Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja tragiczna historia - to chyba koniec...

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
justi79
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 października 2016, o 10:46

6 października 2016, o 11:34

Witam.
Po miesiącach poczytywania tego forum zdecydowałam się napisać. Mam 37 lat. Mam normalną rodzinę, niby szczęśliwe, dostatnie życie. Jednak to tylko pozory...
Na nerwicę lękową zapadłam 12 lat temu. Wówczas objawiła się ona silną somatyzacją - miałam niemal wszystkie objawy SM. Lęk przed tą choroba tak mną zawładnął, że 2 mce leżałam w łóżku z lekko drętwiejącą nogą, parestezjami, zaburzeniami widzenia, zawrotami, bólami stawów i mega lękiem. Objawów było multum, jakieś szytwnienia karku (bałam sie zapal. opon), zaburzenia chodu, po prostu cuda na kiju, codzienne, wlekące się miesiącami. No i straszna agorafobia. W końcu z płaczem umówiłam sie do psychiatry - diagnoza nerwica lękowa, depresja - Bioxetin przez 1.5 roku i ustapienie 99% objawów. Poczułam się tak wspaniale, że na własną rękę odstawiłam. Objawy zaczęły powoli wracać ale juz inne... Siadł mi brzuch.
Nie będę opisywać. Było znowu źle. Lęk przed nowotworami.
I tak latami zyję w codziennym spięciu, napięta szyja, barki uniesione, szczękościsk (aż do problemu ze stawem żuchwy i złamaniem zęba), stałe poczucie zagrożenia, budzenie się ze strachem, bezsenność, wędrujące bóle mięsni, stawów, drętwienie lewej dłoni, drętwienia nocne (które mnie lękowo powalają), jakieś wędrujące kłucia w stopach, potem dreszcze, ciarki, bóle mięsni ud, pojawiające się i zupełnie znikające.
2 lata temu bóle brzucha po prawej stronie (zyłam w przeswiadczeniu, ze mam Crohna, potem raka wątroby, jelita, żołądka..badania wychodziły dobrze - przeszło samo w styczniu)
Te bóle pod żebrem zmarnowały mi miesiące zycia. Były codziennie! byłam pewna że umieram. Przesżłam psychoterapię (35 spotkań), która nic nie dała - terapeutka cyt."nie wiem co z panią zrobić". Załamałam się, wzięłam znowu Bioxetin i Triticoo, odstawiłam bo było bardzo źle. Nie pomogły. Załamałam sie dokumentnie twierdząc, ze to pewnie jakaś choroba organiczna a nie nerwica.
W 2012 przeszłam piekło, mój kochany brat się powiesił, byłam wtedy w ciązy...w kwietniu tego roku moj tata zachorował na raka pęcherza (dostałam wówczas częstomoczu, po 60 razy dziennie). ogólnie jestem bardzo wrażliwa od dziecka, miałam trudne dziecinstwo, strasznie wymagających rodziców. jestem DDA. Ojciec mnie dotkliwie bił (co prawda rzadko ale jednak), poniewierał, jego cynizm i poniżanie mnie niszczyły...o dziwo teraz jest "dobrze". Zoastałam przeproszona...jestesmy piękną rodzinką hehe. Matka nigdy nie broniła, jest pod butem ojca. Bylismy sami...takie poranione dzieciaki z blokowiska żyjące na dobrym poziomie materialnym wiec jak tu mieć pretensje??

I ostatnia rzecz...
Od 2 miesięcy dopadło mnie pieczenie w jamie ustnej. Rano jest OK, nasila sie do wieczora aż do zasniecia kiedy to piecze najbardziej. Periodontolog nic nie znalazł.
Bardzo ale to bardzo się boję sie zesp. Sjogrena (mam Hashimoto więc dobrałam sobie, ze pewnie mam to) - wydaje mi się mam suchośc w ustach, czasem pieką oczy, dołozyłam sobie pobolewanie kolan, nadgarstka tzn. dr Google mi to stwierdził. Czytałm w Google jak oszalała. To moje NATRĘCTWO. Musze to robić codziennie, po kryjomu z komórki itp...
Mąż ma dość, nie panuję nad domem, córki sa odtrącone bo ja umieram codziennie. Starsza 13l. też ma nerwicę. Przeze mnie:(
Zyjemy w domu chorobami, płaczę publicznie i każę się pocieszać, pytam czy mają to co ja - to żenada. Mierzę sobie temp. codziennie, ważę się, oglądam, 36,8 konczy się histerią.

