Chcialam bardzo zalozyc tutaj taki temat z radami od osob ktore leczyly sie, lecza albo juz wyleczyly.
Taki zbior porad i dobrych wskazowek.
Ja od nerwicy mam juz spokoj od ponad roku czasu, leki odstawilam troche wczesniej i w zasadzie skupilam sie na terapii.
Moja nerwica dotyczyla w zasadzie ogolu, mialam bardzo roznorodne objawy i mnostwo roznych lekow.
Balam sie samemu zostawiac w domu, balam sie wychodzic z domu, balam sie wysokosci, mialam ataki paniki, nawet po kilka w ciagu jednego dnia, przezywalam ciagly niepokoj takie nieokreslony, sama nie wiedzialam czego sie balam ale lek czulam. A glownie to czego sie balam to choroby, smierci, omdlenia i tego ze zawsze bede tak cierpiec i moje zycie bedzie katastrofa do konca.
Odczuwalam wszelkie mozliwe objawy sercowe, jak potykanie, przeskakiwanie, uderzenie mocne, podwojne, odczuwania pradu w serce, klucie w klatce piersiowej, bole w klatce, odczuwalam duze uderzenia goraca, mialam nieregularne skoki pulsu i cisnienia, a nawet bywalo tak ze puls mi spadal..., mialam stan podgoraczkowy bardzo czesto, szczegolnie po silnym leku, odczuwalam na zmiane cieplo albo zimno w roznych czesciach ciala, odczuwalam czesto nudnosci, mialam biegunki, trzesly mi sie rece a konczyny mialam wiecznie zimne, mialam dusznosci i odczuwanie kluchy, guli w gardle, mialam uczucie ze nie moge zlapac powietrza, mialam trudnosci z polykaniem wszystkiego, czulam sie ciagle slaba, a zawroty glowy okresami dosc silne towarzyszyly mi przez caly czas.
Odczuwalam zapadnie sie w fotelu jak siedzialam albo w lozku jak lezalam, czesto jak lezalam czulam ze lozko kreci sie ze mna. Objawow mialam naprawde wiele i to nie wszystkie ale juz reszty nie bede wymieniala.
Oprocz objawow cielesnych mialam objawy psychiczne, balam sie wiecznie smierci, czulam ciagle zreszta ze umieram, tak sie zle czulam ze bylam pewna ze umieram w tej danej chwili, czulam ze mam jakiegos raka, to byla calkowita pewnosc ze jestem ciezko chora, balam sie chodzic ze zemdleje, wyobrazcie sobie ze co jakis czas bralam prysznic w razie czego jak trzeba by wezwac karetke to chcialam byc czysta, jak gdzies dalej musialam jechac to trase wyznaczalam tak aby bylo wokolo duzo szpitali.
Mialam duzo roznych dziwactw i mialam leki przez caly czas 24 na dobe.
Teraz pare slow o tym co mi pomoglo i jak sie leczylam.
- LEKI ANTYDEPRESYJNE
Od samego poczatku leczylam sie lekami, wiec nikomu nie mowie nie, bo jak trzeba to trzeba i niech nikt z was lekow sie nie boi, lykalam je dlugo i nigdy mi nic po nich nie bylo, wiem ze mialam szczescie ale leki dzialaly na mnie wyjatkowo dobrze, i nie mialam wielu objawow ubocznych wiec lykalam je chetnie. Tylko ze po lekach obojetnie ktorych niestety moj umysl nie byl tak swiezy jak bez. Zawsze gdzies sie czulo to dzialanie lekow ale ze przy lekach nie mialam objawow to warto bylo brac.
Tyle ze... leki trzeba w ktorejs chwili odstawic a nerwica wracala mi po 2 tygodniach...
wiec po 3-4 latach takiej wegetacji mieszanej z lekami zdecydowalam sie na terapie
- LECZENIE NERWICY TERAPIA
Na poczatku i zawsze bylam zle nastawiona do terapii. Nie czulam tego bluesa i nie sadzilam ze pogadanki z jakas facetka mi moga pomoc. Ogolnie po 8 wizytach mialam nawet zrezygnowac i zreszta zawiesilam wizyty ale jedna z kolezanek z forum mnie przegonila na nia z powrotem, za co jestem jej bardzo wdzieczna

Terapia ma to do siebie ze na kazdej wizycie sie czego uczymy, trafilam do facetki ktora poczatkowo tylko pytala i malo co bylo z tego sensu, potem jednak wszystko uleglo zmianie i zaczelam wyciagnac pewne wnioski z terapii dla siebie, i zaczelam praktykowanie zdrowienia.
