Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

2 stycznia 2018, o 22:46

Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 20:34
Hej kochani!
Jestem tu nowa i za bardzo nie wiem czy w odpowiednim miejscu pisze😂
Dobra do rzeczy, mam nadzieje że ktoś mi odpisze i pomoże 😊
A więc: u mnie sprawa wygląda tak że już dużo przeszłam, dużo się wypłakłam itp. Z resztą jak do dziś. U mnie zaczęło się to jakoś w czerwcu 2017 r. Mam wrażenie że jest ze mną coraz gorzej. Dzień w dzień musze się wypłakać bo nie mogę z tym się pogodzić że może "nie kocham swojego chłopaka."Ciężko mi nawet pisać taka bzdurę. Wieeem to jest mega głupie bo gdzieś jednak wiem że go kocham ale i tak te myśli są. Wyczuliłam się na jego wady gdzie kiedyś mi one nie przeszkadzały, irytuje mnie itp. Codziennie się modle, prosząc Boga o to żebym była z moim chłopakiem mimo wszystko. Żebym nie nabrała odwagi z nim BROŃ BOŻE zakończyć tfu tfu, odpukac. Jak czasem znajdę jakiś post o tym jak jakaś dziewczyna nie wytrzymała z tym wszystkim i zakończyła związek łapie mnie taki atak paniki że nie da się tego opisać bo boje się że też tak zrobie. I przez to boje się szukać na internecie pomocy. Boje się że ktoś napisze mi że "wszystko jest możliwe" albo "to nie jest żadna iluzja tylko prawda" strasznie się tego boje!
Jakoś we wrzesniu powiedziałam o tym wszystkim dla swojego chłopaka. Bałam się panicznie że uwierzy w te moje bzdury. Ale nie. Zamurowałoo go wręcz. Przytulił i powiedział "Ty gamoniu co Ty sobie ubzurałaś, przecież widzę że mnie kochasz" powiedzial też że przez myśl mu nawet to nie przeszło że może go nie kocham bo ciągle mu to okazuje, no się aż zaśmiał że wierze w takie bzdury😀 Przez jakiś czas ulżyło mi na sercu, myśli odeszly bo dostałam dowód na to że go kocham nad życie. Ale Znowu to badziewie wróciło. I to nie było tak że było non stop źle. Fakt, były tam dni, godziny że czułam się ok. No i mam tak że jak już jest okej to smieje się z tych myśli że jak ja moglam w takie coś uwierzyć. Ale jak już przyjdzie co do czego to dzieje się masakra. Strasznie Płacze, denerwuje się, zaciskam pięści, spinam sie i rycze. I to uczucie jest tak cholernie prawdziwe... i zaczynam płakać jeszcze bardziej, nie było dnia żebym nie płakała. Ile ja bym zrobiła żeby bylo tak jak kiedyś,.. chce żeby te uczucia wróciły. I teraz kolejna myśl się nasuwa. "A może robie to na siłę? A może mówię to bo musze?" A moze to A może tamto?" I tak jest w kółko zawsze znajdę coś żeby się zamartwic. Jeszcze kiedys pamiętam w tym całym lęku pocieszal mnie fakt ze nigdy w życiu bym z nim nie zerwala (tfu tfu) i przez to te myśli odchodziły. Byłam tego pewna! A teraz zrozumiałam że czego jestem pewna to zaraz dzieje się wręcz przeciwnie :( wszystko na złość! I to jest porąbane za przeproszeniem bo jest przecież logiczne wyjaśnienie że ten cały lęk jest dowodem na milość. I tak to działa. Niby wiem ale nie wiem. I tak to do mnie nie dociera... i to jest najgorsze. Codziennie mówię mu to że kocham go ponad życie i nie wyobrażam sobie zycia bez niego mimo tych wszystkich myśli. Nie pozwole zeby mój chłopak uwierzył w moje myśli. Dalej mu to pokazuje, przysięgam. Sam nawet mówi mi ze to widzi że go kocham. Jak się pokłócimy to mówi mi ze nawet ta kłótnia jest dowodem ze się kochamy. No ale ja oczywiście musze dołożyć tego swojego i w głowie się rodzi: a co jeśli jak będzie tyle kłótni to będę miała go dosc? Nie chce tego!!! Nie chce tego braku miłości
