Witam,
Pisze, poniewaz nie mogę poradzic sobie z problemem w zwiazku, który czuje, sypie sie z mojej przyczyny.
Mojego TŻ poznałam w wakacje, akurat byłam w dobrej formie, nerwica dala o sobie zapomniec, byłam bardzo żywiołowa, on z resztą tez- taki ma ' imprezowy' charakter. Niestety , poszlam na studia, duzo zmian, nowe miejsce, nowe wyzwania no i nerwica powrociła. I zaczeły sie problemy. Przestałam chciec wychodzic, siedzielismy w domu, ciagle narzekalam ze zle sie czuję, on zaczął interesowac sie sprawami nerwicy, zeby mi pomóc, jednak jak to powiedzial pózniej - za mocno go to pochłoneło i zaczal bac sie przyszlosci w zwiazku z taka osoba , mowiac krotko, przerosło go ponoc to, ze nie umie mi pomóc i nie widac lepszego jutra. W ciagu ostatnich 2 miesiecy chcial mnie zostawic chyba z 3-4x, jego argument - nie walczysz z nerwica, nic z tym nie robisz. Akurat chodziłam od 2 miesiecy na terapie, która dawala mizrne efekty, chciłam zeby poszedł ze mna, ale odmowil. Nie wiedzialam co mam z tym wszystkim zrobic, bo doradzono mi metodę małych kroczków, a on jak widac miał dosc czekania i chciał w koncu zobczyc efekty. Zaczełam chodzic na uczelnie, staralam sie ogarniac ( wczesniej non stop jechałam na zwolnieniach lekarskich), ale dla niego to chyba było za mało, powiedział, ze chce zaczac normalnie zyc, ze co to bedzie jak bedziemy mieli dzieci, rodzine, ze całego zycia nie przesiedze na zwolnieniach i go to wszystko przeraza. Zapomniał tylko dodac, ze duza czec mojej neerwicy to problemy z jgo nauka- miał zdawac mature z matmy w tym roku, totalnie sobie to olał, a ja mega sie tym stresowalam - wiedział o tym, ale nic z tym nie robil. Stwierdził za to, ze skoro moja nerwica ie poglebia ' przez niego' ( a wiedział, ze chodzi o mature, a nie o niego) to lepiej sie rozstac. Walcze o ten zwiazek jak umiem, obiecuje zmiany, ponizam sie, zwalam wine na siebie, ale czy on jest w porzadku do konca? Mam wrazenie, ze nie kocha mnie wystarczjco zeby tolerowaac moją chorobe, chociaz mówi, ze to nie o to chodzi. Teeraz powiedzialam, ze sie zmienie, ze sie ogarne,mamy wychodzic co weekend albo co 2 tygodnie gdzies do kina itp - nie musze chyba dodawac, ze to da mnie totalne wyzwanie, a nawet boje sie mu pozalic ze mi zle, bo znowu sie zirytuje..... nie wiem co z tym wszstkim robi.... POMOCY!!!
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Mój związek sypie sie przez nerwice
- nigra88
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 240
- Rejestracja: 17 lutego 2015, o 12:34
Hej! Wiem, jak to jest, sama często słyszę, ze mój facio chciałby juz zobaczyc światełko w tunelu, ze nie wie czy długo tak wytrzyma itd. Z tym, ze my jesteśmy po ślubie:) co do takich sytuacji, napisze Ci to, co mi w tym wszystkim pomagało i co usłyszałam od mądrych w tym temacie. Po pierwsze absolutnie niedopuszczalnym jest, ze Ty się jakby obwiniasz za to, ze masz nerwicę. Że czujesz sie z tego powodu gorsza od partnera, od nowych dziewczyn i ludzi ogólnie. Jesteś normalnym pełnowartościowym fajnym człowiekiem, którego dopadło zaburzenie lękowe. To, ze sie przed nim, jak napisałaś poniżasz z tego powodu jest bardzo smutne nawet dla mnie, obcego człowieka, który to czyta. Poza tym, to ze jedna ze stron dostaje nerwicy wynika czesto z ogólnej zawiesistej atmosfery w związku, o czym z reszta piszesz. Ty przejmujesz sie jego maturą a on nie dość, że nie przejmuje się ta maturą to jeszcze nie przejmuje się Tobą, która się tym smuci. To wygląda tak, ze Ty chcesz mu nieba uchylić, przez to sie nabawisz nerwicy a on Ci powie "obędzie się". No nie jest to w porządku. Nie może być w związku tak, że jedna osoba kocha mimo wszystko a druga tylko jak jest dobrze. On mówi o dzieciach... No proszę Cię. A jak odpukać dziecko byłoby chore albo np. Miało nerwice to tez sobie czmychnie bo za ciężko? Trochę to egoistyczne z jego strony. moim zdaniem, powinnaś o siebie trochę zawalczyć, postawić się, nerwica jest teraz częścią Ciebie i nie wyskoczy z Ciebie z godziny na godInę bo jemu sie tak podoba ani, niestety jesli Ty bedziesz sie starać tylko dla niego. Bo starać sie powinnaś Głównie dla siebie. Ty jesteś najważniejszym człowiekiem w swoim życiu bo kiedy Ty sie zle czujesz, nic nie jest dobrze i nikomu nie jest dobrze. Metoda małych kroczków jest bardzo dobra, zwłaszcza dla osób z niską samooceną, które są czesto uzależnione od innych, dlatego nie zmuszaj sie do jakiś heroicznych wyczunów jesli czujesz, ze nie jest to zgodne z Twoim temperamentem. Nie stawiaj sobie ram czasowych, ze do sierpnia muszę być zdrowa bo inaczej facet mnie zostawi. To tylko rodzi presje a presja lęki. Może poczytaj tu na forum i posłuchaj o postawie przyjacielskiej, to bardzo ważne w podejściu do takich spraw. Bardzo Ci życzę powodzenia i pozdrawiam 