Nauczylam sie przede wszystkim prawidlowego oddychania, nie zdawalam sobie sprawy ile razy poprzez nerwowe oddychanie przy ciaglych objawach nerwicy dokladam mnostwa objawow. Dlugi czas uczylam sie oddychania bo wazne aby w trakcie leku potrafic opanowac oddychanie i nie poddac sie uczuciu ze sie dusimy.
Wierzcie mi ze wiele objawow przy lekach jest od zlego oddychania, do tego prostowanie oddechu przy stresie zapobiega dalszej eskalacji strachu. A to bardzo wazne.
Nauczylam sie na terapii relaksowac, co tez stanowi bardzo wazny element bo my nerwicowcy jestesmy stale spieci i nauka relaksowania sie daje sporo ulgi, sporo zlej energii wychodzi z nas i my tez stajemy sie troche lzejsi od tych wszystkich lekow.
Polecam sesje akupunktury, to sa niebolesne zabiegi a polegaja na oswojeniu sie przy nerwicy w lezeniu bez ruchu przy relaksacyjnem muzyce. Bardzo dobre doswiadczenie dla kazdego nerwicowca.
Ale przede wszystkim nauczylam sie sztuki:
- WYCHODZENIE LEKOWI NAPRZECIW
To bardzo wazny moment i niestety najwazniejszy. Napisalam niestety bo tez najtrudniejszy. Choc nie tyle co trudno co po prostu trzeba wykonac to samemu a my mimo wszystko na poczatku slabe osoby z nerwicami latwo sie zniechecamy i poddajemy.
Ale tego elementu nie mozna odpuscic i to na wstepie powiedziala mi terapeutka. Powiedziala ze ten etap robily za mnie do tej pory leki ale jak chce samemu to samemu musze temu sprostac ale ona zawsze trzymala mnie jakby za reke. ( w przenosni )
Wychodzenie lekowi naprzeciw oznacza nic innego jak robienie tego wszystkiego co nam nerwica zabrania. To tak w duzym skrocie.
Ja np wyznaczalam trasy jazdy po miescie obok szpitali, doslownie tak robilam bo ciagle umieralam. Moim zadaniem bylo wyznaczac trasy z dala od szpitali abym oswoila sie z tym ze nic mi nie grozi. Wydaje sie to proste z zalozenia ale trudne jest do wykonania, jak kazde proby oswajania sie z tym czego sie boimy.
Mialam problemy z wychodzeniem, juz za drzwiami stan sie pogarszal i za chwile biegla z powrotem bo objawy nie dawali mi normalnie isc prosto. Moja praca polegala na tym aby poszerzac swoja strefe bezpieczenstwa, czyli codziennie isc dalej i potem jeszcze dalej i probowac nie wracac, nawet jesli objawy beda bardzo silne.
Potrzeba do tego determinacji, nie bede ukrywala ze czesto nie probowalam tego robic ale tez z czasem pojelam ze jak nie bede tego robila to musze wrocic do lekow.
I tak w zasadzie z kazdym objawem nalezy postepowac, w istocie polega to na tym aby robic na przekor nerwicy, ona mowi zebysmy nie szli tam bo zemldejemy i wszyscy na nas beda patrzec a my umrzemy, nie zastanawiajmy sie za dlugo nad tym tylko robmy wlasnie to co nam nerwica zabrania.
Tu nie wolno sie zastanawiac, jak lapie cie nerwicowe myslenie czy robic to czy tamto, rob to i nie mysl nad tym, bo jak zacznie sie za bardzo drazyc tematr to czlowiek rezygnuje bo narasta w nim niepewnosc i zaczyna sie gorzej czuc.
Po prostu planuj i rob bez wzgledu na mysli i samopoczucie.
Terapie taka praktyczna mialam w okresie 14 miesiecy, 14 miesiecy prob i bledow i zaniedban terapii a obecnie jestem w stanie wyjsc kiedy chce i gdzie chce a nwet przejsc miasto na piechote, bez zadnych objawow

Wiem ze sie chwale ale to duzy sukces i mam prawo

14 miesiecy moze wydawac sie dlugim okresem ale co to jest 14 miesiecy w calej dlugosci zycia.
U mnie bylo trudno przejsc ten etap. bo ja jednak 6 lat nerwice pilegnowalam, i objaw mialam na kazdym kroku, na kazd=ym kroku swoje poczynania podkladalam pod nerwice, tego nie wolno bo bede sie zle czula, tamtego nie zrobie bo nie dam rady.
