Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Jak wyszedłem z bezsenności

Tu dzielimy się naszymi sukcesami w walce z nerwicą, fobiami. Opisujemy duże i małe kroki do wolności od lęku w każdej postaci.
Umieszczamy historię dojścia do zdrowia i świadectwo, że można!
Dział jest wspólny dla każdego rodzaju zaburzenia lękowego czyli nerwicy/fobii.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 589
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

11 lipca 2024, o 23:13

https://emocjobranie.pl/akceptacja21-jak/

Tu Wiktor mówi fajnie o dojrzewaniu do akceptacji:)
freaky man
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 151
Rejestracja: 19 lutego 2024, o 18:41

11 lipca 2024, o 23:18

Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 18:48

Bardzo dziekuje za odpowiedz.
Bezsennosc wydaje mi sie jest spowodowana samym strachem przed niespaniem, jestem na 99.9% pewna.
Mialam w zeszlym roku stresy, w tym tez, ale teraz to jest typowo nakrecony mechanizm bezsennosci z ktorego nie wiem jak wyjsc.
Probowalam Hydro, nie dziala na mnie w ogole. Melatonina, Valeriana, wszystkie naturalne opcje z apteki wyprobowane, nie dziala nic.
Nie mam depresji, ani zaburzen lekowych. Psychiatra mowi, ze mam po prostu bezsennosc. Nie proponowali mi lekow SSRI.
Mam watpliwosci co do brania lekow, to nie jest takie zamkniete kolo? Teraz kolejne leki, a jak odstawie to co, wroce do stanu obecnego? :((
Rozumiem.
szkoda że naturalne środki się nie sprawdziły u mnie melatonina mega pomogła...
Ten lek co ci przepisał psychiatra nie jest stricte na bezsenność, ale może pomóc, jak nie spróbujesz to się nie dowiesz...
Twarda jesteś jak hydro nie działa :D można w większej dawce spróbować chyba do 50mg i jak nie pomoże to uodporniona jesteś na jej działanie ;)
A z drugiej strony skoro za tą bezsennością nie stoi żadne zaburzenie to psycholog powinien znaleźć rozwiązanie jak wyjść z tego schematu strachu przed niespaniem, tylko znaleźć takiego dobrego psychologa co wytłumaczy i nakieruje... :roll:
I przede wszystkim akceptacja, tak jak napisała koleżanka powyżej. Trzymaj się ;)

Can someone tell me I'm not going crazy? ;stop
The thoughts in my head make me hate me 'niemoge
Maybe I'm too far from saving :(:
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

13 lipca 2024, o 07:18

Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 18:50
Aha, Hydro bralam jedna tabletke. Zupelnie nie dziala. Moze za mala dawka? Ktos ma z tym doswiadczenie?
Leki na sen to fatalna opcja, lepszy jest własny sen 3-4 godzinny niż leki na sen.

Co do Twojej bezsenności wygląda jak u mnie wyglądała - strach przed snem. Połącz jak to u mnie wyglądało:

1. 1-3 godziny zasypiania (w tym kołatanie serca)
2. Wybudzanie 3-4 razy w nocy
3. Budzenie się o 3 i nie spanie do 6.
4. Budzenie się o 5 i frustracja ze czemu nie o 6 kiedy budzik.

Widzisz tu trzy pewne schematy?
Lęk przed snem
Chęć kontroli i ułożenia snu od zegarka.
Oczekiwanie efektu (konkretnie po terapii cbt-i)

Ułożyłem pod sen wszystko i było lepiej ale wciąż odczuwałem lęk przed budzeniem przed budzikiem. I się budziłem i odczuwałem frustrację.
A jakie leki mi towarzyszyły przed upałami, że jak będzie ze snem w upały…

1. Kołatanie serca pokonałem tak że wyobraziłem sobie bardzo bardzo realnie że na moim sercu bawią się pingwiny i skaczą po nim. Zasnąłem w ciągu 5 minut po kilku dniach problemu z zasypaniem. Od tamtego czasu zasypiam szybko, 2-5 minut.
2. Gorzej było z wybudzaniem w nocy bo albo wybudzałem się często na krótko albo rzadziej na długo. Zgodnie z tym co mówi terapia, każdy się wybudza, a ja śpiąc lata jak zabity po prostu nie pamiętałem tego.

Zaakceptowałem to, wybudzę się trudno może zasnę może nie. Tylko tak zaakceptowałem na serio, i co bardzo ważne nie oczekiwałem już że zasnę.
3. Wybudzanie po 4, to było dość trudne, bo oczekiwałem że jak ograniczyłem telefon, wprowadziłem relaksację, zacząłem się uspokajać za dnia to sen się unormuje.

Ale tu znów - było oczekiwanie, że coś powinno się stać w zamian za to co robię. A terapia ma mi po prostu dać spokój i lepszy sen, ale ten lepszy sen nie ma sztywnych ram.

Po prostu będę lepiej wyspany (i tak było), przestałem wiercić się w nocy, po obudzeniu zero senności do godziny 21-22. Więc po co oczekiwać więcej?

Kolejna presja to sprawdzanie która jest jak się obudziłem a było już widno. I to było cholernie silne, ale odpuściłem jak?
To jest ciężkie do opisania bo z ciśnienia patrzenia na zegarek zacząłem mieć to w dupie. Zrozumiałem chyba że budząc się o np 5 mam więcej czasu świadomego dla siebie i mogę zrobić wiele fajnych rzeczy.

Podstawa życia jest nauczenie się zluzowania i brak presji. Jak o czymś myślimy to zawsze nam gorzej wychodzi, chodzenie po krawężniku? Jak po prostu idziesz to idziesz a jak się skupiasz żeby nie upaść to upadasz, jak chcesz bardzo dobrze zaserwować w tenisa to trafiasz w siatkę, ogólnie więc nadmierne skupienie i oczekiwanie efektu sprawia że zanika automatyzm i pojawiają się problemy, czemu ze snem ma być inaczej?


