Potrafię spać po 12 godzin i wciąż być śpiąca, bo tylko we śnie mogę uciec od swojego życia. Jedyne co mi daje wytchnienie od nerwicowych myśli to karanie samej siebie albo nienawistnymi myślami albo autoagresywnymi zachowaniami. Od paru lat mam problem przełykaniem jedzenia i picia i psycholog uważa, że to też forma autoagresji - nie znoszę siebie tak bardzo, że na jakimś podświadomym poziomie nie pozwalam na to, żeby moje ciało było zdrowe.
Wiem, że nie jestem moralnie złą osobą, bo wtedy bym się tym wszystkim nie przejmowała, ale nie jestem sobie w stanie wybaczyć żadnego błędu. Każdy narasta w mojej głowie do dramatycznych rozmiarów i teraz ciężko mi jest określić, czy rzeczywiście jestem tak bardzo wadliwa czy to tylko mój chory sposób samoosądzania. Jak w ogóle wybrnąć z takiego sposobu myślenia? Wiem, że trzeba żyć dalej, ale nie widzę, jak by to miało wyglądać, skoro nie mam siły wstać z łóżka rano, bo świadomość tego, jak bardzo jestem nieudolna, przygniata mnie. Nie widzę dla siebie żadnej przyszłości. Słyszę ciągle, że każdy zasługuje na szacunek i na szczęście, ale nie potrafię w to uwierzyć. Żałuję, że nie urodziłam się silniejszą, lepszą osobą. Niektórych rzeczy nie da się zmienić tylko dobrymi chęciami. Jak pozbyć się nienawiści do siebie samej, albo zmienić coś pomimo tej nienawiści?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Dlaczego tak nienawidzę siebie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 381
- Rejestracja: 30 czerwca 2022, o 18:09
U mnie też przeplatają się takie okresy w zaburzeniu, nie są ciągle ale zdarzają się. Zauważyłam, że jest w nich pewna prawidłowość nasilają się kiedy włącza mi się totalną analiza i rozkminiam za dużo własną osobę. Mi najbardziej służy wtedy koncentracja na innych ludziach, wymyślam wtedy coś fajnego co mogę zrobić dla dzieci, męża czy znajomych, organizuje coś, na tym się skupiam a później na czyjejś radosci, wdzięczności i to obserwowanie tych emocji u innych, świadomość że ja się do tego przyczyniłam potrafi poprawić mi nastrój. To nie muszą być duże rzeczy, samo myślenie czasem o tym co innym sprawia radość z czego ludzie się cieszę zmienia trochę moje myśli z tych ponurych na te bardziej pozytywne i to już poprawia samopoczucie. Druga sprawa to ruch, spróbuj spacer albo rower tylko ważne żeby to nie było sporadyczne tylko codziennie nawet 20 minut wystarczy.Green_Tea pisze: ↑4 listopada 2022, o 20:08Potrafię spać po 12 godzin i wciąż być śpiąca, bo tylko we śnie mogę uciec od swojego życia. Jedyne co mi daje wytchnienie od nerwicowych myśli to karanie samej siebie albo nienawistnymi myślami albo autoagresywnymi zachowaniami. Od paru lat mam problem przełykaniem jedzenia i picia i psycholog uważa, że to też forma autoagresji - nie znoszę siebie tak bardzo, że na jakimś podświadomym poziomie nie pozwalam na to, żeby moje ciało było zdrowe.
Wiem, że nie jestem moralnie złą osobą, bo wtedy bym się tym wszystkim nie przejmowała, ale nie jestem sobie w stanie wybaczyć żadnego błędu. Każdy narasta w mojej głowie do dramatycznych rozmiarów i teraz ciężko mi jest określić, czy rzeczywiście jestem tak bardzo wadliwa czy to tylko mój chory sposób samoosądzania. Jak w ogóle wybrnąć z takiego sposobu myślenia? Wiem, że trzeba żyć dalej, ale nie widzę, jak by to miało wyglądać, skoro nie mam siły wstać z łóżka rano, bo świadomość tego, jak bardzo jestem nieudolna, przygniata mnie. Nie widzę dla siebie żadnej przyszłości. Słyszę ciągle, że każdy zasługuje na szacunek i na szczęście, ale nie potrafię w to uwierzyć. Żałuję, że nie urodziłam się silniejszą, lepszą osobą. Niektórych rzeczy nie da się zmienić tylko dobrymi chęciami. Jak pozbyć się nienawiści do siebie samej, albo zmienić coś pomimo tej nienawiści?