J.w pisałam w kwietniu ojcu zdiagnozowano raka (bezobjawowego) co mnie dobiło, byłam pocieszycielem rodziny, potem operacja, pocieszanie panikującej mamy, cięzko było. Oprócz częstomoczu nie miałam nic. Aż dziwne!!! Zaczęło się w lipcu/sierpniu... Znowu lęk przed SM; drętwienia, bóle ud, parestezje, i to pieczenie, którego boję się panicznie.
W chwili obecnej nie mam powodów do stresu...ojciec po operacji, zdrowy...wyjaśniłam z rodzicami wiele kwestii, jest aż za dobrze. I tego boję sie najbardziej. Matka mi wpoiła, ze gdy jest za dobrze to musi się coś wydarzyć. W stylu "nie smiej się za dużo bo będziesz jeszcze płakać" To powiedzenie u nas królowało.
Nie jestem juz w stanie się badać - mam biegunke na myśl o laboratorium. A powinnam. listę parametrów do zbadania zrobiłam sobie ogromną:(((
Wypieram myśl o psychiatrze bo mam pewnosc że mam inną fiz. chorobę. Mam zbyt wiele objawów, które nie są atakami tylko sa wolnopłynące, długotrwałe. Do tego stały lęk o zdrowie, życie.
Jak widzicie to z zewnątrz? Czy mam brac np. Xanax (mam 1 op.) i zmusic się do badań?
Piecze mnie czubek języka, i dno jamy ustnej (nie mam tam żadnych zmian). Ten objaw mnie dobija, boję się go i jest codziennie. W o góloe jestem juz chyba przegrywem. Wielu obj. nie wymieniłam np. sercowych, bo książka by z tego wyszła... Poradźcie coś. 'niemoge 'niemoge 'niemoge .
Ostatnio mam mysli by sie nażreć tabletek i zakończyć to całe g... Tylko szkoda mi dzieci.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

6 października 2016, o 11:46

Tak w sumie to może to być początek. A nie myślałaś nigdy absolutnie o tym, że skoro to zamartwianie się zabrało Ci tyle lat życia to może warto zrobić teraz te badania i zaakceptować w końcu, że to jest zaburzenie emocjonalne?
Przecież to jest właśnie PIERWSZY KROK. Czy nie lepiej puścić kontrolę niz ciągle trzymąc napięcie i doszukiwac się chorób, co powoduje tylko nasilenie objawów? Oczywiście, że lepiej tylko powiesz, że trudno to zrobić.
Ale czy na pewno łatwiej jest żyć tak jak teraz żyjesz? ;)
Osobiścię wątpie ;)

Widzisz w moim przekonaniu aby wydostać się z takiej matni potrzeba nie tylko podziałać na stan emocjonalny, puścić kontrolę ale także zmienić stosunek do życia,. chorób i śmierci :) Tak aby zapragnąć żyć tym co mamy, tym co jest a nie szukac czegoś czego realnie ne ma i co gorsza własnie tym żyć.
To jest pewnego rodzaju wybór, że chcę żyć inaczej, chcę wyjśc z tego więzenia. Jest to gotowość do akceptacji wewnętrznej zdania "niech będzie co ma być", bo moje zycie tu i teraz jest wazniejsze, bo dzięki temu wyjdę z ciągle tych samych kręgów.