Ja jak spałem 3 dni z rzędu po 3 h to i tak szedłem na trening, czułem się źle? Nie myślałem o tym, zacząłem przesypiać 5-5.5 godziny? Czułem się świetnie to potem chciałem spać 6.5 czy 7 i zacząłem znów gorzej sypiać. Bo była presja. A jak oddałem się temu, bez kontroli to wszystko wróciło do normy.

Terapia cbt i jest świetna moim zdaniem ale w tedy gdy podejdziesz do niej jako do leku na sen ale bez oczekiwania efektu.
Ponioponio
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 maja 2024, o 21:04

13 lipca 2024, o 19:15

Lexy6891 pisze:
11 lipca 2024, o 15:07
Hej,

Pisze tutaj bo jestem bezsilna. Chodze do psychiatry i na terapie i mam wrazenie, ze nikt mi nie pomaga, utknelam w martwym punkcie. Dzis rano mialam juz totalna zalamke, nie mam na to kompletnie juz sily. No ale od poczatku..

Pod koniec marca wyjechalam w gory i tam przez 5 dni nie moglam spac. Czesto tak mialam podczas wyjazdow w gory, ale jak wracalam do domu to spalam jak zabita. Tym razem tak nie bylo :( Bezsennosc ze mna pozostala. Po 10 dniach bylam w takim stanie, ze dostalam czegos w stylu ataku paniki, skonczylam na pogotowiu i dostalam lorazepam na noc.

Bylam w takim stanie zdenerwowania, ze 1 tabletka nie zadzialala, musialam wziac 2.

Potem bylam u psychiatry i zalecila brac dalej Lorazepam. Takze przez 2 tygodnie bralam 2 tabletki, potem okolo 2 miesiace 1.5 tabletki, i zaczelam schodzic. Tydzien 1 tabletka - wszystko super, tydzien 0.5 tabletki na poczatku czerwca: tu zaczely sie schody, bo spalam mniej, ale spalam wiec bylam spokojna. No i w koncu odstawilam i bylam nastawiona bardzo pozytywnie, ale pierwsza noc byla bardzo ciezka. Zasnelam moze o 3.30 rano, spalam kilka godzin niespokojnym snem. Ostatni tydzien polegal na tym ze jeden dzien bralam 0.5 tabletki, a drugi nic, i w te noce bez tabetki bardzo sie meczylam.

Tlumaczylam sobie ze to bezsennosc z odstawienia i na pewno sie unormuje.

Po ostatniej tabletce, pierwsza noc znow ciezka, a potem nagle cos kliknelo. 4 noce z rzedu czytalam w lozku ksiazke (zalecane czytanie na sofie a potem do lozka jak nastapi sennosc nie dzialala, wybudzalam sie w drodze do lozka), jak czytalam zaczynalam byc senna, odkladalam ksiazke gasilam swiatlo i szlam spac. Spalam ok 3-4 godziny ciagiem, ale jak sie budzilam bylam szczesliwa, ze tak szybko udalo mi sie usnac, i bylam spokojna ze mam juz cos przespane, wiec potem kilka razy udalo mi sie zasnac ponownie. 5 nocy znow sie zepsulo. Czytalam ksiazke i naszla mnie mysl, dlaczego nadal nie jestem senna?? No i sie posypalo. Nie spalam do 5 rano. Na nastepny dzien totalny dol. Kilka dni pod rzad mialam ogromne problemy ze spaniem ponownie.

Bylam na akupukturze i Reiki w miedzyczasie, nie dalo nic. Babka kazala mi lykac magnez, co robie.

W koncu nie wytrzymalam i wzielam lorazepam po 10 dniach od odstawienia, 2 noce z rzedu 1 tabletke, kolejne 2 noce 0.5. Kolejnej nocy nie bralam nic, znow noc koszmarna, moze na 2 h usnelam o 2 w nocy i potem o 6 rano.
Ale rano obudzilam sie w dobrym nastroju, myslac, ze to nic, ze dam rade. W poludnie zlapaly mnie czarne mysli ale sie uspokoilam medytacja. Wieczorem bylam wykonczona, zasnelam na sofie na 45 min i nagle wybudzilo mnie walenie serca.. poszlam do lozka, wlaczylam podcast i zasnelam na jakies 30 min. Znow obudzilo mnie walenie serca, o 1 w nocy wzielam 0.5 tabletki, juz nie mam na to sily.

Po pierwsze, boje sie czy ja juz jestem uzalezniona od Lorazepamu, czy kiedykolwiek wroci mi sen bez brania tego leku.

Po drugie, bylam u psychiatry, zapisalam mi Quetialpine ale mowi ze to juz nie jak Lorazepam na krotko, tylko na 6 miesiecy minimum, bo musze spac a nie spie.

Ja nie chce brac tabletek!! Jak bralam Lorazepam nie czulam sie wolna, nie moge nawet lampki wina wypic ze znajomymi, ciagle to widmo nade mna ze sie uzaleznie... :(( Zreszta moze juz sie uzaleznilam i to dlatego teraz nie moge spac? Ale w takim razie jak udalo mi sie zasnac te 4 noce po odstawieniu?

Czytam to forum i staram sie zrozumiec jak akceptujecie brak snu. Ja wczoraj w ciagu dnia myslalam ze mi sie uda, zaakceptuje, dam sobie rade. Ze nic mi sie nie stanie. Ale w nocy jak nie moge usnac, to nie moge tego zniesc. Ja juz nie mam sily, nie jestem w stanie normalnie fukncjonowac. Chodze na terapie, mam wrazenie ze tylko wyrzucam pieniadze w bloto. Psycholog nie daje mi zadnych rad, czuje sie pozostawiona sama sobie. slucham podcastow o akceptacji, ale nie potrafie. Jest mi tak zle, czuje poczucie ogromnej niesprawiedliwosci. Patrze na ludzi i zazdroszcze im ze spia normalnie. Czuje sie psychicznie chora.