"Zastanów się, przed czym chroni cię twój strach, a zgodzisz się ze mną. I zobaczysz swoje szaleństwo."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:03
http://www.netkobiety.pl/t83718.html
a tu z kolei jak on to widzi.
Nowlasnie, ja sie czuje jakbym miała jakis limit czasu do wykorzystania, a tak naprawde i tak podnosiłam sie z kolan, nie wychodziłam z domu, codziennie ryczałam, teraz normalnie wychodze na uczelnie, tylko nadal problem jest z tym kinem itp... ale olaboga, jestemy razem od 8 miesiecy, sypie sie od 3-4, przez nerwice, która tez m sie troche nakręcała przez ta mature i to, ze widziałam, ze nie jest cierpliwy. Wydaje mi sie, ze to po prostu nie jest mezczyzna gotowy na problemy tego typu, to za ciezki zwiazek dla niego, on chce łatwo zycie przezyc
a tu z kolei jak on to widzi.
Nowlasnie, ja sie czuje jakbym miała jakis limit czasu do wykorzystania, a tak naprawde i tak podnosiłam sie z kolan, nie wychodziłam z domu, codziennie ryczałam, teraz normalnie wychodze na uczelnie, tylko nadal problem jest z tym kinem itp... ale olaboga, jestemy razem od 8 miesiecy, sypie sie od 3-4, przez nerwice, która tez m sie troche nakręcała przez ta mature i to, ze widziałam, ze nie jest cierpliwy. Wydaje mi sie, ze to po prostu nie jest mezczyzna gotowy na problemy tego typu, to za ciezki zwiazek dla niego, on chce łatwo zycie przezyc

