Zaczęło się to jakieś 2 miesiące temu po przeziębieniu dostałem świszczenia i furczenia w płucach (mam do teraz) byłem u kilku pulomonologów i co raz to inne rozpoznanie, ale zazwyczaj punktowe zapalenie oskrzeli, brałem 3 partie antybiotyków i nic to nie dało... Robiony RTG klatki piersiowej. Potem zacząłem wręcz być pewny, że mam tętniaka lub raka mózgu, bo mnie bolała głowa niesamowicie... Rezonans głowy z kontrastem zrobiony. Następnie pachwinowe węzły chłonne, wyszły rozmiar tak 3 x 10 chyba odczynowe. I po prawej tubularna struktura, która mi uciska nogę. Potem czarne znamiona i wycinałem znamię, które aktualnie jest w badaniach histo plast. Bolał mnie brzuch więc robiłem usg, nic. Badania krwi 10x na przestrzeni 2 msc(potrzebne do zabiegu też). Teraz niedawno wykryłem, że moje prawe jądro jest powiększone, więc urolog no i okazało się, że wodniak...
Na Rezonansie msc temu wyszło mi, że mam powiększony migdałek gardłowy + nocne poty = chłoniak. Czytałem o kobiecie, która pomimo dobrej morfologi miała chłoniaka. Swędzi mnie też skóra, a od roku mam zaczerwienione okolice intymne i swędzące. Wszystko wręcz kieruje mnie na podejrzenie u siebie Chłoniaka.
Nie mam już sił, jestem wykończony tym wiecznym badaniem i ciągle znajduje coś nowego, no ale mam takie dolegliwości jak np teraz powiększony migdałek + poty nocne + świąd skóry, że aż sami się to prosi, żeby to przebadać... Ale musiałbym mieć pewnie wycinane węzły...
Straciłem na te badania w samym tym miesiącu parę tysięcy... Jeździłem cały miesiąc na okrągło, bo umawiałem się prawie codziennie do innego lekarza, czasem w Warszawie, Czasem w Poznaniu, a Czasem w Krakowie. Zrobiłem tym sposobem w miesiąc parę tysięcy km samochodem

Jestem zmęczony, ale dalej muszę to wykrywać, bo objawy są podobne... "Spisywałem już testament" nawet parę razy przed diagnozami, bo człowiekowi się wręcz to pewne wydaje, że to ma...
Doradźcie mi bo nie mam już siły... Bo muszę na to iść, a nie mam siły już psychicznych. Bo z jednej strony wiem, że możliwe, że to nadmierna wrażliwość na objawy, ale z drugiej strony pluł bym sobie w brodę, jakbym coś za późno wykrył... A chłoniak to nie przelewki.
Za każdym razem człowiek jest wręcz pewny, że to, TO - I przed wizytą jest nie do rozmowy, cały blady, roztrzęsiony, wręcz nie mogę do siebie dojść i mi już to rodzina mówiła, że przed wizytą nie jestem sobą, czuję się tak jakbym już dostał wyrok i chciał gdzieś uciec.
Wydawało mi się, że byłem na dobrej drodze.