Powiedzcie mi, czy ja juz nigdy nie bede mogla spac bez tabletek? Jak dlugo moj organizm moze wytrzymac bezsenne noce? Jak mamm zaakceptowac to, ze nie spie? Przed chwila wpadlam w histerie i plakalam, mowiac sobie, ze ja juz nie chce tego przezywac. Jestem od akceptacji potwornie daleko. Czy mam isc w ta Quetialpine?

Prosze, pomozcie mi, bo sobie totalnie nie radze... :((


Pooglądaj sobie filmiki na yt The.sleep.coach
Ludzie tam opowiadają o fobii bezsenności , presji na sen ,odpuszczaniu,akceptacji i dlaczego leki nie działają. Od siebie dodam,że to totalnie normalne i naturalne ,jeśli masz silny lęk to leki nasenne nie zadziałają. Na mnie wyższe dawki również nie działały, ani medytacje, sporty itp.Nie jesteś uzależniona , nie masz bezsenności z odstawienia ani nie straciłaś umiejętności zasypiania. Wszystko co miało mi natychmiast dać sen nie działało. Działa jedynie powolna pooowlna akceptacja bezsenności , lęku o to , że nie śpisz w nocy. Ja jestem totalnie emocjonalna osoba , jestem panikarą straszną i mało we mnie zdroworozsądkowego dystansu ALE udaje mi się akceptować fakt że mogę nie zasnac. Naprawdę to jest proces i uda się i tobie.
Obczaj Instagrama fearless.sleep i na yt oglądaj non stop filmiki aż ci wejdzie i się poukłada w głowie:) wszystko jest tam wyjaśnione o snie , dlaczego nie czujesz senności, co to bezsennosc paradoksalna ,dlaczego możesz się budzić w nocy codziennie o tej samej h, dlaczego po bezsennej nocy lub kilku nie czujesz zmeczenia..
a jeśli chodzi o cbti bezsenności to na mnie działało to baaaardzo źle, bo była presja rób to i tamto , nie ma leżenia w lozku nie ma oglądania tv i telefonu przed snem a to tylko sprawiało ze oczekiwałam wieczoru w strasznym napięciu. Mi najbardziej pomogło zluzowanie i robienie wszystkiego tak samo jakby nie było "bezsennosci".
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

15 lipca 2024, o 12:56

Czesc!

Nawet nie wiecie jak jestem wdzieczna za wszystkie odpowiedzi. :lov: Nie spodziewalam sie takiego odzewu. Dziekuje za chec bezinteresownej pomocy.

Ogladam juz filmiki Fearless sleep od kilku dni na youtubie i to jest totalny game changer.

Teraz juz rozumiem, ze jeszcze dluga droga przede mna, ale na ten moment jestem spokojniejsza.

Ogromnie, ogromnie dziekuje ze pomogliscie mi zrozumiec, ze moj powrot bezsennosci to nie jest zadne uzaleznienie od tabletek.

Po dwoch nieprzespanych nocach, poszlam do lozka z nastawieniem, ze no coz, albo zasne albo nie zasne. I sobie lezalam spokojnie w lozku. Na dodatek nie zrobilam nic, co mialoby ten sen wspomoc. I spalam. :si

Wiem, ze to bedzie rollercoaster. Ale jeszcze dwa dni temu plakalam i bylam totalnie zdenerwowana i wykonczona, a dzis czuje sie bardzo dobrze. Chce to potraktowac jako trudne doswiadczenie zyciowe i mimo ze to jest bardzo ciezkie, wyniesc z niego cos dobrego.

Pozdrawiam Was serdecznie.
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

15 lipca 2024, o 13:01

Aha, jeszcze jedno, zmieniam psychologa. Ale chce isc do niego z nastawieniem zeby pomogl mi podchodzic z wiekszym luzem do zycia, i zaakceptowac moj obecny stan i zyc pomimo. A nie zeby po 3 sesjach byly efekty (lepszy sen tudziez w ogole sen bo ja czasam nie spie wcale).
Moj kolega polecil mi, ze jesli mam jakiekolwiek watpliwosci ze moj obecny psycholog mi nie pomaga, to mam go zmienic (a chyba juz nie pomagal, chodzenie wygadac sie i wyryczec za 200zl. to nie jest rozwiazanie na dluzsza mete. Mialam wrazenie, ze zupelnie nie wiedzial jak ugryzc temat, i szukal przyczyn mojej bezsennosci w czynnikach typowo zewnetrznych). Zobaczymy, jak bedzie.
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

15 lipca 2024, o 19:03

Jak już ogarniesz odpuszczanie, oswoisz się z tym a nie będziesz chciała kontrolować to bezsennośc minie w ciągu 2-3 nocy.
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

23 lipca 2024, o 09:19

Hej!
Bylo juz o wiele lepiej, zaczelam spac o wlasnych silach, od kiedy napisalam ostatnia wiadomosc na forum.
Wczoraj nie wiedziec czemu, poszlam do lozka i nagle totalne rozbudzenie.. mysle, ze to dlatego, ze jestem chora (mocne przeziebienie), wiec bylam wrecz przekonana ze usne jak zabita, i moze pojawil sie strach przed tym ze nie zasne.. i to mnie wyprowadzilo z rownowagi :( Wzielam 1/2 tabletki Lorazepamu jak juz lezalam bezczynnie 2 godzine. Naprawde nie mam sily wstawac i robic czegokolwiek jak jestem chora. Wiem, ze niby to nic takiego bo nie bralam tabletek od 10 dni, ale boje sie ze znow wpadam w to zamkniete kolo. Ze jak sie nie wyspie, to jak mam sie wykurowac. Czuje sie zawiedziona sama soba ze musialam wziac ta tabletke. Eh, trudne to wszystko mega..
Ponioponio
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 maja 2024, o 21:04

