Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Bezsenność, nerwica, depresja - sam nie wiem co mam!

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Sen1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 4 września 2014, o 15:46

4 września 2014, o 17:35

Witam, jestem nowy w serwisie i mam ogromny, dręczący problem. Nie mogę spać! Ale nie jest to zwykła bezsenność, ani zwykła nerwica, ni depresja, już sam nie wiem co to jest! Ale od początku.

Kiedy się to zaczęło:
Problem ze spaniem i z nerwicą albo jeszcze z czymś dziwacznym, zaczął się gdy ciężko zachorowała moja żona, 4 miesiące temu - rak z cukrzycą. Był to dla mnie szok! W szczególności, że starałem się prowadzić i zaszczepiać rodzinie (choć z mizernym skutkiem) zdrowy tryb życia. Było to dla mnie jak bomba atomowa - szpital, operacja, gadający na okrętkę lekarze. Całe szczęście wymagane operacje skończyły się pomyślnie, cukier jest unormowany, żona zastosowała się do wskazówek (prowadzi zdrowy tryb życia) i w sumie teraz ma się bardzo dobrze, wyniki ma coraz lepsze :) , ale teraz ze mną jest źle! Poza tym parę miesięcy wcześniej (przed chorobą żony) miałem zawirowania w pracy i też miałem stresujące dni.
Od tej "bomby" zacząłem wariować, że wszystko co robiłem i stosowałem, tylko szkodziłem. Zacząłem mieć manię, że i też jest coś ze mną nie tak. Zacząłem w pewnym czasie wertować książki, vademeca medyczne i wykryłem sobie chyba ze 100 chorób. W tym cukrzycę typu 1. Porobiłem badania krwi, moczu, usg oraz cukru i w sumie patrząc na to dzisiaj, wszystko miałem w idealnej normie. Wtedy mniej więcej zaczęła się bezsenność.

Co teraz mam:
O ile uporałem się z lękami na temat "moich" chorób, to pozostało mi jedno - sen, a raczej jego brak. Mam tak łykam ziołowe tabelki na uspokojenie (parę razy brałem sztuczne na sen i antydepresanty, ale było jeszcze gorzej ze spaniem, a przy ziołowych przynajmniej nie zrywa mnie z łóżka) i kładę się spać ok. 23:30 i normalnie zasypiam. Coś mi się śni. Tak śpię do 2:00 i się wybudzam, czuję wtedy lęk, że znów się wybudziłem, dlaczego nie mogę spać itd., i idę wtedy łyknąć sobie napój ziołowy też na uspokojenie i to pozwala mi zasnąć do 4:00, a potem znów się budzę, z lękiem, ale już nie zasypiam, bo gdy zaczynam starać się zasnąć czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i nagle "pink" - już nie będziesz spał. Od 4:00 tylko drzemię na czujce aż do dzwonka o 7:30. Rano mam wewnątrz lęki, że nigdy chyba już nie zasnę. Potem po 2-3 godz. się uspakajam i jestem tą samą osobą, co sprzed choroby żony. Po objedzie mam ochotę podrzemać i gdy tylko zamykam oczy czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i znów nagle "pink" - już nie będziesz spał. Wtedy znów mam lęki, że co mi jest! Łykam ziołowy napój i się znów uspakajam. Wieczorem znowu jestem normalny i co ciekawe dobrze zasypiam przed telewizorem przy jakimś filmie, dość głęboko drzemię bez ścisków czoła. Chwilę podrzemię i szykuję się spać z nadzieją, że tym razem będę normlanie spać - a spać mi się chce na maksa. Ale niestety wszystko od początku. I tak w kółko od 3 miesięcy!!!

Co robiłem:
Oprócz badań byłem u jednego psychiatry i stwierdził nerwicę, dał mi leki na sen i antydepresanty, ale po nich miałem tylko gorzej i dodatkowo bałem się brać ich długo, bo naczytałem się na ulotce o samych przeciwskazaniach i po początkowych dawkach rzuciłem to. Poszedłem do psychoterapeuty i ta powiedziała, że dobrze, że nie biorę tych świństw, bo inni jej pacjenci biorą przez parę lat a to działa jak umarłemu kadzidło, a jeśli ziołowe leki mi najbardziej pomagają i działają tym lepiej. Miałem na początku pogaduszki, ale to nie dla mnie, bo bardziej wściekam się nad tymi pogaduszkami i to mi nie pomaga - że mam optymistycznie patrzeć blabla. I miałem robioną hipnozę i co ciekawe, jak kazała mi się rozluźniać, szukać wewnętrznego spokoju itd. - to zaczęło mi znowu ściskać w czole, aż do granic wytrzymałości. Nie wszedłem w pełną hipnozę. Po tym seansie stwierdziła, że pierwszy raz się z czymś takim spotkała i dała mi diagnozę, że to co mam to jest strach przed straceniem nad sobą kontroli. Czyli jak próbuję zasnąć, uspokoić się, organizm automatycznie reaguje tak aby cały czas był na czujce. Coś w stylu wartownika. Pani terapeuta ma poszukać dla mnie formę leczenia, ale jest z tym klops, bo nie wiadomo czy coś znajdzie!