TO JEST JAKAŚ MASAKRA😤Nie chce go nigdy przestać kochać
te myśli są tak silne że zdaje mi się że serio go "nie kocham"
(PS. Biorę to w cudzysłów że W SENSIE ŻE TO NIE PRAWDA ŻE GO NIE KOCHAM)
On już widzi po mojej minie kiedy zacznę się denerwować, kiedy mi się to przypomni to od razu mowi Że widzi że go kocham tak samo jak wcześniej ze nic się nie zmieniło. Gdzieś tam w środku to wiem że kocham go nad życie ale chyba wiecie jak to jest.. nie dopuszcze żeby nasza miłość się zniszczyła. Nie chce dopuścić tych myśli do siebie. Za nic w świecie :(
Te wszystkie myśli są takie przygnębiajace :(
Nawet już myślałam żeby iść do psychologa
Wiec na początek zdecydowałam się iść do szkolnego. No więc poszłam i to był najgorszy błąd w moim życiu. Wyszłam w gorszym stanie niż weszłam.. zaczęła mi mówić w prost że ja nie wiem co to miłość, że to juz wygaslo.. mam 18 lat i jestem z moim chłopakiem prawie dwa lata a ona mi próbuje wmówić takie rzeczy... (mam nadzieje że nie uważacie że nie wiem co to miłość😂) przez dwa dni była masakra po wyjściu od niej ale wzielam się w garść powiedziałam sobie ze mam swój rozum, wiem że go kocham i tyle.
Ale i tak i tak boje się iść do zwykłego psychologa że zacznie też mi gadać jakieś głupoty wiec mam nadzieję że jakoś mi pomóżecie, napiszecie cos pocieszającego bo strasznie się boje że będę miała kiedyś odwagę wiecie na co.. pisałam to wyżej. Nie chce pisać tego drugi raz bo nie lubię tego słowa.
I widziałam jak coś już post Zordona!
Od mojej strony to wszystko mam nadzieję ż e pomżecie!
Natręty. Natręty. Natręty!
Te myśli są bo się ich boisz. Ja mam to samo. Dziś też miałam taką sytuację... taka okropna myśl mi przyszła, myślałam że oszaleje! I jeszcze to się wydaje ścierwo takie realne, że jak sobie zaprzeczasz to i tai wierzysz w to gówno. I po prostu odpuściłam, jakoś się uspokoiłam i przeszło. Nagle mogłam spojrzeć na to w stanie takim jakby hmmm .... Bez LĘKU. I od razu inaczej myślę, tak po swojemu.
A Ty? Kochasz go. Kochasz, kochasz, kochasz! Czytając to co napisałaś, nawet Twoje (tfu,tfu, odpukać) świadczy o tym, że go kochasz! Tylko się boisz tych myśli i im wierzysz. Nadajesz im ogromną wartość, to wracają do Ciebie i są coraz silniejsze. Ile razy ja to przechodziłam... i uwierz, były już takie momenty kiedy myślałam o samobojstwie, nie chciałam żyć tak mnie to niszczyło... Ale zawsze wstaję. Tylko jest bardzo trudno. U psychiatry byłam i dostałam na to leki, jednak ich nie wykupiłam bo chodzę na prawo jazdy a podobno otumaniają i tak dalej ... i doszłam do wnioski z chłopakiem, że po prostu muszę nauczyć się nie reagować na myśli, to nie będą się już pojawiać z taką ogromną siłą bo to potrafi człowieka naprawdę niszczyć. Wracając do Ciebie... poczytaj poprzenie posty sobie, bardzo dużo osób się z tym zmaga ale dają radę. Ty musisz tylko OLEWAĆ TE MYŚLI a jak przychodzą zaśmiej się i powiedz "znowu jesteście? Zajebiście" . DZIAŁA! Mówię z własnego doświadczenia. Zrobiłam tak raz. Identycznie jak opisałam - pomogło. Nie miałam natrętów chyba z tydzień, pochwaliłam się tutaj nawet, myślałam że już nie wrócą ale jednak wróciły bo się im dałam, już z bezsilności.. Ale muszę ćwiczyć, bo w końcu trzeba się tego pozbyć. Ty też ćwicz, olewaj, pieprz te myśli! Niech sobie płyną i mówią co chcą a Ty rób swoje i przede wszystkim nie właź w nie i nie analizuj. Będzie dobrze, trzymam kciuki! :friend:
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