23 lipca 2024, o 10:50

Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 09:19
Hej!
Bylo juz o wiele lepiej, zaczelam spac o wlasnych silach, od kiedy napisalam ostatnia wiadomosc na forum.
Wczoraj nie wiedziec czemu, poszlam do lozka i nagle totalne rozbudzenie.. mysle, ze to dlatego, ze jestem chora (mocne przeziebienie), wiec bylam wrecz przekonana ze usne jak zabita, i moze pojawil sie strach przed tym ze nie zasne.. i to mnie wyprowadzilo z rownowagi :( Wzielam 1/2 tabletki Lorazepamu jak juz lezalam bezczynnie 2 godzine. Naprawde nie mam sily wstawac i robic czegokolwiek jak jestem chora. Wiem, ze niby to nic takiego bo nie bralam tabletek od 10 dni, ale boje sie ze znow wpadam w to zamkniete kolo. Ze jak sie nie wyspie, to jak mam sie wykurowac. Czuje sie zawiedziona sama soba ze musialam wziac ta tabletke. Eh, trudne to wszystko mega..
Słuchaj ,
Organizm cie nie skrzywdzi. Jak będziesz bardzo osłabiona i chora to i tak zaśniesz. Sen to proces autonomiczny. Jeśli chodzi o tę cała historię z niespaniem ;
1. Możesz nie spać pomimo braku lęku , hyperarousal powoduje rozbudzenie. Za to rozbudzenie edpowiadają emocje : może to być lęk, może to być złość itp.
Ja ostatnio źle spałam , właśnie z powodu złości wielkiej na tą całą sytuację i błędne koło ( przepłynęłam 6 h kajakiem , potem zrobiłam 1h jogi a i tak spałam tylko 3 h kolejna noc znowu 3 h
i stwierdziłam , że mam na to wy**bane) I organizm jest w stanie to wytrzymać i nic ci się nie stanie.
Jedyna droga to akceptacja 10000% , że nic ci się nie stanie od niespania.
Po sobie zauważyłam ( a miałam naprawdę po 3/4 noce 0 snu pod rząd i to miesiącami) , że naprawdę zdrowotnie nic mi nie dolega. Za złe samopoczucie , zły wygląd (wydawało mi się, że nagle zestarzałam się 10 lat) odpowiadał LĘK. Napięcie i osłabienie organizmu - Lęk. Nie brak snu. Organizm ma takie zasoby energii , że przeziebienie ci naprawdę zdrowotnie nie zaszkodzi , i tak zaśniesz :)
Jeśli chodzi o akceptację , daj sobie czas i przestrzeń na wszystkie myśli i odczucia. Ja też przez to przechodziłam , przez branie Trittico i straszne wyrzuty sumienia z tego powodu. Przez rezygnację , wielki lęk o zdrowie , załamanie i złość na cała sytuację. Z czasem zaczyna wszystko mijać. Nadal nie lubię być niewyspana , jest to nieprzyjemne , ale nie boję się nocy. A jeśli nie możesz długo zasnąć I nie masz siły ani ochoty wychodzić z łóżka , to sobie poprostu poodpoczywaj leżąc . Na luzie :) Wszystko mija , ale z czasem i niestety też nie mamy na to wpływu kiedy się to wydarzy :)
Lexy6891
Nowy Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 11 lipca 2024, o 11:35

23 lipca 2024, o 11:58

Dziekuje bardzo za odpowiedz!
Bardzo mi pomagasz.
Widze, ze mam lekkie wyrzuty sumienia ze wzielam tabletke, ale juz sie nie wkrecam ze jestem uzalezniona i sie nie biczuje, tak jak sie biczowalam 2 tygodnie temu jak kilka nocy pod rzad wzielam tabletke, albo 1/2 tabletki.
Paradoksalnie ucieszylam sie, jak wzielo mnie przeziebienie, bo uwazam, ze moj organizm sie zrelaksowal przez ostatnie dni (budzilam sie super zaspana, z checia dalszego spania, jak kiedys) i wszystko puscilo, wiec wzielam to jako dobra oznake. A teraz mozg mi zrobil psikusa, bo znow zaczelam miec presje na sen "skoro jestem przeziebiona". Czuje, ze nie spalam przez to. Dzisiaj postaram sie po prostu pojsc odpoczac do lozka bez oczekiwan, nic wiecej.
Boze, ja tez tak mam z wygladem. Mialam wrazenie, ze sie szybciej starzeje, ze wory pod oczami wieksze, wiecej siwych wlosow. Ale nikt ale to nikt nie widzi tego co ja, nawet czasami po nieprzespanej nocy dostaje wiecej komplementow, co mnie rozsmiesza :)
Mam jeszcze jedno pytanie: czy to ponowne wziecie tabletki znow "rozregulowuje" moj organizm i cala praca z akceptacja idzie na marne?
Jeszcze raz wielkie dzieki!
Ponioponio
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 maja 2024, o 21:04

23 lipca 2024, o 13:09

Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 11:58
Dziekuje bardzo za odpowiedz!
Bardzo mi pomagasz.
Widze, ze mam lekkie wyrzuty sumienia ze wzielam tabletke, ale juz sie nie wkrecam ze jestem uzalezniona i sie nie biczuje, tak jak sie biczowalam 2 tygodnie temu jak kilka nocy pod rzad wzielam tabletke, albo 1/2 tabletki.
Paradoksalnie ucieszylam sie, jak wzielo mnie przeziebienie, bo uwazam, ze moj organizm sie zrelaksowal przez ostatnie dni (budzilam sie super zaspana, z checia dalszego spania, jak kiedys) i wszystko puscilo, wiec wzielam to jako dobra oznake. A teraz mozg mi zrobil psikusa, bo znow zaczelam miec presje na sen "skoro jestem przeziebiona". Czuje, ze nie spalam przez to. Dzisiaj postaram sie po prostu pojsc odpoczac do lozka bez oczekiwan, nic wiecej.
Boze, ja tez tak mam z wygladem. Mialam wrazenie, ze sie szybciej starzeje, ze wory pod oczami wieksze, wiecej siwych wlosow. Ale nikt ale to nikt nie widzi tego co ja, nawet czasami po nieprzespanej nocy dostaje wiecej komplementow, co mnie rozsmiesza :)
Mam jeszcze jedno pytanie: czy to ponowne wziecie tabletki znow "rozregulowuje" moj organizm i cala praca z akceptacja idzie na marne?
Jeszcze raz wielkie dzieki!
Cieszę się, że mogę trochę pomóc :)
Tak.. też badałam ilość siwych włosów, czyli zobacz jak te wszystkie myśli są podobne , my ludzie podobnie reagujemy :) jedna tabletka nie wpłynie na błędne koło i brak snu. Na to koło wpływają twoje myśli i zachowania (u mnie było tak , z desperacji brałam tabletkę , w napięciu czekałam aż zadziała, potem nie mogłam zasnąć, bylam na sb wściekła, że wzielam tabletke , potem miałam wyrzuty sumienia, potem lęk , że leki rozwala sen , potem lęk ze sie uzależnię , i że leki przestaną działac) więc wiecej szkody niż pożytku z tych tabletek w moim odczuciu :)
Ale to totalnie normalne , że się o siebie martwisz , szukasz rozwiązań i wzięłaś tabletke. To jest część procesu wychodzenia z bezsenności :) po czasie przyjdzie zrozumienie i akceptacja , że nic nie może zepsuć snu , masz tą umiejętność tak jak trawienie , oddychanie , praca innych organów. Poprostu nasze myśli i lęki utrudniają zasypianie.
Im mniej myślimy o śnie tym lepiej śpimy :)
Awatar użytkownika
KotKtoryUcieka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 45
Rejestracja: 23 kwietnia 2024, o 13:02

