Mój PMS jest tragiczny, pomijając dolegliwości fizyczne tj ból brzucha itp to po prostu mi odbija

potrafię wpaść w furie z byle powodu. Wczoraj nakrzyczalam na moje 16 mczne dziecko

wręcz darłam się. .wkurzam się bo nauczyl się wspinac po meblach i wlazi tez na parapety normalnie ściągam go za każdym razem i tylko upominam że tak nie wolno robić. Ale wczoraj juz mi nerwy puściły i jak znów to zrobił zlapalam go i zaczelam sie wydzierać, że kiedy wkoncu zrozumie że nie wolno mu tak wlazic itp..po czym odłożyłam go do łóżeczka usiadlam i zaczelam ryczec juz z tej bezsilnosci,zadzwoniłam do faceta i kazalam zwolnić się z pracy i wracac do domu (na szczescie ma taka mozilwosc) przyjechał wzial malego na spacer a ja sie trochę wyciszylam.druga sprawa pomijając pms to ,to ze ja od dziecka nie odpoczywam, jestem z nim non stop,a on teraz ma faze na bicie mnie po twarzy i szarpanie za wlosy. .wg niego to swiety fun bo sie śmieje przy tym ale mnie do śmiechu nie jest

..wszystko jeszcze jakos znoszę w innych dniach cyklu ale przed okresem dostaje szału boje sie czasem ze kiedyś nie zapanuje nad sobą i mu przyleje.tak mi wstyd

co ze mnie za matka?moje dziecko kochane, ktore jest bardzo radosne ,bardzo mądre, tak duzo rozumie i jest moja największą pociechą a ja przed okresem mam wrażenie ze go nienawidzę wręcz



a nienawidzę tak naprawdę siebie bo nie chce sie tak czuc.jak zyc???
ps.tez macie tak ze nawet nie macie ochoty z innymi rozmiawac ?
"Kiedy inni oczekują od nas, że staniemy się takimi, jakimi oni chcą żebyśmy byli, zmuszają nas do zniszczenia tego, kim naprawdę jesteśmy. To dosyć subtelny rodzaj morderstwa. Większość kochających rodziców i krewnych popełnia je z uśmiechem na twarzy".
Jim Morrison