2 stycznia 2018, o 22:59

Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa... :buu:
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

2 stycznia 2018, o 23:03

Albo gdy przysni mi sie ta osoba to czuje w śnie normalnie taki uścisk na żołądku.
W szkole mam to samo. I po prostu tłumacze sobie to tym, że robi mi się to z lęku.. Boję się spojrzeć na tą osobę, bo zaraz mam mysli ze mi się podoba. Już nie chcę chodzić do tej szkoły, bo co nie pójdę i zobacze ta osobe to zaraz pieprzone gówno się przyczepi do mnie i męczy łeb ..... A ja nie umiem się postawić, bo zaprzeczam sobie itd a później płaczę, że kuźwa analizuje i analizuje i męcze to kilka dni. I to cholerstwo wydaje sie takie realne... a jak ja czuje, ze to sie wydaje realne i nie mam sił z tym walczyć to zaraz sobie mówię, ze jesli ten natret wydaje sie realny to moze ja naprawdę taka jestem... czuję sie beznadziejnie, nawet nie chce isc jutro do tej pieprzonej szkoły..
Qwerty123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 106
Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38

2 stycznia 2018, o 23:03

tomek19932304 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:33
Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:13
tomek19932304 pisze:
2 stycznia 2018, o 21:57
Ja ostatnio tak jak by troszkę mniej tutaj udzielam się na forum bo zdałem sobie sprawę ze wypytywanie sie o objawy i szukanie zapewnień to chyba tez jest kompulsja. Cięzko czasami jest, ale jakoś to znoszę cholernie teraz paralizuje mnie lęk ze kiedyś dziewczyna przestanie mi sie podobać
Ja mam dosłownie to samo, ale w stylu że KIEDYŚ przestane kochac swojego chłopaka. Ale wiesz co? Pociesza mnie fakt że z takim podejściem na pewno nic takiego się nie zdarzy :)
Ja podczas spotkań zamiast sie wyluzować to cały czas analizuje czy ona mi sie podoba albo czy nie ma jakiejś fizycznej niedoskonałości która by mi przeszkadzała. Pewnie brzmi to tak jak by wygląd był dla mnie najwaznieszy, ale tak nie jest przed nerwicą wygląd był ostatnią rzeczą na jaką zwracałem uwagę
Spokojnie i wierzę Ci ze nie jest dla Ciebie wygląd najwaznieszy, ja mam to samo, z resztą tak jak każdy z nerwicą. Uwierz mi że Twoja dziewczyna jest dla Ciebie skarbem. Nerwica skupia się tylko na najważniejszych rzeczach i próbuje nas wprowadzić w błąd!! To czego jesteś najbardziej pewien to później MYŚLI próbują to zniszczyć Przekonałam się na własnej skórze. Jeśli uważasz że Twoja dziewczyna Ci się nie podoba to właśnie w rzeczywistości szalejesz za nią do tej pory. Nerwica odwraca rzeczywistość pamiętaj
usuniete
Gość

2 stycznia 2018, o 23:13

nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:59
Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa... :buu:
Mialam tak, wychodzilam na ulice i co 5 metrów inny chlopak "może mi się podobał" "może z nim bym była szczesliwsza" "powinnam się rozstać bo mam takie myśli" i zaczelam to olewac. I zyje! Przeszło :) Mam dalej cudownego chłopaka i bardzo bardzo go kocham. A Ty uwierz ze to nerwica i ze nie tylko ty masz natrety ze ktoś inny ci się podoba :D i przestan to analizowac zacznij żyć, zajmuj się chlopakiem. Przejdzie w końcu.
usuniete
Gość

2 stycznia 2018, o 23:17

A i co do snow ja tez się wkrecalam no bo jak to ktoś inny mógłby mi się przysnic. Ale sen to sen. Nie analizujcie i będzie o wiele lepiej.
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