W sumie:
Fizycznie, laboratoryjnie jestem zdrów jak ryba. W dzień większość czasu czuje się normalnie, jak zawsze. Nie czuję, żadnego doła w stylu - depresja, nerwicę też za bardzo nie, choć mam, lęki że nigdy już nie zasnę i że wykończę się od tego. Pracuję na sobą cały czas i nic mi to nie daje, choć czuję taką jedną wewnętrzną blokadę i wiem jak tą blokadę pokonam będę znów zdrów.

Proszę o pomoc, bo jest to dla mnie i rodziny bardzo uciążliwe. Ja prawie nie śpię! Prześpię 1 pełny cykl i koniec i się wybudzam. To mnie męczy! Może jest jakaś tabletka, może kopniak, nie wiem! Coś mi się w głowie przestawiło i nie chce się przestawić na drugą stronę. Pomóżcie!!!

Jeszcze zapominałem dodać: piję 3 razy dziennie mieszankę ziół, mające mnie uspokoić i pomóc mi w zaśnięciu. W sumie już trochę pomagają co miałem gorsze noce ale w sumie !!!trochę!!! Na razie stosuje je od prawie 2 tygodni, ale efekty niby można po nich uzyskać dopiero po 6 a nawet po 12 tygodniach. Ale jak i one nie pomogą?! Nie chcę o tym myśleć.
I jeszcze jedno po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie (choć w moim wypadku jest to inna skala, bo zawsze miałem i w normalnych momentach mam niskie ale w granicach normalności ciśnienie tak ok. 90-120 / 60-80), do 140-150 / 100-105. Po uspokojeniu znów w normie albo lekkie hipo.
Najlepiej chciałbym, żeby coś zadziałało, żebym mógł normalnie pracować, bo te nieprzespane, lękliwe nowe powodują, że nie mogę się nad niczym mocno skupić. Choć i tak z porównaniu co było miesiąc temu jest lepiej, ale jak pisałem tylko !!!trochę!!!

Proszę o pomoc! :(
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

6 września 2014, o 13:40

Witaj Sen
Może jakaś tabletka? Każdy z nas chciałby mieć taki cudowny środek, co to w mig usuwa nasze problemy. Tyle, że takiego nie ma.
Zaburzenia snu są bardzo częste w nerwicy. Są min odbiciem napięcia w jakim żyjemy w ciągu dnia. W Twojej głowie trwa galop myśli - warto się im dokładnie przyjrzeć.
Strach przed straceniem nad sobą kontroli - terapeutka bardzo dobrze to podsumowała. A to, że się pierwszy raz spotkała z nasileniem się objawów podczas próby relaksu, nie znaczy , że takich przypadków nie ma. Wręcz przeciwnie, choćby na tym forum jest dużo osób z takimi objawami. Ja też tego doświadczam.
Poczytaj o reakcji walcz lub uciekaj.
Będąc w stanie napięcia trwasz w stanie tzw "walki lub ucieczki". Twoja podświadomość znajduje się w nieustannym trybie czuwania. Tak jakbyś wciąż trzymał wartę - stajesz się wyczulony na wszelkie zagrożenie. Czuwasz, by być przygotowanym na ten "atak wroga", nie dać się zaskoczyć.
Boisz się wejść w stan relaksu, bo to oznacza porzucenie pewnej kontroli. Relaks to poddanie się biegowi, zaprzestanie walki. Jeśli wartownik zasnąłby na warcie to co by to mogło oznaczać dla niego jak i całego obozu? Sam sobie odpowiedz.
To naprawdę nie jest takie dziwne, że człowiek w nerwicy nie śpi.
Cała sztuka w tym, by uświadomić sobie, że nie ma żadnego zagrożenia, nie ma żadnego wroga , z którym trzeba by walczyć, czy przed nim uciekać.