Chcesz to połykaj xanax, zrób te badania ponownie, i wtedy zaakceptuj w końcu ich wyniki. Bez Twojej akceptacji to nawet 100000000 wizyt na terapii nie będzie sukcesem.
Do psychiatry możesz iśc spokojnie nawet teraz, bo u Ciebie zachowania nerwicowe są widoczne z daleka ;) Więc to jest nawet bez różnicy w tej kwestii co Ci wyjdzie w badaniach, bo i tak potrzebujesz pomocy psychologicznej.

Z uwagi na to, ze jesteś DDA to pomyśl nad terapią grupową pod tym kontem, poproś psychiatrę o skierowanie na to.
A na jaką terapię chodziłaś, jaki nurt?
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
justi79
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 października 2016, o 10:46

6 października 2016, o 12:05

właśnie tak myslałam...nie ważne co mi fizycznie jest czy będzie...chyba muszę się leczyć psychiatrycznie. Obecnie jestem na takim etapie, że nie byłabym w stanie iść na psychoterapię. Ta, którą przeszłam była moja pierwszą i nawet nie wiem w jakim nurcie:( Po prostu poszłam ze wskazań psychiatry i chodziłam trochę bezmyslnie z silnym przekonaniem że terapeutka ma mnie "wyleczyć". No cóż, cięzki ze mnie przypadek:(
Dokładnie...jestem w więzieniu. Na dodatek pracuję w domu (wł. dział. wiec nie ma musu) - nigdzie nie wychodzę. nie widuję ludzi, zyję w świecie objawów, choroby, lęku. Budze sie i juz czuję słabość nóg, narastanie objawów...boję się tego palenia w jami ustnej czy to też podlega objawom nerwicowo depresyjnym? Doszłam do momentu gdzie juz nie wiem co jest chorobą i powinnam coś z tym robić a co objawem psychosomatycznym...dlatego trwam juz 2 mc w tym pieczeniu i nie badam się. Czuję taki kołowrotek w głowie że już sama zapętlam się w tym co piszę:((
Awatar użytkownika
lubie.ciastka
Forumowy szyderca
Posty: 57
Rejestracja: 7 sierpnia 2016, o 19:33

6 października 2016, o 14:44

justi79 pisze: Objawów było multum, jakieś szytwnienia karku (bałam sie zapal. opon), zaburzenia chodu, po prostu cuda na kiju, codzienne, wlekące się miesiącami. No i straszna agorafobia. W końcu z płaczem umówiłam sie do psychiatry - diagnoza nerwica lękowa, depresja - Bioxetin przez 1.5 roku i ustapienie 99% objawów.
Jak wytłumaczysz to, co sama napisałaś? Gdyby leki antydepresyjne leczyły raki, sm i inne to ludzie żyli by długo i szczęśliwie.
Co do pieczenia - u mnie czasami się jeszcze pojawia w czasie ataków paniki, ale nie robi już na mnie wrażenia (i to żadne raki, może to być.. zgaga :)).
Jak mówi Victor - po pierwsze musisz uwierzyć, że to zaburzenie emocjonalne, bez tego ani rusz. Wiem, że nie jest to łatwe, ale MOŻLIWE! Powodzenia!
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

6 października 2016, o 15:41

Zgubiłem ten fragment o tym, ze brałaś lek i Ci minęło w 99 %. To też Cię nie przekonuje że warto rozpocząć od akceptacji, iż to zaburzenie?

Generalnie ciężki przypadek czy nie, dobrze by było zacząć od postanowienia, że chcesz inaczej na to spojrzeć. Choroby nie rozwijają się w ciągu dwóch miesięcy...
I jak zaczniesz mieć chęć i i imię wolność będziesz pragnęła inaczej spojrzeć na siebie, swoje objawy, to tak jak wcześniej pisałem wybierz się na terapię grupową DDA.
Pomyślałbym też na Twoim miejscu o poznawczo-behawioralnej indywidualnej.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

6 października 2016, o 16:31

Dopiszę się do słów Victora i od siebie dodam że warto iść na terapię DDA grupową i indywidualną
i zacząć powili stawiać granice pomiedzy Tobą a rodziną i przekonaniami mamy typu "nie śmiej się bo..."
Warto iść na terpię i naczyć sie takie mądrości jednym uchem wpuszczać a drugim wypuszczać
i nie reagować tak emocjonalnie na to.
Sama byłam na takiej terapii i polecam z całego serca.
I zrobić wreszcie coś od siebie dla siebie.