2 stycznia 2018, o 23:19

załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:13
nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:59
Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa... :buu:
Mialam tak, wychodzilam na ulice i co 5 metrów inny chlopak "może mi się podobał" "może z nim bym była szczesliwsza" "powinnam się rozstać bo mam takie myśli" i zaczelam to olewac. I zyje! Przeszło :) Mam dalej cudownego chłopaka i bardzo bardzo go kocham. A Ty uwierz ze to nerwica i ze nie tylko ty masz natrety ze ktoś inny ci się podoba :D i przestan to analizowac zacznij żyć, zajmuj się chlopakiem. Przejdzie w końcu.
A czy ty mialas takie chwile, ze juz przestalas wierzyc sobie? Balas sie ze naprawde taka jestes? Bo ja wiem, ze NIKT inny nie jest dla mnie ani atrakcyjny ani nic no po prostu .... innych chlopakow mam w dupie ..... WIEM TO I prącie! Ale i tak zawsze pojawia sie jakies "ale, a co jesli?" I ja się tym zadręczam, bo to gówno nieraz potrafi zrobić się realne i jak się nie poryczę, jak tego nie wyryczę to nie przejdzie ... i ja nawet mam wyrzuty sumienia, ze napisalam, ze te mysli nieraz wydają sie realne :( nie wiem, czy to na tym to wlasnie polega to cale zaburzenie, czy to ja jestem jakaś popieprzona
usuniete
Gość

2 stycznia 2018, o 23:28

nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:19
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:13
nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:59
Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa... :buu:
Mialam tak, wychodzilam na ulice i co 5 metrów inny chlopak "może mi się podobał" "może z nim bym była szczesliwsza" "powinnam się rozstać bo mam takie myśli" i zaczelam to olewac. I zyje! Przeszło :) Mam dalej cudownego chłopaka i bardzo bardzo go kocham. A Ty uwierz ze to nerwica i ze nie tylko ty masz natrety ze ktoś inny ci się podoba :D i przestan to analizowac zacznij żyć, zajmuj się chlopakiem. Przejdzie w końcu.
A czy ty mialas takie chwile, ze juz przestalas wierzyc sobie? Balas sie ze naprawde taka jestes? Bo ja wiem, ze NIKT inny nie jest dla mnie ani atrakcyjny ani nic no po prostu .... innych chlopakow mam w dupie ..... WIEM TO I prącie! Ale i tak zawsze pojawia sie jakies "ale, a co jesli?" I ja się tym zadręczam, bo to gówno nieraz potrafi zrobić się realne i jak się nie poryczę, jak tego nie wyryczę to nie przejdzie ... i ja nawet mam wyrzuty sumienia, ze napisalam, ze te mysli nieraz wydają sie realne :( nie wiem, czy to na tym to wlasnie polega to cale zaburzenie, czy to ja jestem jakaś popieprzona
Chodzisz do psychologa? Bo wydajesz mi się bardzo znerwicowana :(. Co do mnie to wpadalam nieraz w taki lek ze siedzialam w domu i nie szlam na imprezę bo tam miał być chlopak,który mi się nie podobal, ale wedlug mojej glowy podobno go kochalam haha. Nieraz miałam takie napady ze krzyczalam do chłopaka ze z nami koniec, bo nie mogłam wytrzymać sama ze sobą. Poddawalam sie. Ale stwierdziłam ze przecież ja chce z nim byc. No i teraz myśli jest coraz mniej, czasami w ogole ich nie ma, a ja jestem szczęśliwa. Wiec uwierzcie ze to minie!
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

2 stycznia 2018, o 23:43

załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:28
Chodzisz do psychologa? Bo wydajesz mi się bardzo znerwicowana :(. Co do mnie to wpadalam nieraz w taki lek ze siedzialam w domu i nie szlam na imprezę bo tam miał być chlopak,który mi się nie podobal, ale wedlug mojej glowy podobno go kochalam haha. Nieraz miałam takie napady ze krzyczalam do chłopaka ze z nami koniec, bo nie mogłam wytrzymać sama ze sobą. Poddawalam sie. Ale stwierdziłam ze przecież ja chce z nim byc. No i teraz myśli jest coraz mniej, czasami w ogole ich nie ma, a ja jestem szczęśliwa. Wiec uwierzcie ze to minie!
Dumna jestem! :lov:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

2 stycznia 2018, o 23:56

Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:03
tomek19932304 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:33
Qwerty123 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:13