Twój bezpieczny świat został zachwiany stosunkowo niedawno. Choroba żony, zapewne strach , że możesz ją stracić i co wtedy? Realne zagrożenie bezpieczeństwa rodzinnego.
Możliwe, że nadal żyjesz w obawie, że za chwilę coś się może przydarzyć i musisz czuwać, by do tego nie dopuścić.
Szkoda, że odpuściłeś sobie pogaduszki, bo to właśnie one prowadzą do odkrycia tego, jakie obawy w tobie aktualnie siedzą. I całkiem zrozumiałe jest to, że się wściekasz, bo ty chcesz szybkich rozwiązań. Już, w tej chwili. A tak się nie da ;) Wychodzenie z nerwicy to proces.
po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie
Norma. Przerażenie wartownika, który zasnął na warcie. Nie zdziw się jak za chwilę dojdzie do tego kołatanie serca. ;)

Inną sprawą jest twoja reakcja na te wybudzanki.
Zobacz co mówisz do siebie:
już nie będziesz spał
Nasza podświadomość chętnie przyjmuje takie teksty. Skoro mówisz jej: snu nie będzie, no to ona daje ci to, czego chcesz.
Poza tym im bardziej będziesz się denerwował, że nie możesz zasnąć, tym bardziej nie będziesz mógł zasnąć. I tak ma każdy, niekoniecznie nerwicowiec.

Żeby coś tu zmienić potrzeba całościowej pracy nad sobą.
To, co możesz zrobić oprócz tego, to np zrezygnować z tych wieczornych drzemek przed tv. Nie kładź się też w ciągu dnia.
Dobrze robi też trening Schultza, czy medytacja ,bo pomagają w nauce tego odpuszczania kontroli. Poza tym sport - np bieganie :)
Awatar użytkownika
Kamień
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1458
Rejestracja: 24 września 2013, o 14:47

6 września 2014, o 15:16

Sen1 pisze:I jeszcze jedno po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie
No nie gadaj, że po każdym wybudzeniu w nocy ciśnienie mierzysz ? :)
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

6 września 2014, o 15:36

Bezsenność to chyba jeden z najczęstszych objawów nerwicy. Miałem od tego już trochę spokoju, niestety ostatnio znów mi się zaczęło.

Ja myślę że od psychiatry mógłbyś dostać jakieś nieuzalezniajace tabletki na uspokojenie (ja osobiście z tego typu leków polecam hydroxyzynę) łatwiej się też po nich zasypia. Myślę że też powinna pomóc Ci przezwyciężyć lęk przed brakiem snu (przechodziłem przez ostrą bezsenność półtora roku temu-z tego samego powodu).

Poza tym oczywiście dobra psychoterapia, która może pomóc Ci zmienić lękowy nawyk i poukładać nieco emocje.

W wolnej chwili jak będę na laptopie to podeśle Ci na priv jeden fajny sposób na zaśnięcie. Mi pomaga gdy teraz znowu bezsenność mi zaczęła wracać :)
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
Sen1
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2
Rejestracja: 4 września 2014, o 15:46

6 września 2014, o 16:37

Dziękuję za odpowiedzi. Szkoda, że nie da się tak od razu, choć w sumie w głębi duszy rozumiem, że to jest proces dłuższy, aby odbudowywać swoje skołatane nerwy, ale jest coś obcego we mnie, który każe mi aby już z dnia na dzień być normalny i wściekam się jak tego nie mam. Kiedyś miałem różne stresy, ale umiałem sobie z nimi poradzić, a teraz jest to wręcz toporne i niemożliwe.

Znalazłem jedną z nadziei i chciałbym się zapytać o wasze opinie. Ta metoda zadziałała raz i prawie drugi.
Czytając o bezsennościach natrafiłem na temat fal mózgowych: altha, betha, thera, deltha.
http://hipokrates2012.wordpress.com/201 ... twoj-mozg/
http://www.naturasukcesu.pl/eeg-biofeed ... le-mozgowe
http://www.konwaliowa-poradnia.pl/doros ... ale-mozgu/
http://psychologpoznan.com/eeg-biofeedb ... e-mozgowe/

