Zaznacze że zawsze interesowała mnie taka tematyka ogólnej duchowości i sensu życia ale nie wywoływała lęku lecz fascynacje.Od paru lat unikam tematów kosmosu,histori Ziemi a teraz jeszcze właśnie takich o których napisałem wyżej.
Warto dodać że z ciągłą derealizacją zmagałem się pare lat temu przez okres około roku i wtedy zaczęły mnie te myśli przerażać ale w porównaniu do tego co teraz to o 80%mniej i nie były aż tak rozległe.Nie wiem czemu ale DD zniknęło z mojego życia na 4lata i pozostały tylko te lęki ale były prawie nieznaczące i nie zwracałem na nie uwagi a lęk wywoływały bardzo żadko,nawet nie pojawiały sie w ciągu jednego tygodnia ani razu.
Od grudnia wróciło do mnie to co przydarzyło mi się te 4 lata temu ale w wiele większym nasileniu,poczuciu DD i z jeszcze większymi i bardziej lękowymi myślami o których pisałem na samej górze.
Wiem że brzmi to irracjonalnie ale ty myśli w połączeniu z DD sprawią że każdy dzień to walka i ciągłe napięcie z lękiem.
Wydaje mi się że samo DD mogło takie myśli wywołać skoro czuje się jakbym był odcięty od świata,w dodatku że moje zaburzenie zaczęło się tylko od ciagłego występowania DD w różnych sytuacjach bez innych znaczących objawów.W dodatku moja skłonność do analizowania wszytskiego którą mam od zawsze i patrzenia na wszytsko z boku z szerszej perspektywy,myślę że może się przyczyniać do AŻ TAK ODJECHANYCH MYŚLI.🤯
Ktoś z was ma podobnie,albo wie dlaczego moje myśli wybiegają aż tak daleko w tematy duchowe i egzystencjalne przy zaburzeniu?Teraz gdy o tym pisze nie sprawia mi to aż takiego lęku ale myśl przyjdzie sama to ma się ochote zamknąć oczy i płakać.