Ja mam dosłownie to samo, ale w stylu że KIEDYŚ przestane kochac swojego chłopaka. Ale wiesz co? Pociesza mnie fakt że z takim podejściem na pewno nic takiego się nie zdarzy :)
Ja podczas spotkań zamiast sie wyluzować to cały czas analizuje czy ona mi sie podoba albo czy nie ma jakiejś fizycznej niedoskonałości która by mi przeszkadzała. Pewnie brzmi to tak jak by wygląd był dla mnie najwaznieszy, ale tak nie jest przed nerwicą wygląd był ostatnią rzeczą na jaką zwracałem uwagę
Spokojnie i wierzę Ci ze nie jest dla Ciebie wygląd najwaznieszy, ja mam to samo, z resztą tak jak każdy z nerwicą. Uwierz mi że Twoja dziewczyna jest dla Ciebie skarbem. Nerwica skupia się tylko na najważniejszych rzeczach i próbuje nas wprowadzić w błąd!! To czego jesteś najbardziej pewien to później MYŚLI próbują to zniszczyć Przekonałam się na własnej skórze. Jeśli uważasz że Twoja dziewczyna Ci się nie podoba to właśnie w rzeczywistości szalejesz za nią do tej pory. Nerwica odwraca rzeczywistość pamiętaj

Ja przed nerwicą zdawałem sobie sprawę ze moja dziewczyna ma wady jeśli chodzi o wygląd jak kazdy człowiek i nie zwracałem uwagi zbytnio uwagi na niedoskonałości bo wiedziałem ze tylko w pornolach kobiety są idealne, ale teraz nerwica to wszystko wyolbrzymia, ale ja juz coraz mniej przejmuje sie tymi myslami bardziej objawy somatyczne mnie męczą niz mysli
usuniete
Gość

3 stycznia 2018, o 00:29

katarzynka pisze:
2 stycznia 2018, o 23:43
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:28
Chodzisz do psychologa? Bo wydajesz mi się bardzo znerwicowana :(. Co do mnie to wpadalam nieraz w taki lek ze siedzialam w domu i nie szlam na imprezę bo tam miał być chlopak,który mi się nie podobal, ale wedlug mojej glowy podobno go kochalam haha. Nieraz miałam takie napady ze krzyczalam do chłopaka ze z nami koniec, bo nie mogłam wytrzymać sama ze sobą. Poddawalam sie. Ale stwierdziłam ze przecież ja chce z nim byc. No i teraz myśli jest coraz mniej, czasami w ogole ich nie ma, a ja jestem szczęśliwa. Wiec uwierzcie ze to minie!
Dumna jestem! :lov:
ja z siebie troszkę tez, chociaz to dopiero początek :*. A co u Ciebie?
sfxdh
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 15 listopada 2017, o 09:16