I to wszystko musialam krok po kroku latac. To tak jak z szyciem, krok po kroku i powstaje ubranie, ja tez tak szylam swoje zle juz nerwicowe nawyki.
Bo to wymaga oduczenia sie strachu, czyli my na poczatku boimy sie wychodzic przez atakli paniki, potem sie boimy bo juz tak sie nastawiamy, i za kazdym wyjsciem jest okropnie i uciekamy.
I taka praktyczna terapia uczy nas ze wychodzenie nie jest grozne bo nerwica nie jest grozna. Pokazuje ze wychodzmy z dnia na dzien coraz dalej i nic nam nie jest i nic sie nie stanie.
To naprawde dziala po pewnym czasie.
Jedyne co mi zostalo to lek wysokosci. Nie moge wchodzic wyzej niz drigie pietro bo kreci mi sie w glowi i nogi mi sie placza. Ale darowalam to sobie, nawet terapeutka mi polecila zebym sobie darowala bo moze po prostu nie jestem stworzona do pracy na budowie

Ale tak naprawde i taki lek wysokosci mozna odkrecic. Im wiecej razy by czlowiek oswajal sie z wysokoscia, to by przestal sie bac.
Terapia pomogla mi tez w aspektach zycia, nauki, rozowju emocji jesli chodzi o stale zwiazki, z ktorymi mialam problemy. Bardzo polecam wszystkim chodzic na terapie i nie rezygnowac na poczatkui bo to jest czesto blad.
Na treapii dostawalam wiele fragmentow ksiazek, ktore zawieraly mantry, ktore mozna powtarzac sobre w chwilach kryzysu.
Mialam te mantry wypisac ale zbior pozyczylam kolezance i nie moge odebrac. Jak odzyskan, napisze, bo naprawde daje tez to efekty jak sie robi to ochoczo, a przynajmniej robi sie na sile bez ochoty, to tez daje efekty, oczywiscie po pewnym czasie.
- SPRAWIANIE SOBIE PRZYJEMNOSCI
Nie zalujmy tez sobie zyc, sprawiajmy sobie przyjemnosci i realizujmy siebie. Nie zaniedbujmy pracy bo jest ona wyznacznikiem pewnwego powodzenia i sytuacji materialnej a te dwie rzeczy maja duzy wplyw na sfere ludzkiej psychiki.
Nie zaniedbujmy swojej duchowisci, bo kazdy czlowiek do niej dazy i musi jakas miec. To tez wazna sfera psychiki ludzkiej.
- DBALOSC O DIETE
Dieta jest zalezna od czlowieka, ale najwazniejsze to unikac fast foodow i jedzenia ktore szkodzi na uklad pokarmowy, a to dlatego ze obciazajac uklad pokarmowy nerwicowiec gorzej sie czuje.
Nalezy tez unikac zbyt czestogo picia alkoholu w duzych ilosciach i najlepiej przestac palic.
Do diety wprowadzac co jakis czas rozne ziola, poprawiajace uklad nerwowy i wspomagajace odpornosc, aby tylko nie przesadzac i od kazdych ziol robic sobie jakies przerwy i w tym czasie stosowac inne.
- A NA POCZATKU PRZESTAC SIE WYGLUPIAC
Mam na mysli to co ja robilam, czyli przestac biegac wiecznie po tych samych lekarzach, przestac robic wkolo te same badania, bo a noz cos wykaza...przestac mierzyc nalogowo cisnienie, przestac wyszukiwac sobie chorob, i przestac ciagle gadac o objawach jak 80 letnia schorowana staruszka.
Przestac nie jest latwo ale jakos dosc szybko mi to przyszlo, byc moze z uwagi na terapie, moze to mnie motywowalo. A moze juz mialam dosc lekow i chcialam rzucic karty na stol.
Sama nie wiem.
Ale to co chce jeszcze powiedziec, to to ze leki odstawilam zanim poszlam na terapie, co dalo mi po 3 tygodniach oczywiscie nawrot nerwicy i objawow. Wiec wszystko to przechodzilam ciagle cierpiac. Mysle ze to bardzo wazne, bo biorac leki i chodzac na terapie nie mozna skupic sie na najwazniejszym, czyli na wychodzeniu lekom naprzeciw.
Dziekuje wszystkim ktorzy to przeczytaja. Pamietajcie moc jest w was samych, bo nerwica to tez Wasza moc i musicie ja okielznac i nie poddawac sie.
Pozdrawiam serdecznie dawne moje znajome z forum Inemke, Anetke i Wikatorie. Anetka widzialam ze jest i zyje, ale Inemko i Wikatoria jak tu jeszcze zagladacie, dajcie znac co u Was.