Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nerwica, Guz mózgu? klasyka co?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 23:46
Siemanko, postaram się opisać wszystko w dużym skrócie. Mianowicie jestem 23 letnim gościem, który zmaga się z nerwicą od jakichś 5 lat. Rak mózgu towarzyszy mi w somatach od samego początku, przerabiałem już raka jąder, węzłów chłonnych, krtani, gardła, zatok no i przyszedł czas na nowe bardzo ciekawe zmagania. Otóż jakieś 2 tyg temu w pracy zaczeły mi się mega duszności i ból pleców. Pierwsza myśl? Wiadomo - RAK PŁUC. Naczytałem się objawów w google wszystko pasowało poza bólem płuc i kaszlem bo tego nie miałem. Wiadomo, poleciałem na drugi dzień od razu na RTG płuc - Nic nie wyszło jak możecie się domyślić. Dobra, chwila radości i łzy szczęścia jak to po wygraniu z każdym z moich nowotworów. Postanowiłem, że pójdę do fizjoterapeuty ponieważ intensywnie trenowałem ostatnie 2tyg i pomyślałem, że przyczyna może leżeć w kręgosłupie. No i tam znalazłem kolejny nowotwór. Mianowicie fizjo stwierdził, że moje mięśnie brzucha przy przeponie są bardzo napięte i to ich spięcie może powodować ból pleców i zatykanie przepony przez co są duszności. No to wiadomo, zagryzłem zęby u niego a w domu co? Wujek google powiedział - rak trzustki, guz na tyle urósł, że drażni przepone i bolą plecy no i wiadomo już poszła lawina. Na drugi dzień już byłem u lekarza (nie zebym się chwalił, ale w miesiąc wyrzygałem jakieś 1,5k na lekarzy i badania) opowiedziałem mu co i jak i powiedziałem ,że chce USG jamy brzusznej. No to lekarz mi zrobił było git ale to mi nie wystarczyło. W necie wyczytałem, że usg tego raka trzustki to nie zawsze łapie. Więc lecimy dalej, teleporada i jakie badania mam zrobić - to pytanie skierowałem do onkologa na telemedi. Zlecił mi wszystkie badania łącznie z markerami itp. Oczywiście nic nie wyszło poza tym, że jestem bardzo odwodniony. No i to były jakieś 2 tygodnie wielkich stresów i umierania na te właśnie nowotwory. No i przyszedł czas na mojego odwiecznego rywala, powrócił z siłą z jaką jeszcze nigdy go nie czułem - rak mózgu. Przygnębiony rakiem trzustki leżałem w łóżku nagle wszystko zaczeło wirować totalnie jakbym się dobrze schlał wódą, przysłowiowy "helikopter". Już wtedy miałem łzy w oczach i mówie, nie to koniec. Tym bardziej, że towarzył temu ból głowy. Później zaczęły się mrowienia/drętwienia dłoni i stóp. W międzyczasie było mi mega niedobrze. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć, ponawiać rezonans który robiłem 4 miesiące temu i nic nie wyszło? Czy olać to? Najbardziej martwiło mnie to kręcenie się świata i brak równowagi plus teraz to drętwienie kończyn. Zajade się na śmierć sam jeśli to nie rak. Co myślicie co z tym zrobić?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37
Po pierwsze to przestań doszukiwać się, czy to rak, krab, czy homar.
Po drugie przestań czytać w google, czy objawy, które Ci towarzyszą, to może być rak.
Zamiast tego poczytaj sobie tu na forum historie innych ludzi, bo bardzo dużo jest podobnych do Twojej.
Można powiedzieć, że Twoja historia, jest książkowym przykładem.
Jeśli porobiłeś badania i wskazały one, że nie ma żadnych zmian nowotworowych w Twoim ciele, nic Ci nie dolega, ani nic Ci nie jest, to czas zaakceptować, że faktycznie tak jest, a jedynie co Ci dolega, to nerwica, która może dawać przeróżne objawy (patrz dział: nerwica-objawy-encyklopedia-naszych-obj ... t3492.html).
I czas zacząć z tym coś robić, prawda? A nie tylko latać po lekarzach i upewniać się, czy mi nic nie jest. Tu nie ma się, co nad sobą rozczulać, jeśli wyniki jasno pokazują, że fizycznie jestem zdrowy, to czas skupić się nad psychiką, która gdzieś się przegrzała i trzeba przywrócić ją do normalnego trybu pracy, bo póki co pracuje w trybie awaryjnym.
W Twoim przypadku dobrym zachowaniem będzie ryzykowanie, czyli jak znowu przyjdzie Ci wkrętka, że mam raka mózgu, dupy, palca, włosa, czy nie wiem, co Ci tam nerwica podrzuci i będziesz, chciał, lecieć do lekarza, to wtedy odpuść, powiedz sobie, że nie. Ja miałem robione x miesięcy temu badania, które wyszły dobrze, fizycznie nic mi nie jest. I odpuść temat, ignoruj to.
Gdybyś de facto miał nowotwór, to na pewno przez tyle lat, dałby Ci się we znaki i na pewno lekarze by, to zauważyli. Czas się uspokoić i uświadomić, że jedyne co Ci dolega, to od 5ciu lat zaburzenie lękowe, przez które nakręcasz się hipochondrycznie na nowotwory.