3 stycznia 2018, o 02:07

nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 22:59
Mam pytanie. Bo ja co mam jakiś natręt to zazwyczaj dotyczy to sytuacji związanych z myślami typu "o, ten ci się podoba" , "z tym chcialabys byc" ...
Mam wrazenie, ze tylko ja w tym poście tak mam bo chyba jeszcze nie czytalam, zeby ktos mial cos podobnego. I tak się zastanawiam, czy którys z was tutaj, no czy przydarzyło wam się cost takiego? Bo u mnie ciągnie sie to bardzo długo i mam wrażenie ze nigdy nie odpuści, bo to jest cały czas ta sama historia... I nie wiem już co o tym myśleć? Zawsze natretne mysli dotyczą innej osoby, nie wazne czy z zycia realnego czy z telewizji. I zawsze jest to jakis chlopak.
Ja się boję chodzic do szkoly, bo miałam natretne mysli o jakims tam chłopaku i wyobrazcie sobie, ze mialam z nim 2 sny... i zadręczam się ze po cholerę on mi się sni? I po tym zawsze wkraczają myśli własnie chore... że mi sie podoba, ze to sramto tamto!
I powiem wam, ze zaprzeczam caly czas, w szkole jak raz mnie złapało to z płaczem z niej wyszłam. I jak ten natręt przejdzie - to wraca. Nawet po kilku tygodniach. Jakoś już się zaczęłam w tym mieszać i mam wrażenie, że tylko ja tak mam. Że to moje prawdziwe oblicze, kumacie? To byloby nic w porownaniu gdybym byla singielką - w dupie bym to miała, te mysli wszystkie... ale ja mam chłopaka, z którym jestem 3 lata i takie myśli są dla mnie strasznym oszołomieniem i nie wiem jak mam to wytłumaczyć, po prostu czuję się jakbym Go zdradzała, jakbym była niewierna. Czasami mam siebie za osobę bez wartości, ja wiem, że myśli pojawiają sie przerozmaite.. jednak ja miewam przez cały czas o tej samej treści, nawet jeśli pokonam je - wracają. Tak z dupy wracają, chociaz wczesniej je pokonywałam. Mam jakieś wrazenie, ze powoli wariuję.. Cieszę się, ze nie mam juz mysli typu 'kochasz,chcesz z nim być" blabla... To tez bylo straszne, ale wiedzialam w głębi ze Go kocham. A to co mam przez cały czas? Wiem, że nikt inny mi się nie podoba ani nic te osoby mogłyby dla mnie nie istnieć. Jednak nie rozumiem przyczyny tego, po co mi się to pojawa skoro te osoby tak jak napisałam MOGŁYBY DLA MNIE NIE ISTNIEĆ? Jestem zagubiona na maxa... :buu:
Witaj, nie jesteś z tym sama! ;) Wiem doskonale co czujesz. Te same uczucie zdrady emocjonalnej, realnego uczucia miłości do innego faceta. Momentami nie mogę wyjść gdziekolwiek, żeby moja nerwica nie wynajdowała mi kolejnych 'narzeczonych' (aczkolwiek najgorzej jest na uczelni - studiuję prawo, gdzie jest wielu obiektywnie przystojnych facetów), na głupiego Facebooka również nie mogę normalnie wejść - 'o, daleki znajomy, idealnie nada się na męża'. Najgorsze natręty mam związane z osobami, które podobały mi się kiedyś - że to oni mi są przeznaczeni, a mój chłopak się do nich nie umywa, tak naprawdę jest facetem drugiej kategorii i powinnam go rzucić. Do tamtych osób zupełnie nic nie czuję - to mój facet jest moim skarbem. Czasami naprawdę wariuję od tych myśli, czuję się nimi zbombardowana, jednak ukochany mnie wspiera. Powiem Ci z własnego doświadczenia, że lepiej powiedzieć drugiej połówce o nerwicy, całej jej przebiegu, regularnie mówić o WSZYSTKICH myślach - nawet tych najpaskudniejszych - to bardzo pomaga. Mamy uczucie lęku związane z tym, ponieważ nerwica wykorzystuje nasze największe lęki - w tej sytuacji zdradę. Naszym zadaniem jest nie poddać się nerwicy, zaś nasza podświadomość musi uwierzyć, że naprawdę kochamy.
Saphira
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 15 czerwca 2016, o 09:07

3 stycznia 2018, o 08:23

Calkiem was rozumiem dziewczyny..
Przezywam te same okrupienstwo...u mnie juz doszlo do tego, ze kazdy raz gdy pomysle, ze moze ten inny facet mi sie podoba i jest sadzony, to sprawdzam jego strone w Facebooku i staram sie upewnic, ze mi sie nie podoba..niby sie upewniam, ale tego wystarcza na kilka minut....teraz wlasnie mam tez taka kompulsje, ze sprawdzam czy u tego faceta jest wszystko w porzadku z jego dziewczyna,to znaczy przeszukuje czy on lubi zdjecia swojej dziewczyny w Facebooku, wtedy na jakis czas mi robi sie spokojnie, bo wiem ze ma dobre stosunki i nie bede miala z nim byc,lecz tego wystarcza tez tylko na chwile...nie wiem jak sie tego pozbyc, bo ciagle mysle, ze moze on jest mi sadzony, chociaz nie chce z nim byc, nawet przymyslalam, ze mamy podobne nosy, wiec to znak, ze mamy byc razem....a z moim ukochanym nie mam tak podobnego nosa, lecz on ma podobny nos do swej znajomej, wiec ma byc z nia, a nie ze mna....wlasnie teraz nawet boje sie byc gdzies w miescie, bo boje sie, ze moze spotkam tego innego faceta...a prostu pragne zyc bez tych mysli swobodnie i byc spokojna z mym ukochanym.....
nieznajoma19
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 490
Rejestracja: 8 września 2017, o 20:37

3 stycznia 2018, o 08:46

załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:28
nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:19
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:13


