Zacznę może od tego, że miałem krótki spokój od natrętów i gonitwy myśli, minął dosłownie tydzień i od nowa... Tym razem już nie daje rady, zaniedbuje swoje podstawowe obowiązki, nie mówiąc o niczym dodatkowym. Co prawda ostatnim czasem miałem sporo stresu, nie wiem może to jest powodem.
Mianowicie, czy można dostać psychozy tak po prostu budząc się rano ?
Czy stres może zniszczyć coś w mózgu powodując chorobę psychiczną?
W ubiegłym roku dostałem diagnozę - nerwica lękowa. Coraz częściej w to po prostu wątpie/nie wierze. Mam natrętną myśl że jestem chory psychicznie, a gdy tej myśli nie mam pojawia się myśl w stylu: " Lęk opadł, dziwne, widocznie tracę krytycyzm, Jezu! to schizofrenia" i tak dalej...
Oczywiście bywają dni, że od rana jest całkowicie normalnie.
Gdy czymś się zajmę, jest całkiem spoko ale gdy jestem sam w domu - panuje cisza, wsłuchuje się w obawie że "ktoś do mnie zagada"

Z góry dziękuje za odpowiedź.