Chciałabym spytać jak radzicie sobie z ciągłym uczuciem zmęczenia, senności.. Właściwie już nie mam za bardzo innych objawów (tylko dd wraca raz na jakiś czas, ale niezbyt silne, a z natrętami umiem sobie poradzić dzięki nagraniom Divovica). Ale wstaję rano i jak myślę o tym, że muszę wyjść, to od razu nachodzi mnie myśl z początku niewinna "nie chce mi się", no to mówię sobie "nie bądź leniwa, dzisiaj też będzie fajny dzień", ale potem i tak od razu zaczynam być zmęczona (wieczorami jest o dziwo lepiej). I potem jak mam gdzieś iść to pojawia się uczucie, że zemdleję, lekkie otępienie i czasem dd. Mówię sobie wtedy "najwyżej jak zemdlejesz to ktoś zadzwoni po karetkę" i idę... Od zawsze napadowi złego samopoczucia towarzyszy nagłe zaczerwienienie cery i wielkie cienie pod oczami, (aż zaczęłam zakrywać to makijażem którego jeszcze 3 lata temu nie nosiłam) co mija kiedy mija atak, ale od chłopaka slyszę co jakiś czas że twarz mi się zrobiła czerwona i o dziwo to zawsze wtedy jak się źle czuję. Ale badania na krew i tarczycę zazwyczaj były ok więc nie wiem co to za objaw w ogóle... Ale wracając do rzeczy. Piszę tutaj ponieważ nie wiem co zrobić żeby to uczucie zmęczenia, otępienia i omdlewania minęło, żeby się nie pojawiało, albo chociaż żeby nie trwało tak długo, bo jakby było epizodyczne to na pewno by było łatwiej znieść

