Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

To co jakieś jaja! Ja już sama nie wiem czego chcę!

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Paula9191
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 102
Rejestracja: 11 listopada 2015, o 12:08

6 kwietnia 2018, o 01:15

Od ponad 3 tygodni mam natrętne myśli samobójcze, boję się depresji i że sobie coś zrobi. Już się tak zafiksowałam, że ja juz nie wiem czego chcę.
Wczoraj czułam się wieczorem dosyć dobrze (tańczyłam, słuchałam muzyki, śpiewałam ,uśmiechałam się, oczywiście lęk był, ale pozwalałam mu płynąć). Ale potem pojawiła się myśl: "Może ja nie chcę być szczęśliwa i wolę zamiast wyjść z zaburzenie umrzeć"...jakoś to racjonalizowałam.

Wczoraj, jak od ponad 3 tygodni budzę się w podłym nastroju z lękiem, na początku znowu próba akceptacji, ale potem chyba znowu poniosła mnie chęć analizy, bo pojawiły się znowu myśli: "po co żyć". "życie jest bezsensu", " po co mieć własną rodzinę", "po co pracować", "po co podróżować", "jestem beznadziejna" itp.

Nie wiem czy to nie bierze się z tego, że przez ten ciągły lęk czy sobie czegoś nie zrobię to sobie podkopałam moją wiarę w siebie, wiarę, że z tego wyjdę? Bo cały czas jest ten sam schemat (ranki i popołudnia takie se, wieczory i noce dobre..dopóki nie pójdę spać).
Jeszcze wczoraj mnie trzymała myśl, że jeśli stracę sens życia to na pewno się zabiję i tego się boję. Nie wiem o co chodzi dlaczego ja teraz widzę przyszłość w tak ciemnych barwach...wiecie co jest najlepsze, że ja bym chciała wrócić do stanu przed miesiącem, a nie się odburzyć. Czego ja się boję? Że przyszłość już nie będzie taka sama jak kiedyś? Może boję się rozczarowania i tego, że nic mnie dobrego nie czeka. Nie wiem o co mi chodzi i nie umiem sobie teraz na to odpowiedzieć, mam jakiś chaos w głowie.

Jeśli ma dobry moment dnia ...to coś mi nie pasuję....a jeśli mam zły moment dni...to też jest źle i wszystko bezsensu. Tak źle i tak nie dobrze.
Już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Ja przecież zawsze byłam niepoprawną marzycielką bujającą w obłokach, marząco o wielkiej miłości, potrafiącą wyobrażać sobie wiele rzeczy...a teraz jakbym to zatraciła. Brakuję mi tego. Teraz jeśli sobie jakiś pozytywny obraz to nerwica mówi, nie myśl tak i tak to się nie stanie. Nie wiem, może boję się, że jeśli pójdę do nowej pracy (bo dostałam ofetę pracy) to może jednak coś mi się nie spodoba i uznam, że to nie ma sensu, że życie nie ma sensu...bo boję się teraz zakochać, mieć rodzinę, chyba jakieś tam odpowiedzialności...ale jeszcze jakiś miesiąc temu tego chciałam, miałam pełno wyobrażeń...a teraz tylko nie myśl o tym bo to i tak bezsensu...ale czemu? Czego ja się boję...przecież chyba chcę wyjść z tego zaburzenia (chociaż nerwica mi mówi, że chyba nie chcę)...i tak ciągła myśl, że przyszłość jest bezsensu...dlaczego? Bo nie mam na tym kontrolu? Bo jest to niepewne? Bo boję się zmian?

Dziwne to wszystko a ja wiem, że już nic nie wiem. Nawet mówiąc chcę być szczęśliwa (analizuję myśl i nie czuję przekonania, że tak jest). Totalny chaos. Przez te wszystkie samobóje człowiek już nie wie, czy chcę umierać czy nie. Jutro rano pewnie powtórka z rozrywki, ale to jest strasznie męczące :(:
Ale mimo tego wstaję z łóżka, jem, włączam muzykę, uśmiecham się, tańczę w domu, śpiewam na karaoke na yt, zaczęłam chodzić na zumbę, w sobotę jadę do ZOO do Ostrawy (nawet się na to cieszę można powiedzieć)...ale czegoś tutaj brakuję. A czego? Czy ja mam chęć do życia czy mnie ono nie obchodzi, bo teraz sama już nie wiem czego chcę. Chyba boję się tej niepewności.

Będę się starała żyć z dnia na dzień ( a zawsze żyłam marzeniami i planami), bo jak inczej teraz jeśli ja tak czarno widzę przyszłość i chyba jej się boję. Ja się chyba boję, że moję zycie straci sens i się będę chciała zabić, a może już je straciło, jesli przyszłość widzę w takich barwach? Bo ciągle jest gdzieś ten lęk...a co jeśli zycie straci sens i jednak będę chciała się zabić?
Ja już sama nie wiem czego chcę w życiu :(: ...i o co mi chodzi. Czy to normalne w nerwicy? Czy czytając mnie myślicie, że ja mam chęć do życia? Jeśli tak, to dlaczego mam tak czarne wizję przyszłości i obawiam się, że jest bezsensu?

Kochani moi, bardzo prosiłabym Was o jakieś rady :) ...chyba sama obecność mnie tutaj oznacza, że jednak chcę żyć i być szczęśliwa (tak mi się logicznie wydaję, chociaż nie mówię tego z przekonaniem :shock: :buu: )
emek16
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 344
Rejestracja: 17 listopada 2015, o 11:37

6 kwietnia 2018, o 03:00

Nerwica jest paskudnym dziadostwem mi nerwica podkłada iluzje że zaraz dopadnie mnie coś od czego oszaleje Jakiś ból uczucie którego nie wytrzymam kiedy coś mi zaczyna dolegać to podsuwa mi żebym się zabił, a ostatnio zdarzyło mi się to co opisałem w swoim temacie czego kompletnie nie pojmuje te ciepło w głowie nagły taki wybuch i potem uczucie jakbym odpływał i ten śmiech zacząłem się śmiać jak głupi do sera i nad tym w ogóle nie panowałem i też zaczynam się zastanawiać czy od tego wszystkiego coś mi się we łbie nie porobiło.
ODPOWIEDZ