Pozdrawiam
- Green_Tea
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 94
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 08:36
Dzięki za odpowiedź, ma to sens. Prędzej czy później chyba każdy kryzys musi minąć. PozdrawiamZumba pisze: ↑5 listopada 2022, o 07:09U mnie też przeplatają się takie okresy w zaburzeniu, nie są ciągle ale zdarzają się. Zauważyłam, że jest w nich pewna prawidłowość nasilają się kiedy włącza mi się totalną analiza i rozkminiam za dużo własną osobę. Mi najbardziej służy wtedy koncentracja na innych ludziach, wymyślam wtedy coś fajnego co mogę zrobić dla dzieci, męża czy znajomych, organizuje coś, na tym się skupiam a później na czyjejś radosci, wdzięczności i to obserwowanie tych emocji u innych, świadomość że ja się do tego przyczyniłam potrafi poprawić mi nastrój. To nie muszą być duże rzeczy, samo myślenie czasem o tym co innym sprawia radość z czego ludzie się cieszę zmienia trochę moje myśli z tych ponurych na te bardziej pozytywne i to już poprawia samopoczucie. Druga sprawa to ruch, spróbuj spacer albo rower tylko ważne żeby to nie było sporadyczne tylko codziennie nawet 20 minut wystarczy.Green_Tea pisze: ↑4 listopada 2022, o 20:08Potrafię spać po 12 godzin i wciąż być śpiąca, bo tylko we śnie mogę uciec od swojego życia. Jedyne co mi daje wytchnienie od nerwicowych myśli to karanie samej siebie albo nienawistnymi myślami albo autoagresywnymi zachowaniami. Od paru lat mam problem przełykaniem jedzenia i picia i psycholog uważa, że to też forma autoagresji - nie znoszę siebie tak bardzo, że na jakimś podświadomym poziomie nie pozwalam na to, żeby moje ciało było zdrowe.
Wiem, że nie jestem moralnie złą osobą, bo wtedy bym się tym wszystkim nie przejmowała, ale nie jestem sobie w stanie wybaczyć żadnego błędu. Każdy narasta w mojej głowie do dramatycznych rozmiarów i teraz ciężko mi jest określić, czy rzeczywiście jestem tak bardzo wadliwa czy to tylko mój chory sposób samoosądzania. Jak w ogóle wybrnąć z takiego sposobu myślenia? Wiem, że trzeba żyć dalej, ale nie widzę, jak by to miało wyglądać, skoro nie mam siły wstać z łóżka rano, bo świadomość tego, jak bardzo jestem nieudolna, przygniata mnie. Nie widzę dla siebie żadnej przyszłości. Słyszę ciągle, że każdy zasługuje na szacunek i na szczęście, ale nie potrafię w to uwierzyć. Żałuję, że nie urodziłam się silniejszą, lepszą osobą. Niektórych rzeczy nie da się zmienić tylko dobrymi chęciami. Jak pozbyć się nienawiści do siebie samej, albo zmienić coś pomimo tej nienawiści?
Pozdrawiam
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1
- Rejestracja: 12 listopada 2022, o 14:25
Trochę jakbym siebie słyszała.
Również próbuję karać swoje ciało, czasami karmieniem złym jedzeniem, czasem zaniedbywaniem. Wypominanie błędów samej sobie chyba wzięłam od mamy, która bardzo się w tym lubuje i czasem wręcz słyszę jej krytykancki głos w swoim. Nie wiem czy jest sens rozkminiać skąd taka krytyka, lepiej szukać sposobu na odwrócenie od niej uwagi... Czasem się udaje
Również próbuję karać swoje ciało, czasami karmieniem złym jedzeniem, czasem zaniedbywaniem. Wypominanie błędów samej sobie chyba wzięłam od mamy, która bardzo się w tym lubuje i czasem wręcz słyszę jej krytykancki głos w swoim. Nie wiem czy jest sens rozkminiać skąd taka krytyka, lepiej szukać sposobu na odwrócenie od niej uwagi... Czasem się udaje

- Green_Tea
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 94
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 08:36
Dzięki, trzymaj sięjolanka pisze: ↑12 listopada 2022, o 14:36Trochę jakbym siebie słyszała.
Również próbuję karać swoje ciało, czasami karmieniem złym jedzeniem, czasem zaniedbywaniem. Wypominanie błędów samej sobie chyba wzięłam od mamy, która bardzo się w tym lubuje i czasem wręcz słyszę jej krytykancki głos w swoim. Nie wiem czy jest sens rozkminiać skąd taka krytyka, lepiej szukać sposobu na odwrócenie od niej uwagi... Czasem się udaje![]()