Mialam tak, wychodzilam na ulice i co 5 metrów inny chlopak "może mi się podobał" "może z nim bym była szczesliwsza" "powinnam się rozstać bo mam takie myśli" i zaczelam to olewac. I zyje! Przeszło :) Mam dalej cudownego chłopaka i bardzo bardzo go kocham. A Ty uwierz ze to nerwica i ze nie tylko ty masz natrety ze ktoś inny ci się podoba :D i przestan to analizowac zacznij żyć, zajmuj się chlopakiem. Przejdzie w końcu.
A czy ty mialas takie chwile, ze juz przestalas wierzyc sobie? Balas sie ze naprawde taka jestes? Bo ja wiem, ze NIKT inny nie jest dla mnie ani atrakcyjny ani nic no po prostu .... innych chlopakow mam w dupie ..... WIEM TO I prącie! Ale i tak zawsze pojawia sie jakies "ale, a co jesli?" I ja się tym zadręczam, bo to gówno nieraz potrafi zrobić się realne i jak się nie poryczę, jak tego nie wyryczę to nie przejdzie ... i ja nawet mam wyrzuty sumienia, ze napisalam, ze te mysli nieraz wydają sie realne :( nie wiem, czy to na tym to wlasnie polega to cale zaburzenie, czy to ja jestem jakaś popieprzona
Chodzisz do psychologa? Bo wydajesz mi się bardzo znerwicowana :(. Co do mnie to wpadalam nieraz w taki lek ze siedzialam w domu i nie szlam na imprezę bo tam miał być chlopak,który mi się nie podobal, ale wedlug mojej glowy podobno go kochalam haha. Nieraz miałam takie napady ze krzyczalam do chłopaka ze z nami koniec, bo nie mogłam wytrzymać sama ze sobą. Poddawalam sie. Ale stwierdziłam ze przecież ja chce z nim byc. No i teraz myśli jest coraz mniej, czasami w ogole ich nie ma, a ja jestem szczęśliwa. Wiec uwierzcie ze to minie!
Niestety tak... od dziecka jestem strasznie nerwowa wszystkim się przejmuje itd ale z wiekiem mi się to pogarsza... do tego mam straszne bóle mostka, promieniujące na całe plecy taki ostry ból ile ja sie nachodziłam po lekarzach .... nikt nie wiedział co mi jest a to chyba jest po prostu z nerwów... Denerwuje sie juz byle czym, czasami nie potrafie juz normalnie funkcjonowac... Mam 19 lat i zamiast cieszyc sie zyciem to mi sie wszystko wali.
usuniete
Gość

3 stycznia 2018, o 11:46

nieznajoma19 pisze:
3 stycznia 2018, o 08:46
załamana20 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:28
nieznajoma19 pisze:
2 stycznia 2018, o 23:19


A czy ty mialas takie chwile, ze juz przestalas wierzyc sobie? Balas sie ze naprawde taka jestes? Bo ja wiem, ze NIKT inny nie jest dla mnie ani atrakcyjny ani nic no po prostu .... innych chlopakow mam w dupie ..... WIEM TO I prącie! Ale i tak zawsze pojawia sie jakies "ale, a co jesli?" I ja się tym zadręczam, bo to gówno nieraz potrafi zrobić się realne i jak się nie poryczę, jak tego nie wyryczę to nie przejdzie ... i ja nawet mam wyrzuty sumienia, ze napisalam, ze te mysli nieraz wydają sie realne :( nie wiem, czy to na tym to wlasnie polega to cale zaburzenie, czy to ja jestem jakaś popieprzona
Chodzisz do psychologa? Bo wydajesz mi się bardzo znerwicowana :(. Co do mnie to wpadalam nieraz w taki lek ze siedzialam w domu i nie szlam na imprezę bo tam miał być chlopak,który mi się nie podobal, ale wedlug mojej glowy podobno go kochalam haha. Nieraz miałam takie napady ze krzyczalam do chłopaka ze z nami koniec, bo nie mogłam wytrzymać sama ze sobą. Poddawalam sie. Ale stwierdziłam ze przecież ja chce z nim byc. No i teraz myśli jest coraz mniej, czasami w ogole ich nie ma, a ja jestem szczęśliwa. Wiec uwierzcie ze to minie!
Niestety tak... od dziecka jestem strasznie nerwowa wszystkim się przejmuje itd ale z wiekiem mi się to pogarsza... do tego mam straszne bóle mostka, promieniujące na całe plecy taki ostry ból ile ja sie nachodziłam po lekarzach .... nikt nie wiedział co mi jest a to chyba jest po prostu z nerwów... Denerwuje sie juz byle czym, czasami nie potrafie juz normalnie funkcjonowac... Mam 19 lat i zamiast cieszyc sie zyciem to mi sie wszystko wali.
mam tak samo:) od zawsze byłam nerwowa i wszystkim się denerwowalam. Po prostu uwierz ze to nerwica ;)
ODPOWIEDZ