27 lipca 2024, o 09:40

Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 11:58
Widze, ze mam lekkie wyrzuty sumienia ze wzielam tabletke, ale juz sie nie wkrecam ze jestem uzalezniona i sie nie biczuje, tak jak sie biczowalam 2 tygodnie temu jak kilka nocy pod rzad wzielam tabletke, albo 1/2 tabletki.
Masz lekkie wyrzuty bo znów utraciłaś kontrolę, i teraz zadaj sobie pytanie czy wyrzut dotyczy wziętej tabletki czy tego co o tym myślisz. To skrajnie dwie rożne rzeczy.
Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 11:58
Paradoksalnie ucieszylam sie, jak wzielo mnie przeziebienie, bo uwazam, ze moj organizm sie zrelaksowal przez ostatnie dni (budzilam sie super zaspana, z checia dalszego spania, jak kiedys) i wszystko puscilo, wiec wzielam to jako dobra oznake.
To objaw zakręcenia na pewnym punkcie. Też to mialem, e wszystko sprowadzalem do wspólnego mianownika - snu, stresu. Ale to niestety pokazuje jak caly czas tym żyjesz.
Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 11:58
A teraz mozg mi zrobil psikusa, bo znow zaczelam miec presje na sen "skoro jestem przeziebiona". Czuje, ze nie spalam przez to. Dzisiaj postaram sie po prostu pojsc odpoczac do lozka bez oczekiwan, nic wiecej.
Mózg najpierw myśli o tym o czym Ty chcesz myslec a potem to już automatyzm, poczytaj o mindfulness, zdecydowanie lektura dla Ciebie. Jak skończyć z oczekiwaniami?
Zrozumieć, że to proces, tak jak nie można wysuszyć od razu ziemi tak nie można zmienić myśli w sposób deux ex machina. Zaraz będziesz w błędnym kole:

Lek przed snem - > proba odpuszczania -> proba nie myślenia o snie -> pilnowanie tego -> kazdy odchył od wymarzonego planu -> bezsenność.
Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 11:58
Boze, ja tez tak mam z wygladem. Mialam wrazenie, ze sie szybciej starzeje, ze wory pod oczami wieksze, wiecej siwych wlosow. Ale nikt ale to nikt nie widzi tego co ja, nawet czasami po nieprzespanej nocy dostaje wiecej komplementow, co mnie rozsmiesza :)
Rozśmiesza ale też pokazuje jak bardzo to dla Ciebie ważne i jak mocno w Tobie zakorzenione a najgorsze, że szukasz odpowiedzi ze świata zewnętrznego na to co jest w Tobie.
Lexy6891 pisze:
23 lipca 2024, o 11:58
Mam jeszcze jedno pytanie: czy to ponowne wziecie tabletki znow "rozregulowuje" moj organizm i cala praca z akceptacja idzie na marne?
Jeszcze raz wielkie dzieki!
Organizmu nie rozregulowuje, psychikę owszem, daje lęk dotyczący utraty kontroli i nasila presje na sen.


Tak tylko rozwinę, osoby z bezsennością psychofizjologiczną często przechodzą do bezsenności subiektywnej, takiej w której sen jest ok, ale my nie jesteśmy z niego zadowoleni bo... I tu wiele przyczyn, typu inni śpią więcej, inni śpią głębiej, inni śpią w każdej pozycji itd...

Np. u mnie mechanizm był taki, zawsze spałem malo i zawsze snu potrzebowałem mało a im zdrowiej żyłem tym było go mniej. W takich topach mojej formy, zdrowe odżywianie, bieganie, rower, siłownia, dbanie o zdrowie, potrafiłem spać 5-6 godzin, o problemach ze snem wtedy nie słyszałem nawet. Np. do 0:30 uczyłem się a budziłem sie o 6 sam z siebie bez budzika, i tak kilka miesięcy. Czy cierpiałem na bezsenność albo zaburzenia snu? Oczywiście, że nie. Sen był regenerujący? Bardzo. Głęboki? W nocy nic mnie nie budziło.

Po latach ze względu na przepracowanie, stres wystąpiła bezsenność, czas snu z 6 godzin spadł do 3, do tego problemy z zasypianiem. Dzięki terapii poznawczo behawioralnej a teraz pracy nad soba, odpuszczaniem, relaksacją, od 3 miesiecy zasypiam w 2-5 minut.

Czas snu jest zaś różny, gdy biegam za dnia, to czesto spie 6-6.5 godziny, ale mam np 2 tygodnie gdzie przesypiam po 7 h, czyli jak na mnie - bardzo dużo. I wiesz na czym złapałem się ok 2 miesiące temu?