- nigra88
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 240
- Rejestracja: 17 lutego 2015, o 12:34
No trudno się dziwić, każdy chciałby mieć słodkie życie. Sprawa wtlyglada tak, że ten, kto nie miał nerwicy nigdy nie zrozumie tego, co ja ma lub miał. Trudno zrozumieć, że jednego dnia masz ochotę i lepszy dzień i idziesz z tą koleżanką kawę a następnego dnia nie możesz do kina. Kinovto w ogóle specyficzne miejsc, ja zawsze mam w nim jakieś lęki i to jest też problem, którego człowiek bez nerwicy nie ogarnie tylko może odebrać tak jak ten Twój, że z kolkolezzanka tak a z nim nie. I kolejna rzecz- jak oni tam łatwo oceniają, że ktoś się "wygodnie zasłania chorobą"... No cóż... Tego też nie zrozumieją pewnie. Tak samo jakiego, że ultimatum postawione człowiekowi w nerwicy typu "ja lub terapia" jest co najmniej bez sensu. Człowiek z nerwica nie jest alkoholikiem ani narkomanEm. Nie mówiąc już, że nie każda terapia i terapeuta na każdego działa. Są ludzie co trzy lata chodzą i nie ma w zasadzie konkretnych efektów. Jestem daleka od osądzania kogokolwiek, jednak wiem, że niestety nerwica potrafi dopaść każdego, w każdym wiekU. A Twój chłopak trochę ją traktuje jak Twoje widzimisię, kaprys. Uważa, że może "ta kłótnia tobą potrząśnie", jakbyś już nie była dostatecznie potrząśnięta przez życie albo jakby to właśnie była jakaś Twoja zachcianka ta nerwica. jakbyś to specjalnie robiła. To może tak wyglądać bo przecież fizycznie nic Ci nie jest, wyglądasz normalnie, powinnaś czuć się normalnie
jakoś tak zniesmaczyl mnie ten tekst, że on Cie zobaczył po tabletce uspokajającej. trudno, tak się wygląda w tym stanie, ciekawe jakby on wyglądał po takiej tabletce i w takim stanie
Mam nadzieję, że Twojemu chlopakowi i tej pani, której komentarz pod spodem czytaam, nigdy nerwica się nie przytrafił.a dla Ciebie duże gratulacje, że wyszłam z domu i poszłaś na uczelnie i w ogóle
nie odpuszczaj, staraj się ciągle iść na przóD!! I miej wyrozumiałość do ludzi którzy ni cholery nie rozumieją co To nerwica 




"Zastanów się, przed czym chroni cię twój strach, a zgodzisz się ze mną. I zobaczysz swoje szaleństwo."
- mary36
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 86
- Rejestracja: 18 marca 2015, o 16:47
Dziewczyno nigra88 dobrze gada
Ja ze swojej strony dodam tylko tyle, żebyś nie zapominała o sobie w tym wszystkim. Zastanów się czy czasem ten związek więcej Ci nie odbiera niż daje. W tym momencie Ty jesteś na pierwszym miejscu. Zadbaj o siebie i wyjdź z nerwicy. To powinno być dla Ciebie priorytetem. A pan jeśli kocha to będzie Cię wspierał. Jeśli to dla niego zbyt wiele to może czas zastanowić się nad zmianami.

... jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza. MM
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:03
Teraz jest ciezko, bo ma dosc, i nawet na mój wyjjazd do domu na 1 dzien reaguje zle, jakby mu sie odbijało czkawką to co było. Czuje sie jak na jakiejs łasce, wiem ze powinnam o siebie zadbac zeby z tego wyjsc ale jak to robic? Jak on chce isc do kina a ja sie sredniawo czuje to powinnam sie łamac czy co robic? Tu chodzi o to, ze jest duzo lepiej niz było, ale on juz chyba nie ma siły na zadna nerwice, mimo, ze lepiej jest. Mówił, ze najbardziej drazniło go to moje chodzenie na zwiolnienia i to, ze prosta czynnosc jak kino mnie przerasta i on sie boi, ze całe zycie tak bedzie 

- mary36
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 86
- Rejestracja: 18 marca 2015, o 16:47
Po pierwsze na forum nikt Ci nie powie jak masz żyć. Usiądź i przeanalizuj na spokojnie czego Ty chcesz. Jeżeli chcesz wyjść z nerwicy to postaw sobie to za cel i zabierz się do realizacji. Facetowi powiedz głośno i wyraźnie od dzisiaj podejmuję walkę z nerwicą z tobą albo bez Ciebie. Działaj nie analizuj wszystkiego zbyt mocno. Jeśli lepiej się czujesz to idź do tego kina. Pomyśl co może się stać jak tam pójdziesz. Czego się obawiasz?
... jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza. MM
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:03
Wiesz czego? Ze zle sie poczuje, on to zobaczy i minie granica jego wytrzymałosci. Ostatnio miałam duzo stresów, odchodzi to z emnie dopiero, nie spie, ciagle wymiotuje, ledwie chodze a musze udawac, ze jest okej, to mnie dobija 