Co do objawów to posiadamy tu na forum napisaną przez nas encyklopedie objawów.
nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszyc ... t3492.html

Tu wszyscy mieli SM po 100 razy i mieli dokładnie takie same objawy somatyczne jak piszesz (ja też)
Warto pogłebić swoją wiedzę nt, nerwicy i objawów bo widza przynosi spokój i dystans do objawów.
Kochana ja jesli mam stresy albo gorszy okres to z zawrotami głowy, drętwieniem języka, nóg, drętwieniem mięsni, bólami stawów, spinaniem ramion i całym zestawem objawów jakie opisujesz wstaję na dzień dobry i to nie jest przeszkoda w niczym.
Jestem w zbliżonym wieku do Twojego, jak większość osób na forum nerwicę mam od dziecka (również z powodów rodzinnych)
i nie wyobrażam sobie żeby to że drętwieje mi koniuszek języka, czy mam suchość w ustach czy noga mi drętwieje jakkolwiek
mnie w ograniczało. To są tylko objawy somatyczne, jak nie takie to inne.
Tak czasem oragizm reaguje na napięcie i stres, równiez u osób które nerwicy nie mają.
Te objawy które opisujesz to klasyka nerwicy, książkowy przyklad objawów i nie ma sensu się nimi zadręczać.
Tak naprawdę nie warto nawet zwracac na nie specjlanie uwagi.
To trochę tak jak wejść po schodach pare pieter i wpaść w lek że mamy zawał bo serce nam szybko bije:)

Jak to możliwe kochana że przez tak długi czas cały czas się tych objawów lękasz? :)
U mnie te objawy wystąpiły 16 lat temu pierwszy raz i dobrze pamietam i rozumiem lęk przed tym ale naprawdę szkoda życia:)
Koniuszek języka drętwiał mi np. wczoraj, ale ja zupełnie nie zwaracam uwagi na takie głupoty:)
Akurat wczoraj miałam nerwową sytuację to i jakos się spięłam wiec i jakieś objawy napięcia miałam.
(W ogóle samo dretwienie języka najczęjściej sie zdarza od nieswiadomego wywijania języka w buzi i pchania
go między zęby przednie. Nie jest to objaw choroby tylko nieświadome napinanie się, tak jak napinanie ramion.)

Zamiast googlać objawy po prostu pisz do nas tu na forum o tym czego się boisz bo kazdy objaw znamy z autopsji:)
Wiem że się boisz tych objawów ale dla mnie to sa objawy które mnie meczyły x lat temu, a dziś wspominam to z rozbawieniem
i nawet jesli jakis objaw z napięcia się u mnie pojawi to raczej mnie to bawi niż martwi.
I po prostu parzę sobie wtedy rumianek, staram się zrelaksować , łapie sie na tym że się znowu spiełam:)
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
Awatar użytkownika
Paradais
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 26
Rejestracja: 27 września 2012, o 13:03

6 października 2016, o 16:33

I ja mialam hipochondrie i poprzednicy dobrze pisza. Ja od siebie moge dodac tylko to ze trzeba zastopowac kwestie ciagle powtarzanych badan. Bo to to utrzymuje ciagle watpliwosci i jest takim samym upewnianiem sie jak w innych rodzajach nerwicy i objawow.
Awatar użytkownika
justi79
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 października 2016, o 10:46