Ide spać 23, budze się 5:15, patrze dziewczyna jeszcze śpi i czuje lekka frustracje, jak ona to robi. Pomimo, że mój obecny sen jest świetny, bo jak się obudzę w widełkach 5-6, a zasnę koło 23 to mm za soba 6-6.30 godzin snu, to senność przychodzi dopiero o 22-22:30. Nie mam żadnych zjazdów za dnia, spadkow energii, czuj się tak jak wtedy gdy miałem 13-14 lat.

A mimo to, potrafiąc schodzić sfrustrowany, że moja dziewczyna śpi 8 h a w weekendy to nawet 10-11. A ja świątek piątek, pobudka 5-6. Bez budzika. I tu pomaga wejście na wyższy poziom odpuszczania, tego szczerego, ktore wiąże się z nauką myślenia i podświadomych rekacji opartych na puszczeniu kontroli.

W skrócie:

Szczere odpuszczanie poczujesz w tedy gdy jakaś myśl nie wywoła już reakcji w organizmie. Pójdziesz spać o 23, 24? Ok, obudzisz się o 5? Ok. I tyle. Bez kontroli. Co mi pomogło w dojściu do takiego stanu? Zdecydowanie kluczowym elementem było to co często nas irytuje u dzieci, dwa proste pytania "Co?", "No i co" i jeszcze wariant "Po co?".

I takie debaty w głowie,, mogą być u Ciebie pomocne:
1. No i co, że bedziesz mieć podkrążone oczy? Tak na prawde jak dotrzesz do samego sensu życia, zrozumiesz, że podkrążone oczy nie determinują nic w Twoim życiu.
2. Może problemem jest to, że boisz się konsekwencji bezsenności? Wg. nowym meta analiz czyli badań o największym znaczeniu, osoby śpiące ok. 5.5-6.5 h żyją dłużej. Wielu genialnych naukowców spało całe zycie niewiele godzin, z takimi skrajnościami jak Testla, Netwon, Bohr.

Kod: Zaznacz cały

w ww.rynekzdrowia  .pl/Badania-i-rozwoj/5-6-5-godzin-snu-kluczem-do-dlugowiecznosci,102504,11.html
Wiele nowszych badań zdaje się zaś stawiać najważniejszą tezę:

Kod: Zaznacz cały

w ww.wsj.   com/health/wellness/sleep-science-longevity-0f35a573
liczy się jakość snu, z zachowaniem rytmu dobowego a nie jego długość. W efekcie wiele Twoich obaw możesz z pomocą nauki odstawić na bok. I pamiętać, że zdrowe życie to nie tylko sen, ale ruch, dieta, relaks, i umiejętność odpuszczania.

Kod: Zaznacz cały

w ww.health.   harvard.    edu/blog/mindfulness-meditation-helps-fight-insomnia-improves-sleep-201502187726
w ww.ncbi.nlm.nih.    gov/pmc/articles/PMC6557693/
Przepraszam za format linków ale idiotyczne graniczenia tego forum są przyczyną.
benzior
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 5 lutego 2020, o 13:24

1 sierpnia 2024, o 07:49

Ja już miałem okres bardzo dobrego snu przez dwa miesiące, ale przyszły trzy kiepskie noce i wszystko posypalo się jak domek z kart :(

Mam stałe okno snu w godz 23:00 - 7:00. Kładę się o 23:00 będąc śpiący i ta senność momentalnie znika a pojawia się kołatanie serca. Przez 3 godziny nie śpię wcale, potem trochę szarpanego snu i zasypiam dopiero nad ranem. Tak już czwarta noc. Wyzwalaczem może być fakt, że jestem na urlopie i dziennie pokonuje ok 400 km autem. Zaczynam z rana dlatego bardzo zależy mi aby być wypoczętym. A zamiast tego jestem zombie. Przerabiałem CBT-i. Wcześniej dostałem lek pramolan, który bardzo pomógł. Odstawiłem go i spałem już bardzo dobrze. Pojawiły się pojedyncze złe moce, ale nie zamieniały się w czarną serię. Nie wiem co robić. Funkcjonuje na jakieś 60% bo ja więcej nie mam sił. Ten kryzys pewnie minie ale nie wiem jak mam się zachować przy kolejnym bo takie serie zdarzają mi się po ok dwóch miesiącach. Poradzicie mi coś? :)
Ponioponio
Nowy Użytkownik
Posty: 8
Rejestracja: 10 maja 2024, o 21:04

1 sierpnia 2024, o 09:51

Hej :)
Kryzysy są normalne. Pooglądaj sobie filmiki na yt The Sleep Coach School I Fearless sleep , wszystko jest tam wyjaśnione.Te filmiki mnie uratowały:) Twoje myśli (i hyperarousal) ciebie wybudzają.Zastanawiasz się dlaczego masz nawrót , czemu nie śpisz i to cbwybudza.
Ja na urlopie też gorzej sypiałam . Spędzałam urlop mega aktywnie (kajaki, rowery,bieganie) a i tak ze snem było średnio. Miałam duże oczekiwania i presję aby spać I dało to odwrotny skutek.
ForceBridge
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 30 kwietnia 2023, o 19:54

3 sierpnia 2024, o 12:23

Hej, temat był nieaktywny, więc przestałam tu zaglądać, dlatego odpisuję teraz :) Dziękuję bardzo za zainteresowanie się moim przypadkiem. Będzie długo ;)
KotKtoryUcieka pisze:
5 lipca 2024, o 19:33
ForceBridge pisze:
21 lutego 2024, o 09:43
która ma coraz gorzej, w dodatku z bezsennością bez żadnej przyczyny.
No nieźle, bo przeczytałem cały Twój post i widzę przyczynę, dokładnie taką jak i u mnie, ja swoją ogarnąłem w miesiąc, Ty jak widać nie trafiłaś na dobre materiały i utrwaliłaś problem.