i znalazłem również, że są i-dosery, które mogą stymulować, niektóre zachowania i m.in. znalazłem dźwięk fali deltha. Przeczytałem, że mogę mieć problemy ze snem bo mam za wysoką falę betha (wyniku wielkiego napięcia, stresów i wywołane przez to nerwice) i przy althie nie mogę wejść w delthę (nie mogę zasnąć). W sumie od niechcenia wieczorem posłuchałem dźwięk deltha na słuchawkach. Położyłem się i zacząłem sobie leżeć, słuchałem buczenia i w pewnym momencie, czoło chciało mnie ściskać (już sądziłem, że nic z tego nie będzie), gdy nagle ból jakby trochę się pojawiał i znikał, aż w ogóle minął i nie wiem kiedy zasnąłem!!! Spałem tak 2 godziny, obudziłem się, ale nie na tyle z wybudzenia, tylko byłem za potrzebą i znów wróciłem do łóżka i spałem mniej więcej 6 godzin! Udało mi się pospać 8 godzin!!! Pierwszy raz od 3 miesięcy!!! Czułem wewnętrzną satysfakcję, ale nie na tyle aby być w pełni zadowolony. Ale w sumie czułem, że w miarę normalnie, spałem, ba najlepiej od 3 miesięcy! Jakby co miałem sny. Czułem się prawie idealnie jak sprzed choroby żony, choć brakowało mi mojej werwy (w normalnym stanie jestem, a raczej byłem energicznym aktywistą, lubiący działać, iść do przodu, budować nowe struktury). Niestety, albo stety tego dnia żona miała badania krwi, tarczycy itd. i trochę się zdenerwowałem, jakie będzie miała wyniki, ale okazało się, że znów jest coraz lepiej. Niestety trochę przeżywałem, że ma tam gdzieś słabszy wynik i itd. Jednak nie czułem jakiejkolwiek nerwicy, raczej byłem lekko zaniepokojony. Ale i tak ostateczności czułem się, że jestem już bliski sukcesu, jak nigdy dotąd.

Wczoraj wieczorem po 22:00 niestety przysnąłem przed telewizorem, a po rozbudzeniu ok 23:00, gdy nie czułem takiej potrzeby mocnego spania, włączyłem sobie dosera z delthą. Znów zasnąłem (zapewne gdzieś między 23:30 i 0:00) i spałem do 3:15, rozbudziłem się i starałem się ponownie zasnąć, niestety nieudało się. Zacząłem się nakręcać i zdenerwowałem się faktem, że się nie udało! Łyknąłem ziółka i znów się położyłem i spałem 1,5 godz i znów się rozbudziłem i już nie spałem. Byłem rano przybity, że mi się nie udało zasnąć, starałem się cieszyć się myślą, że spałem poprzedniej nocy, ale jednak myślałem, że mi się nieudało. Załamałem się mimo, że w sumie spałem równie więcej niż od 3 miesięcy bo ok. 6 godzin, ale sam nie wiem. W sumie scenariusz podobny jak przez 3 miesiące.
Może stresy związane z badaniami, trochę mnie rozkręciły? Psychoterapeutka mówiła mi, że nocne wybudzenia i związane z nią lęki, są odzwierciedleniem całego dnia. Teraz jestem podenerwowany, może spróbuję jeszcze raz wieczorem?
Zapisałem się jeszcze na jedne badania: EEG (też polecane jak ktoś ma problemy zasypianiem) i stwierdzę, czy faktycznie te dźwięki podziałały, czy był to wynik placebo.

Trochę te fale mózgowe odzwierciedlały by to o czym pisałem wcześniej, bo jak kładę się i zamykam oczy to mogę się "wyluzować" uprzednio zażywając ziółka, leżę tak i jestem spokojny, ale jak dochodziło do momentu zaśnięcia to nagle zaczęło ściskać mnie w czole i pink - pobudka. A przy tych dźwiękach ten moment przeszedłem 2 razy z różnicą, że za pierwszym razem chciało mi się bardziej spać (nie spałem przed telewizorem). A zachwiane fale mózgowe też mogą wywoływać nerwicę i depresję.

Co sądzicie o tym doświadczeniu? Proszę o opinie. W sumie są pewną formą medytacji, choć nie wiem czy na 100% sprawdzoną, choć widzę raczej dobre opinie, najwyżej po prostu komuś nie działają.
Ziółka + leki ziołowe w czasie "eksperymentu" brałem.