6 października 2016, o 21:33

Bardzo dziękuję Wam za odzew, po przeczytaniu - płakałam... Tak bardzo chcę to zmienić, ale co mi z chcenia...a może to już jakiś krok? heh boję się zmian, jestem tak przyzwyczajona do tych somatycznych rewelacji, że czuję się z nimi swojsko i "bezpiecznie". hmm jak to brzmi??? Zwykle gdy nie miałam objawów czułam się osaczona...czułam wielkie zagrożenie w stylu ciszy przed burzą...
Słuchajcie. Jestem niepijąca. kiedys tam wiele lat temu zalewałam piwem i drinkami swoje napięcie i objawy. Potem ciąża, dbanie o zdrowie i te sprawy...
Dzis po wielu miesiącach abstynencji wypiłam całe piwo, była 18:00. O Boże jak cudownie się poczułam, jak prawdziwa ja. Pieczenie w paszczy ustało w 100%!!! To dla mnie cud. Była radość, słowotok, plany...Niestety w miarę schodzenia procentów zaczęło narastać... aż do palenia gęby do granic mozliwości.
Najgorsze jest to, że szukałam po Waszych objawach tego objawu i nikt nie miał pieczenia jamy ustnej i języka:(( co mnie pogrążyło :(
ogólnie czuję się duzo gorzej, napiecie ciała jest wręcz mocniejsze.
Może to zły sposób ale sprawdziłam - piwo koi wiele objawów. A może to przypadek? Może samo picie czegokolwiek stłumiło to palenie.

Dobra, moim kolejnym krokiem będzie wmawianie sobie akceptacji objawów - wszak nie są i chyba nigdy nie były na tyle silne bym nie mogła wykonywać zwykłe czynnosci. Wmawianie - bo inaczej nie umiem. A musze jakoś zacząć. Czy jednak taki sposób to oszukiwanie siebie i się nie uda?

Kurczę czuję wielką beznadzieję, jak myslę o zwykłych sprawach czyli np. znowu zrobienie obiadu to ogarnia mnie rozpacz i totalne zniechęcenie.. Nie mowiąc o innych rzeczach. Musze sie zmuszać.
Dziś jseszcze poszukam w necie terapii DDA. Chociaz u mnie w lubuskim nic ostatnio nie znalazłam:(

Paradais - nie chcę się badać, jednak mam lęk, że jak nie idę to jestem bardziej zagrożona. Że coś na mnie czyha, ze coś zaniedbuję. No tak...kontrola na maxa
marianna dziękuję Ci serdecznie za ten wpis, czytam go juz 5 raz:)

Jesli chodzi o tłumaczenie, że przeszło mi po Bioxetinie...jasne WTEDY miałam nerwicę. teraz jest coś innego. I to nie jest żart. znacie to?
Awatar użytkownika
marianna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2070
Rejestracja: 23 kwietnia 2014, o 23:47

7 października 2016, o 00:35

Dziwne żeby robić objad z wielką radością jak człowiek non stop analizuje na co "jest" chory;)

Jesli chodzi o pieczenie języka i buzi to bym podzieliła to na 2 sprawy.
Samo pieczenie końcówki języka i dretwienie to typowo nerwicowy objaw, tak jak pisałam - z napięcia.
Język tez jest mięśniem więc tak samo jak spinamy ramiona, zaciskamy szczękę tak i z językiem można
cuda wyrabiać.
Jak mnie sie to przydarza to od razu wiem że znowu pcham jęzor na zeby przednie, bo jestem zdenerwowana:)
I staram sie to przypilnować.
Zresztą możesz spróbować przez minute zrobić to świadomie i zobaczysz ze osiagniesz własnie efekt zdretwiałej
końcówki języka.

