W końcu znalazłam forum idealne dla mnie.. Przeczytajcie proszę i pomóżcie, bo zwariuję..?Mam 18 lat. Zacznę od tego, że jestem z chłopakiem ponad 3 lata, a od 7 miesięcy nie mogę żyć normalnie, jak dawniej, bo ciągle żyję pytaniem z tytułu wątku.. Moja historia to coś identycznego do tych opisanych w tym wątku:
czy-ja-ja-kocham-strata-emocji-t4998-30.html
Zaczęło się dosłownie z dnia na dzień, bez przyczyny. Kiedyś po prostu czułam tą miłość całą sobą, mówiłam że nikt nie kogo nikogo tak jak ja jego, ale TO COŚ dopadło i mnie.. Przed tym jak zaczęły się moje problemy z uczuciami, przez pewien czas miałam problemy z normalnym oddychaniem, ale wiem juz, że to nie był prawdziwy problem, to musiała byc nerwica. Plakalam ze chce isc do lekarza,a tak na prawde wmawialam sobie, ze nie potrafie normalnie oddychac, blabla ale pokonalam to, udalo sie. No i nastepnoe zaczelo sie to. Kocham go umyslem, ale nie sercem. Piszecie, ze to jest milosc, ale nerwica wszystko przytlacza.. A ja mam pytanie, czy jest dla mnie ratunek jesli trwa to juz 7 miesiecy? W sumie to nie 7 jeszcze, bo od stycznia. Czy uda mi sie znowu poczuc do niego to co kiedys? To dla mnie najwazniejsza rzecz, nie potrafie tak zyc.. Chce go kochac, a nie wiem czy kocham czy nie, w sumie wiem ale nie czuje i takie pierdu pierdu.. Jak jestem z nim, to jest dobrze, chce go calowac, dotykac, przytulac, ciesze sie itd ale mam tez te napady a najgorzej jest kiedy sie nie widujemy. Twraz on jest za granica, pojechal na miesiac i nie ma go 2 tygodnie a ja nawet nie wiem czy tesknie.. Pomozcie, co robic

Dodam, ze pytam czy jest dla mnie ratunek bo dopiero teraz dowiedzialam sie ze nie tylko ja tak mam i ze to nie oznacza koniec milosci, dopiero poznalam to forum i chce wiedziec czy jest dla mnie nadzieja, co robic zeby sie tego pozbyc i ile czasu moze mi to zajac

Do tego paralizuje mnie strach, ze sie nie uda, ze to nie to itd...Przez te miesiace dzien w dzien przezywam cos strasznego, stres, niepokoj, ciagle to dziwne uczucie i nie potrafie niczym sie cieszyc, pozytywne emocje we mnie zaginely.. Robie cos co kiedys dawaloby mi mnostwo szczescia a teraz w takich sytuacjach czuje stres. Czuje ze to przez to, te watpliwosci... Do tego na poczatku to sie objawialo tylko wzhledem chlopaka, potem zaczelo sie to objawiac wzgledem wszystkiego.. No i od 3 dni mam objawy derealizacji/depersonizacji, ale jak poczytalam troche o tym tutaj, to jestem spokojniejsza. Jednak nie wylecze sie z tgo czegos, nerwicy? Nie wiem co to, dopoki nie zakonczy sieta walka w moim sercu.. Nie chce nikogo innego niz on, ie wyobrazam sobie byc z kims innym wiec jak wrocic do tego co czulam kiedys, chce odzyskac dawna mnie
