Kiedy się to zaczęło:
Problem ze spaniem i z nerwicą albo jeszcze z czymś dziwacznym, zaczął się gdy ciężko zachorowała moja żona, 4 miesiące temu - rak z cukrzycą. Był to dla mnie szok! W szczególności, że starałem się prowadzić i zaszczepiać rodzinie (choć z mizernym skutkiem) zdrowy tryb życia. Było to dla mnie jak bomba atomowa - szpital, operacja, gadający na okrętkę lekarze. Całe szczęście wymagane operacje skończyły się pomyślnie, cukier jest unormowany, żona zastosowała się do wskazówek (prowadzi zdrowy tryb życia) i w sumie teraz ma się bardzo dobrze, wyniki ma coraz lepsze

Od tej "bomby" zacząłem wariować, że wszystko co robiłem i stosowałem, tylko szkodziłem. Zacząłem mieć manię, że i też jest coś ze mną nie tak. Zacząłem w pewnym czasie wertować książki, vademeca medyczne i wykryłem sobie chyba ze 100 chorób. W tym cukrzycę typu 1. Porobiłem badania krwi, moczu, usg oraz cukru i w sumie patrząc na to dzisiaj, wszystko miałem w idealnej normie. Wtedy mniej więcej zaczęła się bezsenność.
Co teraz mam:
O ile uporałem się z lękami na temat "moich" chorób, to pozostało mi jedno - sen, a raczej jego brak. Mam tak łykam ziołowe tabelki na uspokojenie (parę razy brałem sztuczne na sen i antydepresanty, ale było jeszcze gorzej ze spaniem, a przy ziołowych przynajmniej nie zrywa mnie z łóżka) i kładę się spać ok. 23:30 i normalnie zasypiam. Coś mi się śni. Tak śpię do 2:00 i się wybudzam, czuję wtedy lęk, że znów się wybudziłem, dlaczego nie mogę spać itd., i idę wtedy łyknąć sobie napój ziołowy też na uspokojenie i to pozwala mi zasnąć do 4:00, a potem znów się budzę, z lękiem, ale już nie zasypiam, bo gdy zaczynam starać się zasnąć czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i nagle "pink" - już nie będziesz spał. Od 4:00 tylko drzemię na czujce aż do dzwonka o 7:30. Rano mam wewnątrz lęki, że nigdy chyba już nie zasnę. Potem po 2-3 godz. się uspakajam i jestem tą samą osobą, co sprzed choroby żony. Po objedzie mam ochotę podrzemać i gdy tylko zamykam oczy czuję narastający ścisk czoła, lekki szum w uszach i znów nagle "pink" - już nie będziesz spał. Wtedy znów mam lęki, że co mi jest! Łykam ziołowy napój i się znów uspakajam. Wieczorem znowu jestem normalny i co ciekawe dobrze zasypiam przed telewizorem przy jakimś filmie, dość głęboko drzemię bez ścisków czoła. Chwilę podrzemię i szykuję się spać z nadzieją, że tym razem będę normlanie spać - a spać mi się chce na maksa. Ale niestety wszystko od początku. I tak w kółko od 3 miesięcy!!!
Co robiłem:
Oprócz badań byłem u jednego psychiatry i stwierdził nerwicę, dał mi leki na sen i antydepresanty, ale po nich miałem tylko gorzej i dodatkowo bałem się brać ich długo, bo naczytałem się na ulotce o samych przeciwskazaniach i po początkowych dawkach rzuciłem to. Poszedłem do psychoterapeuty i ta powiedziała, że dobrze, że nie biorę tych świństw, bo inni jej pacjenci biorą przez parę lat a to działa jak umarłemu kadzidło, a jeśli ziołowe leki mi najbardziej pomagają i działają tym lepiej. Miałem na początku pogaduszki, ale to nie dla mnie, bo bardziej wściekam się nad tymi pogaduszkami i to mi nie pomaga - że mam optymistycznie patrzeć blabla. I miałem robioną hipnozę i co ciekawe, jak kazała mi się rozluźniać, szukać wewnętrznego spokoju itd. - to zaczęło mi znowu ściskać w czole, aż do granic wytrzymałości. Nie wszedłem w pełną hipnozę. Po tym seansie stwierdziła, że pierwszy raz się z czymś takim spotkała i dała mi diagnozę, że to co mam to jest strach przed straceniem nad sobą kontroli. Czyli jak próbuję zasnąć, uspokoić się, organizm automatycznie reaguje tak aby cały czas był na czujce. Coś w stylu wartownika. Pani terapeuta ma poszukać dla mnie formę leczenia, ale jest z tym klops, bo nie wiadomo czy coś znajdzie!
W sumie:
Fizycznie, laboratoryjnie jestem zdrów jak ryba. W dzień większość czasu czuje się normalnie, jak zawsze. Nie czuję, żadnego doła w stylu - depresja, nerwicę też za bardzo nie, choć mam, lęki że nigdy już nie zasnę i że wykończę się od tego. Pracuję na sobą cały czas i nic mi to nie daje, choć czuję taką jedną wewnętrzną blokadę i wiem jak tą blokadę pokonam będę znów zdrów.
Proszę o pomoc, bo jest to dla mnie i rodziny bardzo uciążliwe. Ja prawie nie śpię! Prześpię 1 pełny cykl i koniec i się wybudzam. To mnie męczy! Może jest jakaś tabletka, może kopniak, nie wiem! Coś mi się w głowie przestawiło i nie chce się przestawić na drugą stronę. Pomóżcie!!!
Jeszcze zapominałem dodać: piję 3 razy dziennie mieszankę ziół, mające mnie uspokoić i pomóc mi w zaśnięciu. W sumie już trochę pomagają co miałem gorsze noce ale w sumie !!!trochę!!! Na razie stosuje je od prawie 2 tygodni, ale efekty niby można po nich uzyskać dopiero po 6 a nawet po 12 tygodniach. Ale jak i one nie pomogą?! Nie chcę o tym myśleć.
I jeszcze jedno po każdym wybudzeniu mam podwyższone ciśnienie (choć w moim wypadku jest to inna skala, bo zawsze miałem i w normalnych momentach mam niskie ale w granicach normalności ciśnienie tak ok. 90-120 / 60-80), do 140-150 / 100-105. Po uspokojeniu znów w normie albo lekkie hipo.
Najlepiej chciałbym, żeby coś zadziałało, żebym mógł normalnie pracować, bo te nieprzespane, lękliwe nowe powodują, że nie mogę się nad niczym mocno skupić. Choć i tak z porównaniu co było miesiąc temu jest lepiej, ale jak pisałem tylko !!!trochę!!!
Proszę o pomoc!