Jesli chodzi o pieczenie całej buzi i całego języka to męczyłam sie z tym kiedyś przez rok.
Piekło mnie jakbym piła kwas.
Przeszło, jak odstawiłam na 2 tyg, mleko, cukier, słodycze, mąke , makarony, alkohol, sery żołte, plesniowe, orzechy.
Możesz sobie zrobić zakwas z buraków albo jeść wiecej ogórków kwaszonych
i kupić w aptece probiotyk, taki jak sie bierze przy antybiotykach.
To powinno naprawić florę bakteryjna jelit i przestanie piec.
Natomiast jeśli masz z nerwów np. zgagę, piecze Cię żołądek wtedy bardzo dobrze
działa masło (takie 82%) i siemie lniane, trzeba zaparzyć w garnuszku i pić ciepłe.
*** JEŚLI KTOŚ MI ODPOWIADA TO "CYTUJCIE" BO JA POTEM GUBIĘ WĄTKI ***

http://www.zaburzeni.pl/25-etapow-trwania-nerwicy-wg-kamienia-t4347.html
http://www.zaburzeni.pl/spis-tresci-autorami-t4728.html
STRACH PRZED UTRATĄ KONTROLI ITD:
http://www.zaburzeni.pl/strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
VIDEO:
https://www.youtube.com/watch?v=8KrCjT6b1VI&feature=youtu.be
SPIS MYSLI NATRETNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/zbior-naszych-natretnych-mysli-i-obrazow-myslowych-t4038.html
SPIS OBJAWOW SOMETYCZNYCH/LEKOWYCH:
http://www.zaburzeni.pl/nerwica-objawy-mala-encyklopedia-naszych-objawow-wpisz-sie-t3492.html
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

7 października 2016, o 07:24

Justi 7'9, rwoja nrwica jest ksiązkowa.Jesli ci to pomoże to mnie piekło i jeszcze piecze w ustach.Najtrudniejsze ale kluczowe jest uwierzenie ze to nerwica.Trzymaj się
Awatar użytkownika
lubie.ciastka
Forumowy szyderca
Posty: 57
Rejestracja: 7 sierpnia 2016, o 19:33

7 października 2016, o 12:09

Justi kochana :) a po co wmawiać sobie akceptacje? Powiedz mi czy te wszystkie nerwicowe objawy FAKTYCZNIE powodują, że nie możesz wstać z łóżka, zjeść śniadania i ŻYĆ, zmuszasz się do robienia obiadu i go robisz prawda? No właśnie, więc nerwica Cię nie ogranicza, tylko Ty robisz z niej chorobę, która Cię wykończy. Zaakceptuj to (a nie wmawiaj sobie, że akceptujesz), że ok, czuję się gorzej, bo mam nerwicę, ale mimo to mnie to nie ogranicza! Zrobię ten obiad z moim piekącym językiem! :) Pomyśl, przed zaburzeniem, chora na np. grypę obiad też robiłaś :) Czy wtedy Twoje gorsze samopoczucie też było taką tragedią?
Marianna bardzo dobrze Ci doradza ;)
Awatar użytkownika
justi79
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 października 2016, o 10:46