- mary36
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 86
- Rejestracja: 18 marca 2015, o 16:47
No źle się poczujesz on to zobaczy i co się stanie? Zdenerwuje się na Ciebie, bo już nie ma do ciebie cierpliwości no i co w związku z tym? Czego się tak boisz???
... jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza. MM
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 3 lutego 2015, o 12:03
Ze mnie zostawi z takiego powodu.
- mary36
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 86
- Rejestracja: 18 marca 2015, o 16:47
Czy on wie, że w ten sposób myślisz? Ja przy moim mężu zawsze czuję się bezpiecznie i rzadko mam ataki. Dlatego, że zawsze wiedział co się ze mną dzieje i co ja czuję. Rozmowa jest bardzo ważna. Czy mówisz mu o swoich obawach, czy prosiłaś go o cierpliwość. Z drugiej strony czy rzeczywiście robisz coś żeby wyjść z tej nerwicy. Bo to, ze wróciłaś na studia to zrobiłaś dla niego, a co robisz dla siebie żeby z tego wyjść. Pierwszy krok masz za sobą. Wiesz , że masz nerwicę. Teraz czytaj na forum co to jest i jak ona działa i jak masz z nią walczyć. Do kina idź i nie myśl o tym co będzie. To jest w twojej głowie i możesz to kontrolować. Możesz np. myśleć o czymś innym wyobrażaj sobie jakieś śmieszne historyjki typu, twój chłopak biega na golasa po kinie i sprzedaje popcorn. Nawet jeżeli bediesz miała atak a on rzeczywiście cię zostawi to nie jest Ciebie wart. To jest dobry moment zawalcz o siebie. Jesteś świetną dziewczyną tylko trochę pogubioną. Dasz radę wierzę w Ciebie. Nie analizuj już tego dłużej i nie myśl o tym co ma być to będzie.
... jeśli nie potrafisz znieść mnie kiedy jestem najgorsza, to cholernie pewne, że nie zasługujesz na mnie, kiedy jestem najlepsza. MM
- nierealna
- Ex Moderator
- Posty: 1184
- Rejestracja: 29 listopada 2013, o 14:22
To prawda, żyć z osobą, która ma nerwice jest mega trudno. Ale widać, że twój facet widocznie nie jest przystosowany do życia z Tobą. On stawia Cię do muru, jemu nic nie jest. Zaproś go serdecznie na to forum i niech się przekona jak wygląda nerwica, jak trzeba z nią walczyć.
Ale po pierwsze! Nerwica nie jest chorobą, a zaburzeniem
Pamiętaj o tym 
Po drugie chcę cię pochwalić za to, że mimo ataków, mimo zwiększonej nerwicy ty chodzisz na uczelnię, starasz się wychodzić z domu, bo to jest wielki wyczyn i jednocześnie krok w przód
A po trzecie. Nikt Cię nie powinien "przyspieszać", gonić , żebyś się odburzyła. Bo jeśli tak się dzieje to tym bardziej stwarza Ci presję, nie wiesz sama co robić i dostajesz ataków paniki.
Ja już to przerabiałam ze swoim narzeczonym. Też był w rozsypce, bo co do mnie przychodził to ja ryczałam, dostawałam ataków paniki. Też zaczęło go to przerażać. Ale zawsze mnie wspierał, staraliśmy się wychodzić na dwór, do kina, próbował mnie zagadywać, nawet kupił sobie PlayStation z myślą o mnie, że zajmiemy sobie czas a ja nie będę myśleć o nerwicy. Teraz mam to za sobą, a przynajmniej ten najgorszy okres. A on dalej jest ze mną.
W zdrowiu i w chorobie
A wracając do Ciebie, zastanów się nad tym, czy jest sens męczyć się w tym związku. Widać, że się starasz, żeby on nie był zły, nie wściekał się itd. Ale tak właściwie, dla kogo wychodzisz z nerwicy? Dla siebie, czy dla niego a tylko dlatego, żeby był zadowolony? Przede wszystkim z nerwicy wychodzi się dla samej siebie. Aby w późniejszym czasie jakieś większe problemy o których wspomniałaś nie były dla Ciebie problemem
Porozmawiaj z nim, na spokojnie. Może spróbujcie od siebie odpocząć? Jeśli wytrzymacie to będzie dowód na to, że zarówno ty jak i on Cię kocha
I sprawa jeszcze jedna. Nie ma sensu wychodzić do kina tylko po to, aby zadowolić faceta. Bo tak jak mówisz, co z tego jak pójdziesz, jeśli będziesz się czuła fatalnie, w głowie będą Ci krążyły myśli - boże, żebym tylko nie dostała paniki, bo X się wkurzy. To nie ma sensu. Sens wyjścia jest wtedy, kiedy przyjmujesz do świadomości fakt, że atak paniki może Ci się pojawić, ale ty będziesz się starała, aby szybko poszedł
W nerwicy jesteśmy trochę egoistyczni, ale czasami tak trzeba
Innymi zajmujemy się w miarę poprawy 
Ale po pierwsze! Nerwica nie jest chorobą, a zaburzeniem