Aha i jeszcze jedno czy od tego wszystkiego tej nerwicy, depresji, bezsenności można zwariować? Bo to też mnie nakręca, że muszę z tego jak najszybciej z tego wyjść bo wpadnę w chorobę psychiczną. A to byłoby najgorsze dla mojej żony i rodziny. :(
I jeszcze jedno jeśli chodzi o antydepresanty. Mam je brać? Po nich tylko czułem się gorzej i w ogóle nie spałem, po ziołowych mam przynajmniej jakiś sen i po wypiciu po pewnym czasie w miarę się relaksuję. Poza tym mam różne skrajne opinie dotyczące antydepresantów, bo psychiatra swoje, terapeuta swoje (ale przynajmniej mi odradza) i rodzinny jeszcze swoje. A ulotka również swoje.
Zapomniałem dodać. Spróbowałem inny i-doser pod nazwą Call Me i mnie zadziwiająco uspokoił, i nie mam gonitwy myśli, choć mam jakby to określić "pojedyncze powolne obrazy".

-- 6 września 2014, o 16:16 --
Kamień pisze:
Sen1 pisze:I jeszcze jedno po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie
No nie gadaj, że po każdym wybudzeniu w nocy ciśnienie mierzysz ? :)

Mam na wierzchu ciśnieniomierz nadgarstkowy. Mojej żonie badam tym ciśnienie i ja też sobie sprawdzam, choć fakt przy tym moim wariactwie zaczynam przesadzać.

-- 6 września 2014, o 16:18 --
LiptonTBG pisze:Bezsenność to chyba jeden z najczęstszych objawów nerwicy. Miałem od tego już trochę spokoju, niestety ostatnio znów mi się zaczęło.

Ja myślę że od psychiatry mógłbyś dostać jakieś nieuzalezniajace tabletki na uspokojenie (ja osobiście z tego typu leków polecam hydroxyzynę) łatwiej się też po nich zasypia. Myślę że też powinna pomóc Ci przezwyciężyć lęk przed brakiem snu (przechodziłem przez ostrą bezsenność półtora roku temu-z tego samego powodu).

Poza tym oczywiście dobra psychoterapia, która może pomóc Ci zmienić lękowy nawyk i poukładać nieco emocje.

W wolnej chwili jak będę na laptopie to podeśle Ci na priv jeden fajny sposób na zaśnięcie. Mi pomaga gdy teraz znowu bezsenność mi zaczęła wracać :)
Najgorsze to mam w środku nocy, bo o dziwo łatwo i normalnie zasypiam wieczorem ok. 23:00, ale po 2 czy po doserze 3 to jest katastrofa.

-- 6 września 2014, o 16:35 --
Zapomniałem dodać. Terapeuta doradziła mi leki ziołowe, ASHWAGANDHA wyciąg z żen-szenia indyjskiego. Tylko martwi mnie że są zbyt bogate w żelazo, a przyjmuje suplementy diety, mające w sobie już 100% zapotrzebowania na żelazo. Co o tym sądzicie?

-- 6 września 2014, o 16:37 --
Tak na finał, jak to wszystko piszę, to tak stwierdzam, że może to wszystko mnie w pewnym momencie przerosło. Dawniej żyliśmy normalnie bez większych problemów, były dobre i złe dni jak to każdy. A tutaj szpitale, operacje, lekarze i nowe domowe obowiązki: leki, insulina, zioła dla żony, pilnowanie godzin posiłków, oczekiwanie najgorszego i niepewnego. Po prostu po informacji, że żona ma raka cały mój fundament i pewniki życia mi się zawaliły, próbujemy wspólnie to odbudować, pomaga mi żona, syn, tylko ciąży mnie że ich też denerwuję powrotami lęków. Też nie mają łatwo, a żona w ogóle w takim stanie! Jeszcze jej stresów zabrakło. Ja chcę ją wspierać, a nie dowalać!!! Nie powiem czuję postępy, (to co było na początku a co teraz) na korzyść, ale to jest okropnie męczące :(
inke
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 40
Rejestracja: 29 lipca 2014, o 23:24

7 września 2014, o 13:19

Nie, od nerwicy nie można zwariować, choć strach przed tym to też standard ;)

Nikt ci tu nie powie bierz leki lub nie bierz. To jest twoja decyzja, do przedyskutowania z lekarzem.
To, co powinieneś wiedzieć- Leki przeciwdepresyjne typu SSRI dzialaja dopiero po minimum 3 tygodniach. Pełny efekt jest dopiero po miesiącach. Nie leczą one przyczyny zaburzenia, likwidują jedynie objawy. Zazwyczaj więc kończy się tak, że po odstawieniu leku objawy nerwicy wracają. Ważne więc, by połączyć leki z terapią.
Moje osobiste zdanie jest takie, że dopóki zaburzenie nie uniemożliwia ci funkcjonowania w społeczeństwie, wykonywania obowiązków typu praca itd, to jest jeszcze czas, gdy można sobie poradzić bez leków.
ODPOWIEDZ