Musisz sam znaleźć u siebie ten schemat, który wygląda mniej więcej w ten sposób:
Mrowienia/drętwienia dłoni i stóp > obawa i lęk, że to już na pewno jakiś rak > wiara w myśli i objawy, że to koniec, bo mam nowotwór (w między czasie powstaje chęć sprawdzenia to u lekarza) > dzwonię z wizytą, na której lekarz mówi, że wszystko ok > chwilowe potwierdzenie i zanik lęku, objawów > ponowne pojawienie się objawów i tak Twoje koło nerwicowe się nakręca.
Dlatego zapoznaj się z materiałami tu na forum, poczytaj historie innych osób, które wkręcały sobie nowotwory i poczytaj, co ludzie radzili w komentarzach, bo naprawdę historii takich jak Twoja, jest tu na forum setki, więc może to też da Ci jakiś impuls, żeby w końcu uwierzyć, że nic Ci nie dolega.
Po drugie przestań czytać w google, czy objawy, które Ci towarzyszą, to może być rak.
Zamiast tego poczytaj sobie tu na forum historie innych ludzi, bo bardzo dużo jest podobnych do Twojej.
Można powiedzieć, że Twoja historia, jest książkowym przykładem.
Jeśli porobiłeś badania i wskazały one, że nie ma żadnych zmian nowotworowych w Twoim ciele, nic Ci nie dolega, ani nic Ci nie jest, to czas zaakceptować, że faktycznie tak jest, a jedynie co Ci dolega, to nerwica, która może dawać przeróżne objawy (patrz dział: nerwica-objawy-encyklopedia-naszych-obj ... t3492.html).
I czas zacząć z tym coś robić, prawda? A nie tylko latać po lekarzach i upewniać się, czy mi nic nie jest. Tu nie ma się, co nad sobą rozczulać, jeśli wyniki jasno pokazują, że fizycznie jestem zdrowy, to czas skupić się nad psychiką, która gdzieś się przegrzała i trzeba przywrócić ją do normalnego trybu pracy, bo póki co pracuje w trybie awaryjnym.
W Twoim przypadku dobrym zachowaniem będzie ryzykowanie, czyli jak znowu przyjdzie Ci wkrętka, że mam raka mózgu, dupy, palca, włosa, czy nie wiem, co Ci tam nerwica podrzuci i będziesz, chciał, lecieć do lekarza, to wtedy odpuść, powiedz sobie, że nie. Ja miałem robione x miesięcy temu badania, które wyszły dobrze, fizycznie nic mi nie jest. I odpuść temat, ignoruj to.
Gdybyś de facto miał nowotwór, to na pewno przez tyle lat, dałby Ci się we znaki i na pewno lekarze by, to zauważyli. Czas się uspokoić i uświadomić, że jedyne co Ci dolega, to od 5ciu lat zaburzenie lękowe, przez które nakręcasz się hipochondrycznie na nowotwory.
Musisz sam znaleźć u siebie ten schemat, który wygląda mniej więcej w ten sposób:
Mrowienia/drętwienia dłoni i stóp > obawa i lęk, że to już na pewno jakiś rak > wiara w myśli i objawy, że to koniec, bo mam nowotwór (w między czasie powstaje chęć sprawdzenia to u lekarza) > dzwonię z wizytą, na której lekarz mówi, że wszystko ok > chwilowe potwierdzenie i zanik lęku, objawów > ponowne pojawienie się objawów i tak Twoje koło nerwicowe się nakręca.
Dlatego zapoznaj się z materiałami tu na forum, poczytaj historie innych osób, które wkręcały sobie nowotwory i poczytaj, co ludzie radzili w komentarzach, bo naprawdę historii takich jak Twoja, jest tu na forum setki, więc może to też da Ci jakiś impuls, żeby w końcu uwierzyć, że nic Ci nie dolega.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 5
- Rejestracja: 30 listopada 2021, o 23:46
Racja, byłem dziś u neurologa bo nie wytrzymałem. Powiedział mi, że odruchy wszystko git z jego strony nic mi nie dolega, ale żebym poszedł na rezonans dla własnego spokoju bo inaczej nie przestane o tym myśleć. Powiedział, że dla niego nie musze iść na ten rezonans, ale dla siebie bo nie przestane o tym myśleć.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 21 września 2020, o 07:37
To masz kolejne potwierdzenie, że nic Ci nie dolega, a teraz dla siebie i dla nerwicy nie idź na ten rezonans.tymon111 pisze: ↑1 grudnia 2021, o 11:41Racja, byłem dziś u neurologa bo nie wytrzymałem. Powiedział mi, że odruchy wszystko git z jego strony nic mi nie dolega, ale żebym poszedł na rezonans dla własnego spokoju bo inaczej nie przestane o tym myśleć. Powiedział, że dla niego nie musze iść na ten rezonans, ale dla siebie bo nie przestane o tym myśleć.
Choćby skały srały, odpuść to sobie i powiedz "nie, nie muszę iść, bo nic mi nie dolega, a te wszystkie wkrętki są zwykłymi straszakami, które mają wywołać u mnie lęk, analizę lękową i mają nakręcać nerwicowe koło. Nie nerwico, dzisiaj nie pójdę, odpuść sobie.".
Musisz się temu przeciwstawić i pokazać nerwicy, że masz nad nią kontrolę, że to nie ona kontroluje Ciebie. Ty nie musisz robić tego, co ona Ci podpowiada.
Więc jak sam widzisz, masz potwierdzenie, że jesteś zdrowy, jedynie zaburzenie lękowe Cię trapi i tyle. ;p