Po drugie chcę cię pochwalić za to, że mimo ataków, mimo zwiększonej nerwicy ty chodzisz na uczelnię, starasz się wychodzić z domu, bo to jest wielki wyczyn i jednocześnie krok w przód

A po trzecie. Nikt Cię nie powinien "przyspieszać", gonić , żebyś się odburzyła. Bo jeśli tak się dzieje to tym bardziej stwarza Ci presję, nie wiesz sama co robić i dostajesz ataków paniki.
Ja już to przerabiałam ze swoim narzeczonym. Też był w rozsypce, bo co do mnie przychodził to ja ryczałam, dostawałam ataków paniki. Też zaczęło go to przerażać. Ale zawsze mnie wspierał, staraliśmy się wychodzić na dwór, do kina, próbował mnie zagadywać, nawet kupił sobie PlayStation z myślą o mnie, że zajmiemy sobie czas a ja nie będę myśleć o nerwicy. Teraz mam to za sobą, a przynajmniej ten najgorszy okres. A on dalej jest ze mną.
W zdrowiu i w chorobie

A wracając do Ciebie, zastanów się nad tym, czy jest sens męczyć się w tym związku. Widać, że się starasz, żeby on nie był zły, nie wściekał się itd. Ale tak właściwie, dla kogo wychodzisz z nerwicy? Dla siebie, czy dla niego a tylko dlatego, żeby był zadowolony? Przede wszystkim z nerwicy wychodzi się dla samej siebie. Aby w późniejszym czasie jakieś większe problemy o których wspomniałaś nie były dla Ciebie problemem

Porozmawiaj z nim, na spokojnie. Może spróbujcie od siebie odpocząć? Jeśli wytrzymacie to będzie dowód na to, że zarówno ty jak i on Cię kocha

I sprawa jeszcze jedna. Nie ma sensu wychodzić do kina tylko po to, aby zadowolić faceta. Bo tak jak mówisz, co z tego jak pójdziesz, jeśli będziesz się czuła fatalnie, w głowie będą Ci krążyły myśli - boże, żebym tylko nie dostała paniki, bo X się wkurzy. To nie ma sensu. Sens wyjścia jest wtedy, kiedy przyjmujesz do świadomości fakt, że atak paniki może Ci się pojawić, ale ty będziesz się starała, aby szybko poszedł

W nerwicy jesteśmy trochę egoistyczni, ale czasami tak trzeba


Tyle razy narzekał na normalność i nudę w jego życiu.
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
Teraz oddałby wszystko,żeby chociaż przez chwilę poczuć ten spokój w otaczającym go świecie.
akceptacja + porzucenie kontroli + nastawienie normalnościowe = SUKCES ! ♥
- nigra88
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 240
- Rejestracja: 17 lutego 2015, o 12:34
Dokładnie! I daj spokój, co Ty jesteś jakieś zwierzątko, które przygarnął okazując Ci łaskę, że masz spełniać jego zachcianki -się dobrze czuć bo on tak chce? a figa!
czujesz się źle, między innymi jak piszesz przez niego i masz prawo się źle czuć, bać czy co tam jeszcze. Masz prawo wymiotować, dostawać napadów paniki, nie być gotową na wyjście do kina itd. Masz prawo mieć nerwicĘ. No i masz też prawo wychodzić z tego w swoim tempie bo to są Twoje emocje, Twoje życiE. Nie poganiaj się, daj sobie czas, nie myśl tak za dużo o problemach, będzie git. Zobaczysz, jak z tego wyjdziesz to będziesz silniejsza od chłopaka i będą chwilę, kiedy Tobie się jego problemy będą śmieszne wydawały 


"Zastanów się, przed czym chroni cię twój strach, a zgodzisz się ze mną. I zobaczysz swoje szaleństwo."