Ja kawy nie moglem nigdy, podczas chorowania i ciaglego stanu nerwicy nie moglem napic sie tego bo zaraz wariowalem.
Teraz nie wariuje juz ale sama kawa zle na mnie wplywa, szybsze bicie serducha, uczucie ciepla w glowe, niedawno pilem i zle sie czulem potem i nie jakos lękowo ale po prostu zle, jaklos takie objawy nakrecenia mi nie pasuja.
Choć fajnie by było sobie strzelić kawke, i mnie np zastanawia nieraz jak niektorzy widze chleja kawke ze 2 rano, potem po poludniu, ze 2 na wieczor.
Ale moze jest to zalezne od pewnych uwarunkowan fizycznych, jedni gorzej sie czuje inni lepiej.
Ale nerwicowcy choc moze nie wszyscy, bo jak smerfetka zauwazyla to zalezne moze byc od objawow, zwykle niestety sa w stanie ciaglej analizy objawow i swojego ciala. To jest prawie nieswiadome.
Tak wyglada u Was z tym pulsem, wiem bo mialem tak samo przez pewien okres czasu, szczegolnie kiedy bylem zamkniety w domu. Zauwazalem natychmiast kazdy skok pulsu i od razu umysl charakteryzowal to jako zagrozenie stad zaraz potem byl większy lęk i atak paniki badz inna meczarnia.
Nawet lezac w lozku nerwicowiec w kółko wsluchuje sie w swoje serce.
Np lubilem sobie robic pompki dawniej w wiekszych ilosciach, jak mnie walnelo na ten puls, to niestety po 3 pompkach zrywalem sie caly zalekniony ze scisnietym gardlem a serce walilo jak mlot, wszelkie cwiczenia odpadly, nawet wchodzenie po schodach.
Pamietam do dzis jak probujac wyjsc z tego cholerstwa poszedlem do pracy jakiejkolwiek, wtedy byla to akurat poczta, zatrudnilem sie jako listonosz.
Myslalem sobie ze w koncu wyjde z domu i dam rade, torba ciezka, ja po 7 miesiacach niewychodzenia nie musze opisywac jak sie czulem bo oczywiscie derealizacja i lek i inne gowna no i ten PULS, wcale nie byl zly, ale wszedlem na drugie pietro za innym listonoszem (pierwszy dzien probny) i nagle czuje ze serce mi bije szybko, i juz nie bylo odwrotu, dostalem takiega ataku paniki ze facet byl blady ze strachu co mi jest i skonczylo sie karetka.
Wstyd itd. praca zakonczona
Kilka dni pozniej po prostu wyszedlem i biegalem po schodach na klatce, i gadalem sam do siebie zeby mnie ta szmata nerwica zabila skoro mam tak serce slabe. (mialem juz calkiem dosc ile mozna byc inwalida z powodu nerwicy)
Serce bilo, czulem sie okropnie, i zrobilo mi sie w koncu slabo ale to od zbyt duzego oddychania, odpoczalem i znow biegalem i utwierdzilem sie chyba ze ten puls to bujda i nawet jak wali jak szalone to nic mi nie bedzie naprawde, NAPRAWDE.
Takie jazdy z sercem i pulsem i wchodzeniem gdzies bywaly wiele razy wczesniej i potem wielkie ataki paniki ale od tamtej pory biegania po schodach problem sie duzo zmniejszyl, nawet pozniej juz problem "chorego" serca odszedl na dobre.
Nie mowie ze kazdy ma tak robic ale tu chodzi o utwierdzenie umysl ze to nie zagrozenie. Bo my juz czujac choc troche ze serce mocniej bije w sekundy nakrecamy sie w wyobrazni i nakrecamy strach, to juz jest po czasie wyuczony manewr naszej glowy. Nie trzeba nawet myslec. I dltatego takie cos trzeba odwrocic.
Przede wszystkim serce moze przyspieszac i do 200 pulsu przy wysilku, serce na to jest przygotowane, nie grozi to niczym chyba ze juz mamy starszy wiek, ale zwykle nerwica w starszym wieku hamuje hormony i nie ma juz atakow paniki z pelnymi objawami. Nawet tutaj organizm doskonale sie kontroluje.
Serce oczywiscie przebadane i zdrowe i nie ma mozliwosci zeby cos mu sie stalo przy cwiczeniach, serce zawsze wali, choc moze mocniej walic jak sie ma nerwice

ale tez jesli sie przez kilka miesiecy np lezalo w lozku.
Nerwica to oczywiscie irracjonalny lęk wiec tu tlumaczenie ze wszystko ok nie wychodzi zwykle na dobre ale to jest lęk, który zostal umiejscowiony w naszej glowie i dlatego nieraz trzeba ta glowe uswiadomic na dobre ze nie ma powodu do strachu.
Mimo, ze na początku moze nie byc to miłe.