7 października 2016, o 14:40

Dziękuję Wam za odp.
lubie.ciastka no dokładnie tak jest, po dziś dzień przez te kilkanaście lat mogłam wstać z łóżka pomimo wielu naprawdę cięzkich objawów. Heh jesli mowa o grypie to odkąd mam nerwice podczas grypy czy zwykłych przeziębień - umieram. Kiedyś mogłam śmigać do szkoły z gorączką...Teraz zatoki były dla mnie zapaleniem opon mózg., guzami w głowie, białaczką, chłoniakiem...wzywałam nawet lekarza do domu. Nie wstawałam leżąc z telefonem i szukając po necie... Jakie to żałosne...i wszystko na oczach córek, męża. Pewnie tez znacie z autopsji takie jazdy przy zwykłych infekcjach...echh
A tak w ogóle to objawy ewoluuja i przybierają coraz to dziwniejsze formy - palpitacje? zawroty? to prościzna...mój umysł tworzy tak wymyslne rzeczy, że ... nawet jakbym poszła do lekarza to nie wiem co powiedzieć. Zreszta tyle tego było i jest...
Dobra. Z tym wmawianiem akceptacji to musze jakość zacząć, cięzko mi po latach, jednego dnia wiarygodnie powiedzieć "akceptuję" stan, który zawsze był i jest nie do przyjęcia.
era49 - tak pomoze mi każdy wpis, ze ktoś miał podobnie. Ja wiem, że to pewnie zły mechanizm itp. że nie powinnam się tak pocieszać, porównywać bo to błedne koło. Ale nietsety na chwile obecną tylko porównywanie mnie pociesza.
marianna - tak masz rację dziś, po 2 mcach spostrzegłam, ze pcham język w dolne zęby i dno jamy ustnej...w ogole kurde! non stop mieszam tym jęzorem a dopiero dziś się skapnęłam...I piecze mnie 1/3 jezyka oraz dno jamy ustnej. trochę się zgadza...ale to za proste :? No cóż, wręcz niemozliwe. Ok, nie bede wałkować tego pieczenia.
Dzis wstałam ze zdaniem "OK, piecze, niech piecze mocniej, po prostu teraz tak mam i już, pozwalam sobie na to. A niech mi spali tą paszczę" Narazaie o efektach nie mowię bo ich nie ma 'why
Marianna, nie jestem w stanie stwierdzić czy to od diety...nic nie zmieniałam, jem bezglutenowo, raczej rozważnie, unikam cukru. Sera ż. i pleśniowego nie jem. Tylko wiejskie nabiał. A tak w ogóle to mam stwierdzoną ortoreksję i jakkolwiek banalnie nazwa ta brzmi - ruinuje mi to żywot.
Siemię na zgagę znam:) Polecam jeszcze tatarak zalewany na zimno. On leczy przyczyny:) A i zakwas buraczany niedawno zrobiłam:) Cos wspaniałego


Podrzućcie mi prosze jakieś linki o lęku uogólnionym. Nie znalazłam albo źle szukałam. Victor pisał o atakach paniki, ładnie to tłumacząc fizjologicznie itd.
A lęk wolnopłynący? stały? Objawy długotrwałe, codzienne? nie widze w nim związku z teorią "uciekaj bądź walcz"
Awatar użytkownika
lubie.ciastka
Forumowy szyderca
Posty: 57
Rejestracja: 7 sierpnia 2016, o 19:33

7 października 2016, o 15:23

Justi, właśnie przez reakcję walcz badz uciekaj masz te objawy. Twój organizm jest stale w fazie wyczulenia, wyszykuje zagrożenia, którego nie ma. Mi pomógl ten artykuł: akceptacja-zaburzenia-oraz-wiara-ze-to- ... t3619.html
Czasami nie chodzi o to, aby się zmieniło na lepsze. Najczęściej chodzi o to, aby zmieniło się cokolwiek.
#CiastkoCoelho
Awatar użytkownika
justi79
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 6 października 2016, o 10:46

