wiem, że leki sami z siebie nie załatwią problemu ale chciałbym was prosić o podzielenie się sposobami doświadczeniami. W tej chwili moim głównym celem (a kilka już osiągnąłem w swoim życiu, więc mam samozaparcie) jest wyjście z deprechy ale też powrót do emocji. Parę miesięcy temu byłem w stanie problemu z wyjścia z łóżka, budzenie się z lękiem, płacz rano, myśli samobójcze, napady paniki i od tego ciśnienie, odlatywałem gdzieś totalnie i odcinałem się emocjonalnie, nie ogarniałem rzeczywistości - wiecie o co chodzi. Wcześniej byłem znerwicowany często, miałem same napady paniki, spadki nastroju, podwyższone cisnienie cały czas. Nie opanowałem tego i przekształciło się to w klasyczną depresję i wszystko siadło tak jak opisane wyżej objawy.
Zacząłem brać leki i pracę nad sobą. Terapia, książki. Nastrój mi się poprawił, funkcjonuję, wypełniam obowiązki. Problemem jest dla mnie płytki sen (brak regeneracji psychiki) wybudzam się po kilku godzinach i później płytki sen się robi, który nie daje wypoczynku. Czuje i wiem, że moje ciało dobrze pracuje. Natomiast psychika i przeżywanie emocji jest wyłączone. Widzę to chociażby po braku napięcia seksualnego, braku przyjemności i emocji związanych z seksem jak również innymi uczuciami - jakieś nakręcenie do działania, radość z czegoś - tego niestety brak. Emocje jak gdyby się schowały głęboko w skorupie. Ale wiem, że one są, tak samo potrzeba regeneracji podczas snu. Umysł przeszedł w tryb "schowania" i "low battery"
Drodzy użytkownicy - pewnie macie podobne doświadczenia, znacie jakieś techniki i sposoby, aby przywrócić sobie te emocje, wzbudzić w sobie ten żar, który kiedyś miałem, a wygasł. Nie wierzę, że będę takim robocikiem do końca życia. A chciałbym w końcu się uwrażliwić z powrotu, miałem pasje muzyczne, grałem na perkusji, lubie podróże, lubiłem seks. Wszystko się spłyciło i jestem tym podłamany.
z góry dzięki za wskazówki