Co jest przyczyną:

Nie wiem, co się dzieje. Czuję się bezradna i przerażona, że mam jakąś neurodegeneracyjną chorobę mózgu,
mam ochotę siedzieć na krześle i się nie ruszać, strasznie boli mnie głowa,
Przez pół roku moja bezsenność miała ten sam schemat, co mnie już uspokoiło, bo była pewna powtarzalna rutyna.
Czyli z 4-6 dni, pod rząd, na początku miesiąca w ogóle nie mogłam zasnąć i wtedy brałam lek.
W kolejne dni miesiąca nie było już leków, a ja zasypiałam już normalnie w 3-20 minut. Spałam raz lepiej, raz gorzej, ale zwykle najgorsze noce to było 5H snu, a najlepsze to 9H. 7-8H przespanych w miesiącu miałam wiele.
Musiałam brać lek prawie non stop przez 2 tygodnie, bo w ogóle nie mogłam zasnąć.
której nie da się wykryć bez bardzo drogich badań jak FDG-PET MRI w zupełności wystarczy ;)
A nie chcę brać leków, bo wtedy mam straszny ból wrzodów żołądka



Po tak krótkim poście widać sporo powodów bezsenności a u Ciebie jest to już bezsennośc utrwalona dobita lekami i stanem psychicznym, zadam kilka pytań:

1. Czy przypadkiem nie jesteś osobą przeżywającą w głowie wiele sytuacji i to bardzo często długo?
2. Czy przed snem nie masz natłoku myśłi i stanó lękowych, że nie zaśniesz?
3. Czy nie boisz się swojego łóżka, nie kojarzysz go przypadkiem z problemami?
4. Czy umiesz nazwać swoje emocje?
5. Czy nie dusisz w sobie emocji, i chciałbyś się przed kim śwygadać ale nie z sytuacji a z uczuć?
6. Czy przeżywasz kiepską noc i z góry wiesz, że bedzie słaby dzień?

I jeszcze opisz swój początek bezsenności.
Cóż, będzie zatem wyciąganie mocno prywatnych kart, ale zaryzykuję, skoro już piszę, że potrzebuję pomocy.

1. Jestem, ale uważam, że to bzdury. Tłumaczę sobie, że ludzie tracą rodziny i domy na wojnie, są alkoholikami, a u mnie kompletnie nic się nie dzieje i przesadzam. To oni powinni mieć bezsenność, a nie ja. Od 10 lat z życiem stoję w miejscu. Mam koło 30 lat, a czuję się, jak 80-lataka, myślę często o śmierci i że nic mnie w życiu już nie spotka, po co wszystko robię, po co żyje, jak to i tak nie ma sensu. Czuję się zupełnie nikomu niepotrzebna, co jest akurat faktem, bo jakbym zniknęła, to może trochę poza najbliższą rodziną nikt by się tym nie przejął. Mój podstawowy zarobek to prywatne sprzątanie domu (mam wyższe wykształcenie, ale nie patrzę na to tak, że muszę być z tego powodu dyrektorką), ale mam z tego grosze, że muszę się wspierać co jakiś czas zasiłkiem z opieki społecznej. Próbowałam różnych prac, ale z każdej mnie zwalniano nie z mojej winy, albo inni pracownicy się na mnie wyżywali, wyczuwając, że jestem słaba i łagodna. Piszę hobbystycznie powieści od wielu lat, ale też z tym stoję w miejscu, nie osiągnęłam sukcesu mimo wszelkich możliwych starań (uściślając: nie zależy mi na sławie, ale na pieniądzach na życie). Kojarzy mi się to tylko z piractwem, wiecznym zgłaszaniem piraconych treści na Chomiku (robię to praktycznie codziennie) i żebraniem recenzentów o recenzje. Dobrzy wydawcy nie chcą mnie przyjmować, bo piszę według nich za trudne książki i oni tego nie sprzedadzą. Zaczęłam pisać, bo chciałam na tym zarabiać, i mimo że mam wydanych mnóstwo tytułów, mam z tego 80 zł zarobków miesięcznie z jednego źródła, 200 zł za osiem miesięcy z innego źródła i 400 zł za zestawienie półroczne z trzeciego źródła. Nigdy nie miałam chłopaka, nie mam żadnych znajomych. Tzn. mam z 250 osób na FB, ale nikt mnie nie zaprasza nigdzie, na żadne rozmowy czy urodziny, jak i ja sama nie mam nic do zaoferowania, bo jestem biedna i może dlatego. Jedynie chodzę na spotkania z klubu sportowego, aby pobiegać grupowo, co może zdarzyć się 2x w tygodniu, ale odpuszczam często spotkania z powodu bezsenności (jak wezmę tabletkę nasenną, to mam cały dzień pozamiatany, a jak nie wezmę tabletki i nie prześpię całej nocy, to jest jeszcze gorzej, więc sytuacja bez wyjścia). Od kilku lat mieszkam sama. Nie mam zwierząt poza rybkami, bo jestem strasznie chorowita i łapie od ssaków i ptaków choroby. Jestem aspołeczna, spokojna i strachliwa i dlatego nikt nie chce się ze mną zadawać, choć ja sama się akurat pod tym względem akceptuję i nie chcę na siłę stawać się ekstrawertyczką, bo się będę męczyć, udając kogoś, kim nie jestem. Ponadto każda wizyta w tłumie = choroba. Teraz na przykład w czerwcu jechałam pociągiem i zachorowałam na covida, w grudniu pojechałam do rodziny i wróciłam z potężną infekcją gardła i zatok, z czego miesiąc nie mogłam się wyleczyć. Nie nadaję się więc kompletnie do pracy z ludźmi, a od pracy zdalnej świruję i mi nic tu nie wychodzi. Sądzę, że odporność mam zrujnowaną przez bezsenność. Możliwe, że jestem obciążana rakiem i jesienią będę mieć kolonoskopię + badanie genetyczne. Wyszło to podczas kłótni z ojcem, który stwierdził, że ja nie mam żadnych problemów, jestem zdrowa i że to on ma problem. Samotność staram się zabijać grami komputerowymi z ładną fabuła i ładnym światem oraz sportem (co uzależnione jest niestety od tego, jaką miałam noc, nie chcę się przeciążać, bo jeszcze zawału czy wylewu mi do szczęścia brakuje).