15 października 2016, o 14:44

Wczoraj w wyniku ogromnego lęku i podjerzeń przeróżnych chorób zrobiłam sobie podstawowe badania. Morfologia bdb, hemoglobina 14, żelazo dobre (myslałam, że anemia) b12 - 465 (norma 188-880) czyli też OK, CRP 0,6
OB - 8
Tarczyca dobrze, TSH 0,95
Próby wątrobowe bdb (leciutko podwiższona bilirubina)
Kreatynina 0,71 i gfr >60 - to mnie powaliło bo przecyztała, że to niewydolnośc nerek, tak mówią google, zadzwoniłam do 2 nefrologów - wynik OK, a nawet super. Nie rozumiem ale chyba zostawiam, muszę komus zaufać.
Poszłam do rodzinnej, 45 min intensywnej rozmowy - skierowanie mnie natychmiast do psychiatry. Ona twierdzi, żem zdrowa jak koń. Ja oczywiście nie dowierzam bo jak mogła to stwierdzić po kilkunastu parametrach. Jednak wyszłam z gabinetu spokojniejsza, zelżało pieczenie jamy ustnej ale męczyły suche piekące oczy.. Strasznie się wkręciłam czekając na wynik, biegunka na maxa, płacz, histeryczne obdzwanianie najbliższych (teraz mi wstyd). Byłam wczoraj jak wrak.
I teraz pytanie, bo chciałabym iśc po pomoc psychiatryczną?psychologiczną? ale mam poczucie powaznej choroby somatycznej, niewykrytej, olanej. Wiem, że to klasyka hipochondrii...ale mam objawy i one są inne niż u większości. Wysycha mi w ustach, piecze, potem dochodzą oczy, lekkie pieczenie, uczucie suchości (jednak gdy płaczę, dużo ziewam łzy wręcz kapią - czytałam że przy zespole Sjogrena nie ma łez i śliny) a ja slinę mam, może trochę mniej.
W nocy zaczęłam spać z uchylonymi ustami. Nigdy tak nie było. Nad ranem mam takiego kapcia w paszczy że szok, sucho, piecze. Pić się chce.
Ja zwariuję:( Cały ten stan jest podszyty natrętnymi myslami 24h o zdrowiu. Nie jestem w stanie się nad niczym skupić, nie umiem rozmawiać bo zapominam słów, nie umiem się wysłowić. Płaczę, analizuję, straciłam apetyt.
Juz nie wiem co mysleć, pocieszam się, ze w zesżłym roku "miałam" Crohna...wszystkie objawy biegunki, ból w odpowiednim miejscu, miesiacami codziennie. Iles lat temu objawy SM...i też przeszło. I nie wiem, jak sobie zaufać?? Kiedy jest prawdziwa choroba a kiedy czekać aż przejdzie... Nie umiem chyba akceptować - ostatnio wydawała mi się że akceptuje pieczenie w buzi, piekące oczy ale zaraz wracaja mysli, że te objawy są nieprawdopodobne, nikt tak nie miał...ludzie męczą sie z sercem, sraczką, zawrotami - i to jest nerwica. A ja mam co innego. Poradźcie coś. :((( Dosięgam dna. jestem pewna, ze mam chorobę. Ale ten ohydny lęk, spiecie ciała, zaciśnięte szczęki - czyli typowo nerwicowe obj. mieszają mi w głowie.
I jeszcze ostatnio jedząc kwasne jabłka miałam jakby skurcz pod uchem (slinianka), ból, jakby twardsze ale przeszło - Boze co ja przezyłam a wczesniej czytałam, że tak komus tam, włąsnie tak zaczynał się zesp. Sjogrena. jestem skończona:( Nie wiem czy iśc do psychiatry. Co mam ze soba zrobic bo umieram z leku i smutku.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

15 października 2016, o 17:32

Kochana justi, wiem co przezywasz, bo jeszcze rok temu bylam takim samym wrakiem. Moze nie będzie to pocieszające, ale to jest walka o własne życie, ktora troche trwa. Dla mnie pierwsze pól roku prawdziwej walki to byla codziennie myśl: To się juz nigdy nie skończy. Analiza trwajaca 24h/dobe. Chce Ci jednak powiedziec, ze to się kiedys konczy, tylko stopniowo. Tu potrzebna jest codzienna walka. Polecam Ci nauczyć sie obserwować swoje myśli. Bardzo by Ci pomoglo pojscie na terapie poz-beh i od tego bym zaczęła. Ja mimo pracy nad sobą dzieki forum poszłam na taka terapie. Od 2 tygodni spisuje swoje natrętne myśli na punkcie zdrowia i powiem Ci, ze to baaardzo dużo daje. Wtedy widać jak na dłoni ta cala kompulsje i to co sie potem z nią robi. A najczęściej stosuje sie zachowania zabezpieczające, które pozornie dają chwilowa ulgę, a które tez trzeba porzucić. To moze być np. Wchodzenie na forum i szukanie wsparcia. Serio, odkąd zaczelam to spisywac to jak na dłoni widzę caly mechanizm lekowy. Takze polecam Ci ta terapie, ktora pozwala wyjść z hipochondrii w kilka miesięcy.
ODPOWIEDZ