
Króciutko o mojej obecnej sytuacji: moja nerwiczka zaczęła się ok 4 m-ce temu od kołatania serca i wylądowania na SORze. Dzięki pomocy forum i nagrań pokonałam wszelakie lęki, myśli natrętne, przeszłam na pan brat z chwilowymi napadami DD i przestałam zwracać uwagę na wszelakie somatyczne dolegliwości, które w sumie minęły najszybciej (to była kwestia paru dni-może 2 tyg.)
Jednakże wciąż utrzymuje mi się zmęczenie/brain fog/senność w ciągu dnia, które pojawiło się kilka tygodni po tym pierwszym napadzie. Zawsze byłam raczej typem sowy i chodziłam spać ok. 1 w nocy, nigdy nie robiłam sobie drzemek w dzień, zawsze miałam sporo energii. Od jakiegoś czasu wysiadam spać już około 22:00. Staram się jeść zdrowiej, więcej orzechów, bananów, kurkumy, zielonej herbaty, rzuciłam kawę, fast foody i ograniczyłam cukier. Żyję sobie normalnie, socjalizuję się, studiuję, pracuję, chodzę na siłownię 2x w tygodniu i wszystko niby spoko ALE..... Ale ciągle jestem zmęczona. Męczy mnie już to uczucie zmęczenia, naprawdę


Czuję się jakbym dotarła w drodze do odburzenia przed taką ścianę, za którą jest słońce i ENERGIA a przed nią bez drabiny stoję sobie ja w takiej szarej chmurze zmęczona, lekko zrezygnowana. I co tu począć?