Nie wiem, czy od tego może być bezsenność, nie znam się.

2. Już nie mam lęków, tylko irytację, ale tylko w miarę leżenia (zaczyna się po 2-3H leżenia). Wydzielają mi się też intensywnie kwasy żołądkowe zaraz po położeniu się na poduszkę, choć nie czuję absolutnie nic. Często zmieniam pozycję. Dlatego gdy w 2-3H nie zasnę, biorę tabletkę, która rozwiązuje problem na 5-6H (śpię). W chwili wzięcia tabletki ogarnia mnie błogi spokój i odprężenie. Ufam lekowi, nie ufam swojemu ciału. Jednak gdy chcę spróbować wrócić do normalnego snu i nie biorę leku, leżę bez ani minuty snu do rana. Tydzień temu zaczęłam walić pięściami w poduszkę po 7H niespania, a potem się popłakałam. I co ciekawe, po tym zasnęłam normalnie na 3H i spałam aż do 11:00.

3. Jak wyżej, już nie. Zobojętniałam zupełnie. W chwili kładzenia się spać nie czuję już nic. Co się dzieje po nie wzięciu tabletki, opisałam wyżej.

4. W ciągu dnia jest spokój, nie czuję leku. Jest całkowicie normalnie. Moje dzienne emocje mogę określić jako: zobojętnienie, nieczucie niczego, stabilność, monotonia.

5. Nie.

6. Tak. Jestem bardzo wrażliwa na brak snu. Jak nie prześpię nocy, w dzień zawsze mam straszny ból głowy, lekką gorączkę, objawy grypowe, osłabienie, zdarzają się krwotoki z nosa. W maju musiałam wzywać pogotowie i robili mi tamponadę. Więc nie wierzę w te wygadywane przez psychiatrów bzdury, że od bezsenności nic człowiekowi nie grozi. Oszukują jedynie ludzi i robią im przez to krzywdę. Czytałam na przykład o kobiecie z bezsennością, co nie przespała 8 nocy ani minuty i ją zabrała karetka, bo zemdlała w pracy.

O dziwo w okresie maj-czerwiec miałam okres, że spałam normalnie, co w moim przypadku oznacza 8-9H snu. Miałam nadzieję, ze to koniec bezsenności, ale to tylko była pułapka i iluzja. I 2 tygodnie temu znów bez powodu się wszystko zepsuło, czyli wróciła bezsenność, co wiąże się z tym, że całkowicie mi zanika senność i zmęczenie, trwa to non stop. Każda noc muszę więc brać lek, bez którego przeleżę do rana.

Mój początek bezsenności zaczął się w 2022. Nie było żadnej przyczyny. Spałam zawsze jak w zegarku w godzinach od 00:00-2:00 do 8:00-9:00. Wypracowałam ten mechanizm w pracy na drugą zmianę, bo wracałam do domu o 22:00 i tak do 1:00 w nocy grałam w gry i oglądałam filmy. Po tym kładłam się do łóżka i od razu zasypiałam. Pracę straciłam nie z mojej winy, ale miałam to gdzieś. Przyzwyczaiłam się, że mnie w kółko wywalają. Ale moja bezsenność na 100% nie była związana z brakiem pracy, bo od kilkunastu lat stale sprzątam prywatnie domek + te nieszczęsne książki i mam z tego zarobek, mały, ale jest. I pewnej nocy obudziłam się o 4:00, czyli po 3H snu i nie spałam już do rana. Zignorowałam to, ale od tej pory każda kolejna noc wyglądała tak samo, że wstawałam w przedziale godzinowym 2:30-5:00 i już nie zasypiałam. Oczywiście zrobiłam to, co pewnie każdy, czyli zamiast o 1:00 zaczęłam się kłaść kilka godzin wcześniej. Potem ustaliłam sobie stałe godziny snu 23:30-7:30 (bo naturalnie sypiam 8H). Moja bezsenność po kilku miesiącach uległa modyfikacji, że miałam już pełny hat-trick: problemy z zasypianiem, częste budzenie się w nocy, wstawanie o kilka godzin za wcześnie i niespanie już do rana. Obecnie moja bezsenność ma jedną formę: problemy z zasypianiem, a konkretnie brak zdolności zasypiania, o ile nie wezmę lekarstwa. Przerabiałam wszystko, co znane jest na bezsenność, nawet terapię poznawczo-behawioralną z ograniczeniem przez psychiatrę godzin snu (5-6H). Wydawało mi się to pomóc na miesiąc (przypadek, o którym pisałam wyżej), a potem znów wróciła bezsenność i to ze zdwojoną mocą, po poprzedni podobny okres był łagodniejszy i co 2-3 noc zasypiałam normalnie bez leku. Teraz dosłownie każda musi być z tabletką.

Jest jeden sprawdzony sposób na zasypianie, ale nic mi on nie daje. Jeśli kładę się wieczorem na materacu na podłodze w dużym pokoju, z poduszką, na oglądanie ciekawego filmu, to w 80% przypadków zasypiam o godzinach 22:30-23:00. Tyle że prześpię tak na podłodze maksymalnie 2H, ale najczęściej to 15-30 minut.

Wspomniana tabletka, która mi pomaga, na którą każdej nocy (na razie) mogę liczyć, to Kwetaplex 25 mg. Nic innego nie biorę poza suplementami (mg 250-400 mg, aszwaganda, kubek ziół nasennych, elektrolity po sporcie, który uprawiam 1-2H każdego dnia rano, czasem wieczorem, ale najpóźniej kończę 4H przed spaniem). Adrenalina ze sportu poprawia mi nastrój na kilka godzin. Uprawiam kardio (biegi i rower), po nich mam niższe tętno i czuję się zrelaksowana i spokojna. Techniki relaksacyjne i medytacje powodują u mnie skutek odwrotny - agresję, niepokój, stres, podwyższenie tętna, "ADHD", że mam ochotę się wiercić.
ODPOWIEDZ