić się z tematami chorób i smierci, powoduje lęk
To jednak bedziemy żyli tak przez jeszcze np 20 lat i nic się nie zmieni, jak się baliśmy tak się bać będziemy bo nie zmieniamy swojego podejścia do tego. Na słowa rak itp trzesiemy się jak galareta i w ten sposób marnujemy miesiąc po miesiącu, rok po roku swoje życie. Którego naprawdę cholernie szkoda.