- drętwienia, mrowienia, zawroty głowy,
- ataki paniki,
- hipochondria, lęk przed zwariowaniem,
- natrętne myśli, natłok myśli, życie w poczuciu zagrożenia, problemy ze snem, ściskanie żołądka, kołatanie serca, ściskanie gardła, niewyraźne widzenie, mroczki, gwiazdki,
- nieustanny ból głowy, poczucie, że czaszka nie mieści mózgu

- przytłoczenie stresem, depresja,
- ciągłe podniesienie emocjonalne, nerwowość, chwiejność emocjonalna,
- poczucie złego nastawienia ludzi do mnie, niechęć do kontaktów z ludźmi,
- przeczulenie na bodźce, błędna interpretacja bodźców, nadwrażliwość na ból, hałas,
- problemy z koncentracją, nieustanne zmęczenie, znużenie, potliwość, senność,
- lęk przy kasie, w okienku, w grupie ludzi, w samotności, na spacerze,
- lęk przed przyszłością,
- lęk przed lękiem, lęk przed omdleniami, lęk przed nieporadzeniem sobie, przed ośmieszeniem, asekuracyjny styl życia,
- ludzie jak manekiny i odrealnienie, zawieszanie się,
- nieustanne rozmyślania, przewidywanie, analizowanie i kontrolowanie sytuacji,
– pareidolia, czyli rozpoznawanie kształtów twarzy w kropkach, kreskach, plamach, liściach, chmurach, kałużach, etc. To przecież normalne u zdrowych osób. Jestem tylko na to wyczulony.
Co pomogło?
- lektura tego forum i nagrania divovica, za które ogromnie dziękuję. To one zapoczątkowały moją pozytywną zmianę. Divin i Victor, Ciasteczko jesteście wielcy! Z nagrań zrobiłem sobie notatki i w momencie kryzysów lub wątpliwości wracałem do nich,
- przerwałem toksyczny związek, w którym kobieta nieustannie podcinała mi skrzydła i podsycała moje lęki. W czasie kłótni często wrzeszczała na mnie, że jestem psychicznie chory i skończę jako schizofrenik w psychiatryku. Powtarzała mi, że sobie nie poradzę, że do niczego się nie nadaję, że nic nie potrafię, nie powinienem niczego zmieniać, że z pracy sam się zwolnię, bo nie podołam, i wiele, wiele innych. Byłem niebywale głupi, że dawałem się tak gnoić,
- postanowiłem pozbyć się nerwicy i zmienić swoje życie,
- nie pójście do psychiatry – nie chciałem stać się osobą z zaburzeniem, która musi czekać na kolejne wizyty aby coś tam opowiedzieć, poćwiczyć i wyzdrowieć. Postanowiłem brać życie na klatę i zamiast zapisać się na jakąś terapię, łykać tabletki, to konfrontowałem się z codziennością, mimo że było to dla mnie źródłem ogromnego stresu. Zmuszałem się, a raczej pozwoliłem sobie płynąć z nurtem zdarzeń, małymi krokami, potem większymi. Dzięki temu pokazywałem sobie, że moje lęki są iluzją a stres rzeczą pożyteczną. Dziś śmieszy mnie, że bałem się pójść do fryzjera albo robić zakupy. Trudno mi uwierzyć, że bałem się takich błahostek. Konfrontacja z lękiem jest ogromnie budująca i warta podejmowania nieustannego wysiłku,
- zmieniłem pracę, której nienawidziłem i znalazłem sobie taką, która stała się nowym, pozytywnym wyzwaniem. Zrobiłem to w momencie największego nasilenia nerwicy(!) i tym samym pokazałem, że potrafię. W pracy uczę się czegoś nowego każdego dnia i to mnie ogromnie buduje. Polubiłem wyzwania. Polubiłem przełamywać swoje lęki, pokonywać kolejne granice. Nawet szukam swoich granic aby je przełamywać


- tabletki ziołowe, herbatki uspokajające, jedynie doraźnie, w sytuacjach kryzysowych i wyczerpaniu nerwowym,
- wiara w pozytywną przyszłość, która z konieczności musi nadejść,
- afirmacje i wspieranie samego siebie, bycie dla siebie miłym i czułym, uspokajanie samego siebie, pamiętanie o sobie, swoich potrzebach, bycie dla siebie przyjacielem,
- ostatecznie wyrzuciłem wszystkie swoje suplementy diety do kosza i postanowiłem, że jestem zdrowy i nic mi nie jest, przestałem odwiedzać lekarzy, użalać się nad sobą, czytać o chorobach i czytać forum zaburzeni.pl

- przyznałem sobie prawo do gorszego samopoczucia, błędów i porażek. Rozumiem, że kryzysy się zdarzają. Jestem człowiekiem i jestem niedoskonały,
- życzliwość wobec innych ludzi, uprzejmość, wychodzenie do ludzi, uśmiechanie się, poświęcanie uwagi innym, pomaganie,
- otaczanie się pozytywnymi treściami i ludźmi,
- sen, unikanie używek, odpoczynek,
Co najbardziej pomogło:
- działanie, działanie i raz jeszcze działanie. Podświadomość każdego dnia uczy się, że od działania nie dzieje się krzywda a jest tylko lepiej,
- i najważniejsze - zadałem sobie pytanie: Jak będzie wyglądać moje życie, kiedy już wszystkie moje lęki znikną? Co będę wtedy robił? Kim będę? Zacząłem szukać na to pytanie odpowiedzi,…. a potem poszedłem na skróty do celu.
Oczywiście czasem dopada mnie echo zaburzenia, ale jestem człowiekiem i mam prawo do gorszych dni, zwłaszcza z powodu stresu.
Jestem wdzięczny za nerwicę, bo dzięki niej wiem, że mam w sobie niewyobrażalne pokłady siły. Odkryłem w sobie całą masę emocji, których sobie wcześniej nie uświadamiałem i blokowałem. Rozpocząłem proces porządkowania swojego życia. Przestałem zaniedbywać swoje potrzeby. Zająłem się tym, czym zawsze chciałem. Wróciłem do rozwijania swoich talentów. I choć droga, która jest przede mną, jest wyboista, to wreszcie mam odwagę zmierzyć się z tym, czego pragnę. To jest właśnie to co ma być. To jest właśnie ta drogą, którą chciałem podążać. Nerwica była moją wymówką, żeby odwlekać działanie. Nerwica jest cennym wskaźnikiem a lęk atakuje to co najbardziej istotne. Trzeba się temu prawdziwie przyjrzeć i wtedy przychodzi odpowiedź.
Życzę wszystkim zdrówka.